Twierdzi on, że kardynał Jorge Bergoglio w dyskretny sposób próbował pomagać niektórym prześladowanym braciom.
Zaraz po wyborze go na papieża wypłynęły informacje o rzekomej współpracy kardynała Jorge Bergoglio z juntą wojskową w Argentynie na przełomie lat 70. i 80. W takie doniesienia nie wierzy znawca Ameryki Południowej, prof. Henryk Szlajfer. Podkreśla jednak, że lata, o których mowa, były najczarniejszą kartą w historii ojczyzny papieża.
- O skali represji, które miały wówczas miejsce, świadczy nie tylko liczba zamordowanych, których były tysiące, ale też liczba osób zaginionych. Szacuje się, że zaginęło wówczas ponad 8 tysięcy osób - mówi profesor.
Rozmówca Marcina Pośpiecha przypomina, że papieża broni laureat pokojowej Nagrody Nobla Adolfo Pérez Esquivel. - On wyraźnie powiedział, że Bergoglio nie miał nic wspólnego z dyktaturą, raczej był tym, który w dyskretny sposób próbował pomagać niektórym prześladowanym braciom - mówi prof. Henryk Szlajfer.
Franciszek - wybrano papieża spoza układów
Francisco Rodriguez Abraham, ekspert Centrum Studiów Latynoamerykańskich Uniwersytetu Warszawskiego, tłumaczy, że informacje o rzekomej współpracy z juntą były znane od dość dawna. Głównie za sprawą dziennikarza Horacego Werbickiego. - On i inne osoby, które badają rolę Kościoła w czasach dyktatury, ustalili, że część hierarchii Kościoła katolickiego w czasie dyktatury niestety współpracowała albo niedostatecznie krytykowała działalność junty. Werbicki zarzuca papieżowi, że przyczyniał się do zatrzymania i zniknięcia dwóch duchownych, także jezuitów - wyjaśnia ekspert.
Paweł Bieliński, dziennikarz Katolickiej Agencji Informacyjnej, mówi, że kardynał Jorge Bergoglio zaprzeczył doniesieniom o współpracy. - Sprawa znalazła swój finał w sądzie - mówi rozmówca Marcina Pośpiecha.
Popołudniowego pasma "Zapraszamy do Trójki" można słuchać od poniedziałku do piątku między 16 a 19.