Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 01.03.2010

Wassermann: w komisji śledczej wszystko na odwrót

Nie było jeszcze takiego przypadku w komisji, żeby przewodniczący pełnił rolę tak destrukcyjną.

PiS konsekwentnie domaga się odwołania przewodniczącego komisji hazardowej Mirosława Sekuły. Twierdzi, że realizuje w komisji partyjną politykę i działa tak, żeby nic nie wyjasnić.

- Przecież to jest szaleństwo, to jest nastawione na to, żeby nic nie wyjaśnić. I to się po części, na szczęście tylko po części, udało przewodniczącemu i Platformie - mówi poseł PiS Zbigniew Wassermann.

Posłeł sugeruje, że komisja została tak ukształtowana i napisano jej taki scenariusz prac, aby faktem stały się przepowiednie prominentnych polityków Platformy, którzy mówili: „ta komisja i tak niczego nie wyjaśni”.

Zuzanna Dąbrowska: Dzień dobry, panie pośle.

Zbigniew Wassermann: Dzień dobry.

Z.D.: Zacznijmy od takiego króciutkiego remanentu, czyli od tego słynnego wywiadu, który udzielił Mirosław Drzewiecki mediom polonijnym na Florydzie. W czasie weekendu okazało się, że były minister sportu jest bardzo niezadowolony z tego, że pokazało się to w polskich mediach, oskarża TVN24, które wyemitowało rozmowę, o nadużycie, o powycinanie materiałów, stacja rewanżuje się pełną wersją. Co pan o tym wszystkim sądzi? Jak to będzie? Jakie konsekwencje dla samego Mirosława Drzewieckiego będzie miało jego uwikłanie w aferę hazardową i także to, co mówił o Polsce, no, do Polaków?

  • Z.W.: No cóż, politycznie to jest sytuacja, która dyskredytuje, nie ulega wątpliwości, jeżeli człowiek będący istotną postacią rządu, tej sfery, która sprawuje władzę w naszym kraju, w taki pogardliwy sposób wyraża się o własnej ojczyźnie, w taki pogardliwy sposób ocenia funkcjonowanie świata polityki, którego jest istotną częścią. Ja bym powiedział tak, że gdyby on tę ocenę działań politycznych odniósł do swojego działania, to jeszcze bym to rozumiał, ale to jest pewien rodzaj takiej buty, to jest pewien taki pogląd na sposób funkcjonowania państwa, władzy, biznesu, że tak naprawdę wolno wszystko; jeśli się ma tylko władzę, to nie ma systemu prawnego, nie ma kompetencji urzędników, są znajomości, nieograniczone możliwości, Polska do takich ludzi należy, a jeśli nie należy, no to to jest dziki kraj.

    Z.D.: No tak, ale wydaje mi się, że to jest taki bardzo mocny strzał do własnej bramki. I tutaj rzeczywiście Platforma i środowisko premiera Tuska może stracić punkty na scenie politycznej, ale to jest jakby „zasługa” w cudzysłowie samych polityków Platformy. A opozycja w komisji hazardowej wydaje mi się troszkę bezradna. Państwo – Prawo i Sprawiedliwość – złożyliście wniosek o odwołanie przewodniczącego komisji, który jest waszym zdaniem nie dość, że niesprawny, to jeszcze działa wbrew interesowi komisji, celowi założonemu przez komisję. Ale nie sądzę, żeby taki wniosek uzyskał większość w komisji, to są takie działania, które nie przyniosą chyba żadnego efektu.

    Z.W.: No cóż, ma pani rację, dlatego że ta komisja została tak ukształtowana, taki scenariusz jej prac napisano, taką uchwałę pod głosowanie poddano i większością rządzącej koalicji przegłosowano, że te głosy prominentnych polityków Platformy, którzy jeszcze zanim ta komisja została powołana, mówili: „ta komisja i tak niczego nie wyjaśni”, nie były pewną chęcią wyrażaną, tylko znajomością tematu. Rzeczywiście tak skonstruowano i władze tej komisji, czyli skład prezydium, tak ukształtowano scenariusz, czyli bardzo długi okres do zbadania w piekielnie krótkim czasie, taką osobę powołano na przewodniczącego, który ma kompletny monopol na władzę w komisji, bo przecież jest tylko dwóch posłów w prezydium, w związku z tym głos przewodniczącego to jest „złoty” głos, on o wszystkim rozstrzyga, że my tak naprawdę przez te ponad trzy miesiące w dużej części traciliśmy zdrowie, siły, czas, natomiast nie uzyskiwaliśmy efektów, które powinna komisja uzyskiwać.

    Rzeczywiście złożyliśmy wniosek o odwołanie przewodniczącego Sekuły, bo nie było jeszcze takiego przypadku w komisji, żeby przewodniczący pełnił rolę tak destrukcyjną, żeby przewodniczący nie zapewniał normalnych warunków pracy komisji. Przede wszystkim wyjdźmy od tego, że komisja dopiero wtedy może dobrze pracować, jak ma dostęp do materiałów, one muszą być kompletne, one muszą być zgromadzone w takim czasie, żeby można się było z nimi zapoznać, i wtedy powinno się konstruować listę świadków i przystępować do prac komisji. Tutaj wszystko było na odwrót niż w każdej innej działającej komisji.

    Z.D.: No tak, panie pośle, ale przewodniczący komisji rewanżuje się posłom opozycji, przede wszystkim państwu z Prawa i Sprawiedliwości, i mówi: „Co posłanka Beata Kempa złoży jakiś wniosek albo poseł Zbigniew Wassermann, to Platformie wzrasta poparcie”. No to jak to jest? To nie tylko cele, że tak powiem, śledcze komisji nie są realizowane, ale także te polityczne.

    Z.W.: To jest obłuda. Proszę zobaczyć, że to nie nasze wnioski, tylko wnioski posłów Platformy powodowały, że stający przed komisją świadkowie byli pytani tylko o to, jak długo dojeżdżali do komisji, a później była korygowana przez posłów Platformy lista ich świadków. Więc to jest obłuda, to jest manipulacja kolejna po stronie przewodniczącego. Skandalem jest wyznaczanie takiego harmonogramu prac, który uniemożliwiał zapoznanie się z materiałami, uniemożliwiał normalne funkcjonowanie. Kto wytrzyma takie tempo, żeby codziennie słuchać po kilkanaście godzin od godzin przedpołudniowych, dziewiątej, dziesiątej do godziny dwudziestej trzeciej albo jeszcze dłużej? Przecież to jest szaleństwo, to jest nastawione na to, żeby nic nie wyjaśnić. I to się po części, na szczęście tylko po części, udało przewodniczącemu i Platformie, bo kiedy już...

    Z.D.: Panie pośle, przepraszam, bo musimy pomału kończyć, a chcę jeszcze, muszę zapytać o to, czy zeznania Sławomira Nowaka jutrzejsze pana zdaniem mogą być kluczowe dla sprawy? Już tak króciutko na koniec.

    Z.W.: Mogą być ważne. Nowak pełnił ważną funkcję w rządzie, był bardzo blisko pana premiera, uczestniczył w spotkaniach pana premiera z Cichockim i z Mariuszem Kamińskim, może na ten temat mieć pewną wiedzę, uczestniczył i powinien mieć pewną wiedzę na temat spotkania pana premiera z panem Drzewieckim i z panem Schetyną, powinien komisji powiedzieć, jak wyglądał obieg dokumentów, które powinny trafić do pana premiera, a trafiały do pana Cichockiego, w końcu...

    Z.D.: Miejmy nadzieję, że tak się stanie. Czas nam się skończył. Bardzo serdecznie dziękuję za rozmowę.

    Z.W.: Dziękuję.

    (J.M.)