Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 22.05.2010

Nic na razie nie wraca do normy

Premier Donald Tusk przestrzega, że lokalne spadki wód nie oznaczają, że sytuacja poprawiła się.

Sytuacja stabilizuje się, ale nadal jest groźna. Woda opada na Podkarpaciu, Śląsku i w Małopolsce, czyli na tych terenach, które w pierwszej kolejności zostały dotknięte powodzią.

Na Wiśle spadek poziomu wody wynosi od 20 do 40 cm, na Odrze kilkanaście centymetrów, a na Warcie woda spadła zaledwie o 1 centymetr.

Premier Donald Tusk przestrzega, że lokalne spadki wód nie oznaczają, że sytuacja poprawia się. Po spotkaniu w Krajowym Centrum Koordynacji Ratownictwa i Ochrony Ludności szef rządu ocenił, że intensywność żywiołu jest nadal duża. Dodał, że poza Wisłą i Odrą duże zagrożenie występuje także na Warcie. "Spadki wód są wyraźne na południu, ale tam, gdzie tereny są zalane, sytuacja jest nadal dramatyczna; mamy ciągle walkę o hutę w Sandomierzu" - mówił premier.

Najtrudniejsza sytuacja jest w tej chwili w gminie Wilków. W nocy doszło tam do pęknięcia wału przeciwpowodziowego i ewakuowano w związku z tym 7 tys. osób. Było bardzo groźnie, ponieważ wał pękł nie w tym miejscu, gdzie spodziewano się tego i straż pożarna straciła tam sześć samochodów. O sytuacji na Lubelszczyźnie mówi minister Spraw Wewnętrznych i Administracji Jerzy Miller.

Według ministra Millera, południowo-wschodnia Polska musi się przygotować na kolejne obfite opady deszczu. Minister twierdzi, że kolejne opady mają zacząć się od przyszłego czwartku, ale - jak podkreślił - szczegółowe prognozy będą znane we wtorek.

(pm)