Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 18.02.2009

Bardzo dobra propozycja pana premiera

Przyjmujemy z zadowoleniem to, że pan premier szuka także głębszej współpracy także z główną partią opozycyjną i z panem prezydentem.

Grzegorz Ślubowski: Naszym gościem jest Marek Sawicki, Minister Rolnictwa. Dzień dobry.

  • Marek Sawicki: Dzień dobry.

    G.Ś.: Panie ministrze, jaka sytuacja w koalicji?

    M.S.: Normalna, dobra...

    G.Ś.: Pytam dlatego...

    M.S.: ...współpraca jest, zresztą wielokrotnie o tym mówimy, że są, oczywiście, różnice i jest dyskusja, ale, oczywiście, jak pan zauważył, na przyzwoitym poziomie.

    G.Ś.: A nie ma pan takiego wrażenia, że trochę jesteście odsuwani tak na bok ze swoimi pomysłami? Wczoraj wicepremier Pawlak proponował rozwiązanie problemu tzw. opcji, no, to nie znalazło zrozumienia.

    M.S.: Otóż, panie redaktorze, to jest takie pytanie zadane w kategorii małego dziecka. Otóż premier Pawlak o kwestiach opcji walutowych nie mówił tylko wczoraj. Premier Pawlak zwrócił na to uwagę w listopadzie na którymś z posiedzeń Rady Ministrów...

    G.Ś.: To prawda, ale wczoraj rząd miał się tym zajmować, prawda?

    M.S.: ...i wydaje mi się, że wtedy niepotrzebnie problem zbagatelizowano. Wczoraj rząd się tym zajął, wczoraj była dosyć długa dyskusja na temat opcji walutowych. Oczywiście, jeszcze nie wypracowano do końca stanowiska i do końca sposobów działania, ale z pewnością wczoraj zapadły ważne decyzje, to znaczy będą wielokierunkowe prace zarówno w zakresie ewentualnych rozwiązań ustawowych, jak również sprawdzenia, czy przy zawieraniu tych opcji walutowych strona jakby nadzoru komisji finansowej dopilnowała rzeczywiście gwarancji bezpieczeństwa obrotu gospodarczego, bo dzisiaj wyraźnie widać, jeśli analizujemy poszczególne umowy, że te opcje zawierane były przy niepełnej świadomości przedsiębiorstw, przy niewiarygodnych analizach rynku. Ja wczoraj miałem okazję obejrzeć jedną z umów, która jest bardzo obszerna, ponad sto stron, i w tej umowie coś, co mnie zaskoczyło, to termin podpisania umowy – lipiec, wejście w życie październik, no i oczywiście wtedy, kiedy już wiadomym jest teraz, po czasie, że mamy drastyczne przewartościowanie złotego. Więc widać wyraźnie, że ci, którzy przygotowywali te opcje na rynek polski, na rynek czeski, na wiele innych rynków doskonale orientowali się w makroekonomicznych realiach i przygotowali to na określony czas na określonych warunkach. I jeśli te umowy opcyjnie będą realizowane jeszcze przez kolejnych kilka miesięcy, a większość z nich jest zawierana na okres do czerwca tego roku, no to oczywiście tych przedsiębiorstw nie ma. Tylko pytanie w stronę także banku, w stronę tych, którzy uczestniczyli w handlowaniu tymi opcjami: czym będą się zajmowały, jak nie będzie przedsiębiorstw, jak nie będzie gospodarki, jak nie będzie obrotu gospodarczego?

    G.Ś.: Pytanie jest też takie: czy można te umowy, które były jednak zawarte, z jaką tam świadomością czy nie, unieważnić po prostu?

    M.S.: Trzeba popatrzeć na to od strony i prawa krajowego, i prawa międzynarodowego. Gdyby wcześniej PiS zdecydował się na ratyfikację dyrektywy unijnej, to z pewnością w świetle tego prawa takich umów zawierać nie wolno było. W tych państwach, w których dyrektywa obowiązuje, nawet nie śmiały banki z taką propozycją do firm wystąpić. Więc tu widać pewne zaniedbanie. Gdyby w tych działaniach, które już podjął ten rząd, nie dopisano pewnych kolejnych, dodatkowych rozwiązań, które nie były konieczne, to być może prezydent nie skierowałby ustawy ratyfikującej do Trybunału Konstytucyjnego i dzisiaj mielibyśmy problem... dzisiaj po prostu nie byłoby problemu.

    G.Ś.: Ja pytam o sytuację w koalicji także dlatego, że dzisiejszy Dziennik podtrzymuje swoją tezę, że Donald Tusk złożył propozycję prezydentowi bliskiej współpracy z Prawem i Sprawiedliwością. Tam nie pada już określenie POPiS, ale że taka propozycja była, no i powodem tego miało być między innymi to, że Donald Tusk dawał do zrozumienia, że koalicja z PSL–em jest pełna napięć.

    M.S.: Wszystkiego można się domyślać, panie redaktorze, natomiast niech pan zwróci uwagę, że my jeszcze wtedy, kiedy ta koalicja tworzyła się, nawoływaliśmy do szerokiego porozumienia. My uważamy, że po półtora roku czasu, prawie półtora roku czasu współrządzenia, kiedy mamy sytuację nie przez ten rząd i nie przez Polskę zawinioną wielkiego światowego kryzysu, dziś nie warto się boczyć jedni na drugich, dzisiaj do współpracy trzeba zaprosić wszystkich. I ja rozumiem i tak my to postrzegamy i przyjmujemy to z zadowoleniem, że pan premier szuka także głębszej współpracy z główną partią opozycyjną i z panem prezydentem. Ważnych, wielkich spraw bez porozumienia ponadpartyjnego przeprowadzić się w państwie nie da, bo dzisiaj nie ma koalicja większości konstytucyjnej, dzisiaj także koalicji jest trudno odrzucać weta prezydenta bez współpracy z partiami opozycyjnymi. Więc tu trzeba rzeczywiście na trudne czasy poszukiwać niekonwencjonalnych, mądrych, dobrych rozwiązań, próbować różnych sposobów, tak żeby rzeczywiście nie czekać biernie na to, co się dzieje.

    G.Ś.: Czyli to jest dobra propozycja.

    M.S.: To jest bardzo dobra propozycja i uważamy, że dobrze byłoby, gdyby była rzeczywiście realizowana, a nie tylko zapowiadana.

    G.Ś.: Pan mówi, i zresztą słusznie, że ten kryzys to nie jest wina rządu. Na pewno kryzys jest ogólnoświatowy, no ale też jest taki fakt, że kiedy różni politycy, także politycy PSL–u, także i pan, i pan Pawlak, i Piechociński w tym studio mówiliście w grudniu, że kryzys będzie, to PO i minister Rostowski mówili, że kryzysu nie ma, że to jest niepotrzebne straszenie, że to jest robienie wszystkiego pod publikę. To był błąd polityków PO?

    M.S.: Myślę, że nie do końca. Myśmy ten kryzys, że tak powiem, zapowiadali, politycy PSL–u, natomiast rzeczywiście realnie oceniając sytuację, zwracaliśmy na to uwagę, że w warunkach pojawiającego się zagrożenia kryzysem czy wystąpienia tego kryzysu trzeba rzeczywiście szukać wszelkich metod, wszelkich sposobów, wszelkich prób na przeciwdziałanie temu kryzysowi. To jest także kwestia pełnego wykorzystania chociażby deficytu budżetowego. W roku ubiegłym on nie został zrealizowany, a to też dałoby pewne odciążenie budżetowi tegorocznemu. Więc tu, oczywiście, mamy nieco inne spojrzenia na przeciwdziałanie temu kryzysowi, no ale w koalicji trzeba szukać tego porozumienia. I tak jak powiedziałem wczoraj, posiedzenie Rady Ministrów i kwestia opcji walutowych była dowodem na to, że rzeczywiście obie strony – i Platformy Obywatelskiej, i Polskiego Stronnictwa Ludowego – poszukują dobrych rozwiązań i jestem przekonany, że za tydzień, tak jak zapowiedział pan premier Tusk, te rozwiązania będą już powszechnie znane i przedstawione opinii publicznej.

    G.Ś.: A kto odpowiada za walkę z kryzysem w rządzie?

    M.S.: Za walkę z kryzysem w rządzie odpowiadają wszyscy, nie ma tutaj imiennej odpowiedzialności, wszyscy mamy...

    G.Ś.: A to nie jest tak, że minister Rostowski?

    M.S.: Wszyscy mamy jakąś swoją działkę, wszyscy mamy jakąś swoją część, minister Rostowski, oczywiście, odpowiada w głównym stopniu za dyscyplinę finansów, ale każdy w swoim resorcie, szczególnie w resortach gospodarczych, także współodpowiada.

    G.Ś.: Giełda w dół, złotówka w dół. Premier wczoraj zapowiedział, że może być interwencja, jeśli złoty przekroczy 5 złotych za euro.

    M.S.: Więc, panie redaktorze, myślę, że jednak premier został źle zrozumiany. Ja byłem na posiedzeniu rządu, ta kwestia była omawiana. Nie chodziło tu o bezpośrednią interwencję, a chodziło o to, aby w tej chwili maksymalnie przyspieszyć wydawanie środków unijnych, uruchomienie tych środków unijnych łącznie z zaliczkowaniem. Na koncie Narodowego Banku Polskiego są środki zaliczkowe Unii Europejskiej właśnie na działania już z budżetu 2007–13 i wczoraj rzeczywiście rozmawiano o tym, żeby jak najszybciej te środki uruchomić i tam, gdzie są już wnioski, gdzie są już umowy podpisane, żeby w formie zaliczkowej mogły one już napędzać polską gospodarkę. I tu głównie o te środki chodziło, natomiast...

    G.Ś.: Ale to była wypowiedź dotycząca interwencji.

    M.S.: Myślę, że mówiąc o interwencji pan premier miał na myśli właśnie te szybsze uruchomienie środków unijnych, przewalutowanie ich, bo to są też poważne pieniądze i gdyby już dzisiaj leżąca zaliczka...

    G.Ś.: To chyba należy zrobić bez względu na to, czy euro będzie kosztowało 5 złotych, czy 4,90.

    M.S.: Dzisiaj... Przewalutowuje się wtedy, kiedy jest korzystny moment na to, wie pan, nie zawsze tylko po to, że pieniądze leżą, trzeba je przewalutować. Natomiast wiemy, że w tej chwili ten złoty jest bardzo słaby, że to jest dobry moment i warto przewalutować i te pieniądze uruchomić. Natomiast niebawem dostaniemy drugą transzę zaliczki i wydaje mi się, że najpierw trzeba wykorzystać te pieniądze, które są, te pieniądze, które leżą, a po rezerwy sięgać wtedy, kiedy będzie to konieczne.

    G.Ś.: Czyli jak rozumiem, pan uważa, że nawet jeżeli złotówka przekroczy te 5 złotych, to nie będzie żadnej interwencji ze strony (...), tak?

    M.S.: Panie redaktorze, nie wiem, to jest decyzja premiera, to jest decyzja ministra finansów. Natomiast chcę wyraźnie podkreślić, że to, o czym była mowa wczoraj, to była mowa o uruchamianiu środków unijnych i być może tutaj nie wszyscy do końca zrozumieli intencje pana premiera.

    G.Ś.: Panie ministrze, jak jest ze środkami unijnymi w rolnictwie? Bo takie niepokojące sygnały w pewnym momencie dochodziły. Jak jest z organizacją dopłat?

    M.S.: Panie redaktorze, tu akurat nastąpiło ogromne przyspieszenie i szkoda rzeczywiście, że kilka lat temu przyjęto ten niekorzystny w tej chwili, w tym roku dla rolników przelicznik z 30 września, bo gdyby nie to, to dzisiaj rolnicy dostaliby o 30–35% środków więcej, ale dla wszystkich państw unijnych nie rozliczających się w euro przyjmowana jest określona data przelicznika, no i dzisiaj rolnicy otrzymują w płatnościach bezpośrednich uzupełniających i one otrzymują to z przelicznika z 30 września. Ale na szczęście ponad połowę środków wypłaciliśmy w grudniu. W tej chwili jesteśmy już na poziomie 80%, ale także bardzo dobrze przebiega akcja podpisywania umów w działaniach modernizacja i wartość dodana, więc tu w modernizacji mamy w tej chwili już ponad 60% umów zawartych z rolnikami, co cieszy. Rolnicy, ci, którzy podpisali umowy, mają praktycznie już gotowe wnioski o ich rozliczanie, więc te płatności będą przyspieszane. Chcę powiedzieć także, że w tej chwili robimy bardzo mocne przygotowania do tego, żeby jeszcze na przełomie lutego/marca ogłosić kolejne nabory, tak żeby w końcówce marca / na początku kwietnia kolejne nabory w działaniach takich, jak modernizacja, jak mikroprzedsiębiorczość, jak różnicowanie w kierunku działalności nierolniczej czy wartość dodana, żeby te działania były uruchomione, bo to są konkretne pieniądze inwestycyjne.

    G.Ś.: Czyli rolnicy na kryzysie nie stracą.

    M.S.: Rolnicy na kryzysie już stracili. Rolnicy stracili na kryzysie, bo wtedy kiedy te kapitały spekulacyjne pękły i wycofały się z rynków rolnych, mieliśmy straszny krach cenowy. To dotyczy i rynku mleka, i rynku zboża, i rolnicy już we wrześniu odnotowali spadki cen na wielu swoich produktach rzędu 30–40%, a w tym czasie środki produkcji rosły w 50–80, a w niektórych asortymentach i w 100%. Więc w tej chwili następuje pewna stabilizacja, pewne odwrócenie trendów. Środki do produkcji nieco tanieją, mamy do czynienia z nieco rosnącą ceną zboża, więc jest nadzieja, że w najbliższych tygodniach ta sytuacja nieco się ustabilizuje.

    G.Ś.: Chcę pana jeszcze zapytać, znowu wrócić jakby do tej wielkiej polityki. Spadają notowania rządu i premiera, piszą o tym gazety dzisiaj, powołując się na badania TNS OBOP – 64% krytycznie ocenia rząd, 49% źle Donalda Tuska. Kryzys?

    M.S.: Myślę, że to jest wynik kryzysu, oczywiście to jest wynik także tego niepokoju obywateli o to, co będzie w następnych tygodniach, w następnych miesiącach. Myślę, że w tej chwili ani premier Tusk, ani rząd nie powinni zajmować się oceną tych sondaży i słupków, a solidną pracą i to ma miejsce codziennie, każdego dnia na rzecz przeciwdziałania właśnie tym skutkom kryzysowym, uruchamiania, co powiedziałem wcześniej, środków unijnych, uruchamiania poręczeń, gwarancji. Te ustawy są w sejmie, tak żeby rzeczywiście te środki, którymi dysponują, a banki mają sporo pieniędzy jeszcze w Polsce, te środki, którymi dysponują banki, którymi dysponuje rząd, żeby były uruchamiane, nie leżały na kontach, tylko pracowały na rzecz polskiej gospodarki.

    G.Ś.: No i dobrze by było chyba też, żeby premier był jednoznacznie rozumiany, no bo wczoraj jego deklaracja przez większość mediów została zrozumiana tak, że będzie interwencja z rezerw walutowych, jeśli złoty przekroczy 5 złotych, pan dzisiaj mówi, że nic takiego nie było.

    M.S.: Otóż, panie redaktorze... Nie, ja słyszałem, tylko już nie wiem, w której stacji, ale słyszałem wczoraj wypowiedź pana premiera i jego sprostowanie i pan premier wyraźnie powiedział, że nie został dokładnie zrozumiany. Więc myślę, że czasami jest takie ogromne oczekiwanie na niusa, jest takie oczekiwanie na wydarzenie, no i oczywiście dzisiaj widać wyraźnie, że to, co żeśmy zaczęli na początku mówić, chociażby o opcjach, te opcje były kontraktowane na określony czas, na określony termin...

    G.Ś.: Najczęściej do czerwca, tak jak pan powiedział.

    M.S.: Najczęściej do czerwca, ale niech pan zwróci uwagę, że umowy podpisywane w lipcu, w sierpniu w wielu wypadkach wchodziły w życie w październiku, a więc wtedy, kiedy nie zarabiały już firmy na opcjach, tylko niestety firmy musiały za opcję płacić bankom. Więc widać wyraźnie, że być może ze strony świata finansów, ze strony tych, którzy cały system opcji zmontowali, jest takie oczekiwanie, żeby rzeczywiście w tej chwili zgarnąć wszystkie możliwe z tego tytułu tych umów zyski, ale z drugiej strony to, co premier wczoraj zapowiedział, że i komisja nadzoru finansowego, i prokuratura, i odpowiedzialne w państwie służby muszą sprawdzić, czy w kwestii opcji nie nastąpiło naruszenie prawa, bo oczywiście państwo nie przejmie na siebie zobowiązań firm wobec banków za opcje, ale z drugiej strony państwo musi zadbać o to, żeby obrót gospodarczy w Polsce był bezpieczny i tutaj musi być w tej kwestii bezwzględne.

    G.Ś.: Panie ministrze, gazety pisały, że CBA sprawdza przetargi, które nadzorowała pana żona jako wicedyrektor jednego ze szpitali. Czy ta sprawa ma jakiś dalszy ciąg?

    M.S.: Panie redaktorze, to jest właśnie dziwny sposób działania także tej firmy. Kiedy coś się sprawdza, ogłasza, ja czekam na wyniki, a nie na informacje medialne, bo zawsze można każdemu – panu, mnie – zarządzić kontrolę i przed zarządzeniem kontroli ogłosić całemu światu, że taka kontrola trwa. Natomiast trzeba spokojnie poczekać na wyniki tej kontroli. I ja nie znam ani powodów, ani tego, czy sprawdza, czy nie sprawdza, mam tylko doniesienia medialne. Czekam spokojnie na wyniki tej kontroli.

    G.Ś.: Dziękuję bardzo. Marek Sawicki, Minister Rolnictwa.

    M.S.: Dziękuję bardzo.

    (J.M.)