Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Katarzyna Karaś 17.09.2013

Trybunał: postępowanie ws. śmierci Przemyka trwało za długo

Europejski Trybunał Praw Człowieka orzekł, że Polska będzie musiała zapłacić ojcu Grzegorza Przemyka 20 tys. euro odszkodowania.
Na zdjęciu archiwalnym z 19.05.1983 r. kondukt pogrzebowy Grzegorza Przemyka w drodze na cmentarz Powązkowski.Na zdjęciu archiwalnym z 19.05.1983 r. kondukt pogrzebowy Grzegorza Przemyka w drodze na cmentarz Powązkowski. PAP/Wojciech Kryński

Europejski Trybunał Praw Człowieka orzekł, że Polska naruszyła art. 2 europejskiej konwencji praw człowieka i podstawowych wolności. Według sędziów przestępstwo Ireneusza K. (jeden z milicjantów, który pobił maturzystę) przedawniło się w wyniku zbyt długiego postępowania sądowego, co było częściowo spowodowane odmiennymi opiniami polskich sądów w kwestii przedawnienia karalności czynu.
Sprawa Grzegorza Przemyka 30 lat później >>>
ETPC zaznaczył, że polskie sądy kilka razy rozstrzygały sprawę okoliczności śmierci Przemyka i za każdym razem przekazywały ją z powrotem sądom niższej instancji. Według Trybunału takie działanie jest zazwyczaj wynikiem błędów popełnionych przez ten sąd, dlatego - jak zaznaczył - powtórne zwrócenie sprawy sądowi niższej instancji w ramach jednego postępowania sądowego świadczy o poważnych niedociągnięciach w funkcjonowaniu systemu sądowego.
Trybunał orzekł, że Polska będzie musiała zapłacić ojcu Grzegorza Przemyka 20 tys. euro odszkodowania (domagał się 50 tys. euro). Według Leopolda Przemyka postępowanie sądowe trwało zbyt długo i nie zostało przeprowadzone prawidłowo, w związku z tym doszło do przedawnienia karalności czynu. Jego zdaniem sądy powinny były traktować zabójstwo Grzegorza jak przestępstwo, którego dopuścił się funkcjonariusz publiczny w związku z pełnieniem obowiązków służbowych. Polskie sądy uznały, że było to pobicie ze skutkiem śmiertelnym i stwierdziły, że doszło do przedawnienia jego karalności.
Wolna Europa: serwis specjalny portalu PolskieRadio.pl >>>
"Wyrok skłania do przemyśleń"
W opinii byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego wyrok ETPC skłania do przemyśleń nad przewlekłością postępowań, ale pod względem odpowiedzialności karnej sprawa jest już zamknięta. - W odczuciu społecznym zakończenie tej sprawy pozostawia niedosyt i jest negatywnie oceniane, ale należy pamiętać, że w prawie karnym należy udowodnić indywidualnie winę konkretnej osobie, a nie zrzucić ją na system - powiedział.
Wiceprezes Fundacji Helsińskiej Adam Bodnar uważa, że trudno już spodziewać się ukarania winnych zabójstwa Przemyka, ale Polska powinna wyjaśnić niejasności związane z tą sprawą. - Wydaje mi się, że jeśli mamy problem niezbadania dogłębnego sprawy ze względu na przewlekłość, to należałoby oczekiwać, że nawet jeśli sprawcy nie zostaną pociągnięci do odpowiedzialności i tak państwo podejmie wysiłek zbadania sprawy, aby nigdy nie pozostawiała wątpliwości - powiedział. Dodał, że wyrok ma duże znaczenie z punktu widzenia rozliczeń z przeszłością.
Prof. Ireneusz Kamiński z Instytutu Nauk Prawnych PAN i krakowskiego UJ uważa, że po tym wyroku dla Polski kluczowe jest, by więcej nie przegrywać przed ETPC takich spraw. - Przegraliśmy nie dlatego, że nie podjęliśmy działań zmierzających do wyjaśnienia okoliczności zabójstwa, lecz dlatego, że polskie sądy nie wyciągnęły w sposób szybki konsekwencji prawnych wobec sprawców, w następstwie czego doszło do przedawnienia możliwości ścigania - powiedział. - Możemy liczyć, że dzisiejszy wyrok zmobilizuje polskie sądy i wpłynie na nie, bo to co się stało w sprawie Przemyka jest, jak wskazał Trybunał, ilustracją większego problemu z rozliczeniami czasów komunistycznych - dodał Kamiński.
HISTORIA w portalu PolskieRadio.pl>>>
12 maja 1983 roku milicjanci zatrzymali na placu Zamkowym syna prześladowanej przez Służbę Bezpieczeństwa działaczki opozycji antykomunistycznej poetki Barbary Sadowskiej. Grzegorz Przemyk wraz z kolegami świętował maturę. Został odwieziony na komisariat MO przy ul. Jezuickiej. Tam został pobity. Wezwana przez milicję karetka odwiozła go do Pogotowia Ratunkowego przy ul. Hożej. Świadkowie, którzy znajdowali się wówczas w stacji pogotowia zeznawali, że Przemyk już wtedy sprawiał wrażenie nieprzytomnego, był wyciągany z windy za nogi. Odwieziono go do domu. Matka chłopca wzywała pogotowie jeszcze dwa razy. Za drugim razem Przemyk został zabrany do szpitala. Mimo przeprowadzonej operacji zmarł.

Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>

IAR, PAP, kk