Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 19.01.2010

Robotnicy sami winni swojej śmierci

Dwóch robotników zginęło na budowie Stadionu Narodowego, bo źle podwiesili kosz i spadli z 18 metrów.

Przyczyną tragicznego wypadku na budowie Stadionu Narodowego, w którym zginęło dwóch robotników był źle podwieszony kosz - poinformował w "Sygnałach Dnia" Główny Inspektor Pracy Tadeusz Zając. 1 grudnia 2009 roku robotnicy spadli z wysokości 18 metrów. Jeden poniósł śmierć na miejscu, drugi zmarł w szpitalu. Kosz podwieszał jeden z nieżyjących robotników.

Na budowie pracuje 20 inspektorów. - Ten przypadek pokazuje, że można mnożyć kontrolerów, a zaniechanie obowiązków i tak doprowadzi do tragedii - mówi rozmówca Programu Pierwszego. Można tworzyć liczne procedury, ale jeśli pracownik tych procedur nie stosuje lub ich nie rozumie dochodzi do takich wypadków - zauważył.

Każda śmierć pracownika, jego okaleczenie to porażka i pracodawcy, i inspekcji pracy - zauważył Tadeusz Zając. Dlatego konieczna jest nowelizacja wielu ustaw, bo mimo czytania wielu instrukcji do wypadków dochodzi. Nieprawidłowo przygotowany już na etapie kształcenia człowiek nie umie potem się chronić i nie pomaga czytanie wielu instrukcji - posumowal Główny Inspektor Pracy.

*

  • Krzysztof Grzesiowski: Ponad rok pracował naczelny kierowca w firmie handlowo–usługowej w miejscowości Ł., jak ustalił w czasie kontroli inspektor pracy z Rzeszowa, jedynie pierwsze dwa miesiące zostały potwierdzone umową-zleceniem, kierowca zaczynał pracę w poniedziałek o 4 rano, a kończył w sobotę o 11.00 z przerwami od 8.30 do 13.00 i od 17.00 do 21.00. Jednak w środy i w czwartki wykonywał przewozy podczas ustalonych przerw, wskutek czego praktycznie nie miał żadnego odpoczynku. Albo inny przykład: 5 tysięcy złotych grzywny musiał zapłacić właściciel fabryki w Z. po wypadku w hali produkcyjnej. Inspektor pracy, tym razem z Opola, stwierdził, że winę ponosi pracodawca. Jedna z pracownic przygotowywała właśnie listwy do przecięcia ich pod wymiar, przypadkowo przy pomocy pedału nożnego uruchomiła piłę. Był ciąg dalszy, raczej tragiczny, nie będę państwu już mówił, jak to się skończyło. Tadeusz Zając, Główny Inspektor Pracy, gość Sygnałów. Dzień dobry.

    Tadeusz Zając: Dzień dobry państwu, dzień dobry panu.

    K.G.: To tylko takie przykłady...

    T.Z.: Nasza codzienna praca.

    K.G.: No właśnie, codzienna praca. Chciałem zapytać o wydarzenie z 1 grudnia 2009 roku, wtedy na budowie Stadionu Narodowego w Warszawie doszło do wypadku, dwóch robotników zginęło, jeden zginął na miejscu, drugi zmarł w szpitalu. Oczywiście pojawili się przedstawiciele Państwowej Inspekcji Pracy, by dowiedzieć się, co się stało. I co się stało?

    T.Z.: Szanowni państwo, przede wszystkim zacznę od życzeń – życzę państwu dobrego 2010 roku, szczególnie bezpiecznego. Ale wracamy do tego tragicznego zdarzenia. Rzeczywiście z wysokości 18 metrów spadł kosz, w którym dwóch pracowników wykonywało prace polegające na montażu lamp. Chodziło o doświetlenie miejsc pracy. I powołałem natychmiast zespół z Państwowej Inspekcji Pracy, zespół w zeszłym tygodniu zakończył swoją pracę i stwierdził, że bezpośrednią przyczyną zdarzenia było nieprawidłowe zawieszenie kosza transportowego przez ofiarę wypadku (...)

    K.G.: To tego się nie sprawdza wcześniej?

    T.Z.: Sprawdza się. Niestety, tylko jak zawsze, szanowni państwo, po wypadkach dopiero dochodzi się do tej smutnej prawdy, że to najsłabsze ogniwo w systemie zabezpieczenia pracowników i sposób wykonywania pracy polegające na zachowaniach ludzkich jest od lat niestety tą dominującą przyczyną zdarzeń wypadkowych. Nas bardzo zastanawia, że przy dwudziestu osobach nadzoru, przy specjalistycznym nadzorze Państwowej Inspekcji Pracy, bo te wszystkie obiekty są objęte naszym nadzorem specjalistycznym, dochodzi do takiego zdarzenia, gdzie ujawniamy przypadek nonszalancji osób bezpośrednio odpowiedzialnych za sposób wykonywania pracy.

    K.G.: To może dlatego, że tego nadzoru za dużo.

    T.Z.: Jest to inny problem. Mamy już pewien etap za sobą, procedury w formie pisanej są naprawdę na poziomie europejskim, natomiast naszym największym problemem jest fakt, aby to, co jest zapisane, faktycznie było wykonane.

    K.G.: Co innego pisać, co innego czytać.

    T.Z.: I ten niestety przypadek pokazuje, że można zastosować najbardziej wyrafinowane procedury, tworzyć najbardziej liczny nadzór. Jeżeli człowiek, który bezpośrednio wykonuje tę pracę, niestety tych procedur albo nie zna, albo nie czyta, albo nie rozumie, albo nie chce stosować, to mamy tego typu przypadki niestety ciągle.

    K.G.: Zamiary Państwowej Inspekcji Pracy na lata 2010–2012 to między innymi obniżenie wskaźnika wypadków przy pracy o 25%.

    T.Z.: Tak, jest to...

    K.G.: Dlaczego akurat o 25, a nie o 30?

    T.Z.: Jest takie założenie z krajów Unii Europejskiej (...)

    K.G.: Ale z tego będziemy Inspekcję rozliczać w roku 2013 tak na dobrą sprawę...

    T.Z.: Tak, tak.

    K.G.: ...natomiast mnie interesuje 2009.

    T.Z.: 2009 rok jest optymistyczny wniosek...

    K.G.: Znaczy mniej wypadków, krótko mówiąc.

    T.Z.: Mniej wypadków, tak jest, mniej wypadków. Czekam na dokładne dane po roku, ale po trzech kwartałach mamy dzisiaj już informacje, że rzeczywiście ta skala wypadków zmniejsza się o 18%. Natomiast, proszę państwa, to nie chodzi o ilości wypadków, tu chodzi o fakty. Każdy wypadek, każda śmierć człowieka, każde okaleczenie, utrata zdrowia jest porażką pracodawcy i także w jakimś zakresie także Państwowej Inspekcji Pracy. Natomiast my ciągle tłumaczymy, że samotna Państwowa Inspekcja Pracy nie jest w stanie zapewnić bezpieczeństwa. To jest kwestia innego sposobu rozumienia swoich zadań przez pracodawców, przez pracowników. I Inspekcja Pracy powinna w tym pomóc, ale także powinna niezwykle stanowczo i rygorystycznie egzekwować obowiązujące prawo, które w naszej ocenie także wymaga bardzo poważnych nowelizacji...

    K.G.: Czyli nowelizacja kodeksu pracy, ustawa o Państwowej Inspekcji Pracy, ustawy o promocji zatrudnienia, o instytucjach rynku pracy. To wszystko...

    T.Z.: Jest tego bardzo dużo, szanowni państwo, i mam nadzieję, że to, co my dzisiaj wykonujemy, ta także współpraca z mediami, ze społeczeństwem, gdzie poprzez wskazanie nam tzw. bubli prawnych my zaczynamy informować ustawodawcę, że też zgadzamy się, podzielamy ten pogląd, powinna przynieść znaczący efekt w postaci zmniejszenia ilości ludzkich nieszczęść. Bo te tragedie to są także tragedie, oprócz osób poszkodowanych, rodzin ich, ale także i pracodawców, którzy też zastanawiają się, co możemy jeszcze zrobić, żeby tych zdarzeń było jak najmniej. Powstaje...

    K.G.: Ale...

    T.Z.: Bo jest jeszcze jeden bardzo ważny element. My musimy sobie zdać sprawę, że system kształcenia, system kształcenia szczególnie zawodowego, to jest też dzisiaj bardzo poważny problem, bo nieprawidłowo przygotowany człowiek na już tym etapie kształcenia zawodowego, nawet na wyższych studiach, gdzie o tzw. ochronie pracy nie za dużo się mówi, powoduje, że ci ludzie, którzy potem podejmują się różnorakich zadań, nie mając tego ogólnego przygotowania, tej świadomości umiejętności chronienia się w życiu, także w pracy, powoduje, że mimo czytania różnych instrukcji, procedur, do tych zdarzeń bardzo często dochodzi.

    K.G.: Ale prawda jest też taka, że wiedza o tym, iż istnieją inspektoraty pracy, jest Państwowa Inspekcja Pracy, ta wiedza jest coraz większa, coraz więcej osób, które mają jakieś problemy w pracy...

    T.Z.: Ona się zgłasza (...)

    K.G.: ...zgłasza się, korzysta, każdy inspektorat ma swój telefon, można zadzwonić i...

    T.Z.: Bezpłatnie.

    K.G.: ...i bezpłatną poradę uzyskać.

    T.Z.: I to jest i dla pracodawców, i dla pracowników, natomiast...

    K.G.: Ewentualnie, mówiąc między nami szczerze, czasami wręcz złożyć donos na złe warunki pracy.

    T.Z.: I to często do nas takie są wnioski kierowane. Natomiast naszym głównym problemem, oprócz działań nadzoru i kontroli, jest profilaktyka, także w tym obszarze. I zachęcam wszystkich, żeby zgłaszać do nas te problemy. Dopóki nie ma kontroli, można z nami rozmawiać. Kiedy przychodzi kontrola, robimy swoją pracę jako urzędnicy państwowi.

    K.G.: Na koniec, jeśli pan pozwoli, jedno zdanie: „Pracownik ma prawo powstrzymać się od wykonywania pracy, jeśli zagraża to w sposób bezpośredni jego życiu i zdrowiu”.

    T.Z.: Tak jest. Jest to określone w kodeksie pracy.

    K.G.: Tadeusz Zając, Główny Inspektor Pracy, gość Sygnałów. Dziękujemy bardzo za rozmowę.

    T.Z.: Dziękuję serdecznie.

    (stenogram: J.M.)