Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 15.02.2010

Haki to sposób działania prawicy

Jak prawica nie ma argumentów to walczy na teczki, haki, insynuacje. To dla mnie nic nowego - mówi w "Sygnałach Dnia" przewodniczący Sojuszu Lewicy Demokratycznej Grzegorz Napieralski.

Szef Sojuszu został spytany co sądzi o wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego, że są haki na ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego.

Wielokrotnie podobny atak był prowadzony przeciwko politykom SLD - przypomina Napieralski. Podobnych doświadczył kandydat na prezydenta Włodzimierz Cimoszewicz.

Przewodniczący SLD podkreśla, że jeśli istnieją jakieś poważne zastrzeżenia wobec Radosława Sikorskiego, to powinny zostać jak najszybciej ujawnione. Rozmówca Programu Pierwszego mówił, że postawa polityka - "wiem, ale nie powiem" - przypomina zachowanie dzieci w piaskownicy. Zaznaczył, że nawet jeśli dowody wobec Radosława Sikorskiego są tajne, mogą zostać wyjaśnione przez prokuraturę czy sejmowe komisje.

Grzegorz Napieralski jest zdania,, że szukanie politycznych "haków" na wyborczych kontrkandydatów jest oznaką słabości politycznej i może raczej zaszkodzić, niż pomóc Prawu i Sprawiedliwości.

Krzysztof Grzesiowski: Gość Sygnałów: Grzegorz Napieralski, Przewodniczący Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Witamy, panie przewodniczący, dzień dobry.

  • Grzegorz Napieralski: Dzień dobry, witam serdecznie.

    K.G.: Oto ta wypowiedź, chyba najczęściej komentowana w ostatni weekend...

    G.N.: Już się domyślam, jaka.

    K.G.: ...wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego dla Newsweeka Polska: „Jeśli Tusk postawi na Sikorskiego, będzie się miał z pyszna. Tak, to byłoby bardzo zabawne”. No i co pan o tym sądzi?

    G.N.: My jesteśmy doświadczeni i takimi wypowiedziami, i takimi działaniami przez prawicę...

    K.G.: Są „haki,”, które mają zostać wyciągnięte na światło dzienne.

    G.N.: Tak, znaczy my jesteśmy tym bardzo mocno doświadczeni, wielokrotnie podobny atak był przypuszczany przez polityków prawicy na SLD, na naszych premierów, na naszych polityków. Jeden bardzo bolesny, który ja jako lider Sojuszu Lewicy Demokratycznej odczułem, to w sposób niedemokratyczny został zmuszony do wycofania się z kandydowania kandydat SLD w wyborach prezydenckich, Włodzimierz Cimoszewicz. W podobny sposób się rozpoczęło, tylko że to politycy Platformy Obywatelskiej ostrzegali wtedy, że mamy „haki” na Włodzimierza Cimoszewicza, i tak się stało. W sposób niedemokratyczny, nieuczciwy, prowokacyjny zaszczuto człowieka i doprowadzono, że pod koniec kampanii niestety zrezygnował, co myślę było (...) dla Polaków i demokracji. Więc to dla mnie nic nowego, prawica tak działa, tak działa – jak nie mamy argumentów, to walczymy na teczki, „haki”, na insynuacje, a boimy się, że przegramy, no to użyjmy wszystkich metod, żeby zniszczyć przeciwnika, a cel jest najważniejszy, środki się nie liczą.

    K.G.: Wie pan, co jest w tym wszystkim najciekawsze? Między innymi to, że publicyści czy nieżyczliwi prezesowi Prawa i Sprawiedliwości też nie bardzo wiedzą, w czym rzecz. Oto dziś Marek Magierowski, komentator Rzeczpospolitej, pisze, że „trudno zrozumieć kolejny atak Jarosława Kaczyńskiego na ministra spraw zagranicznych w stylu »są pewne fakty, o których wiem, ale nie mogę ich ujawnić«. Taka taktyka nie tylko nie przystoi poważnemu politykowi, lecz po prostu się nie sprawdza”.

    G.N.: Nietrudno się nie zgodzić z takimi słowami, znaczy jeżeli są jakiekolwiek dokumenty czy informacje, czy fakty, które świadczą, że minister Sikorski nie może pełnić tej funkcji, to one muszą ujrzeć światło dzienne bądź zostać skierowane do prokuratury, jeżeli one mają znamię popełnienia przestępstwa. Jeżeli są to fakty natury, jak niektórzy komentatorzy sugerują, szpiegowskiej czy agenturalnej, no to mamy komisję sejmową ds. służb specjalnych, na swoim tajnym posiedzeniu może się ta komisja takimi informacjami zająć i podjąć decyzję, co z tym fantem zrobić. Jeżeli są to znowuż jakieś informacje natury politycznej, jest komisja spraw zagranicznych, może być ten dokument czy te dokumenty skierowane do komisji spraw zagranicznych. Więc tu możliwości i prezydent, i pan prezes Jarosław Kaczyński ma wiele, więc nie rozumiem tych takich właśnie zapowiedzi: „coś jest, ale nie mogę powiedzieć”, bo to tylko znowuż obniża...

    K.G.: Ale to wszystko, co wie, jest tajemnicą podobno. Trzy osoby tylko wiedzą: prezydent, były premier i obecny premier.

    G.N.: To są instytucje, które mogą ściągnąć klauzulę tajności, jeżeli coś jest tajne, to być może trzeba zapytać komisję sejmową ds. służb specjalnych, ona ma odpowiednie uprawnienia. Nie widzę problemów, żeby tę sprawę szybko rozwikłać i mielibyśmy jasność. Znaczy jeżeli jest coś, co dyskwalifikuje ministra Sikorskiego (być może są takie dokumenty, ja nie wiem), to dowiedzmy się o nich teraz, nie w czasie kampanii, takiej regularnej kampanii wyborczej. Mówię to z troską o to, co się będzie działo za chwilę w czasie kampanii wyborczej, bo jeszcze raz powtórzę to – SLD zostało strasznie doświadczone taką działalnością prawicy. Dzisiaj PiS, wczoraj Platforma Obywatelska, Platforma Obywatelska w sposób agresywny, w sposób nieuczciwy wyeliminowała kandydata SLD Włodzimierza Cimoszewicza, przypominam to. W roku 2005 Włodzimierz Cimoszewicz zorganizował konferencję prasową i powiedział: „Dość! Dość pomówień, dość insynuacji! Ja w takim państwie nie chcę startować” i się wycofał. Wycofał się z kampanii. Dzisiaj próba wpływania takimi insynuacjami na innego kandydowania, no, dla mnie dziwne i niepojęte.

    K.G.: Ktoś ładnie powiedział, że w naszych kampaniach prezydenckich niewiele się zmienia, a swego czasu Aleksander Kwaśniewski, kiedy kandydował, zaczynał się odchudzać, a Prawo i Sprawiedliwość zaczynało szukać „haków”.

    G.N.: Ale przyzna pan, że... Nie wiem, czy Aleksander Kwaśniewski się odchudzał wtedy, nie pracowałem w jego sztabach, ale wolałbym, żeby politycy się odchudzali niż szukali na siebie „haków” i to nieprawdziwych, bo to jest to skandaliczne zachowanie polityków. Nie potrafią się merytorycznie zderzyć z kandydatem, no to się szuka jakichś innych, brudnych spraw, żeby tylko i wyłącznie wygrać te wybory. No, przyzna pan, że to chyba nie o to chodzi w polityce. Apelujemy jako Sojusz Lewicy Demokratycznej o spokój, apelujemy o merytoryczną dyskusję. Wolałbym bardziej, żeby Lech Kaczyński dzisiaj i kandydat Platformy Obywatelskiej z naszym kandydatem Jerzym Szmajdzińskim odbyli merytoryczną debatę.

    K.G.: To może być ciężkie, bo na razie Platforma nie ma kandydata i Lech Kaczyński także nie potwierdził, że będzie kandydował.

    G.N.: No właśnie, no to być może wzorem SLD te partie szybko by wyłoniły tego kandydata i rozpoczęlibyśmy dyskusję o Polsce, bo myślę, że dzisiaj Polacy, którzy nas słuchają, już nie chcą słuchać o „hakach”, o teczkach (...)

    K.G.: No właśnie o to chciałem pana zapytać. Na ile to jest istotna informacja, że coś jest na kogoś?

    G.N.: Myślę, że dzisiaj...

    K.G.: Jak to przekonuje do tego, żeby głosować na tego, który ma zamiar o czymś takim mówić?

    G.N.: Ta informacja według mnie absolutnie nie pomoże nikomu, znaczy może zaszkodzić Lechowi Kaczyńskiemu, bo ta informacja byłaby wtedy wiarygodna, gdyby ktoś przyszedł i powiedział tak: „Wiem. Wiem i już mogę powiedzieć” albo: „Wiem i kieruję sprawę do prokuratury, bo są takie zarzuty, takie zarzuty, takie zarzuty i według mnie osoba taka nie może pełnić ważnych funkcji w państwie”. I taki komunikat rozumiem. I za tym idzie cała procedura. A takie domniemywanie „wiem, ale nie powiem” to tak jak chłopcy w piaskownicy, bawią się, bawią, zabiorę ci łopatkę, ucieknę i nie powiem, dlaczego zabrałem.

    K.G.: Jako że sondaże pokazują, że chyba żadna ze zwycięskich partii w wyborach parlamentarnych, czyli przyszłorocznych, nie jest w stanie rządzić sama, Jarosław Kaczyński (powołuję się znów na wywiad w Newsweeku) pytany jest o Sojusz Lewicy Demokratycznej. Dziennikarze mówią, że kiedyś był zapis w programie PiS-u na koalicję z Sojuszem. Były premier odpowiada: „I nadal obowiązuje. I jeżeli nawet młodzi koledzy z PiS mówią coś o koalicji z SLD, to jest to różnica pokoleniowa, ale ja takiej koalicji zawierać nie będę, bo byłoby to zakwestionowaniem całego mojego życia”. Czyżby tak zwani młodzi z Sojuszu Lewicy Demokratycznej i Prawa i Sprawiedliwości byli w stanie się dogadać na poziomie parlamentarnym?

    G.N.: Zostawiam teraz nawet nazwy partii politycznych, tylko obserwuję całkowicie inną sytuację w sejmie. Otóż moje pokolenie, pokolenie 30-, 40-latków w sejmie spogląda na politykę w innych kategoriach niż starsze koleżanki i starsi koledzy. Otóż nie ma między nami... no, z małymi wyjątkami, jak poseł Karpiniuk niestety, nie ma podziałów historycznych, raczej patrzymy do przodu, co można zrobić dla Polski, dla Polaków, niż do było wstecz. I być może młode pokolenie, które dzisiaj rozpoczyna swój marsz w polityce, dopuszcza różnego rodzaju rozwiązania. Ja mam otóż takie wrażenie, że w ogóle stosunek do SLD wśród partii politycznych bardzo mocno się zmienił na korzyść SLD. I Prawo i Sprawiedliwość, Platforma Obywatelska, Polskie Stronnictwo Ludowe, wiele środowisk okołopolitycznych, które... nawet komentatorzy, widzą w Sojuszu formację, bardzo poważną formację, która ma doświadczenie, bo dwukrotnie rządziła, składa bardzo dobre projekty ustaw. Rozmawialiśmy ostatnio o wyroku Andrzeja Leppera, tak wszyscy się tym zachwycali, komentowali, ale to Sojusz Lewicy Demokratycznej złożył pakiet różnych ustaw, szczególnie ustawę o przemocy w rodzinie, które mniej więcej takie patologie próbują wykluczać i dawać ludziom szansę. Więc spogląda się na SLD jako na formację bardzo poważną, mającą na zapleczu wielu znakomitych fachowców. Dowiedliśmy to, rządząc dwukrotnie w Polsce, dzisiaj składając dobre projekty ustaw, wszystkie nasze projekty są zgodne z Konstytucją, dotyczą przede wszystkim ludzi. No więc ciekawe zjawisko będzie po wyborach...

    K.G.: Tylko co do tej formacji poważnej – Sojuszu – jeszcze tylko opinię publiczną trzeba przekonać...

    G.N.: To jest długi marsza...

    K.G.: ...a sondaże pokazują, że z tym różnie bywa.

    G.N.: To jest długi marsz, my jesteśmy na to przygotowani, to jest ciężka praca, ciężka praca kandydata Jerzego Szmajdzińskiego, ciężka praca liderów, którzy są dzisiaj w kierownictwie Sojuszu. Przypominam, że Platforma Obywatelska, która powstała po upadku Akcji Wyborczej „Solidarność”, przez osiem lat budowała swoją pozycję, żeby mieć dzisiaj premiera, przypominam. Polska demokracja na szczęście, bo to dobrze, zmieniła się, już nie ma takich wielkich tąpnięć, wahnięć, no, oprócz takich wywiadów czy takich kłótni, jak PiS i Platforma, ale ludzie dzisiaj muszą mieć trochę czasu, żeby się do formacji przekonać. My to wiemy i skrupulatnie nad tym pracujemy.

    K.G.: Osiem lat, od kiedy? Od zeszłego roku liczymy?

    G.N.: Proszę mnie tutaj nie zmuszać do liczenia daty. Mamy swój terminarz, mamy swój kalendarz, ciężko pracujemy, nigdzie nam się nie spieszy. Chcemy być bardzo solidni i bardzo uczciwi.

    K.G.: Grzegorz Napieralski, Przewodniczący Sojuszu Lewicy Demokratycznej, gość Sygnałów. Dziękuję bardzo.

    G.N.: Dziękuję uprzejmie.

    (stenogram J.M.)