Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 27.01.2010

Komisja do zaciemnienia sprawy

Komisja hazardowa służy rządzącej PO do tego, żeby nie dać wyjaśnić tej sprawy.

Komisja hazardowa służy rządzącej Po do tego, żeby nie dać wyjaśnić tej sprawy - mówi w "Sygnałach Dnia" poseł PiS Zbigniew Wassermann. Uważa, że nawet gdyby w składzie komisji byli najlepsi fachowcy, to sposób prac narzucony przez przewodniczącego i PO uniemożliwia zbadanie afery.

Zbigniew Wassermann jest przekonany, że centrum decyzyjne jest poza komisją. - Decyzję kiedy ktoś jest przesłuchiwany podejmują inni, a nie przewodniczący - twierdzi poseł. I przypomina: Decyzję o tym, kiedy Mirosław Drzewicki będzie zeznawał podjął wczoraj rzecznik rządu Paweł Graś, a Mirosław Sekuła służył jedynie za posłańca. - To pan Palikot publicznie wyznaczał termin przesłuchania pana premiera - kontynuowała rozmówca Programu Pierwszego.

*

  • Krzysztof Grzesiowski: I już jest gość w naszym studiu: poseł Zbigniew Wassermann, Prawo i Sprawiedliwość, sejmowa komisja śledcza badająca aferę hazardową. Dzień dobry, panie pośle.

    Zbigniew Wassermann: Dzień dobry.

    K.G.: Wczoraj Wiadomości Telewizji Polskiej ujawniły, że na 3 miesiące przed ujawnieniem, że ponownie użyję tego słowa, afery hazardowej Mirosław Drzewiecki, ówczesny minister sportu, przysłał do Ministerstwa Finansów pismo, w którym zrezygnował z prowadzenia dopłat do automatów do gier, co było na rękę właścicielom salonów gier. Co pan zrobi z tą wiedzą?

    Z.W.: No cóż, przede wszystkim rzeczywiście wtedy ci, którzy w zmowie działali, czyli Sobiesiak, Kosek, Chlebowski, Drzewiecki, osiągnęli sukces, bo z rozmowy Sobiesiaka z Koskiem wynika, że oni tak to ocenili. Wycofanie się Drzewieckiego było już absolutną decyzją wycofania się z dopłat. Ale kiedy o tym mówił Kamiński na przesłuchaniu, to posłowie, członkowie komisji z Platformy zarzucili mu kłamstwo, że okłamał pana premiera Tuska. Ja mam przed sobą pismo pani Anny Cendrowskiej z 7 lipca, to jest ważne, 2009 roku...

    K.G.: Czyli z Ministerstwa Finansów, tak?

    Z.W.: Z Ministerstwa Finansów. To jest ta pani, która pisała ustawę, która była pierwsza przesłuchana w tej sprawie przez komisję. I to jest ważne, bo to jest z 7 lipca, czyli parę dni po tym, jak Drzewiecki zrezygnował. To jest pismo do zastępcy dyrektora Wydziału Kontroli Gier w Ministerstwie Finansów, z którego treści wynika, że w związku z wycofaniem się ministra sportu z propozycji wprowadzenia rozwiązań dotyczących wypłat, z ustaw zostaną usunięte dotychczasowe propozycje w tym zakresie. Kto kłamie? Kamiński?

    To jest bardzo ważne, dlatego że wczoraj odbyła się bardzo ostra dyskusja w komisji co do dalszego toku prac tej komisji w kontekście najważniejszych wydarzeń, wiarygodności tego, co mówi premier, i wiarygodności tego, co mówi Mariusz Kamiński. Pan przewodniczący Sekuła, który bardzo często rolę przewodniczącego zamienia na rolę stróża interesów Platformy, i tym razem zachował się tak samo. On nie godzi się na to, żeby komisja wyjaśniała, czy odwołanie Kamińskiego, czy przedstawienie mu zarzutów jest odwetem za to, że ujawnił sprawę, chociaż chętnie przyjmuje, że to, co zrobił Kamiński wedle premiera ma być rodzajem prowokacji politycznej. To pokazuje kolejną ogromną przeszkodę stawianą przez Sekułę do wyjaśnienia istoty tej sprawy.

    K.G.: Panie pośle, wróćmy jeszcze do tej informacji w sprawie dopłat do automatów do gier, z której to minister Drzewiecki miał się wycofać 2 września, gdy wiedział już o akcji Centralnego Biura Antykorupcyjnego.

    Z.W.: To jest oczywiście próba jakby zatarcia złego wrażenia. Ja przypomnę, że to już jest sytuacja, kiedy premier wie bardzo dużo na temat tego, co ma do przekazania CBA. Ja przypomnę, że po drodze odbywają się te spotkania 26 sierpnia u premiera, kiedy premier dostaje od ministra Kapicy informację, że ta ustawa umyślnie była tak hamowana. I dostaje informację, kto największą aktywność w tym hamowaniu wykonywał. Padają nazwiska pana Chlebowskiego, pana Szejnfelda. To jest jakby sprawa oczywista. Widać, że ci, którzy byli w zmowie, ci, o których ja już mówiłem – Kosek, Sobiesiak, Chlebowski, Drzewiecki i inni – osiągnęli sukces. To był sukces przeciwko własnemu rządowi, to był sukces polegający na wypreparowaniu z tej ustawy tego, co dla nich było niekorzystne.

    K.G.: Skoro pada nazwisko Mirosława Drzewieckiego, jego przesłuchanie zapowiedziane jest na jutro, prawda?

    Z.W.: No tak, to jest rzeczywiście...

    K.G.: Nawet przed rozmową na antenie pytałem, czy komisja jakieś zakłady przyjmuje, skoro o hazardzie mowa: przyjdzie – nie przyjdzie?

    Z.W.: Ja chciałem zwrócić uwagę na pewną prawidłowość nieprawidłowości – usprawiedliwiał się, że nie może się stawić nie mając żadnego zwolnienia lekarskiego, ale jak je już dostał, to wtedy przychodzi na komisję. Czy to jest taki zabieg przypadkowy? Nie, dlatego że udało mi się przełamać ogromną niechęć przewodniczącego do udostępnienia komisji najważniejszych materiałów dowodowych. Chodzi o stenogramy, które są jawne, a których od wielu tygodni nie mogliśmy się doprosić, żeby do naszych rąk trafiły w swobodny sposób, o billingi i chodzi o dostęp do akt prokuratorskich najważniejszych śledztw. Dlaczego to jest ważne? Dlatego, że jak mamy billingi, to wiemy, kto z kim kiedy ile razy rozmawiał. Jak mamy stenogramy, to wiemy, o czym rozmawiał. Jak mamy materiały, które dostarczała Kancelaria Premiera, to wiemy, z jakim skutkiem rozmawiał. To jest dopiero afera.

    I teraz o co chodzi? My mamy te stenogramy, ale jeszcze w kancelarii tajnej, chociaż prokurator wielokrotnie mówił przewodniczącemu: pan nie ma racji, to są jawne dokumenty, proszę posłom im dać do użycia. I teraz – dlaczego Drzewiecki chce być jak najszybciej przesłuchany? Bo my mamy dzisiaj szansę siedmiu posłów i ich asystenci, żeby te czterysta stron przyswoić sobie tak, żeby Drzewieckiego można było...

    K.G.: No tak, ale jak chciałby jak najszybciej, to powinien składać zeznania kilka dni temu, kiedy był pierwotny termin przesłuchania i wtedy, kiedy nie miał zwolnienia i był chory, jak to pan powiedział przed chwilą.

    Z.W.: Ale tam był jeszcze inny problem – bardzo dokładne, bardzo obszerne, bardzo konkretne przesłuchanie Chlebowskiego...

    K.G.: Czyli analiza tego, co powiedział poseł Chlebowski.

    Z.W.: ...trudne do opanowania, wszystko na to wskazuje. Ja nie chcę rzucać podejrzeń, ale to jest kompromitująca gra, kiedy przewodniczący komisji służy za posłańca, tak jak ci panowie tym panom od rynku hazardowego, kiedy decyzję o tym, kiedy ktoś będzie przesłuchiwany, nie podejmuje przewodniczący i prezydium komisji, tylko podjął ją przecież wczoraj pan minister Graś. To on publicznie oświadczył, kiedy Drzewiecki się stawi na przesłuchania. No, mieliśmy także do czynienia, kiedy pan Palikot wyznaczał termin przesłuchania pana premiera. Jest gdzieś indziej ośrodek decyzyjny i pan przewodniczący Sekuła, który – jeszcze raz to powtórzę – zamienił rolę przewodniczącego na stróża interesów Platformy – robi to w kompromitujący sposób, kompromitujący sejm, komisję i swoją osobę.

    K.G.: Czyli na razie trzymamy się wersji, że Mirosław Drzewiecki stanie prze komisją jutro.

    Z.W.: Wszystko na to wskazuje. My jesteśmy przygotowani, tylko jeszcze raz ubolewam, żeby nie było tak jak z Chlebowskim, żeby nie trzeba było go pytać na temat wypowiedzi w prasie, bo to wtedy jest bardzo łatwa piłka do odbicia: ja tego nie autoryzowałem, to wtedy nie zeznawałem pod odpowiedzialnością karną. I trochę zabawa na tym polega. Myślę, że stąd taki harmonogram, stąd takie przyspieszenie i stąd nieliczenie się z tym, że to zaczyna kompromitować Platformę w oczach opinii publicznej.

    K.G.: No to jeszcze na temat poproszę pana o komentarz w związku z ostatnimi badaniami, ale na razie, jeśli pan pozwoli, panie pośle, kwestia komisji hazardowej i kwestia komisji badającej śmierć Krzysztofa Olewnika. Dzisiaj w dzienniku Polska Mira Suchodolska w komentarzu pisze, że komisja badająca śmierć Krzysztofa Olewnika to grupa fachowców, podczas gdy śledczy z hazardowej to polityczni fighterzy. Jest między innymi wyliczenie, ile osób, prawników zasiada w komisji badającej śmierć Krzysztofa Olewnika, ile w komisji hazardowej i tak dalej, i tak dalej. W każdym razie komisja hazardowa to niekoniecznie jest to, o co chodzi.

    Z.W.: Komisja hazardowa to jest komisja, w której Platforma, rządząca partia w naszym kraju, użyła wszystkich i używa wszystkich swoich sił do tego, żeby nie dać wyjaśnić tej sprawy. Tu nie będzie fachowców, bo żeby byli nawet najwyższej klasy, to nie daje im się rozwinąć skrzydeł. Jak można prowadzić profesjonalnie sprawę, jeżeli się nie ma dostępu do materiałów, jeżeli się jest wyrzuconym na miesiąc z prac komisji i nie ma się w tym czasie dostępu, jeżeli się wraca, ale nie dopuszcza się naszych asystentów do dokumentów, jeżeli się już ich dopuszcza, to tak się wyznacza przesłuchania, żeby można było tylko w nocy czytać te dokumenty? Wreszcie dzisiaj blokuje się dostęp do jawnych dokumentów i nie pozwala się, bo wczoraj, tak jak powiedziałem, wczoraj to było kompromitujące – sytuacji, w której przewodniczący mówi: tak, to fakt, że najważniejszą sprawą to jest wyjaśnienie, czy to była prowokacja polityczna, ale druga strona mówi: nie, to był odwet za to, że ujawniłem tę sprawę. I tę prowokację to będziemy badać, ale tego odwetu już nam nie wolno, choć mamy akta prokuratorskie, które pozwalają nam wglądnąć w tę sprawę. I to pokazuje trud, z jakim my się musimy uporać. Ja byłem w komisji Olewnika. Z pełną satysfakcją muszę powiedzieć o pracy przewodniczącego, też jest z Platformy. Byłoby się czego uczyć, gdyby nie to, że tam prowadzona ta sprawa jest bez nacisków z zewnątrz, bez takiego wpływania i sterowania poczynaniami człowieka, który stał się automatem. On nie podejmuje własnych...

    K.G.: Może dlatego, że nie ma w niej aż tyle polityki.

    Z.W.: W niej też jest sporo polityki, tylko na szczęście dominuje coś innego – dominuje ogromne nieszczęście ludzkie, dominuje kompromitująca niesprawność organów wymiaru sprawiedliwości i państwa. Ale w komisji hazardowej też mamy do czynienia z ogromną nieprawidłowością funkcjonowania państwa. No jeżeli państwo, rządzący oddają pisanie ustaw w ręce tych, którzy korzystają z tych zapisów i wpływają na ich treść, to jest ogromna kompromitacja, to jest ogromny brak zaufania w stosunku do tych, w których ręce oddaliśmy władzę. I myślę, że to są porównywalne dla tych dwóch afer zjawiska. Natomiast sposób prowadzenia, kultura, wiedza, słusznie pan zwrócił uwagę na to, jakie znaczenie ma wykształcenie prawnicze – ogromne. I dlatego te komisje się ogromnie różnią. I dlatego powiem szczerze, że dzisiaj ostatkiem sił pracując w tej komisji hazardowej, wspominam z ogromną sympatią swoją pracę w komisji Olewnika. Tamta sprawa jest też bardzo ciężka, ale z satysfakcją się w niej pracowało.

    K.G.: O wizerunku partii wspomniał pan. Dzisiejsze badania GFK Polonia dla Rzeczpospolitej mówią o jednoprocentowym spadku popularności Platformy Obywatelskiej i dwuprocentowym wzroście zaufania do Prawa i Sprawiedliwości. To jest kwestia mniej więcej dwóch tygodni. Tak że to, co się dzieje przed komisją hazardową, niekoniecznie znajduje odzwierciedlenie w sondażach. Mam jeszcze przykład prezydencki przed wyborami prezydenckimi – 31% deklaruje głosowanie na Donalda Tuska, 14 na Lecha Kaczyńskiego.

    Z.W.: Być może ta swoista wymiana oceny prac komisji, prowadzona na forum publicznym, czyli ta propagandowa wojna, którą Platforma zaczęła wtedy, kiedy nawet nie dopuściła komisji do prac, ale pamięta pan, pan Nowak, pan Halicki z członkami komisji i strzępami wyciąganych dokumentów przekonywali Polaków, jaką zbrodnię w aferze hazardowej popełniło PiS. Dzisiaj widać, że jest zupełnie odwrotnie. No przecież zaczęliśmy od dokumentu, który pokazuje, jak kłamali. Ale to się utwierdza w opinii publicznej. Wpływ... Platformie nie zależy na wyjaśnieniu tej sprawy. Platforma walczy o odbiór tej sprawy w opinii publicznej. Robi to dobrze, to trzeba przyznać, ale robi to poniżej wszelkich standardów. My do tego się nie chcemy posuwać i udowadniamy krok po kroku, że jest inaczej. Ja wierzę w rozsądek i rozum ludzi. To nie jest rzecz, która się dokonuje błyskawicznie, wystarczy się odwołać do afery Rywina i jej skutków. Platforma zmierza w tym kierunku.

    K.G.: Poseł Zbigniew Wassermann, Prawo i Sprawiedliwość, sejmowa komisja śledcza badająca aferę hazardową, gość Sygnałów. Dziękuję, panie pośle.

    Z.W.: Dziękuję.

    (stenogram: J.M.)