Ponad 700 tysięcy spółdzielców, którzy na preferencyjnych warunkach wykupili mieszkania od spółdzielni, może spać spokojnie. Umowy zawierane ze spółdzielnią, nawet kiedy reprezentował ją tylko jeden pełnomocnik, są ważne - zapewnia w "Sygnałach Dnia" prezes Krajowej Rady Notarialnej Lech Borzemski.
Sprawa nabrała rozgłosu po publikacji w "Dzienniku Gazecie Prawnej". Gazeta, powołując się na wypowiedzi jednego z prawników, podważyła sposób reprezentacji spółdzielni przy podpisywaniu aktów notarialnych dotyczących przekształcenia lokatorskiego mieszkania spółdzielczego w odrębną własność. Problem miał polegać na tym, że wiele spółdzielni wysyłało do notariusza tylko jednego pełnomocnika zamiast dwóch.
Podobnego zdania jest Jaromir Gazy, przewodniczący mazowieckiego oddziału Krajowego Związku Lokatorów i Spółdzielców.
- Pan Gazy nie ma racji - mówi Lech Borzemski. Prezes wyjaśnia, że akty notarialne niekoniecznie muszą być podpisywane przez dwie osoby. - Zarząd spółdzielni może upoważnić - oczywiście notarialnie - jedną osobę do podpisywania takich aktów.
Lech Borzemski zwrócił uwagę, że cytowane przez Dziennik Gazetę Prawną opinie prawników były niepełne. Zawierały jedynie część wyjaśnień.
Lech Borzemski przypomniał, że przepis w tym brzmieniu funkcjonuje od 1982 roku i nie ma żadnych sygnałów, żeby ktokolwiek kwestionował zarówno sam przepis, jak też podpisywane na jego mocy akty prawne.