Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 24.01.2009

Trochę prawdy o klimacie

Na pewno klimat oscyluje. Na pewno zjawiska cykliczne w klimacie są. Na pewno człowiek zawinił również. Natomiast czy aż w takim procencie?

Wiesław Molak: W naszym studiu zapowiadany gość: pani prof. Halina Lorenz, Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej. Dzień dobry, witamy.

  • Prof. Halina Lorenz: Dzień dobry panu, dzień dobry państwu.

    W.M.: Jak pani profesor wytłumaczy to, co dzieje się za oknem?

    H.L.: No, mamy taką wczesną wiosnę, powiedziałabym, a może przedwiośnie, bo w tej chwili jadąc stwierdziłam, że jest około 4–5 stopni, no więc to już jest wiosenna temperatura.

    W.M.: A tu styczeń.

    H.L.: A tu styczeń.

    W.M.: Klimat naszego kraju charakteryzuje się dużą zmiennością pogody i znacznymi wahaniami w przebiegu czterech pór roku w następujących po sobie cyklach. Jeszcze 15 lat temu było w Polsce tak, że było aż 6 tych różnych pór roku, mieliśmy zimę, przedwiośnie, wiosnę, lato, słoneczną i ciepłą jesień oraz mgliste i deszczowe przedzimie tak zwane. Teraz już tego nie ma.

    H.L.: Proszę państwa, więc państwo rzeczywiście obserwujecie rzeczywiście sami, bo na naszych oczach dzieje się coś, co niekiedy z błędnym podtekstem mówimy o zmianach klimatu. Ja nie chciałabym używać tego określenia, bo to jest zbyt szerokie pojęcie i zbyt niesprecyzowane, natomiast na pewno mamy ocieplenie klimatu, co zostało stwierdzone nie tylko w skali globalnej, ale opierając się na naszych wspaniałych danych meteorologicznych od 1779 roku mogę to jednoznacznie tylko potwierdzić. W rejonie naszego kraju, na obszarze naszego kraju ta temperatura od 1850 roku wzrosła około 0,7–0,8 stopni. Najcieplejszymi porami roku w tej chwili właśnie są zimy i one nie tyle sprzyjają...

    W.M.: No ale mieliśmy mróz dwadzieścia, dwadzieścia parę stopni.

    H.L.: Zaraz, zaraz, ja nawet miałam taki telefon: Proszę pani, dlaczego jest tak zimno, skoro jest tak ciepło? Oczywiście. Więc w każdym sezonie zimowym mamy okresy ociepleń i ochłodzeń. Natomiast przypomnijmy sobie jeszcze nasze może mamy, dziadkowie to mówili po prostu o odwilży. Teraz wypadło to słowo z takich pojęć i potocznych, i meteorologicznych. Mamy takie okresy cieplejsze i chłodniejsze. I w każdej zimie, w każdym okresie sezonu zimowego mamy taki okres niższych temperatur i wyższych, właśnie tych odwilży. Teraz mamy powiedzmy tę odwilż.

    W.M.: Mówimy: efekt cieplarniany. Wytłumaczmy jeszcze raz, o co chodzi. Co to jest?

    H.L.: Efekt cieplarniany – więc przede wszystkim chcę powiedzieć, że efekt cieplarniany nie pojawił się od momentu, kiedy stwierdzono, że emisja gazów wytwarzanych przez człowieka jest emitowana do atmosfery i że to ona powoduje ta emisja efekt cieplarniany. Nieprawda. Efekt cieplarniany jest efektem naturalnym. Gdyby nie tenże efekt cieplarniany, nie byłoby w ogóle życia na Ziemi, dlatego że atmosfera jest takim, powiedzmy, filtrem, pierzynką, która powoduje, że temperatura powierzchni Ziemi jest po prostu średnio globalnie o 15–16 stopni, a nie minus 18, gdyby nie było tego efektu. Natomiast ten efekt naturalny cieplarniany utrzymują właśnie naturalne gazy cieplarniane, które również emituje człowiek i to się nakłada jak gdyby. Te same gazy...

    W.M.: Zatrzymywana jest energia, która dotarła do Ziemi...

    H.L.: To znaczy dociera promie...

    W.M.: ...od naszej gwiazdy, od Słońca...

    H.L.: Tak, promieniowanie krótkofalowe do powierzchni ziemi, natomiast jako długofalowe jest oddawane, a niestety te gazy cieplarniane, które są w atmosferze, powodują zwrot tejże energii z powrotem do powierzchni Ziemi. I to jest ten dodatkowy efekt cieplarniany, nałożenie się tych samych gazów przez człowieka, które są jako naturalne w atmosferze.

    W.M.: W XX wieku przeciętna temperatura na Ziemi wzrosła o 0,7 stopnia.

    H.L.: Tak, zgadzam się.

    W.M.: A w atmosferze wspomniane już wielkie zlodowacenie sprzed 11 tysięcy lat zostało spowodowane ochłodzeniem się klimatu tylko o 3 stopnia Celsjusza.

    H.L.: Tak. I to spowodowało właśnie takie zlodowacenie i stąd mamy takie możliwości porównania, co może zrobić z klimatem ziemskim temperatura jednego stopnia. My się zbliżamy do tego jednego stopnia. Więc w tej chwili taki największy autorytet, jeśli chodzi o wyrażanie opinii na temat, co się dzieje z tym klimatem, to jest tak zwane IPCC, czyli taki międzyrządowy zespół do spraw zmian klimatu. Walczy o to, żeby spowodować na kuli ziemskiej przez wszystkie kraje, które podpisały powiedzmy ten protokół z Kioto, o którym tyle się mówiło ostatnio, szczególnie w czasie tego KOP–u poznańskiego, żeby nie przekroczyć właśnie tych dwóch stopni, bo temperatura przekraczająca dwa stopnie może spowodować już nieodwracalne zmiany.

    W.M.: Jakie te zmiany mogą być?

    H.L.: Mogą być zarówno... to znaczy może przede wszystkim w biosferze i te zmiany w biosferze mogą spowodować... Są wyróżnione już w tej chwili rodzaje skutków w zależności od kontynentu, co może na danym kontynencie się stać. No, na pewno mogą wzrosnąć ilości susz, które powodują oczywiście susze, no więc roślinki więdną, głód, ogromny głód wtedy się pojawia.

    W.M.: Stepowienie dużych obszarów.

    H.L.: Stepowienie dużych obszarów, to znaczy wzrost tych, które już są stepowe, jeszcze powiększenie się tych obszarów. Natomiast na skutek rzeczywiście topienia się lodowców – lodowców szelfowych, lodowców okołobiegunkowych i lodowców górskich – może spowodować również skutki powiedzmy turystyczne, jeśli chodzi o lodowce górskie i zasilanie zbiorników, z których korzysta ludność, na przykład lodowce himalajskie, z których w tej chwili tamtejsza ludność czerpie wodę, ale na przykład podniesienie się rzeczywiście poziomu wód w oceanach. Tylko że tutaj chciałabym bardzo prosić państwa o jak gdyby swój rozsądek przywoływany w momencie, kiedy się czyta na przykład wiadomość: „Poziom morza może wzrosnąć o 6 metrów”. Bzdura. Proszę państwa, jest bardzo dużo takiego białego szumu informacyjnego, który trzeba jednak racjonalnie osądzać. Mówimy, że maksymalnie może to być 60 centymetrów. Maksymalnie.

    W.M.: Król Malediwów zamierza przeprowadzić całą swoją społeczność w wyższe rejony, bo temu krajowi, tej wysepce grozi całkowite zalanie. Już zbiera pieniądze na to, żeby się przeprowadzić.

    H.L.: Co gorsza na Malediwach mieszka bardzo dużo bogatych, powiedzmy, białych ludzi, którzy się już stamtąd wybrali, już ich tam nie ma. Natomiast ludność bogatsza Malediwów już również wylądowała w innych krajach, opuszczając swoje wyspy.

    W.M.: „Armaggedon 6” to jest tytuł artykułu z brytyjskiego Observera: „W historii Ziemi już pięć razy doszło do masowego wymierania zamieszkujących ją organizmów. Dziś wchodzimy w fazę szóstą i nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy”. Bo tak naprawdę to to masowe wymieranie kojarzy nam się cały czas z dinozaurami, prawda?

    H.L.: Proszę państwa, może wówczas były to dinozaury, a teraz może jakieś biegające żuczki, których za chwilę już nie będzie.

    W.M.: „Ponad milion gatunków może być zagrożonych wyginięciem wskutek zmian klimatycznych”.

    H.L.: Nie wiem, skąd są szacunki, że aż tyle i że może tylko tyle, natomiast w tej chwili takie prognozy są, że w tej chwili około 30 tysięcy gatunków jest zagrożonych ze względu na właśnie zmianę tej biosfery, w której te gatunki w tej chwili żyją.

    W.M.: Miś na kruchym lodzie, czyli niedźwiedź biały ma też wyginąć, ponieważ te lody są coraz mniejsze i migracje też są jakby zatrzymane.

    H.L.: To jest właśnie, panie redaktorze, potwierdzenie tego, że każdy kontynent będzie w różny sposób ukarany jakoś za tę emisję. Właśnie północne części, okołobiegunowe części będą rzeczywiście miały... W ogóle planuje się, że za kilka lat w okresie sezonu letniego będą bieguny czyste od kry lodowej i można będzie płynąć statkami.

    W.M.: Co nas czeka, jeżeli nie zmienimy się? Bo to wina człowieka jednak?

    H.L.: Znaczy są nawoływania... tak...

    W.M.: Stwierdzono, że to my jesteśmy winni temu?

    H.L.: No, ja nie mówię, że tylko...

    W.M.: Są tacy naukowcy, którzy twierdzą, że to nieprawda, że to jest cykliczne zjawisko w dziejach naszej planety.

    H.L.: W tym, co pan powiedział, są trzy prawdy. Więc na pewno klimat oscyluje. Na pewno zjawiska cykliczne w klimacie są. Na pewno człowiek zawinił również. Natomiast czy aż w takim procencie, o którym się go posądza w tej chwili, ja na przykład byłabym daleka od tego, żeby w stu procentach powiedzieć: tak. IPCC stwierdziło, że człowiek jest... że są przekonani, że w 90% człowiek zawinił, jeśli chodzi o ocieplenie klimatu. Nie podpisałabym się pod tym, czy aż w takim procencie. Na pewno tak, ale w jakim procencie, trudno w tej chwili określić.

    W.M.: Ale są na przykład i dobre strony tego wszystkiego, na przykład zwiększenie produkcji żywności na skutek tego ocieplenia.

    H.L.: Więc dwutlenek węgla rzeczywiście powoduje wzrost masy zielonej i rzeczywiście wzrost może nie tyle żywności... no, żywności może też, natomiast myślę, że...

    W.M.: Szybsza wegetacja, szybciej to rośnie i więcej tego mamy.

    H.L.: Tak, ale jeśli damy temu przeciwwagę, to już nie wiem, czy nie wystarczyłoby nam zastosować lepszych na przykład technologii upraw czy też innych agrotechnicznych zabiegów niż powiedzmy żeby wzrastał ten dwutlenek węgla, który szkodzi wszystkiemu innemu. Ale na pewno w tej chwili jest tak, że, no, w tej chwili mamy ciepłą zimę i jeśli taki cykl ciepłych zim w dalszym ciągu się utrzyma, a takie ciepłe zimy... tutaj mam przed sobą taki rysuneczek, z którego wynika, że od 89 roku mamy bez przerwy zimy z takim indeksem „ciepłe”, tylko zima 1995/96 była jedną chłodniejszą zimą zarejestrowaną przez meteorologów jako zaliczająca się do chłodnych. Potem był rok 2002/03, kilka dni w okresie świąt Bożego Narodzenia, no i to, co mieliśmy teraz, te cztery czy pięć dni, kiedy zaczęto mnie pytać, czy to już znowu jest zima stulecia. No, proszę państwa, nie może być ciągle zimy stulecia. Stulecie jest jedno.

    W.M.: Bo mamy dwustulecie właśnie.

    H.L.: Tak.

    W.M.: „Zwiększenie temperatury wpływa korzystnie na oszczędności energii zużywanej dla ogrzewania budynków, koszty ogrzewania są bowiem w najbardziej zaludnionych obszarach znacznie większe niż nakłady na klimatyzacyjne ochładzanie”.

    H.L.: Nieprawda. Uważam, że więcej w tej chwili jest potrzebne energii na ochładzanie i na schładzanie pomieszczeń, w których się żyje, i w tej chwili jakżeż powszechne są wszelkiego rodzaju, nazwę to, wentylatory.

    W.M.: „W krajach strefy umiarkowanej takich jak Polska cieplejsze lata tworzą wyższy komfort dla wypoczynku ludzi nie muszących wyjeżdżać w tym celu w tropiki”, pani profesor, kolejna zaleta ocieplenia.

    H.L.: Proszę państwa, ja ostrzegam przed tym wyjeżdżaniem w lecie w tej chwili już w te tropikalne kraje nazwijmy to kraje nawet śródziemnomorskie, które, proszę sobie przypomnieć rok 2003, że w rejonie właśnie całego basenu Morza Śródziemnego te wysokie temperatury i trzydziestoparostopniowe upały spowodowały, że na przykład w rejonie Francji, w rejonie Włoch po prostu z tego powodu zmarło 30 tysięcy osób. Więc jeśli ktoś się ma tam wybierać, a nie lubi tak zwanego gorąca i upału, to radzę po prostu albo wczesną wiosną naszą, albo późną jesienią naszą.

    W.M.: „Za zjawisko pozornie niekorzystne można by uznać zwiększenie ilości cyklonów i powodzi. Należy zauważyć, że powodowany nim wzrost intensywności cyrkulacji powietrza i wody, to wszystko przyczynia się do transportu wilgotnych i ciepłych strumieni tych pływów z obszarów tropikalnych w kierunku biegunów Ziemi, co jest korzystne dla mieszkającej tam ludności” – kolejny taki wniosek znalazłem.

    H.L.: Proszę pana, cyklony tropikalne od zawsze w tych rejonach, w których w tej chwili występowały, jest takich pięć rejonów na kuli ziemskiej, gdzie te cyklony występowały, zaobserwowano, że są lata, w których ich jest więcej i w których ich jest mniej. W latach 50 na przykład było ich dużo więcej niż w latach 60. Więc nie wiem, czy te lata 90 lub teraz te dwutysięczne, w których mieliśmy przede wszystkim intensywniejsze te cyklony, że wspomnę o cyklonie Karina czy też o Gustawie, który zresztą spowodował... to znaczy był wtórnym zagrożeniem już nawet dla Nowego Orleanu, który spowodował to, że jak nawet polityka jest uzależniona od zjawisk ekstremalnych pogody, bo wtedy były przewidziane rozmowy prezydenta Busha ze swoją administracją gdzieś w rejonie właśnie Nowego Orleanu i po prostu się nie odbyły z powodu właśnie warunków pogodowych. Pogodowych, nie tylko klimatycznych, pogodowych. Więc tutaj bym powiedziała, że pogoda, klimat i w ogóle warunki meteorologiczne przestają być tylko elementem czy też składową pojęcia „meteorologia” czy „klimat” i zaczynają... a może nie zaczynają, zaczynają dominować jako polityka, ekonomia, społeczeństwo.

    W.M.: Nie zdajemy sobie do końca z tego sprawy.

    H.L.: I nie zdajemy sobie.

    W.M.: Pani profesor, jaki będzie rok 2009?

    H.L.: No, na samym początku to można powiedzieć, że będzie wspaniały, czego wszystkim życzę. Natomiast tak jak powiedziałam, na pewno będzie obfity u nas w kraju w zjawiska ekstremalne, które zawsze występowały na terenie Polski, trąby powietrzne występowały na terenie Polski, występowały jakieś huraganowe prędkości wiatru, ale one będą intensywniejsze i być może częstsze.

    W.M.: A lato? Suche, gorące?

    H.L.: Więc ja odpowiedź zawsze zaczynam w tej chwili: jeśli utrzyma się ta sama tendencja, jak do tej pory, to może być okres... okresy suche. Przypomnijmy sobie ubiegłe lato – w czerwcu mieliśmy suszę, w lipcu mieliśmy powódź, w sierpniu mieliśmy huragany. Niestety, tak będzie.

    W.M.: Jesień?

    H.L.: No, to będzie najspokojniejsza pora roku. W ogóle maj i wrzesień są takimi najmniej naruszonymi pod względem normalności miesiącami dla Polski.

    W.M.: Pani profesor, aby do maja, aby do września.

    H.L.: Tak.

    W.M.: Dziękuję pięknie za rozmowę.

    H.L.: Dziękuję bardzo.

    W.M.: Halina Lorenz, Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej, była gościem Sygnałów Dnia.

    (J.M.)