Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 13.10.2009

Ewidentnie widać, że rząd ma coś do ukrycia

Min. Grad mówił jeszcze mniej niż szef Agencji Rozwoju Przemysłu, nie ujawnił żadnych szczegółów, nie odpowiadał na żadne pytania parlamentarzystów.

  • Wiesław Molak: W naszym studiu kolejny gość: Przewodniczący Sojuszu Lewicy Demokratycznej Grzegorz Napieralski. Dzień dobry, witamy w Sygnałach.

    Grzegorz Napieralski: Witam serdecznie, dzień dobry.

    Jakub Urlich: Pan, panie przewodniczący, domaga się odwołania ministra skarbu, pana Grada. Także domaga się pan zwołania nadzwyczajnego posiedzenia komisji skarbu. Tymczasem minister Aleksander Grad mówi, że nie ma żadnej afery związanej ze sprzedażą stoczni i te afery wymyśliły CBA i media.

    G.N.: Znaczy ja nie mogę zrozumieć cynizmu i dobrego samopoczucia członków rządów Donalda Tuska i polityków Platformy Obywatelskiej. Fakt – nie ma dzisiaj stoczni w Szczecinie, nie ma stoczni w Gdyni. Fakt – ludzie są bezrobotni, firmy, które współpracowały z tymi stoczniami, są na skraju bankructwa. Nie udały się negocjacje w Unii Europejskiej, nie udała się sprzedaż i prywatyzacja stoczni i wokół tego jest wiele napięć.

    Co wiemy? Wiemy, że Agencja Rozwoju Przemysłu, która prowadziła ten przetarg, ma wiele uchybień na swoim koncie. Słuchając wczoraj pana prezesa, nic się nie dowiedziałem. Więcej powiem – konferencję prasową, którą zwołał, prowadziła jego rzeczniczka i odpowiadała na pytania, nie on sam. Na konkretne pytania dziennikarzy uchylał się od odpowiedzi. Nie powiedział, dlaczego faworyzował jednego z kontrahentów, dlaczego tylko tak zwany katarski inwestor miał kupić stocznie. Nie powiedział, czy miała być podtrzymana produkcja statków. Nie odpowiedział, dlaczego w pewnym momencie zlecił ekspertyzę, czy można przetarg przerwać. Nie powiedział, kto to był ten tak zwany tajemniczy pośrednik, handlarz bronią. Więc nic nie wiemy, ale wiemy jedno – dzisiaj ludzie są bez pracy, dzisiaj ludzie nie mają zatrudnienia, a pan Grad jest w dobrym nastroju.

    W.M.: Podobnie mówił dziś w Sygnałach Dnia poseł Jarosław Gowin, że nie ma żadnej afery, że nikt nie chciał kupić tych stoczni, był jeden kontrahent i trzeba było go dopieścić, żeby kupił.

    G.N.: Posłużę się pytaniem dziennikarzy, które wczoraj padało: dlaczego tylko jednego kontrahenta wspierano, a innych nie? Odpowiedź była pana prezesa następująca: „no, baliśmy się, że wycofa pieniądze”. Inni kontrahenci też chcieli wycofać pieniądze i nikt ich nie powstrzymywał. Więc co się stało? Znaczy widać, że jest bardzo dużo nieprawidłowości wokół stoczni, przyznał to sam urzędnik pana premiera, który skierował sprawę do prokuratury. Więc coś jest na rzeczy.

    J.U.: Ale, panie przewodniczący, przecież o tym, że wokół stoczni źle się dzieje, wiemy od wielu miesięcy, bardzo dużo się o tym mówiło w sierpniu, we wrześniu, potem sprawa ucichła i nagle znowu wybucha. Dlaczego wybucha? Dlatego, że pokazują się dokumenty ujawniane przez CBA. Nie ma pan wrażenia, że to jest... że może SLD także pada ofiarą trochę manipulacji, gry politycznej?

    G.N.: My jesteśmy dalecy od jakichkolwiek manipulacji. Oceniamy fakty i oceniamy to, co się dzieje. Od samego początku konsekwentnie domagamy się prawdy na temat stoczni. Przypominam: na nasz wniosek było spotkanie pana ministra z parlamentarzystami, czyli debata parlamentarna. Ale co się wtedy wydarzyło? Pan minister Grad mówił jeszcze mniej niż jego urzędnik, czyli szef Agencji Rozwoju Przemysłu. Pan minister nie ujawnił żadnych szczegółów, nie powiedział nic, nie odpowiadał na żadne pytania parlamentarzystów. Więc ewidentnie widać, że rząd ma coś do ukrycia.

    Ale powiadam jeszcze raz – ja nie chcę się teraz wciągać w to, czy urzędnicy Agencji kontaktowali się, czy może jest domniemanie korupcji, czy dlatego, że to był taki, a nie inny inwestor, on był ceniony. Ja wiem tylko jedno dzisiaj – nie ma produkcji stoczniowej, każdy dzień zwłoki to jest zabójstwo dla tych zakładów pracy. Dlaczego? Dlatego, że kontrakty na budowę statków po prostu uciekają nam koło nosa.

    Wiem następne – że jeżeli stocznie nie będą dalej produkowały, no to wiele, kilkadziesiąt mniejszych i większych firm w całej Polsce upada, ludzie po prostu są bez pracy.

    J.U.: Panie przewodniczący, a pan pewny jest, że te kontrakty w ogóle jakiekolwiek przechodzą nam koło nosa, czy są zupełnie hipotetyczne?

    G.N.: Nie wiem, czy panowie wiecie, że stoją niedokończone na przykład w Szczecinie statki, które trzeba dokończyć. Teraz nie wiem, czy trzeba dokończyć, czy nie, ale moim zdaniem trzeba było dokończyć, wybudować i oddać armatorowi. Więc na świecie buduje się statki, to nie jest tak, że się nie buduje. W Stocznię Szczecin, z mojego miasta, z którego pochodzę, w tę stocznię zainwestowano nowe technologie, zainwestowano mnóstwo pieniędzy, wykształcono znakomitych pracowników i ta stocznia zdobyła renomę. Dzisiaj upadła, ludzie nie mają pracy, a na zapleczu rządu są domniemania afery. I są na to dowody. I nagle rząd mówi, że wszystko jest w porządku, że to jest tylko wydumana sprawa CBA.

    W.M.: Ale te stocznie upadły przez polityków Platformy Obywatelskiej?

    G.N.: Przez ich nieumiejętne (...)

    W.M.: A poprzednie ekipy rządowe?

    G.N.: No, ja pamiętam ekipę rządową Sojuszu Lewicy Demokratycznej, która uratowała upadającą Stocznię Szczecin. I udało się. Dzięki zabiegom ministra gospodarki, dzięki zabiegom ministra skarbu uratowaliśmy stocznię w Szczecinie. Więcej powiem – ta stocznia dostała bardzo dobre zamówienia na statki, budowała statki o najwyższym standardzie, niektórzy mówili: „mercedesy wśród statków”. I co jest ważne – były kontrakty. I nagle wszystko się nam rozjechało, a rząd rozkłada ręce i minister mówi w czasie debaty: „no nie udało mi się”. No przepraszam...

    J.U.: Panie przewodniczący, w takim razie pana zdaniem Mariusz Kamiński zasłużył na dymisję z szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego? Bo można odnieść wrażenie, że tylko się wam przysłużył, ujawniając najpierw aferę, tak zwaną aferę hazardową, teraz stoczniową.

    G.N.: Problem z CBA jest taki, że ustawa napisana jeszcze za rządów Prawa i Sprawiedliwości jest zła. Mówiliśmy o tym od samego początku bardzo konsekwentnie, że delegowanie ministra Kamińskiego na to stanowisko też było złe, dlatego że jest to działacz jednej formacji politycznej i będzie takie podejrzenie. Nikt nas nie słuchał. Platforma Obywatelska nie chciała wysłuchać argumentów SLD. Więcej powiem – wtedy, za czasów jeszcze właśnie Jarosława Kaczyńskiego sama Platforma atakowała SLD, że nie chcemy tego CBA. Kiedy doszło do różnych perturbacji, Donald Tusk w czasie kampanii roku 2007 zapowiedział likwidację CBA. Nie zrobił tego, bo mówił, że ta służba jest w porządku. My wtedy złożyliśmy projekt nowelizacji ustawy, który zakładał bardzo głęboką reformę tej służby. Została odrzucona ta ustawa w pierwszym czytaniu.

    J.U.: Czy Mariusz Kamiński zasłużył na dymisję?

    G.N.: Naszym zdaniem nie powinien być szefem, zdaniem SLD, to jasne. Natomiast w opinii dzisiaj społecznej może być takie poczucie, że Donald Tusk mści się na Kamińskim, dlatego że ta służba właśnie uderzyła dzisiaj w Platformę. I to jest... Ja spotykam się z wyborcami, przychodzą ludzie na dyżury poselskie do mojego biura i mówią: w ich odczuciu to jest zemsta.

    W.M.: Czy komisja śledcza ds. afery hazardowej powinna zająć się też domniemaną aferą stoczniową? Czy powinna być powołana według pana nowa komisja, jeszcze jedna komisja?

    G.N.: Ja zaproponowałem taki dosyć moim zdaniem pozytywny scenariusz, jeżeli chodzi o stocznie, znaczy coś trzeba zrobić, aby rozwiązać problem ludzi, bo dzisiaj w tej całej bójce i bitwie między Platformą a PiS-em wszyscy zapominają o ludziach, o stoczniowcach, o tych, którzy pracują choćby w zakładach Cegielskiego w Poznaniu czy w innych firmach. Otóż żeby nadzwyczajne posiedzenie komisji skarbu odbyło się z udziałem pana ministra, z udziałem szefa Agencji, z udziałem szefa Bumaru, bo tam też się pojawia firma produkująca broń w Polsce jako jeden element tych wszystkich spekulacji, i aby tam wyjaśnić wszystko. Ale więcej – żeby Ministerstwo Skarbu przedstawiło specjalny plan ratowania tych stoczni, co dalej ma się wydarzyć, czy sprzedaż tego majątku spowoduje, że statki będą budowane dalej? Natomiast dziś powinna być jak najszybciej powołana... szkoda, że to się nie stało na ostatnim posiedzeniu sejmu, to się stało niestety dzięki Platformie, to ona wstrzymała te prace, powinna zostać powołana komisja do wyjaśnienia afery hazardowej, bo tu ewidentnie widać, że najważniejsi politycy Platformy Obywatelskiej blokowali ustawę i blokowali niekorzystne zapisy dla hazardu.

    J.U.: Ale komisja, która miałaby badać to, co działo się wokół ustaw hazardowych od 2002 roku czy tylko te ostatnie wydarzenia?

    G.N.: A po co tak daleko?

    J.U.: No bo wtedy trwały prace, wtedy także rządziły rządy między innymi SLD.

    G.N.: Tak. I słuchałem, jadąc tutaj do radia, pana posła Gowina. Otóż apeluję do pana posła, aby nie wprowadzał w błąd słuchaczy Polskiego Radia, bo mija się z prawdą, bo powiedział rzecz następującą, że rzekomo to rząd Donalda Tuska dużo zrobił. No nic nie zrobił dla tego, aby unormować sprawy hazardu w Polsce. Otóż rząd Donalda Tuska zrobił tyle ze swoimi politykami, że ponad rok blokował ustawę, dlatego że miała niekorzystne dla hazardu zapisy i uszczupliłaby wpływy do budżetu państwa o pół miliarda złotych. SLD jako jedyna partia, jako jedyna partia w dziejach po 89 roku wprowadziła zapisy do ustawy, które w końcu opodatkowały te automaty do gry. Do tej pory, do roku 2001, do czasu naszych rządów, podatek wynosił zero. To my w programie wyborczym powiedzieliśmy: naprawimy to, zlikwidujemy szarą strefę. I zrobiliśmy to. I od tej pory nic w tej materii się nie działo.

    W.M.: Czy teraz obiektem ataku Sojuszu Lewicy Demokratycznej będzie pani minister Julia Pitera? Bo takie pogłoski się pojawiły, że też musi odejść.

    G.N.: To nie jest atak, tylko zwróćcie panowie uwagę – zostaje z wielkim szumem powołany minister do spraw korupcji. Pani Pitera jako ten szeryf (nawet porobiła sobie takie zdjęcia, przypominam, w jednej z gazet) miała tropić korupcję, szczególnie w rządzie, powiedziała: „Moi koledzy, moje koleżanki nie mogą czuć się bezpiecznie, jeżeli ktoś będzie chciał nadużywać prawa”. I co się dzieje? Mamy pierwsze działanie pani minister – ścigała swoich kolegów i koleżanki za kolację, że wydali z karty kredytowej za dużo na dorsza czy na jakieś inne posiłki. Oczywiście, żadnych konsekwencji dla tych ministrów nie było.

    Natomiast na zapleczu rządu dzieją się rzeczy karygodne. Jeżeli szef klubu pani minister Pitery prowadzi takie spotkania i prowadzi takie rozmowy, w których ewidentnie widać, że stara się o zmianę ustawy na korzyść lobbystów, na korzyść branży hazardowej, a pani minister nie reaguje, to dzisiaj każdy słuchacz, który nas słucha, zadaje sobie pytanie: to po co grube tysiące złotych miesięcznie na urząd pani... gdzie tam, to są miliony złotych, które idą na urząd pani minister Pitery? Ten urząd jest niepotrzebny. Więc... A po drugie okazał się nieskuteczny. Więc pani minister powinna odejść z tego urzędu, bo traci nasze pieniądze, pieniądze podatników.

    W.M.: Ale w sprawie na przykład sprzedaży stoczni w Gdyni i w Szczecinie działała przecież tarcza antykorupcyjna, która miała wykluczyć wszelkie spekulacje na temat ustawiania czegoś, sprzedawania pod stołem i tak dalej.

    G.N.: Jak zwykle w tych rządach nie zadziałała, bo po pierwsze mamy spekulacje, mamy domysły, mamy wiele pytań, mamy niejasności, nie wiemy, kto był inwestorem, nie wiemy, skąd się wzięły pieniądze, pojawiają się plotki, że polski zakład oddał pieniądze inwestorowi zagranicznemu, a ten dzięki temu wpłacił wadium. No, pytań jest mnóstwo.

    W.M.: No tak, ale Komisja Europejska też przyglądała się całemu temu procesowi. Więc tu jakby tych zabezpieczeń było mnóstwo.

    G.N.: Ale nie zadziałały. Zwróćcie uwagę – stocznie nie funkcjonują, inwestora nie ma, widać... czytający stenogramy z podsłuchów... jest wiele pytań do pana prezesa Agencji Rozwoju Przemysłu, dlaczego faworyzował jednego z oferentów? Dlaczego takie, a nie inne rzeczy działy się w czasie tego przetargu? No, nic nie zadziałało.

    J.U.: Jak to wszystko wyjaśnić, panie przewodniczący?

    G.N.: Jak najszybciej.

    W.M.: Dużo tych pytań: dlaczego, dlaczego, dlaczego? Dziękujemy bardzo za rozmowę. Grzegorz Napieralski, przewodniczący Sojuszu Lewicy Demokratycznej, był gościem Sygnałów Dnia.

    G.N.: Dziękuję bardzo.

    (J.M.)