Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 01.02.2010

Polskie Radio ma 85 lat

1 lutego 1925 roku po raz pierwszy w eter popłynęły słowa "Tu próbna stacja radionadawcza". Tak narodziło się Polskie Radio.

1 lutego 1925 roku po raz pierwszy w eter popłynęły słowa "Tu próbna stacja radionadawcza". - To dzień narodzin Polskiego Radia - przypomina w "Sygnałach Dnia" Krzysztof Michalski, twórca publicznego radia i były dyrektor radiowej Jedynki. Słowa te wypowiedział inżynier Roman Rudniewski.

- Pierwsi w Europie nie byliśmy, ale byliśmy jedni z pierwszych - mówi Michalski. Warunki techniczne były nieporównywalne z obecnymi, a studio mieściło się przy ulicy Narbutta w Warszawie. Wtedy były to peryferia stolicy. Nadawano godzinę programu dziennie, a audycji można było słuchać na Litwie i w Luksemburgu.

- Kiedy zabrakło pieniędzy na nadawanie, słuchacze skrzyknęli się i zebrali fundusze na radio - wspomina Krzysztof Michalski. Wszystkie audycje i słowne, i muzyczne były nadawane na żywo. Więc żeby przystosować studio do występu zespołu trzeba było pięciu minut. Więc na antenie była taka długa "dziura". - Dziś pięć minut przerwy w nadawaniu to wieczność, wtedy nikogo to nie raziło. Słuchacze cierpliwie czekali - mówi gość "Sygnałów Dnia".

Dziś na antenie programu Pierwszego wiele wspomnieniowych audycji. Prosimy nas słuchać.

*

  • Krzysztof Grzesiowski: Właściwie chcielibyśmy powiedzieć, że był przy narodzinach radia, ale to byłaby lekka przesada.

    Krzysztof Michalski: Powiedziałbym przy nowym kształcie tego radia, już publicznego po wojnie, to niewątpliwie tak.

    K.G.: No właśnie tego słowa mi zabrakło.

    K.M.: To niewątpliwie tak.

    K.G.: Krzysztof Michalski w naszym studiu. 85 lat Polskiego Radia. Fakt faktem, że pierwsi nie byliśmy. Może szkoda, bo to 1920 rok Pittsburg.

    K.M.: Pittsburg, później Europa – Wielka Brytania, Francja, Dania, Związek Radziecki, ale byliśmy w grupie państw powiedziałbym na dobrym, bardzo dobrym miejscu, bo takie stacje dobre rozwijały się już w roku 1923, my rozpoczęliśmy... bo trzeba było najpierw uregulować prawo. Ukazała się w roku 1920 roku ustawa o radiofonii, no i trzeba było ogłosić konkurs na koncesję na przyznawanie programu ogólnopolskiego. Stacja Polskiego Towarzystwa Radiotechnicznego w pewnym sensie wyprzedziła decyzję Ministerstwa Handlu i już 1 lutego 1925 roku rozpoczęła nadawanie stałych audycji w języku polskim. I właśnie tę datę przyjmujemy za datę narodzin w Polsce.

    K.G.: Dwudziesty czwarty rok ustawa o radiofonii, tak?

    K.M.: Tak, ustawa o radiofonii.

    K.G.: Sześć lat po odzyskaniu niepodległości, po pojawieniu się kraju, który przez 123 lata nie istniał.

    K.M.: Nie było. Tak, ja przypomnę: nie było kraju, nie było uczelni, właściwie można powiedzieć, że Polska została zlepiona z trzech krańców państw zaborczych. Państwa zaborcze... celowo nie inwestowali w strukturę. Jeśli się popatrzy na linię kolejową tamtych czasów, to widać, że nie ma połączeń między poszczególnymi działami.

    K.G.: To jeszcze nawet do dzisiaj zostało, konsekwencje tego faktu.

    K.M.: To zostało, ma pan rację, ma pan rację.

    K.G.: Panie Krzysztofie, no i był ten pierwszy dzień lutego dwudziestego piątego roku i te słynne słowa: „Tu próbna stacja radionadawcza”.

    K.M.: Radionadawcza, tak.

    K.G.: W jakich warunkach pracowali...?

    K.M.: A, to było... Powiedzmy może, kto był pierwszym radiowcem polskim. Pierwszy radiowcem II Rzeczypospolitej był inżynier Roman Rudniewski. To właśnie on wygłosił te słowa o godzinie osiemnastej. Warunki były rzeczywiście powiedziałbym... no, polowe, to może za bardzo nie pasuje to słowo, ale na pewno, delikatnie mówiąc, technicznie niedoskonałe. Ta stacja uruchomiona została przy ulicy Narbutta 29 mówi się: w Warszawie, ale wtedy, w 25 roku ulica Narbutta – to mówię dla słuchaczy, którzy Warszawy za dobrze nie znają – to były peryferie Warszawy. Dzisiaj to jest centrum Mokotowa. Ale wtedy... No i właśnie, był także problem, bo umawiano się na przykład z artystami, którzy mieli przyjechać, żeby zagrać coś, żeby coś powiedzieć, jakiś odczyt, bo to wtedy słowo to się nazywało „odczyty”, oni się często spóźniali, bo żeby dotrzeć tam na Narbutta, to trzeba było rzeczywiście znaleźć jakiś pojazd, a pokoik był przystosowany z pokoiku biurowego. Tam znajdowała się również stacja nadawcza, czyli sam nadajnik. Nadajnik notabene wypożyczony od Francuzów. No, powiedziałbym dzisiaj ta moc nie imponuje, bo to było zaledwie pół kilowata. Dzisiaj Radiowa Jedynka nadaje z mocą 1200 kilowatów, czyli 2400 razy słabsza ta moc była. No i poza tym kto mógł tego słuchać? No, niewiele osób.

    Wiesław Molak: Ale gdzie, dokąd dochodził sygnał radiowy?

    K.M.: Wie pan, znalazłem takie materiały, bo początkowo sądzono, że to mogli odbierać tam w ciągu paru tygodni, zrobiono nawet takie podliczenia, że to 5 tysięcy odbiorców było, ale tak naprawdę 7 lutego, to już są poświadczone dane, że można było języka polskiego słuchać nawet w Luksemburgu, można było języka polskiego słuchać na pewno na Litwie. Czyli okazuje się, że ta fala wtedy... No, przypomnijmy, dzisiaj trzeba dużymi mocami, bo jest ogromny gąszcz, bo są zakłócenia elektryczne, natomiast wtedy tego nie było, był komfort, czyli wystarczyło z takim małym nadajnikiem dotrzeć z mową polską do... no, do wielu, wielu ludzi.

    K.G.: I od 1 lutego 1925 roku nadawano codziennie program od osiemnastej do dziewiętnastej?

    K.M.: Nadawano codziennie program od godziny osiemnastej do dziewiętnastej. Były oczywiście przerwy, przerwy techniczne, bo na przykład po pięciu dniach okazało się, że mikrofony dynamiczne wtedy zainstalowane w studiu nie są zbyt dobre. Później zabrakło pieniędzy, na jakiś czas wyłączono stację, ale słuchacze skrzyknęli się natychmiast, była taka ogólnokrajowa zbiórka, no i zasilono. Ludzie wiedzieli, że radio jest medium magicznym. Wtedy było medium niewyobrażalnym, wynalazkiem, jak to ktoś powiedział: „Jest rzeczą wielką, odkryciem doniosłem (no i powiem, to jest mój ulubiony wierszyk), kto temu zaprzecza, faktycznie jest osłem”. Wtedy radio rzeczywiście przybliżyło marzenia człowieka, bo popatrzmy – ludzie marzyli, żeby wysyłać głos gdzieś daleko. Można było za pomocą telefonu, ale do tego był kabel. I nagle okazuje się, że ktoś mówi do sitka, do mikrofonu, a można go słuchać kilkaset kilometrów dalej.

    W.M.: To był program nagrywany?

    K.M.: Nie, to wszystko były programy na żywo. Ja przypomnę: wynalazek, owszem, magnetofonu, opatentowany na początku XX wieku, ale tak naprawdę wszedł do użytku dopiero podczas II wojny światowej. Owszem, przed II wojną światową były nagrania elektromagnetyczne na tak zwanych drutach Stila, to było zresztą bardzo groźne, kaleczono się, natomiast były płyty, ale te pierwsze programy to wyglądały mniej więcej tak, powiedzielibyśmy ramówka – było wystąpienie inżyniera Rudniewskiego, później spikerka, pierwsza spikerka, Halina Wilczyńska przyprowadzała gości do studia i zapowiadał. Oni grali, to byli początkowo soliści. Halina Wilczyńska notabene miała podobno piękny głos, była śliczną kobietą, no i można byłoby zacytować wielkiego sprawozdawcę przedwojennego Polskiego Radia...

    W.M.: Szkoda, że państwo tego nie widzą.

    K.M.: ...Trojanowskiego, szkoda, że państwo tego nie widzą. No i to były właściwie krótkie takie koncerty. Później, piątego już pojawił się pierwszy zespół, to było Trio Wiłkomirskich, no a później Alojzy Kaszyn, powiedziałbym taki szef programowo–literacki radia, zaczął chodzić po restauracjach, po salach koncertowych i znalazł zespół Antoniego Adamusa, który już na stałe w tym studiu powiedziałbym urzędował. Ale to też – żeby włączyć solistę, to potrzebna była mniej więcej jednominutowa przerwa, żeby włączyć zespół, przystosować mikrofony, to przerwy trwały pięć minut. No, panowie wybitni radiowcy mogą sobie wyobrazić, jak wtedy się radia słuchało. Ale ludzie czekali z tymi słuchawkami Nespera na uszach i czekali na każde słowo.

    K.G.: No i tak to 85 lat minęło od tamtych historycznych chwil. Rzeczywiście dzisiaj taka pięciominutowa dziura w eterze byłoby to coś niesłychanego.

    K.M.: Wtedy to nie raziło, tak.

    K.G.: Reakcja byłaby taka, że Boże, znowu jakiś stan nadzwyczajny czy coś się wydarzyło.

    K.M.: No tak, ale wtedy to była jedna jedyna stacja, a powiedzmy w tej chwili mamy w Polsce ponad 270 stacji radiowych.

    W.M.: Konkurencja spora.

    K.G.: Chyba wypada zaprosić... no właśnie, naszych słuchaczy do naszego hallu wejściowego, tu, przy Malczewskiego, jest...

    K.M.: Tak, jest piękna wystawa plakatu związanego...

    K.G.: ...wystawa plakatu związanego z Polskim Radiem, historycznego, dodajmy.

    K.M.: Historycznego, tak, bo przypomnijmy: te pierwsze odbiorniki, te, które tak naprawdę zrewolucjonizowały. Bo pan wspomniał, że nie byliśmy pierwsi. Rzeczywiście nie byliśmy pierwsi, ale bardzo szybko mądrymi decyzjami późniejszego dyrektora, przez 10 lat był dyrektorem Zygmunt Chamiec, w 35 roku po dojściu do rządu... po śmierci Piłsudskiego odwołano go, wyrzucono go właściwie z radia, otóż przeprowadzono wielką akcję radiofonizacji kraju. Wcześniej odbiorniki lampowe bardzo były drogie. Wprowadzono odbiorniki detektorowe. Odbiorniki detektorowe, może powiem słuchaczom, takie kryształeczki, do których nie potrzeba zasilania. One żywią się, jeśli się rozstawi antenę, żywią się promieniowaniem elektromagnetycznym. I do wojny wyprodukowano tych detektorowych odbiorników ponad 550 tysięcy. Zaczynaliśmy, jak pan wspomniał, dosyć słabo, ale we wrześniu 39 roku mieliśmy ponad milion abonentów. Wyprzedzaliśmy nie tylko takie kraje, jak Grecja, Szwajcaria, ale wyprzedzaliśmy Włochów i Hiszpanów. Od Hiszpanów mieliśmy ponad cztery razy więcej zarejestrowanych odbiorników.

    W.M.: Dzisiaj wchodząc do radia na jednym plakacie zauważyłem napis: „Cała Polska słucha radia”. No i tak jest do dziś.

    K.M.: No i tak jest. I mam nadzieję, że będzie zawsze. Radio się oczywiście zmienia, ale to jest ciągle magiczne medium.

    K.G.: Dziękujemy bardzo. To właśnie wstęp do dzisiejszych rozmów o Polskim Radiu.

    K.M.: Tak, wstęp, będą dzisiaj audycje przez cały dzień, jak państwo słyszą, po Wiadomościach nadajemy głosy z archiwum Polskiego Radia, będą również... no, o godzinie 18 spróbujemy odtworzyć, jak to wtedy było, czyli 85 lat temu. Później będą wieczory i pierwszy wieczór będzie zapowiedzią tego, co się będzie działo.

    K.G.: Czyli krótko mówiąc, prosimy nas słuchać.

    K.M.: Prosimy nas słuchać i warto nas słuchać. Ciągle Program 1 Polskiego Radia to najlepsza stacja w polskim eterze.

    K.G.: Krzysztof Michalski. Dziękujemy.

    K.M.: Bardzo dziękuję.

    (stenogram: J.M.)