Sytuacja stabilizuje się, ale nadal jest groźna. Woda opada na Podkarpaciu, Śląsku i w Małopolsce, czyli na tych terenach, które w pierwszej kolejności zostały dotknięte powodzią.
Na Wiśle spadek poziomu wody wynosi od 20 do 40 cm, na Odrze kilkanaście centymetrów, a na Warcie woda spadła zaledwie o 1 centymetr.
Premier Donald Tusk przestrzega, że lokalne spadki wód nie oznaczają, że sytuacja poprawia się. Po spotkaniu w Krajowym Centrum Koordynacji Ratownictwa i Ochrony Ludności szef rządu ocenił, że intensywność żywiołu jest nadal duża. Dodał, że poza Wisłą i Odrą duże zagrożenie występuje także na Warcie. "Spadki wód są wyraźne na południu, ale tam, gdzie tereny są zalane, sytuacja jest nadal dramatyczna; mamy ciągle walkę o hutę w Sandomierzu" - mówił premier.
Najtrudniejsza sytuacja jest w tej chwili w gminie Wilków. W nocy doszło tam do pęknięcia wału przeciwpowodziowego i ewakuowano w związku z tym 7 tys. osób. Było bardzo groźnie, ponieważ wał pękł nie w tym miejscu, gdzie spodziewano się tego i straż pożarna straciła tam sześć samochodów. O sytuacji na Lubelszczyźnie mówi minister Spraw Wewnętrznych i Administracji Jerzy Miller.
Według ministra Millera, południowo-wschodnia Polska musi się przygotować na kolejne obfite opady deszczu. Minister twierdzi, że kolejne opady mają zacząć się od przyszłego czwartku, ale - jak podkreślił - szczegółowe prognozy będą znane we wtorek.
(pm)