Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 21.09.2009

Średnia płaca lekarzy to i dużo, i mało

Jeśli kryzys dotknął jakiekolwiek grupy zawodowe w tej chwili, to mogę powiedzieć, że oszczędził niewątpliwie polskich lekarzy.

  • Paweł Wojewódka: Państwa i moim gościem jest pani Ewa Kopacz, Minister Zdrowia. Witam panią serdecznie.

    Ewa Kopacz: Witam serdecznie wszystkich radiosłuchaczy.

    P.W.: Związek Zawodowy Lekarzy uważa, że pogłębiają się dysproporcje w zarobkach lekarzy. Szef Związku Krzysztof Bukiel wyjaśnia, że średnia płaca zasadnicza lekarza specjalisty wynosi teraz 3770 złotych...

    E.K.: Bo się rozpłaczę za chwilę, naprawdę, proszę mnie tak nie rozczulać, tak?

    P.W.: To dużo czy mało?

    E.K.: To zależy, ile kto za te pieniądze wykonuje na rzecz pacjentów.

    P.W.: Dobrze, to wobec tego okazuje się, że Narodowy Fundusz Zdrowia w Lublinie, Oddział Wojewódzki – średnia pensja urzędników tam wynosi 4900 złotych. Takie mam dane, pani minister.

    E.K.: No proszę. No, my też przedstawiliśmy i mieliśmy dane, które były danymi, oczywiście przekazanymi przez dyrektorów 600 placówek na 760 szpitali i te dane trafiły, oczywiście, do mediów. Więc nie podejrzewam dyrektorów o to, aby manipulowali tak ważnymi danymi, jakimi są zarobki lekarzy.

    P.W.: Ja mam te dane, okazuje się, że ordynator to jest ponad 10 tysięcy do 40 tysięcy, lekarz specjalista od 7 tysięcy do 37 tysięcy, lekarz pierwszego stopnia od 6,5 tysiąca do ponad 19 tysięcy i lekarz bez specjalizacji 5900 złotych do ponad 23 tysięcy.

    E.K.: Powiem tak – jeśli kryzys dotknął jakiekolwiek grupy zawodowe w tej chwili, to mogę powiedzieć, że oszczędził niewątpliwie polskich lekarzy. I chwała za to. Oczywiście, ja jestem w stanie płacić im zdecydowanie więcej pod jednym warunkiem – że ta praca i ta płaca, którą ewentualnie dostaną, przełoży się na dobro i satysfakcję pacjentów.

    P.W.: Krzysztof Bukiel proponuje takie rozwiązanie, aby lekarze zarabiali trzy średnie krajowe. Trzy średnie krajowe dzisiaj to jest w granicach 10 tysięcy...

    E.K.: Znaczy to nie jest nic nowego...

    P.W.: Żeby to było gwarantowane.

    E.K.: Nie no, oczywiście, tak, gwarantować tylko za obecność w pracy, wie pan, no to każdy pewnie by tak chciał. A ja bym chciała, żeby pan Bukiel jednocześnie mi zagwarantował, że ten sam lekarz, który tak dobrze będzie zarabiał, o godzinie ósmej podpisze listę i posiedzi w tym szpitalu przy pacjencie do godziny powiedzmy trzynastej, a nie już o godzinie jedenastej przemierzał drogę do następnego zakładu opieki zdrowotnej, w którym już ma podpisaną następną umowę. Rekordzistów w Narodowym Funduszu Zdrowia zidentyfikowaliśmy na poziomie 25 miejsc pracy w ciągu miesiąca. Więc proszę mi wie...

    P.W.: Czyli w 25 miejscach pracy ten sam lekarz wykonuje zawód.

    E.K.: Tak. Ma podpisane umowy na wykonywanie swoich czynności. Proszę mi powiedzieć, czy rzeczywiście pacjent, który jest pod opieką tego lekarza, jest usatysfakcjonowany? Czy ten lekarz, który jest zatrudniony w tych 25 miejscach, ma czas na tego pacjenta, tyle, na ile zasługuje jest schorzenie, jego nieszczęście, bo choroba?

    P.W.: Ale według Związku Zawodowego Lekarzy to podniesienie minimalnej płacy do tych trzech średnich krajowych...

    E.K.: Nie jest żadną gwarancją, nie jest żadną gwarancją.

    P.W.: ...będzie gwarancją tego...

    E.K.: Nie będzie.

    P.W.: ...że skończą się łapówki.

    E.K.: [śmieje się] Ja nie identyfikuję, bo ci, którzy twierdzą, że są łapówki, powinni natychmiast pójść do instytucji, jaką jest na pewno prokuratura, i pokazać, że takie są. Ja powiem tak – nie ma żadnej gwarancji na to, że nagle cokolwiek się poprawi dla pacjentów. I to jest najgorsze, dlatego że 8 miliardów więcej do polskich szpitali, które wpłynęły w roku 2008, czyli dokładnie rok temu, 8 miliardów to jest naprawdę mnóstwo pieniędzy, to jest blisko 1/8 tego, co chodzi w systemie. Proszę mi powiedzieć, czy satysfakcja polskich pacjentów w związku z tym się poprawiła? Nie. A te pieniądze przecież fizycznie trafiły do tych szpitali. I nie wierzę, że te pieniądze trafiły tylko i wyłącznie na zakup odczynników, na zapłacenie za prąd, za lepsze warunki dla tych pacjentów, dlatego że długi szpitali są w dalszym ciągu wysokie. A więc gdzie trafiły te pieniądze?

    P.W.: Do urzędników?

    E.K.: No, w większości przypadków trafiły niestety... albo i -stety, bo jeśli dobry pracownik, to powinien dobrze zarabiać. No, trafiły do pracowników tych szpitali. Tylko, widzi pan, różnica między mną a Bukielem polega na tym, panem przewodniczącym Bukielem, polega na tym, że pan przewodniczący chciałby płacić trzy, pięć, dziesięć średnich krajowych za to, że ktoś ma dyplom w kieszeni, a ja bym chciała płacić za pracę tego dobrego lekarza. I niech on zarabia nawet cztery średnie krajowe, ale za to, że jego kochają pacjenci, mają do niego zaufanie, a on ma poczucie, że zrobił wszystko w czasie swojego zatrudnienia na rzecz swoich pacjentów. I ja wtedy jestem w stanie za to zapłacić. I może do takich czasów dożyjemy.

    P.W.: Kontrowersje wokół zarobków lekarzy chyba będą jeszcze jakiś czas trwały, obawiam się, że dość długo. Pani minister, zmieńmy temat. Leczenie jednego poparzonego górnika będzie kosztowało nawet 400 tysięcy złotych.

    E.K.: Tak.

    P.W.: Są to bardzo specjalistyczne procedury. Rozumiem, że Ministerstwo wyasygnuje na to pieniądze.

    E.K.: Znaczy nie Ministerstwo. Za to będzie płacił Narodowy Fundusz Zdrowia, tak jak do tej pory płaci w wielu innych przypadkach – kiedy następuje hodowla chociażby chondrocytów, nie tylko karatocytów, czyli komórek skóry, ale innych komórek, wtedy kiedy mamy specyficzne schorzenia i jest to finansowane – i nie od dziś, nie od wczoraj, nie od miesiąca, ale co najmniej, odkąd ja jestem, jest to finansowane na szczególnych zasadach, czyli za tak zwaną szczególną zgodą płatnika. Czyli konsultant wojewódzki w danej dziedzinie tylko asygnuje wniosek, który wystawia lekarz prowadzący tego pacjenta, że to jest metoda, która będzie metodą skuteczną. Takie pieniądze wydajemy na skuteczne metody leczenia. W tym konkretnym przypadku nie ma co do tego wątpliwości. Rozmawialiśmy z konsultantem i krajowym, i wojewódzkim w tej sprawie. W przypadku poparzonych górników będzie to rzeczywiście metoda, która poprawi ich standard życia na przyszłość.

    P.W.: A jak pani ocenia opiekę medyczną wobec osób poszkodowanych?

    E.K.: Znaczy ja generalnie dziękowałam ratownikom, czyli całej służbie ratownictwa przedszpitalnego, za szybką reakcję, bo to było... w ciągu 9 minut przyjechało 15 zespołów ratowniczych, które rozwiozły pacjentów, a w ciągu dokładnie 6 minut nasze zespoły z Lotniczego Pogotowia Ratunkowego były w powietrzu, czyli były w stanie już reagować na przewożenie tych pacjentów. Ja myślę, że z wielkim zaangażowaniem i pomocą trafili wszyscy, którzy nawet nie byli na dyżurach w tym dniu. Więc za to ochronie zdrowia należą się głębokie podziękowania i takie składałam wtedy, kiedy byłam w Katowicach.

    P.W.: A opieka szpitalna?

    E.K.: No, trafili naprawdę do świetnego Centrum, czyli trafili do Centrum Poparzeń, bo tam był w pierwszej wersji...

    P.W.: Bo dwóch górników jest teraz w bardzo złym stanie.

    E.K.: No tak, ale pamiętajmy również, że ten ciężki stan wynikał z tego, że oni mieli poparzone blisko 90% powierzchni ciała i państwo wiecie, jak to wygląda w przebiegu poparzeń, że ten kryzys przychodzi wtedy, kiedy zaczynają się wchłaniać toksyny, czyli to nie jest tak, że od razu pierwszego dnia w tych ciężkich stanach następuje to, co najgorsze. To, że dzisiaj w tak krytycznym stanie są utrzymywani przy życiu, że dajemy im nowoczesny sprzęt, który za nich oddycha, to, że mamy dobrze wyposażone OIOM–y, to, że dzisiaj mamy dobrze wykwalifikowaną kadrę, która się nimi zajmuje i jest jakimś światełkiem w tunelu dla tych ludzi, którzy w końcu w swoim miejscu pracy, nie z powodu własnej winy, tak zostali okaleczeni.

    P.W.: A wybiegnijmy w przyszłość bardzo króciutko. Rozumiem, że ci górnicy zostaną również otoczeni bardzo specjalistyczną opieką...

    E.K.: Oni są już, panie redaktorze.

    P.W.: ...rehabilitacyjną, rehabilitacyjną.

    E.K.: Rehabilitacja powinna w przypadku oparzeń następować, jeśli tylko stan zdrowia na to pozwala, od pierwszych dni pobytu. Ja nie mówię o tych skrajnych, ciężkich przypadkach, ale ci lżej poparzeni oni są rehabilitowani od razu. Bo to jest skojarzone leczenie, które gwarantuje pełny powrót do zdrowia i niekiedy powrót do zawodu. Więc tu mam pełną gwarancję na to, że środki finansowe przeznaczone na kompleksowe leczenie będą zapewnione.

    P.W.: My też mamy taką nadzieję. Dziękuję pani serdecznie za wizytę w studio...

    E.K.: Znaczy pan redaktor ma nadzieję, a ja mam pewność, więc to jest ta różnica między nami.

    P.W.: I chyba różnic między nami nie ma. Dziękuję serdecznie za wizytę w studio.

    E.K.: Dziękuję.

    P.W.: Państwa i moim gościem była pani Ewa Kopacz, Minister Zdrowia.

    (J.M.)