Jeden z jej liderów, szef partii Udar, były bokser Witalij Kliczko mówił na wiecu, że to właśnie prezydent ukradł Ukraińcom marzenia o integracji. Inny opozycjonista Arsenij Jaceniuk twierdzi, że demonstracja się nie skończy dopóki rząd nie poda się do dymisji. Taki scenariusz wcale nie jest wykluczony, tak mówił ambasador Ukrainy w Polsce Markijan Malskyj . – Wszystko może się wydarzyć. Może dojść do wcześniejszych wyborów parlamentarnych, zmian w innych instytucjach państwowych. W takiej sytuacji trudno coś przewidzieć, powiedzieć co się może wydarzyć jutro czy pojutrze – mówi dyplomata.
Będzie stan wyjątkowy na Ukrainie? Czytaj więcej>>>
Ambasador został wezwany do polskiego MSZ w związku z pobiciem przez ukraińską milicję dwóch Polaków. Doszło do tego w sobotę podczas usuwania demonstrantów z Placu Niepodległości w Kijowie. Malskyj wyraził ubolewanie i powiedział, że władze demokratycznego państwa nie powinny używać siły wobec demonstrujących. Według obserwatorów w demonstracji bierze udział około 300 tys. osób. Organizatorzy mówią nawet o 500 tysiącach.
Zobacz serwis specjalny Polskiego Radia poświęcony sytuacji na Ukrainie >>>
Na miejscu są polscy politycy w tym szef PiS Jarosław Kaczyński i europoseł PO Jacek Protasiewicz . – Jesteśmy najbliższymi sąsiadami, a przez lata, zwłaszcza w ostatnim okresie, byliśmy największymi adwokatami obecności Ukrainy w Unii Europejskiej. Stąd nasza obecność tutaj. Jestem tu jako wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego po to, aby demonstrować przeciwko używaniu siły wobec pokojowych demonstrantów, a także aby przekazać, że drzwi do Unii Europejskiej dla Ukrainy są otwarte – podkreśla europoseł.
Starcia przed siedzibą prezydenta Ukrainy (źródło: TVN24/x-news)
Protesty na Ukrainie rozpoczęły się 21 listopada. Wtedy rząd ogłosił, że wstrzymuje przygotowania do podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią. Do podpisania dokumentu miało dojść podczas szczyty Partnerstwa Wschodniego w Wilnie.
Więcej w serwisach Trójki. Zapraszamy do słuchania.
(gs)