Logo Polskiego Radia
Trójka
Beata Krowicka 17.03.2014

Referendum bez niespodzianek. Co dalej z Krymem?

Mieszkańcy Krymu zdecydowali w niedzielnym referendum, że chcą odłączenia półwyspu od Ukrainy. Wyniki tego głosowania za ważne uznaje wyłącznie Rosja.
Galeria Posłuchaj
  • Michał Żakowski i Maciej Jastrzębski o sytuacji na Krymie po referendum (Zapraszamy do Trójki - ranek)
  • Eksperci o możliwym odłączeniu Krymu od Ukrainy (Zapraszamy do Trójki - ranek)
Czytaj także

Według danych podawanych przez krymskie władze, po przeliczeniu ponad połowy głosów, za przyłączeniem Krymu do Rosji jest 95,5 proc. mieszkańców półwyspu. Frekwencja wyniosła 83 proc. Oficjalne wyniki mają być znane w poniedziałek.

Podczas referendum zaobserwowano wiele nietypowych sytuacji. Zameldowane w danym okręgu osoby, których nie było na liście wyborczej, mogły się zapisać na osobnej kartce i zostały im wydane karty do głosowania. Agencja Unian podała, że po domach mieszkańców chodzili ludzie z urną oraz listą wyborców w towarzystwie milicjanta i nakłaniali do oddania głosu. "Ukrainska Prawda" pisze natomiast, że karty do głosowania wydawane były także obywatelom Rosji.

Kryzys ukraiński: serwis specjalny >>>

W piątek ukraiński Trybunał Konstytucyjny uznał decyzję władz Autonomicznej Republiki Krymu o referendum za niezgodną z ukraińską ustawą zasadniczą. Także kraje Zachodu uznają ten plebiscyt za nielegalny.

Jak podkreśla Michał Żakowski, specjalny wysłannik Polskiego Radia na Krymie, wynik referendum był znany od momentu ogłoszenia, że takie głosowanie się odbędzie. - Kampania referendalna to była farsa. W ogóle nie dopuszczono do głosu przeciwników - wyjaśnił.

Dodał, że kampania odbywała się m.in. pod hasłem odsunięcie faszyzmu od granic Krymu. Wskazywano na Charków i Donieck, gdzie dochodziło do starć z prorosyjską częścią ludności i tłumaczono, że na Krymie jest bezpiecznie dzięki obecności rosyjskich żołnierzy.

Maciej Jastrzębski, korespondent Polskiego Radia z Moskwy, przywołał opinię szefa rosyjskiej Dumy Państwowej Siergieja Naryszkina, który referendum na Krymie uznał za jedno z najważniejszych wydarzeń w 23-letniej historii Federacji Rosyjskiej. Od rozpadu ZSRR Rosja po raz pierwszy ma szansę na powiększenie swojego terytorium.

Samozwańczy premier Krymu Siergej Aksjonow zapowiedział, że w poniedziałek w połowie dnia Władimirowi Putinowi zostanie dostarczony wniosek o przyłączenie półwyspu do Rosji. Jak wyjaśnia Jastrzębski, prezydent taki wniosek przekazuje do Dumy Państwowej i Rady Federacji z prośbą o konsultacje. Później dokumenty trafiają do Sądu Konstytucyjnego i jeśli zostaną uznane za zgodne z ustawą zasadniczą, są oddawane pod głosowanie w Dumie Państwowej.

Michał Żakowski zwraca uwagę, że mieszkańcy Krymu po zakończonym referendum oczekują natychmiastowej poprawy swojego losu. Tymczasem przyłączenie do Rosji niesie ze sobą wiele pytań. Korespondent z Symferopola przypomina, że dostawy wody i prądu trafiają na Krym z Ukrainy i niejasne jest, jak kwestia ta miałaby zostać rozwiązana.

Lenur Kerymow, krymski Tatar i prawnik z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka przypomina, że Krym był kiedyś niepodległy, ale niewiele na tym skorzystał. - Krym miał bardzo krótki okres w swojej historii na początku lat 90., jak był niezależny. Wtedy jedynym osiągnięciem było przejście na czas moskiewski. Natomiast sytuacja teraz jest zupełnie inna, bo na początku lat 90. nie było wojsk rosyjskich na Krymie - wyjaśnił.

Z korespondentami Polskiego Radia w porannej audycji "Zapraszamy do Trójki" rozmawiał Marcin Łukawski.

(bk, ei)