Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 01.03.2010

WOŚP zebrała w tym roku prawie 43 mln złotych

"Dziś wyszło słońce dla aniołów" - Jerzy Owsiak podsumowuje tegoroczną WOŚP.

"Kiedy mamy przed sobą cel - mówi Jerzy Owsiak - i chcemy wokół tego celu zjednoczyć ludzi, to okazuje się, że bardzo chętnie w tym uczestniczą." Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy zjednuje obywateli, ale i wspomaga państwo. Szef tej jedynej w swoim rodzaju ogólnopolskiej akcji charytatywnej podkreśla, że "spadła śmiertelność noworodków, pracujemy na sprzęcie, który pozwala nam nawet przekraczać standardy światowe, promujemy inny sposób pracy."

O roli WOŚP z jej ojcem-założycielem rozmawia Przemysław Szubartowicz.

*

  • Red.: Dziękuje Przemysław Szubartowicz a podziękowania odbiera nasz gość.

    Przemysław Szubartowicz: Tak. Witam państwa. Ja dziękuję, a nasz gość, czyli Jerzy Owsiak, szef Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.

    J.O.: Dziękuję też.

    P.S.: Wszyscy dziękujemy i przechodzimy do najważniejszej rzeczy – 42 miliony złotych. Jak mówisz, możemy powiedzieć, że dziś wyszło słońce dla aniołów.

    Jerzy Owsiak: Tak się stało. To nawet jest więcej, prawie 43 miliony złotych. To taki tradycyjny czas, kiedy rozliczamy pieniądze. Ktoś nas pytał, dlaczego to tak długo trwa, ale, proszę państwa, te pieniądze są liczone i kiedyś nam się wydawało, że w banku siedzą ludzie, którzy mają takie zarękawki i liczą, liczą, liczą... Nie, to już są firmy, które trzeba specjalistyczne wynająć, mnóstwo bilonu, mnóstwo banknotów, które trzeba przeliczyć bardzo dokładnie, a prawie 43 miliony złotych, które nie są poukładane, to nie są pieniądze z banku, to istotnie jest co liczyć, to są czeki, które przychodzą ze świata (...)

    P.S.: Ale ta kwota o czymś świadczy. Kolejny rekord, czyli co? Możemy mówić o tym, że jesteśmy krajem radosnym, tam, gdzie ludzie potrafią się zmobilizować, a dookoła jednak mówi się też czasami o szarzyźnie.

    J.O.: Myślę, że właśnie przełamujemy troszeczkę właśnie taką barierę dźwięku mówiącą o tym, jacy jesteśmy my, Polacy. Często ja też to powtarzam: to my sami pracujemy na to, to nie jest tak, że świat się na nas uparł i chce nas źle ocenić. To my właśnie często dyskredytujemy to, co osiągamy, cieszymy się z naszych sukcesów sportowych, mówmy o tym jak najwięcej. To samo jest z Finałem, kiedy jest Finał, nagle okazuje się, że mówimy ludzkim językiem, normalnie się porozumiewamy, ludzie rozumieją, co się wokół nich dzieje mimo bardzo złej pogody. Ja się bardzo bałem, że może ludzie będą chcieli zostać w domu, że może nie będą tak chcieli uczestniczyć, kiedy pada śnieg przez cały dzień. Tutaj chylę czoła wszystkich stu dwudziestu tysiącom wolontariuszy, którzy byli razem z nami. Czy jest ta szarzyzna? To jest życie, a więc życie jest o każdej porze dnia inne, a my się cieszymy, kiedy dzisiaj możemy mówić o tym, że jest super.

    P.S.: No bo właśnie zastanawiam się nad tym, jak to jest właśnie w kontekście tej codzienności? Raz w roku Orkiestra, jeszcze wcześniej Przystanek Woodstock i to takie są dwa wydarzenia związane z Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy, a na co dzień coś się tam jednak w tej Polsce dzieje. Ostatnio na przykład minister, były minister sportu Mirosław Drzewiecki powiedział, że Polska to jest dziki kraj, wydał takie oświadczenie gorzkie. No, fala przetoczyła się dyskusji nad tym. I tak sobie pomyślałem, że z jednej strony zbiera się czterdzieści prawie trzy miliony złotych na szpitale, a z drugiej strony polityka tak tam szumi i nagle okazuje się, że żyjemy w dzikim kraju.

    J.O.: Ale na szczęście nie ma polityki w Fundacji. My gdybyśmy chcieli zaczynać każdy Finał od narzekania, to moglibyśmy zająć połowę czasu antenowego, bo jest na co narzekać.

    P.S.: Ale mówię: to kawałek Polski i to kawałek Polski, w tym sensie.

    J.O.: Tylko że dlatego moglibyśmy narzekać, ale jednak kiedy mamy przed sobą cel i chcemy wokół tego celu zjednoczyć ludzi, to nagle się okazuje, że bardzo chętnie w tym uczestniczą. Być może pan minister Drzewiecki ma powody, żeby stwierdzić, że to jest dziki kraj, być może ta dzikość go otacza, być może samo Ministerstwo Sportu jest właśnie tak szalone, że z samą dzikością ma do czynienia. My – jeszcze raz powtarzam – gdybyśmy chcieli znaleźć w tym dużo rzeczy szarych, niedobrych i złych do narzekania, to byśmy je znaleźli.

    P.S.: Ale ty czasami znajdujesz, czasami wydajesz oświadczenia polityczne lub też takie nakłuwające pewne baloniki, prawda?

    J.O.: Raz na jakiś czas, ale kiedy właśnie mówimy o tym, że źle się dzieje w państwie polskim albo ten ostatni mój list do pani minister zdrowia, to także w tym liście próbujemy mówić: a my robimy swoje, my próbujemy pochylać się nad tym problemem. To nie jest tak, że jest nam obojętne, czy karetka pogotowia będzie rzetelnie spełniała swoją rolę i jej ekipa przyjedzie do osoby, która prosiła o pomoc, bo my właśnie tej pomocy udzielamy, my właśnie tak organizujemy, żeby ta pomoc w naszym przypadku, kiedy diagnozujemy dzieci, przyjechała jak najszybciej. Dlatego dzisiaj cztery wielkie tiry, które za nami jechały i te tiry pełne sprzętu też były odpowiedzią na artykuł dziennikarza w Rzeczpospolitej, który stwierdził: „Obalmy mit, obalmy mit, że Orkiestra cokolwiek robi”.

    P.S.: Mit, że to nic nie pomaga, tak?

    J.O.: No właśnie,

    P.S.: Że ten sprzęt, który zbieracie, trafia do szpitali, tak naprawdę jest nieprzydatny. Ale były też takie sytuacje, że sprzęt z Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, jak w szpitalu przy Niekłańskiej w Warszawie, nie mógł być przyjęty albo czasami jest niewykorzystywany.

    J.O.: Szpital nie chciał go przyjąć i to nie było tak, że myśmy źle planowali. Myśmy już dużo wcześniej o tym wiedzieli, że ten szpital nie przyjmie tego sprzętu. Zastanawialiśmy się nad tym. Jest w tym trochę racji, ponieważ Ministerstwo i Narodowy Fundusz Zdrowia wycofał się z rozmów z nami, żeby to móc sfinansować, żeby takie pieniądze znaleźć na obsługę tego sprzętu. Z drugiej strony wszystkie, resztę kilkadziesiąt szpitali przyjęły ten sprzęt, a więc wzięły na pierś. Momentami jest to trudna decyzja: tak, utrzymamy ten sprzęt. W związku z tym jeżeli o tym mówimy, to nie po to, żeby pognębić szpital na Niekłańskiej, bo lekarze są wstrząśnięci tą decyzją dyrekcji, ale po to, żeby mówić: inni dali sobie radę. To samo tutaj – jeżeli mówimy o artykule, to ja się zwracam do wszystkich lekarzy i dzisiaj taki protokół został też wręczony dziennikarzom, a więc taki raport po raz pierwszy od osiemnastu lat. Nigdy tego nie robiliśmy, wydawało nam się, że ten sprzęt widać. Ale zwróciliśmy się do wszystkich konsultantów krajowych, lekarzy...

    P.S.: I jak to wychodzi realnie?

    J.O.: Realnie wychodzi w liczbach, a więc chociażby śmiertelność noworodków spadła bardzo mocno, ale także w takich stwierdzeniach: pracujemy na sprzęcie topowym, pracujemy na sprzęcie, który wytycza standardy światowe, który pozwala nam nawet przekraczać te standardy. Ponieważ robimy wszystko, co się wokół też dzieje, dlatego promujemy inny sposób pracy i praca jest bardzo dobra.

    P.S.: No właśnie, i zastanawiać, co by zrobiło Ministerstwo Zdrowia i szpitale w Polsce, jakby nie było Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, czy dałoby sobie radę? No bo są tacy, którzy twierdzą, że jest to dodatkowa proteza, w ogóle w innych państwach niespotykana i to jest fenomen na skalę światową w tym sensie...

    J.O.: Oj, nie...

    P.S.: ...że po pierwsze zjednać ludzi i zarazem wspomaga system zdrowia.

    J.O.: Ale tak nie jest. Wiem, od razu wyjaśniamy. Wszędzie jest jakieś minimum i to samo to minimum oglądaliśmy w (...) szpitalach w Stanach Zjednoczonych. I to minimum pozwala na coś, z czym ludzie mogą się zgodzić. Ale także to minimum mówi ludziom: ale my chcemy się złożyć na lepsze wyposażenie ośrodka czy tam oddziału położniczego i kiedy mówimy: świetnie to wygląda, bośmy na to zebrali własne pieniądze. W Polsce to minimum jest może wyższe niż w Mongolii, w Mongolii jest wyższe niż w Republice Kongo, trudno mi mówić, ale generalnie nie zgadzamy się na to minimum i dlatego zbieramy pieniądze. To, co tutaj pytasz – czy zastępujemy, czy jest to proteza? Równie dobrze, szanowni państwo, mógłbym odpowiedzieć tak: po osiemnastu latach, zrobiliśmy teraz raport, inkubatory, które kupiliśmy osiemset sztuk, ciągle pracują, to są te same. Niektóre mają szesnaście lat, trzeba je wymienić. Czy to właśnie zrobiło państwo? Czy to zrobiło z naszych podatków? Nie zrobiło. Więc zanim biadolić, trudno, musimy wszystko wymienić.

    P.S.: To jest wszystko refleksja dla państwa polskiego, które przygląda się Orkiestrze i też właściwie powinno zacząć się zastanawiać, jak funkcjonuje, patrząc na takie znakomite sukcesy.

    Ale chciałem cię jeszcze zapytać o jedną ważną sprawę. Ostatnio mieliśmy kilka zdarzeń bardzo przykrych wręcz dramatycznych – zabójstwo policjanta na warszawskiej Woli, nastolatkowie; zabójstwo piętnastoletniej dziewczyny, nastolatkowie; kilka innych kwestii, jakieś wybryki chuligańskie. Ty przyglądasz się młodzieży, pewnie innej młodzieży. I znowu zastanawiam się, czy dwie Polski. Wielka dyskusja, z jednej strony wspaniała akcja, młodzi ludzie, wolontariusze, Przystanek Woodstock i tak dalej, i tak dalej, z drugiej strony jakiś dramat. I ostatnie zdanie – argument: to jest kwestia wychowania w stylu „róbta co chceta”, koronny, znany, ale często się pojawiający, czyli takie publicystyczne gadanie, że to dlatego. Jak na to odpowiesz?

    J.O.: Ta sama Polska przyjeżdża do nas na Przystanek Woodstock, przyjeżdża pół miliona ludzi i są wśród nich tak samo ludzie młodzi, którzy na co dzień być może rozbijają stadiony, być może właśnie chwytają za śmietnik, ale kiedy przyjeżdżają do miejsca, gdzie panują pewne zasady, to także ten tłum ma wpływ na te jednostki, a więc nie pozwala na pewne rzeczy. Jeżeli mówimy o edukacji, to właśnie ja od samego początku mówię o edukacji. Kiedy mówimy: stop przemocy, stop narkotykom, to nie są to puste słowa, kiedy mówimy o przestrzeganiu prawa, to na Przystanku Woodstock nie ma przebacz, jeżeli cię spotkam, zatrzymam cię i będziesz miał narkotyki przy sobie, nie ma żadnej taryfy ulgowej. Możesz mi mówić: Jurek, mam tylko troszeczkę. Stary, to jest prawo.

    Jeżeli my jesteśmy świadkami niekonsekwencji wymiaru sprawiedliwości, ponieważ albo ktoś omija to, albo jest tak zwana mała szkodliwość czynu, czyli te strasznie nas denerwujące: zabór mienia, naszych samochodów, wkradanie się do tych samochodów, niszczenia tego, więc mamy wynik tego wszystkiego, to jest to później tak deprymujące nas, że w pewnym momencie albo nie bierzemy w tym udziału, albo się wstrzymujemy, albo nie pomagamy, nie reagujemy.

    P.S.: Ale mówi się też o rosnącej brutalizacji tego typu czynów i tego typu kwestii.

    J.O.: Myślę, że też mamy pięćdziesiąt tysięcy różnych organizacji i to jest może cel dla nich. Ja stwierdzam: dziękuję tym wszystkim młodym, którzy byli z nami na Finale, dziękuję tym, którzy przyjeżdżają na Przystanek Woodstock. I pokazujemy, być może też tym innym, że jest inny świat, inny sposób na życie, możemy żyć przyjaźniąc się ze sobą.

    P.S.: I bardzo dobrze, bo to jest bardzo pozytywne zdanie, bo można mówić o dramatach, ale dla przeciwwagi mówiliśmy też o pozytywnych sprawach. Jerzy Owsiak, Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Dziękujemy i dziękuję.

    J.O.: To ja też dziękuję bardzo, cześć, siema.

    (J.M.)