Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 31.07.2009

„Cała moja ciężka praca na marne”

PiS razem z SLD rozpoczynają panowanie w mediach publicznych. Każdy układ partyjno–polityczny nie jest dobry, a ten najgorszy ze wszystkich możliwych.

Słuchają Państwo Popołudnia z Jedynką, czyli ważne tematy, gorące komentarze. Pora na komentarze, w studiu Kamila Terpiał i nasz gość, telefoniczny gość.

Kamila Terpiał: Telefoniczny, bo i sezon wakacyjny. Posłowie także mają wakacje, w tym posłanka Platformy Obywatelskiej Iwona Śledzińska–Katarasińska. Dzień dobry, pani poseł.

Iwona Śledzińska–Katarasińska: Dzień dobry, witam państwa.

K.T.: Dodam tylko, że przewodnicząca sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu, bo i o kulturze, a przede wszystkim mediach publicznych będzie dzisiaj mowa. Pani poseł, czy spodziewała się pani takiego właśnie rozwoju sprawy, czyli że PiS, no, można powiedzieć, dogada się z Lewicą i Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji wybierze jednak rady nadzorcze Polskiego Radia i Telewizji Polskiej w takim kształcie?

I.Ś.K.: Wie pani, od pewnego czasu się na to zanosiło. Kiedy SLD zaczęło się dystansować do ustawy zawetowanej przez pana prezydenta, pomyślałam, że rzeczywiście trwają jakieś rozmowy z PiS-em i to zresztą gdzieś tam się przebijało do opinii publicznej, czasem było widać, czasem było słychać. Natomiast szczerze powiem, nie sądziłam, że Prawo i Sprawiedliwość się na to zdecyduje, no bo to jednak taka się zrobiła historyczna chwila, tak? Że Prawo i Sprawiedliwość razem z SLD rozpoczynają panowanie w mediach publicznych. To nie jest dobry układ.

K.T.: Ale skoro nie na taki rozwój sprawy, to na jaki, pani poseł, pani liczyła czy Platforma liczyła w takim razie?

I.Ś.K.: Nie no, wie pani, liczyłam, że mimo wszystko odrzucimy weto pana prezydenta, ponieważ naprawdę ta ustawa, która jest zawetowana, dawała tym mediom jakiś oddech, pozwalała im jasno i wyraźnie powiedzieć, co robią w ramach tej tak zwanej misji. W ramach tej tak zwanej misji jednak pewną stabilizację finansowania, wprowadzała jasne i czytelne mechanizmy wyboru władz od Krajowej Rady poczynając, gdzie nie było miejsca dla polityków, jednak to mieli być ludzie... twórcy, ludzie nauki. Potem miały być konkursy na rady nadzorcze, konkursy na zarządy. Wydawało nam się, przynajmniej Platformie Obywatelskiej, że jest to na miarę obecnych możliwości system czytelny i dobry dla mediów publicznych. No, stało się inaczej.

K.T.: Ale to właściwie można powiedzieć, że za sprawą Platformy, pani poseł, zresztą pani sama o tym mówiła, Lewica zaczęła się dystansować do tego projektu, do tej ustawy medialnej. Pamiętamy to słynne głosowanie w sejmie nad finansowaniem i poprawkę senatu znoszącą kwotę minimalną. To właściwie wtedy Lewica się odwróciła.

I.Ś.K.: Tak, to prawda, ale równocześnie wcześniej, mimo naszych ostrzeżeń, gdyby tę kwotę minimalną podbijano i to właśnie podbijała Lewica (...) ja boję się, że może...

K.T.: Ale Platforma też się na tę kwotę zgodziła w sejmie na początku.

I.Ś.K.: Wie pani, nie no, godziliśmy się, bo, oczywiście, jest lepiej, jak jest więcej pieniędzy dla mediów publicznych niż jak ich mniej. A poza tym, no, to było porozumienie trzech klubów, to na coś się trzeba było godzić. (...)

K.T.: A to porozumienie nie zostało złamane przez Platformę, pani poseł, jednak?

I.Ś.K.: (...)

K.T.: Głosując za poprawką senatu łamiącą wcześniejsze ustalenia?

I.Ś.K.: No tak, ale wie pani, ja myślę, że dla mediów byłaby lepsza sytuacja, kiedy przy konstruowaniu budżetu okazałoby się, że, nie wiem, nie ma 900 milionów złotych, ale jest 650 czy 700, z zapewnieniem, że będzie się dążyć w miarę poprawy sytuacji finansowej do tego, żeby tych pieniędzy było więcej, niż sytuacja, w jakiej się możemy znaleźć teraz, że ich w ogóle nie wiadomo, czy będzie, bo budżetu nie będzie, a z abonamentem jest jak jest.

K.T.: A pytam o to, czy Platforma, pani poseł, w jakiś sposób nie czuje się winna, dlatego że dzisiaj marszałek sejmu Bronisław Komorowski, komentując to wszystko, co się stało, mówi tak: „Przegraliśmy batalię w wyniku błędów popełnionych przez Platformę”.

I.Ś.K.: Słyszałam tę wypowiedź i właśnie błędem nazwał to jak gdyby odstąpienie od tej dolnej granicy. Notabene łatwo sprawdzić, ja nie brałam udziału w tym głosowaniu, dlatego że uważałam, że te ostateczne kwestie finansowe będą się rozstrzygały, kiedy będziemy uchwalali budżet. Natomiast taki zapis, że w projekcie budżetu powinna być ta dolna granica, to znakomicie ułatwiałoby rozmowy z Unią Europejską. No, też akurat byłam zwolennikiem, ale powtarzam: już jeśli się nawet tak stało, to to nie znaczy, że ta ustawa się nadaje do kosza.

K.T.: Pani poseł, a pani zdaniem jest jeszcze szansa po tym dzisiejszym wydarzeniu na to, że Lewica jednak zdecyduje się poprzeć Platformę i czy wy będziecie ją do tego namawiać, czy nie ma już na to najmniejszych szans?

I.Ś.K.: Nie no, Lewica w tej chwili nie ma żadnego powodu, żeby popierać... znaczy trudno powiedzieć popierać Platformę, poprzeć ustawę...

K.T.: Znaczy poprzeć w odrzuceniu weta.

I.Ś.K.: Poprzeć ustawę, pod którą tam są podpisani posłowie Lewicy. Zwracam uwagę, że tu nic nie było, że tak powiem, na boku, to jest projekt podpisany przez posłów trzech klubów. Myślę, że nie jest tym zainteresowana i myślę, że się najbardziej wystraszyła. Nie tego, że może nie być tyle pieniędzy, to był pretekst, tylko tego, że jakby zrozumiała i uwierzyła, że naprawdę te zasady, które tam są wpisane, to będą obowiązywały i że z Platformą nie ma się co układać. Tak jak się ułożono z PiS-em – wy dacie swojego, my damy swojego i tak jakoś pójdzie do przodu. I ja podejrzewam, że to jest podstawowy powód, dla którego Lewica się wycofała.

K.T.: No tak, tylko teraz, żeby te rady nadzorcze zaczęły w ogóle działać, bo tak to można powiedzieć, swojego przedstawiciela musi do nich zgłosić także minister skarbu. Pani zdaniem nie powinien czy nie będzie z tym zwlekał?

I.Ś.K.: Nie, nie będzie zwlekał, a nawet nie moim zdaniem, tylko wiem. Dzisiaj mija termin zgłoszeń, bo minister skarbu – odwrotnie niż Krajowa Rada – nie wymyślił sobie swoich zaufanych czy urzędników, czyli zwrócił się do 17 stowarzyszeń twórczych ogólnopolskich i poprosił o zgłaszanie kandydatur. Dzisiaj upływa ten termin. No, załóżmy, że ktoś wysyła tę kandydaturę pocztą, więc potrzebne są parę dni, żeby te wszystkie (...)

K.T.: Rozumiem rozpatrzenie tych kandydatur, kto się nadaje, kto ma uprawnienia i będzie przedstawiciel.

I.Ś.K.: No tak, potem będzie (...) w sejmie i będzie przedstawiciel. Więc tu nie widzę powodu do zbędnych słów.

K.T.: Ale kuratora, pani poseł, w telewizji już nie będzie, skoro rada nadzorcza jest.

I.Ś.K.: No ale wie pani, kurator był ostatecznością, bo spółka nie może funkcjonować bez rady nadzorczej. Więc gdyby miało jeszcze nie być rady nadzorczej, to musiałby być kurator wyznaczony przez sąd, nie byłby to kurator ani Platformy, ani ministra Grada, tylko kurator wyznaczony przez sąd, spełniający część funkcji rady nadzorczej.

K.T.: A czy coś jeszcze minister skarbu Aleksander Grad albo Platforma Obywatelska może zrobić w sprawie mediów publicznych?

I.Ś.K.: Spotkamy się po wakacjach, jak tu słusznie (...) powiedziała, no, trudno tu w tej chwili robić jakieś narady. My, przynajmniej ja jestem tak przekonana, nie będziemy rezygnowali z próby jednak wyrwania mediów z jakichś partyjnych układów, no. I myślę, że...

K.T.: No tak, ale pytam właśnie o to, jak, bo teraz chyba to pole manewru się zawęża.

I.Ś.K.: No, pole manewru się może zawęża, bo my, oczywiście, będziemy głosowali za odrzuceniem weta prezydenckiego. Ja tak powiedziałam, że SLD nie ma interesu, no ale może dla honoru domu zechce mimo wszystko się przyłączyć do tego głosowania.

K.T.: Bo jeszcze jest jeden sposób, który też był rozpatrywany, z tego, co wiem, przez Platformę wcześniej. Pierwszy krok już dzisiaj został poczyniony, senat odrzucił sprawozdanie z działalności Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji i zapewne po wakacjach na przełomie sierpnia i września to samo uczyni sejm, tylko to samo też by musiał uczynić prezydent.

I.Ś.K.: Musi to uczynić prezydent, tak, wie pani...

K.T.: No właśnie, i czy pani zdaniem to uczyni?

I.Ś.K.: Nie sądzę. Od początku zresztą. Gdyby się nie udało wybrać tej rady nadzorczej, to prezydent by to prawdopodobnie uczynił, ale ponieważ udało się wybrać po myśli Prawa i Sprawiedliwości, no to nie wiem, czy pan prezydent ma jakikolwiek interes. Ale to nie jest żadne rozwiązanie.

K.T.: Ale to może jednak, pani poseł, nie należało z tym głosowaniem nad sprawozdaniem Krajowej Rady tak długo czekać, tylko głosować je wcześniej.

I.Ś.K.: Decyzja o tym, kiedy rozpatrywać jakie druki, należy do marszałka sejmu, ale zwracam, pani redaktor, uwagę, że prawdę powiedziawszy ja byłam przekonana, że ta ustawa wreszcie wejdzie w życie, więc chcieliśmy wybierać Krajową Radę według nowych zasad, a nie według starych.

K.T.: Rozumiem, że...

I.Ś.K.: Bo odrzucenie sprawozdanie zmienia bardzo niewiele. Bardzo niewiele. Można wymienić Krajową Radę, no to też jakiś sukces, ale wybieraną według starej zasady, bez rekomendacji, w dalszym ciągu politycznie, pięcioosobową. No, to nie jest żadne wyjście z sytuacji.

K.T.: Rozumiem, że też pani nadzieja, że ta ustawa wejdzie w życie, słabnie. Bardzo dziękuję za rozmowę...

I.Ś.K.: Nie to, że słabnie. Wie pani, nabrałam dystansu do tego, co się dzieje w mediach, bo trochę, paręnaście miesięcy poświęciłam, naprawdę ciężko pracując. I tak się okazuje, że wystarczy, że się pan Jarosław Kaczyński porozumie z panem Robertem Kwiatkowskim i z Włodzimierzem Czarzastym i cała praca na marne.

K.T.: A teraz wakacyjnie, w przerwie sejmowej mówiła posłanka Platformy Obywatelskiej Iwona Śledzińska–Katarasińska, przewodnicząca sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu. Bardzo dziękuję, pani poseł, za rozmowę.

(J.M.)