Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 19.01.2010

Przed komisją hazardową strategiczne dni

Dziś przed komisją stają dwaj świadkowie, którzy rozpoczynają serię przesłuchań kluczowych dla wyjaśnienia afery hazardowej.

Komisja hazardowa liczy na przełom. Przed komisją hazardową stają dziś dwaj świadkowie - Mariusz Kamiński - były szef CBA i Jacek Cichocki - nadzorujący służby specjalne. - To posiedzenie rozpoczyna serią ważnych przesłuchań, które być może rzuca nowe światło na aferę - mówi w "Sygnałach Dnia" poseł SLD Bartosz Arłukowicz. wiceprzewodniczący komisji.

Poseł ujawnił, że chce głównie pytać o źródła przecieku o aferze. - Ludzie mają swe słabości, ale trzeba szukać punktu, w którym zawiodły instytucje państwa - wyjaśnia.

Bartosz Arłukowicz liczy się z tym, że część przesłuchań będzie niejawna. - Dotykamy wrażliwej sfery państwa. Jestem prawie pewny, że po przesłuchaniu jawnym będzie niezbędne przesłuchanie tajne. Są takie sfery państwa, które nie powinny być upubliczniane - tłumaczył rozmówca Programu Pierwszego.

Na liście świadków do przesłuchania jest Donald Tusk. - Pan premier został wezwany na świadka, bo po rozmowie z Mariuszem Kamińskim spotykał się ze wszystkimi zamieszanymi w aferę - mówi poseł. Kiedy dojdzie do przesłuchania jeszcze nie wiadomo. - Pan premier jest człowiekiem zapracowanym, więc komisja zwróciła sie do jego kancelarii o pierwszy wolny termin.

Arłukowicz przyznał, że lista świadków jest cały czas weryfikowana. - Przełomem był ubiegły tydzień, gdzie PO wezwała dziwnych świadków. Najlepszy przykład to były poseł SLD Ryszard Maraszek, od lat nieaktywny w polityce, który przejechał pół Polski i nie zadano mu ani jednego pytania - wyjaśniał poseł.

Komisja nie dostaje dokumentów (458,93 KB)

Poseł SLD przyznał, że do 28 lutego komisja nie zdąży zakończyć prac. Choćby dlatego, że wiele instytucji nie przesyła na czas dokumentów. - A większość z tych instytucji podlega premierowi i rządowi - zauważył Bartosz Arłukowicz

*

  • Krzysztof Grzesiowski: Teraz przenosimy się do sejmowego studia Sygnałów, gdzie jest poseł Bartosz Arłukowicz, wiceprzewodniczący sejmowej komisji śledczej badającej tzw. aferę hazardową, klub poselski Lewica. Dzień dobry, panie pośle.

    Bartosz Arłukowicz: Dzień dobry, witam.

    K.G.: Zapraszaliśmy tu do nas na Malczewskiego, ale rozumiem, że skoro tak blisko do rozpoczęcia dzisiejszego posiedzenia komisji, to chciał pan jeszcze trochę czasu mieć dla siebie i przygotować się?

    B.A.: No, takie uporządkowanie dokumentów jeszcze, żeby dokładnie wiedzieć, gdzie co będzie w teczce w czasie przesłuchań.

    K.G.: Mówił pan niedawno, że to będzie „strategiczny tydzień” z punktu widzenia prac komisji.

    B.A.: Strategiczne dni przed nami, bo nie zamknie się wszystko tylko w tym tygodniu, ale tak naprawdę zaczynamy dotykać sedna afery hazardowej, rozmawiać z ludźmi, którzy wiedzą najwięcej, więc spodziewam się, że nasza wiedza, no, powiększy się mocno.

    K.G.: Jaka będzie kolejność dziś? Kto będzie zeznawał pierwszy?

    B.A.: Dziś przesłuchujemy ministra Kamińskiego, byłego szefa CBA, potem pana ministra Cichockiego, sekretarza Kolegium ds. Służb Specjalnych.

    K.G.: Czy wygląda na to, że uda się obie te osoby przepytać tylko i wyłącznie dziś, czy trzeba będzie te przesłuchania kontynuować?

    B.A.: Mam nadzieję, że uda się dzisiaj, bo co prawda pytań jest sporo, ale też i świadków do przesłuchania bardzo dużo. Ja myślę sobie, że pracy przed nami ogrom, w związku z tym musimy starać się robić to w miarę szybko i sprawnie.

    K.G.: Inni członkowie komisji także bardzo dużą wagę przywiązują do tego, co się wydarzy w ciągu najbliższych dwóch dni, że to będą jedne z najważniejszych przesłuchań, że to będą przesłuchania przełomowe, że będą pytane osoby o kapitalnym znaczeniu dla wyjaśnienia sprawy. Żadnych uwag na ten temat? Zgadza się pan z tymi opiniami?

    B.A.: Nie, nie do końca, dlatego że jeszcze przed nami kilka przesłuchań, do których ja przykładam także bardzo dużą wagę, między innymi spotkanie z panem premierem, który także ma ogromną wiedzę na temat tego, co się działo, i rozmowa i potencjalnym przecieku. No i rozmowa z paroma ludźmi, których nazwiska nie są powszechnie znane, ale myślę, że odegrają dużą rolę w tej aferze.

    K.G.: Kogo pan ma na myśli?

    B.A.: No, zostawmy to na razie, skupmy się na przesłuchaniach, tych, które mamy zaplanowane.

    K.G.: No to w takim razie o co będzie pan chciał zapytać dziś byłego szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego Mariusza Kamińskiego?

    B.A.: Mam taką stałą zasadę, że kiedy dziennikarze pytają mnie przed przesłuchaniami, o co będę pytał świadków, zawsze odpowiadam, że pytam będę świadków, w związku z tym szczegółów nie będę ujawniał.

    K.G.: No to jeśli nie może pan ujawnić pytań, to może jakich odpowiedzi pan oczekuje?

    B.A.: Znaczy na pewno mogę powiedzieć, o czym chciałbym porozmawiać. Chciałbym porozmawiać między innymi o tym, co wiemy o potencjalnym przecieku, bo to jest rzecz niezwykle ważna. Ja dlatego taką wagę przykładam do tego wątku, przecieku, informacji do osób (...)

    K.G.: Mówi pan o ustaleniu źródła przecieku o akcji CBA wymierzonej...

    B.A.: Tak, dokładnie.

    K.G.: ...biznesmenów i polityków blokujących rozwiązania prawne dla branży hazardowej niekorzystne.

    B.A.: Dokładnie tak, dlatego że... Ja chciałbym to wytłumaczyć, dlatego że to, co się działo z samym posłem Chlebowskim i z otoczeniem, z samymi tymi rozmowami, kompromitującymi rozmowami, to wszystko wymaga oczywiście wyjaśnienia, ale ludzie mają swoje słabości i trzeba z tego wyciągać wnioski, czasem ich ukarać. Myślę, że oni sami już wyciągnęli wnioski z tego wszystkiego. Ale jeśli słabość dotyka instytucji państwa, to jest to bardzo niebezpieczne dla demokracji. Dlatego wyjaśnienie tego wątku przecieku, gdzie zawiodły ewidentnie instytucje, wydaje się rzeczą niezwykle ważną.

    K.G.: Czy Mariusz Kamiński może być przesłuchiwany tak w wersji nazwijmy to otwartej, jak i na posiedzeniu zamkniętym, tak, by nie działa się żadna szkoda dla toczących się śledztw?

    B.A.: Ja myślę, że musimy być bardzo uważni w tym, co robimy, bo dotykamy wrażliwej sfery państwa, rozmawiamy także w dużej części o dokumentach ściśle tajnych. W związku z tym ja jestem prawie pewny, że po przesłuchaniu jawnym będziemy zmuszeni do odbycia przesłuchania tajnego.

    K.G.: No tak, tylko że wtedy opinia publiczna będzie w trudnej sytuacji.

    B.A.: No, wie pan, są takie sfery państwa, gdzie pewne informacje nie są dostępne do szerokiej opinii publicznej. I lepiej i dla opinii publicznej, i dla państwa.

    K.G.: No a potem są nagle ujawniane i potem trzeba powoływać specjalną komisję śledczą.

    B.A.: Ja dlatego jestem zwolennikiem postępowania propaństwowego, takiego szanującego procedury. Nie jestem zwolennikiem odtajniania gwałtownego, szybkiego, pochopnego różnych dokumentów, takie wnioski często padają. Mam nadzieję, że czas, w którym wszystko, co tajne, staje się jawne i będziemy o tym mogli czytać w gazetach, niedługo minie.

    K.G.: Panie pośle, a kwestia spotkania, 14 sierpnia 2009 rok, spotkania u premiera, na którym obecni byli obaj panowie, którzy mają być dziś przesłuchani? Ich opinie, informacje o tym spotkaniu są różne.

    B.A.: Tak, to prawda, różnią się te opinie na temat spotkania u pana premiera czternastego, kiedy tak naprawdę doszło do oficjalnego poinformowania pana premiera o tym, co się dzieje wokół ustawy hazardowej, tak naprawdę o aferze hazardowej. Te opinie trzeba będzie zweryfikować i dokładnie prześledzić przebieg tego spotkania i jakie wnioski na tym spotkaniu padały i kto kogo do czego zobowiązywał. To niezwykle ważne. I czy te zobowiązania zostały dotrzymane.

    K.G.: No bo z jednej strony mamy informację, że Zbigniew Chlebowski i Mirosław Drzewiecki biorą udział w nielegalnych działaniach, których celem jest zmiana rządowego projektu ustawy hazardowej i zablokowanie dodatkowych opłat od hazardu, no a z drugiej mamy informację, że mamy do czynienia z działaniami nagannymi z punktu widzenia polityczno–etycznego. Różnica spora.

    B.A.: Różnica spora. Jest to różnica faktycznie, ale jest to zawsze różnica opinii. Proszę zwrócić uwagę, że są to opinie dwóch ludzi, a dobrze by było, gdybyśmy skupili się na faktach. W związku z tym dzisiaj nie rozstrzygniemy tego, jakiego typu było postępowania Zbigniewa Chlebowskiego, czy ono było polityczno-etycznie niemoralne, czy niekorzystne, czy przekraczało granice prawa, ale z całą pewnością będziemy mogli porozmawiać o tym, jakie postanowienia i zobowiązania panowie wzajemnie powzięli. I czy tych zobowiązań dotrzymali. Proszę pamiętać, że po tym spotkaniu pan premier odbył serię kolejnych spotkań.

    K.G.: No właśnie, á propos premiera Donalda Tuska...

    B.A.: Tak.

    K.G.: Czy jest w sferze zainteresowań komisji? Jeśli tak, to kiedy miałby być przesłuchany?

    B.A.: Pan premier jest wezwany na świadka w tej sprawie, dlatego że chcielibyśmy usłyszeć od pana premiera kilka wyjaśnień, między innymi te, dlaczego spotykał się z panem posłem Drzewieckim i Chlebowskim po uzyskaniu informacji o tym, co się dzieje wokół ustawy hazardowej. To rzecz pierwsza. A co do terminu, to szanując to, że pan premier jest człowiekiem niezwykle zajętym, ma mnóstwo obowiązków, zwróciliśmy się do kancelarii pana premiera o to, żeby wyznaczyli możliwy pierwszy termin przesłuchania pana premiera.

    K.G.: Czy to jedyny szef rządu Rzeczpospolitej, który miałby stanąć przed komisją?

    B.A.: No nie, zaproszeni zostali wszyscy szefowie rządu. Platforma Obywatelska postanowiła nawet porozmawiać o tym, co robił poseł Chlebowski, z panem premierem Millerem. Ale nie ma problemu, nie stawiamy żadnych oporów.

    K.G.: No właśnie, skoro pan wspomniał o takich dziwnych zaproszeniach, czy dojdzie do weryfikacji listy świadków?

    B.A.: Już dochodzi. Posłowie Platformy Obywatelskiej powoli zaczynają się wycofywać ze swoich kuriozalnych pomysłów. Myślę, że dla tej sprawy przełomowy był poprzedni tydzień, kiedy to mieliśmy okazję przesłuchiwać świadków zaproszonych i wezwanych przed komisję przez posłów Platformy Obywatelskiej. Takim najlepszym i spektakularnym przykładem był świadek, były poseł SLD Ryszard Maraszek, od wielu lat nie uczestniczący aktywnie z polityce, który...

    K.G.: Jeszcze kawał drogi przejechał zdaje się.

    B.A.: Przejechał pół Polski na przesłuchanie po to, żeby nie usłyszeć żadnego pytania. Przyjechał, przedstawił się i wyjechał, ponieważ posłowie Platformy Obywatelskiej nie mieli do niego żadnego pytania. Straciliśmy mnóstwo czasu, nie mówię już o czasie pana posła Maraszka i o pieniądzach wydanych na tę sprawę, no ale przynajmniej osiągnęliśmy taki efekt, że posłowie Platformy Obywatelskiej dostrzegli stopień swojej kompromitacji i zweryfikowali swoje zdanie, a przynajmniej mam nadzieję, że zweryfikują.

    K.G.: No i teraz kwestia właściwie chyba otwarta ponownie – termin zakończenia prac komisji śledczej. Jak pan sądzi?

    B.A.: Oczywiście każdy, kto obserwuje prace komisji śledczej, każdy, kto zna kulisy tej afery, a znamy je coraz bardziej każdego dnia, wie o tym, że do 28 lutego po prostu zwyczajnie nie zdążymy, dlatego że trzeba przesłuchać jeszcze mnóstwo świadków, mnóstwo dokumentów do nas jeszcze nie dotarło. I to jest problem zasadniczy. My nie mamy wielu dokumentów, które pomogłyby rozwikłać kolejne wątki, bo...

    K.G.: Dlaczego tych dokumentów nie ma?

    B.A.: ...bo sprawa jest wielowątkowa. Dlaczego tych dokumentów nie ma, to nie do mnie pytanie. To pytanie do instytucji, które tych dokumentów w dalszym ciągu nie przesyłają w takiej formie, jakbyśmy chcieli...

    K.G.: Ale państwo mogą żądać rozumiem.

    B.A.: No, żądamy, żądamy, ale przecież nie włamiemy się do instytucji, żeby zabrać dokumenty, tylko musimy czekać jak w cywilizowanym świecie, aż instytucja się zdecyduje przekazać nam te dokumenty. A przypomnę, że wszystkie instytucje jednak, większość instytucji w tym kraju podlega panu premierowi i rządowi.

    K.G.: Jeszcze jedna kwestia na zakończenie, panie pośle – atmosfera pracy w komisji po tych wszystkich historiach, z którymi mieliśmy do czynienia i o których wszyscy wiemy?

    B.A.: Ja mam wrażenie, że ona trochę się poprawiła, ale ja nie skupiam się specjalnie na atmosferze w komisji. Robię swoje po prostu.

    K.G.: Ale to może mieć znaczenie.

    B.A.: Ma pewnie znaczenie, ale już tyle rzeczy widziałem w tej komisji, że już naprawdę skupiam się na tym, o czym porozmawiam z ministrem Kamińskim, z premierem Tuskiem, z posłem Chlebowskim. To jest zadanie, które stawiam sobie. A jeśli są tam posłowie, którzy chcą dyskutować o tym, jakie uczucia do siebie wzajemnie żywią, chcą sprawdzać swoje wykształcenie, niech to robią. Ja się będę zajmował aferą.

    K.G.: Czyli nie wyklucza pan, że coś jeszcze personalnie może się w komisji wydarzyć.

    B.A.: Ależ jestem o tym przekonany, że tak będzie.

    K.G.: Początek o dziewiątej?

    B.A.: O dziewiątej zaczynamy.

    K.G.: Dziękuję za rozmowę.

    B.A.: Dziękuję bardzo.

    K.G.: Poseł Bartosz Arłukowicz, wiceprzewodniczący sejmowej komisji śledczej ds. wyjaśnienia tak zwanej afery hazardowej, klub poselski Lewica, gość Sygnałów Dnia.

    (stenogram: J.M.)