Barack Obama powiedział, że jego wygrana to zwycięstwo zwykłych ludzi. Prezydent postawił na przeciętnych Amerykanów, a nie tak jak jego przeciwnik na najbogatszych. Tę różnicę widać już w samych sztabach wyborczych.
- W przeciwieństwie do sztabu Baracka Obamy tutaj (sztab Mitta Romneya - przyp.red.) postawiono na przyjaciół, tych którzy dawali pieniądze i przyjaciół tych, którzy dawali pieniądze oraz przyjaciółki - mówił Michał Żakowski ze sztabu wyborczego Mitta Romneya.
>>>Więcej Trójkowych relacji z kampanii wyborczej w USA znajdą Państwo TU<<<
Inaczej Republikanie potraktowali także dziennikarzy z mniejszych mediów, nie pracujących dla wielkich korporacji. Przedstawiciele np. Radio France Internationale czy Polskiego Radia zostali ulokowani w małej piwnicy hotelu naprzeciwko sztabu Mitta Romneya, a nie w samym sztabie.
- To pokazuje w jaki sposób władze Partii Republikańskiej nawiązywały kontakt ze społeczeństwem. Jeżeli teraz nikt do nas nie wyszedł, nie próbował porozmawiać, w pewien sposób odcięto nas od najważniejszych doradców Mitta Romneya. Byliśmy z nimi wcześniej umówieni, ale nie stać ich było na to, aby z nami porozmawiać - mówi o zamknięciu Partii Republikańskiej korespondent Polskiego radia.
Sztab Romneya już opustoszał, a tysiące zwolenników Obamy wyszły na ulice i świętują sukces swojego kandydata. Tej nocy nie chcieli być sami.
- Chcieli być razem z innymi, bo czują się częścią szerszej wspólnoty. Mają poczucie, że walczą o wielką stawkę, przyszłość swoją i ich dzieci - mówi Marek Wałkuski. - Wielu z nich mówi, że Romney promowałby bogatych Amerykanów, a Barack Obama jest prezydentem takich jak oni.
Zapraszamy do wysłuchania relacji korespondentów Polskiego Radia.