Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 19.01.2009

Wojsko czeka na zmiany w Konstytucji i na reformę

Reforma systemu dowodzenia w Siłach Zbrojnych jest potrzebna, bo za chwilę, za rok, za pięć nie będzie przystawać do potrzeb i rzeczywistości.

Wiesław Molak: W naszym studiu generał Janusz Kręcikij, rektor, komendant Akademii Obrony Narodowej. Dzień dobry, witamy w Sygnałach.

Gen. Janusz Kręcikij: Dzień dobry.

W.M.: Panie generale, dlaczego potrzebna jest reforma systemów dowodzenia w polskiej armii?

J.K.: Reforma systemu dowodzenia w naszych Siłach Zbrojnych jest potrzebna, ponieważ obecnie funkcjonujący system czy też organizacja dowodzenia jest dobra jeszcze na dziś, ale... zresztą mówił o tym minister obrony nie tak dawno, ale za chwilę, za rok, za pięć nie będzie już przystawać do potrzeb czy też do rzeczywistości. Jest po prostu niezbędna, musimy ten system doprowadzić do najlepszego dla nas możliwego stanu.

W.M.: A teraz nie wiadomo, kto dowodzi?

J.K.: To nie jest tak, że nie wiadomo, kto dowodzi...

W.M.: Kto za co odpowiada?

J.K.: ...natomiast ciągle jeszcze dwie funkcje dowodzenia są połączone w jednej osobie. Mam na myśli tutaj problem planowania i użycia sił i rozwoju Sił Zbrojnych z uprawnieniami do sprawowania dowodzenia. Stąd też pomysł powołania szefa obrony, który byłby tym stanowiskiem, tą postacią spinającą wszystkie dowództwa na poziomie operacyjnym.

W.M.: Ta reforma planowana jest na lata 2009–2018, ale do tego potrzeba znowelizować ustawę zasadniczą.

J.K.: To prawda...

W.M.: Czy to się uda i co się stanie, gdy Konstytucji nie zmienimy?

J.K.: Nie tak dawno, w piątek mieliśmy zaszczyt w Akademii Obrony Narodowej gościć pana ministra, który przedstawił nam wykład dotyczący właśnie tych zmian i bardzo wyraźnie, nie po raz pierwszy zresztą, o tym mówił, iż rzeczywiście konieczna będzie korekta dwóch punktów ustawy zasadniczej. Oczywiście, minister jest również gotowy na sytuację taką, kiedy tych zmian nie udałoby się przeprowadzić...

W.M.: Czyli zostanie tak jak jest?

J.K.: ...no i wtedy pozostanie system obecnie funkcjonujący. No, z pewnością z pewnymi możliwymi w aspekcie prawnym udoskonaleniami.

W.M.: Proszę nam powiedzieć teraz, jak te zmiany mają wyglądać? Co się zmieni na przykład w wojskach lądowych?

J.K.: Co zmieni się w wojskach lądowych... No, zacznijmy może od dowódcy. Dowódca wojsk lądowych wraz z pozostałymi dowódcami rodzajów Sił Zbrojnych wejdzie w skład kolegium dowódców, które będzie kierowane lokacyjnie po kolei przez każdego z dowódców rodzajów Sił Zbrojnych. Same wojska lądowe, oprócz tego, oczywiście, że jak całe Siły Zbrojne, podlegać będą uzawodowieniu i profesjonalizacji, nieco się zmniejszą, to znaczy z obecnych czterech dywizji pozostaną trzy, zmianom strukturalnym ulegną również jednostki rodzajów wojsk, na przykład inżynieryjnych, artylerii czy obrony przeciwlotniczej. Ale patrząc na główną masę wojsk lądowych, to zasadnicza różnica dotyczy właśnie ilości dywizji i brygad ogólnowojskowych i specjalistycznych.

W.M.: A siły powietrzne, marynarka wojenna, wojska specjalne?

J.K.: Wojska specjalne nie ulegną specjalnym reorganizacjom, aczkolwiek można oczekiwać pewnego wzmocnienia, zwiększenia ilości żołnierzy w wojskach specjalnych. Najmniejsze chyba zmiany oczekują marynarkę wojenną. Siły powietrzne, to też nie jest żadną tajemnicą, kończą wyrażanie samoloty F–16 i sprawą bardzo palącą staje się samolot szkolno–treningowy. Natomiast jakichś tu specjalnych rewolucji również nie będzie. Oprócz tych zmian, które już są wprowadzane i będą w najbliższych latach kontynuowane, zmiany strukturalne, formowanie skrzydeł, integracja baz lotniczych i tej części latającej, czyli skrzydeł i eskadr pod jednym dowództwem.

W.M.: Wiadomo, ile to będzie kosztowało?

J.K.: Pewnie tak.

W.M.: Pan nie wie?

J.K.: Nie znam dokładnych cyfr.

W.M.: Były wiceminister obrony generał Stanisław Koziej, zresztą pana pracownik, mówił w Sygnałach Dnia, że na świecie dąży się do uproszczenia struktur, tymczasem z tego, co pan mówi, wydaje się, że u nas mnoży się je. Czy mam rację? Czy rację ma generał Koziej?

J.K.: Znaczy być może pan generał Koziej powinien słuchać ze zrozumieniem tego, co mówi minister obrony, przedstawiając swoje plany. Być może pan profesor Koziej powinien też zajrzeć do swoich koncepcji z roku 2006 zakładających tworzenie nowych struktur dowodzenia...

W.M.: Ale nie wezwie pan generała Kozieja na dywanik do siebie?

J.K.: Ale jestem ostatnią osobą, która by to chciała zrobić. W uczelni takiej, jaką jest Akademia Obronz Narodowej, również obowiązuje wolność słowa i swoboda wypowiedzi.

W.M.: Czyli to wszystko dąży do uproszczenia jednak, prawda?

J.K.: Do uproszczenia i do sensownego, klarownego podziału uprawnień i odpowiedzialności.

W.M.: I kto za co odpowiada. Dzisiejsza Gazeta Wyborcza: „Zaległości Ministerstwa Obrony Narodowej wobec dostawców sprzętu wynoszą za 2008 rok miliard 800 milionów złotych”. Ta restrukturyzacja też będzie kosztowała i to niemało. Skąd zatem brać pieniądze?

J.K.: Jeśli się nie mylę...

W.M.: ...jak nie mamy tych pieniędzy czy MON nie ma.

J.K.: Jeśli się nie mylę, w najbliższym czasie pan minister Klich będzie przedstawiał tę sprawę na posiedzeniu sejmowej Komisji Obrony i myślę, że bardzo jednoznacznie i ostatecznie wyjaśni te perturbacje, które miały miejsce w obszarze finansowania.

W.M.: Mają cały czas. Kiedy wreszcie armia zawodowa?

J.K.: No cóż, jeżeli chodzi o sam proces uzawodowienia, bo jak wszyscy wiedzą, wstrzymany został pobór, co oznacza dla Sił Zbrojnych potrzebę skłonienia kilkudziesięciu tysięcy młodych ludzi do ochotniczej służby wojskowej, na razie symptomy są takie, że problemów z ochotnikami nie będzie, że nie będzie problemu, aby zapełnić szeregi żołnierzami, ochotnikami żołnierzami zawodowymi. No, oczywiście, potrzeba będzie czasu, żeby mówić o profesjonalizacji, ponieważ żołnierz czy też armia zawodowa to nie to samo co armia profesjonalna.

W.M.: Trwają też spory, ilu żołnierzy ma liczyć ta nowa nasza zawodowa armia.

J.K.: No, jest to kwestia dyskutowana w różnych gremiach, na różnych spotkaniach. Ta wartość, zresztą o niej również mówił pan minister Klich w piątek na spotkaniu w Akademii, ta wartość 120 tysięcy wydaje się być wartością optymalną.

W.M.: Wystarczy według pana?

J.K.: Oczywiście. Tu jeszcze jest kwestia precyzyjnego podziału, ilu z nich to będą ochotnicy rezerwiści, ilu z nich to będą żołnierze w czynnej służbie.

W.M.: Wojsko Polskie na misjach. Ilu mniej więcej żołnierzy w tej chwili jest poza Polską?

J.K.: Najsilniejszy kontyngent to, oczywiście, Afganistan, bo to prawie półtora tysiąca żołnierzy. Najmniejszy w tej chwili to Irak, gdzie w ramach natowskiej misji szkoleniowej pracuje niewielka grupa polskich ekspertów, specjalistów szkolących kadry armii irackiej. Mamy też żołnierzy w Kosowie, w Bośni i Hercegowinie, w Libanie, w Syrii, w Czadzie.

W.M.: Minister Klich zapowiadał, że mamy zwiększyć liczbę żołnierzy stacjonujących w różnych miejscach zapalnych na świecie. Czy powinniśmy się tak angażować?

J.K.: Minister Klich powiedział o priorytetach naszych misji, to znaczy podkreślił, iż najważniejsze dla nas z punktu widzenia Polski i polskich Sił Zbrojnych będą misje sojusznicze oraz pod egidą Unii Europejskiej, następnie firmowane przez Organizację Narodów Zjednoczonych i ewentualne inne koalicje. Co do zaangażowania, z pewnością nie możemy pewnego możliwego do wyliczenia poziomu przekroczyć, acz czy udział w misjach jest potrzebny, naszych Sił Zbrojnych czy jest potrzebny? No, myślę, że na to pytanie odpowiedziano już dosyć dawno.

W.M.: Już niedługo, panie generale, wojsko przestanie śpiewać: „Przyjedź, mamo, na przysięgę”, bo tak często tych przysiąg nie będzie, ale rozwijamy się. Janusz Kręcikij, generał, rektor, komendant Akademii Obrony Narodowej, był gościem Sygnałów Dnia. Dziękuję bardzo za rozmowę.

J.K.: Dziękuję bardzo.

(J.M.)