Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 19.08.2009

Stoczniowcy „dziękują” wszystkim rządom za wykopanie grobu

Ostatnie 6 miesięcy i wykonanie w Stoczni Gdynia 3 statków pokazało, iż można prowadzić rentowną działalność i osiągnąć zysk.

Jakub Urlich: W studiu Radia Gdańsk kolejny gość Sygnałów Dnia: Dariusz Adamski, Przewodniczący NSZZ Solidarność Stoczni Gdynia SA. Dzień dobry.

  • Dariusz Adamski: Dzień dobry panu, dzień dobry państwu.

    J.U.: Panie przewodniczący, jeden ze słuchaczy przysłał do nas takie pytanie: „Panowie redaktorzy, czy to wałkowanie tematu stoczni cokolwiek pomoże stoczniowcom? Odpuście sobie, nie siejcie fermentu”. Pana zdaniem, czy to zamieszanie wokół stoczni służy im czy raczej szkodzi?

    D.A.: No, trudno udawać, że nie ma problemu. Ten proces horroru na temat stoczni trwa de facto od kilku już lat. My w cudzysłowie „dziękujemy” wszystkim ekipom rządowym, które skutecznie przyczyniły się do wykopania tego grobu dla stoczniowców. I nie wolno chować głowy w piasek, tym bardziej że to nie jest problem tylko stoczniowców. Ja przypominam, że to jest system gospodarczy, w którym oprócz stoczni funkcjonuje kilkaset firm kooperujących i według zasady domina problemy stoczni przeleją się również na problemy naszych dostawców.

    J.U.: Ale czy to oznacza, że pan już rzeczywiście stocznie „złożył w grobie” tak w cudzysłowie? Jest pan przekonany, że nie uda się ich uratować?

    D.A.: Nadzieja umiera ostatnia, choć fachowcy lepsi ode mnie, eksperci mówią od strony biznesowej: tak się nie prowadzi tego rodzaju procesów. Można było prywatyzować już w 2003 roku, czwartym, piątym, szóstym, ale według normalnych reguł. Tutaj mamy horror w stylu Alfreda Hitchcocka, gdzie reżyserem jest minister Grad i co chwilę pokazuje: mam kolejne informacje, tym razem nie z trzema niewiadomymi, tylko z pięcioma niewiadomymi. Trudno oczekiwać, że w ciągu dwóch tygodni przedsięwzięcie gospodarcze poważnego, jak sądzę, funduszu odbędzie się na zasadzie pstryknięcia palcami czy jakiegokolwiek porozumienia.

    Henryk Szrubarz: Czy pan jako przewodniczący Solidarności Stoczni Gdynia wiedział coś wcześniej na temat katarskiego, tajemniczego w dalszym ciągu, inwestora? Czy tyle samo co dziennikarze na przykład czy czytelnicy gazet, czy słuchacze radia?

    D.A.: Nie, myśmy nie posiadali żadnych dodatkowych informacji. Pan minister przeprowadzał z nami spotkania i nas uspokajał. Zresztą robił to nie pierwszy raz. Przypominam – i o tym piszemy do premiera, że okłamał już nas trzykrotnie. Nie chcemy rozmawiać z panem ministrem, bo utracił wiarygodność i jak sądzimy, również skompromitował rząd pana premiera, którym kieruje, w związku z tym prosimy pana premiera po pierwsze o...

    H.S.: W czym kłamał, panie przewodniczący, minister Grad?

    D.A.: No więc trzeba się cofnąć do samego początku, a więc zeszłego roku, gdzie dość pan minister Grad ze swoim doradcą, który dzisiaj jest wiceprezesem ARP odpowiedzialnym za projekt stoczniowy, dość usilnie podjęli działania, żeby odstraszyć polski kapitał, firmę ZŁOMREX, to samo dotyczyło Mostostalu. Negocjacje z Unią Europejską i zapewnienia, że te programy będą przyjęte, okazały się fiaskiem. Oczywiście, wszystkie zdarzenia, które się dalej działy, były określone słowem „sukces” odmienianym we wszystkich przypadkach. Ja czasami wolę brutalną prawdę i mówić o pewnych regułach ekonomii i pewnych zasadach niż według zasady „promises, promises”, po naszemu obiecanki–cacanki.

    H.S.: A co chcecie usłyszeć od premiera?

    D.A.: Znaczy tak jak mówimy, pan minister Grad utracił wiarygodność jak sądzę również u pana premiera. Natomiast oczekujemy realnie, aby podjąć działania w celu przedłużenia terminu działania specustawy stoczniowej, postępowania kompensacyjnego, tak żeby dać szanse na ewentualny nowy przetarg i łącznie z tym przedłużenie również programu zwolnień monitorowanych, bo przypominam, że to był komplet działań, gdzie założenie było takie: są zwalniani stoczniowcy, uruchamiamy program, w czasie trwania tego programu dzieją się wszystkie sprawy proceduralne dotyczące przekazywania majątku i reaktywacji nowej stoczni, rozumiemy, że ograniczonej, mobilnej, sprawnej organizacyjnie, podjęcia zleceń. Bo ten program nie jest w stanie przekwalifikować 8 tysięcy ludzi, w optymistycznych założeniach najwyżej połowę. Jest to problem społeczny i jak wcześniej powiedziałem – program gospodarczy, mówiąc o kilkuset firmach kooperujących, w tym na przykład Fabryki Silników Cegielskiego.

    J.U.: Ale, panie przewodniczący, słyszeliśmy przed chwilą, dosłownie kilka minut temu w naszym Informatorze Ekonomicznym, że to jest bardzo trudny rynek, eksperci podkreślają, że teraz nie ma zamówień na statki, że stocznie są po prostu nieopłacalne.

    D.A.: To prawda, rynek jest bardzo trudny, ale pragnę zwrócić [uwagę] na fakt, że ostatnie miesiące działania stoczni, te 6 miesięcy i wykonanie ostatnich 3 statków pokazało, na przykład w przypadku Stoczni Gdynia, iż można prowadzić rentowną działalność i stocznia przez 6 ostatnich miesięcy osiągnęła zysk, a wystarczyło tylko dwa elementy: ograniczyć częściowo załogę o około 1000 ludzi i mieć w miarę stabilny kurs dolara. Co do przyszłości, handicap Stoczni Gdynia polega na tym, że ona jest w miarę nowoczesną, posiada dwa doki i największą suwnicę w Europie i może budować wszelkie typy statków. I o dziwo, wbrew temu, co się opowiada, docierają do nas sygnały o możliwych zamówieniach od zaraz dla Stoczni Gdynia.

    H.S.: No tak, ale Stocznia Gdynia jest stocznią nowoczesną, tymczasem czy rynek w tej chwili, światowy rynek potrzebuje tego rodzaju stoczni?

    D.A.: No tak to już jest na tym świecie, że trzy czwarte tego globu oblewa woda i statki pływały, pływają i będą pływać. Za chwilę będzie trwał proces jednak wymiany...

    H.S.: Ale ta woda, panie przewodniczący, jest – jeżeli tak to można powiedzieć – nasycona statkami.

    D.A.: I tak, i nie, bo gdyby ktoś przeprowadził bardzo szczegółowe analizy, to flota jednak się starzeje, będzie następowała wymiana. Oczywiście, że na tym rynku zostaną ci mocni, ci najsilniejsi. I wbrew pozorom myśmy mieli bardzo dobre opinie, szczególnie pod względem jakości naszych projektów.

    H.S.: Powiedział pan, że premier stracił zaufanie do ministra Grada, ale tego rodzaju wniosek chyba jest przedwczesny, zwłaszcza że premier dał do końca sierpnia czas ministrowi, a minister wczoraj przecież powiedział, że do końca sierpnia być może jednak katarski inny inwestor kupi stocznie.

    D.A.: Nikt nie jest tak bardzo zainteresowany powodzeniem całej operacji jak my, przecież to jest całe nasze życie. Natomiast to my sygnalizujemy, że już kilkakrotnie pan minister minął się z prawdą, obiecując różne historie. Nie widzimy tego profesjonalizmu, bo przecież sami panowie obserwują, jak to się odbywa. Przecież nie możemy opinii publicznej powiedzieć, że list jakiegoś stowarzyszenia powoduje zamknięcie procedury. Przecież wszystkie firmy robią normalny audyt prawny, formalny, ekonomiczny i każdy bada. Dziś mamy komunikat następujący, że nie ma nowego nabywcy, tylko że ewentualnie nowy nabywca rozważy i to jeszcze w wyjaśnieniach pana ministra, że poprzedniemu inwestorowi się nie do końca mogło biznesowo spinać. Rozumiem, że temu się będzie spinać.

    J.U.: Panie przewodniczący, a naszkicujmy taki najczarniejszy obraz: nie udaje się znaleźć ministrowi tego nowego inwestora, nie udaje się podpisać żadnej umowy, kończy się też czas, który dała Komisja Europejska na restrukturyzację. Co wtedy się dzieje?

    D.A.: Znaczy scenariusz jest narysowany – będzie wystąpienie zapewne do Unii Europejskiej o przedłużenie i przetarg, przetarg nie wiadomo, czy w części w miarę zorganizowanej technologicznie, poukładanej stoczni, która będzie zdolna do budowy statków, ale ten majątek jest specyficzny i nawet kiedy wejdzie prawo upadłościowe, syndyk rozpocznie procedury, mamy dwa wyjścia: albo syndyk zacznie sprzedawać po kawałkach te elementy stoczni, na których trzeba będzie prowadzić jakąś tam działalność quasi–stoczniową, może nie kompletnych statków, ale jego elementów, będziemy jakimś tam kooperantem, albo wrócimy do pomysłu moim zdaniem pozytywnego, przykładu syndyka Stoczni Gdańskiej, pana mecenasa Wiercińskiego, który udowodnił, że jako syndyk można zaktywizować produkcję, można znaleźć zatrudnienie i jako aktywo będące w ruchu o większej wartości, bardziej atrakcyjne można go skutecznie sprzedać jako działającą firmę.

    J.U.: A co w tym czarnym scenariuszu dzieje się ze stoczniowcami? Ilu teraz pracuje stoczniowców w Gdyni i Szczecinie?

    D.A.: Stoczniowców w obu stoczniach pracuje kilkadziesiąt osób niezbędnych do utrzymania ruchu, do utrzymania w jakimś sensie stanu technicznego. Przypominam, że dok trzeba odpompowywać cały czas, podobnie jak w kopalni, inaczej uległby zniszczeniu. I poza tym de facto nic się nie dzieje. Ja zakładam, że... zresztą stocznia miała takie plany przygotowane, że mogłaby powstać firma o wielkości 1500 do 2000 ludzi plus outsourcing firm kooperujących, która mogłaby udowodnić (zresztą tak się buduje na świecie i tak stocznie wyglądają) sens ekonomiczny takiego przedsięwzięcia.

    H.S.: Panie przewodniczący, wiele przedsiębiorstw, wiele zakładów w Polsce i nie tylko w Polsce ma kłopoty ekonomiczne. Dlaczego akurat stocznie mają być traktowane jak „święta krowa”?

    D.A.: Moim zdaniem nie powinny być traktowane jak „święta krowa”, stąd od 2003 roku żądaliśmy prywatyzacji i normalnych reguł działania stoczni (specjalnie podkreślam: my jako Stocznia Gdynia, nie chcę, żebyśmy byli wszyscy wrzucani do jednego garnka poprzez pryzmat działań innych stoczni) i uwolnienie stoczni od polityki, bo zawsze były, niestety, z tą polityką związane, to zupełnie bez sensu, to szkodziło. Natomiast to nie my wymyśliliśmy pewien taki system. Przypomnijmy, że system dotacji do stoczni wymyślili w Europie Zachodniej. Polegał on na tym, że jeśli nawet stocznia funkcjonowałaby na wyniku plus minus zero, to w związku z faktem, że wszyscy dostawcy, a stanowi ich tu kilkaset–tysiąc firm, dostarczają urządzenia, sprzęt do montowania tego statku, płacą podatki i jako osoby fizyczne, i jako osoby prawne, to ten cały kompletnie system gospodarczy przynosi pozytywne efekty ekonomiczne i dla gospodarki, i dla kraju, również i społeczne.

    J.U.: Bardzo dziękujemy za tę rozmowę, panie przewodniczący.

    D.A.: Dziękuję bardzo.

    J.U.: Dariusz Adamski, Przewodniczący NSZZ Solidarność Stoczni Gdynia SA, w studiu Polskiego Radia w Gdańsku.

    (J.M.)