Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 23.02.2009

Przed nami dobra kampania, dobra lista i dobry wynik

Notowania są na marnym poziomie, choć ostatnie badania mówią, że trochę drgnęły, ale to nie to, co satysfakcjonuje. Ja uważam, że powinno denerwować.

Grzegorz Ślubowski: Naszym gościem jest Marek Siwiec, eurodeputowany Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Dzień dobry.

Marek Siwiec: Dzień dobry. Nawet wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego, jak już tak się tytułów trzymamy.

G.Ś.: No to w takim razie dzień dobry, panie przewodniczący. SLD startuje do wyborów do Europarlamentu pod własnym szyldem, tak zdecydowała rada krajowa Sojuszu. Ja rozumiem, że będą w takim razie dwie listy lewicowe, tak? Jedna SLD, druga tak zwanej centrolewicy.

M.S.: O tym trudno mi mówić, dlatego że ta dyskusja, która odbyła się w sobotę, była dyskusją dość dramatyczną, dlatego że rozmowa o wspólnej liście Lewicy trwała od dłuższego czasu, myśmy już we wrześniu taki postulat zgłosili, później ponowiliśmy to późną jesienią, byliśmy uczestnikiem tych rozmów, które prowadził Włodzimierz Cimoszewicz z udziałem przewodniczącego Napieralskiego i z innymi liderami, jak można się domyśleć. Zostaliśmy w jakimś sensie postawieni przed dylematem: albo SLD, albo jakaś inna konstrukcja...

G.Ś.: Której patronem będzie Włodzimierz Cimoszewicz.

M.S.: Ja nie wiem, kto będzie patronem jakiejś innej konstrukcji, dlatego że w tej chwili sytuacja jest taka, że otwartość list SLD, bo SLD chce startować pod swoim szyldem, jest czymś konkretnym. Ta oferta została zgłoszona do innych wybitnych postaci lewicy, ale na naszych listach. I, oczywiście, ja nie chciałbym...

G.Ś.: A jakie to są inne wybitne postacie lewicy, do których (...)

M.S.: No, mowa była chociażby o panu Dariuszu Rosatim, ale myślę, że takich postaci jest więcej, myślę, że będziemy jeszcze te rozmowy prowadzić. Rozstrzygnięcie tego dylematu, jeszcze raz mówię, nie było łatwe, dlatego że postulat jedności jest czymś, co było dla nas bardzo ważne, natomiast okazało się w pewnym momencie, że ceną za jedność jest na przykład obecność polityków zupełnie innej orientacji politycznej. Mówię tu o orientacji liberalnej, przedstawicielach Partii Demokratycznej. Więc my mając program partii europejskich socjalistów, który jest w bardzo wielu punktach, w większości punktów w skrajnej opozycji wobec tego, co proponują liberałowie, mielibyśmy spory dyskomfort. I takich argumentów jest więcej.

G.Ś.: Panie pośle, ale bardzo długo chyba nie przeszkadzała państwu obecność w LiD–zie polityków Partii Demokratycznej, czyli byłych polityków Unii Wolności. Ja pamiętam swego czasu chyba nawet prezydent Kwaśniewski był za taką opcją...

M.S.: No ale tak było, tylko LiD się rozpadł.

G.Ś.: ...wspólnie tworzyć jakąś polityczną całość.

M.S.: Święta prawda, tylko że to nie działało i dlatego LiD się rozpadł, dlatego my mamy tutaj złe wspomnienia, dlatego nie chcemy prowadzić powtórki z nieudanego projektu, dlatego że tamten projekt rozpadł się, dlatego że był wewnętrznie niespójny.

Jest jeszcze jedna rzecz, o której trzeba jasno powiedzieć. W każdym myśleniu koalicyjnym, w każdym myśleniu o jedności musi być coś takiego, jak szanowanie partnera. Natomiast myśmy się spotykali z bardzo wieloma wypowiedziami, które mówiąc delikatnie nie demonstrowały szacunku dla Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Więc to, co się stało, jest dość trudną decyzją, bo to jest decyzja, która przy tej całej otwartości jednak określa pewien schemat, że Sojusz Lewicy Demokratycznej chce wziąć na siebie odpowiedzialność tworzenia listy i zrobienia dobrego wyniku w tych wyborach. Ja osobiście uważam, że to jest pokerowa zagrywka, dlatego że jeśli to się uda i będzie dobry wynik, to to będzie bardzo ważne dla konsolidacji lewicy. I dlatego...

G.Ś.: A jeśli się nie uda?

M.S.: A jeżeli się nie uda, to to będzie kontynuacja rozdrobnienia i wracamy w jakimś sensie do punktu wyjścia, czyli do punktu, w którym trzeba mówić na nowo będzie kiedyś, po 7 czerwca, o jedności na lewicy.

G.Ś.: Są takie głosy wśród publicystów, że SLD powtarza drogę, którą przeszła wcześniej prawica – Konwent św. Katarzyny, rozdrobnienie, coraz więcej różnych podmiotów politycznych...

M.S.: No właśnie nie...

G.Ś.: ...natomiast nie widać wzrostu notowań.

M.S.: Te notowania są na marnym poziomie, chociaż wszystkie ostatnie badania mówią, że one trochę drgnęły, ale to nie jest to, co satysfakcjonuje. Ja uważam, że to powinno denerwować, zwłaszcza na tej ostatniej prostej przedwyborczej. Analogia z Konwentem św. Katarzyny – któż to pamięta, tak á propos (...)

G.Ś.: No, pamiętamy.

M.S.: Polegało to na tym, że 9 czy 7 różnych ugrupowań w kruchcie próbowało się umówić, żeby wspólnie coś zrobić. Problem polega na tym, że po lewej stronie tych ugrupowań jest mniej znacznie, po drugie stabilne jest SLD, bo my jako partia istniejemy, choć nie wszystkim to się podoba, natomiast nasi potencjalni partnerzy polityczni (partnerzy mówię tutaj o SDPL–u) wchodzą w coraz to nowe konfiguracje, ale to są ciągle ci sami ludzie, te same postacie, które prezentują coraz to nowe pomysły, coraz to nowe szyldy, coraz to nowe nazwy, ale to nie jest sytuacja, w której powstaje wartość dodana. I my uznaliśmy, że skoro SLD jest tym punktem stabilnym, tym punktem odniesienia, to warto się sprawdzić, po prostu trzeba się sprawdzić, dlatego że uprawianie polityki pod coraz to nowymi szyldami, w coraz to nowych konfiguracjach też jest obarczone pewnym ryzykiem, w związku z tym ta decyzja, jeszcze raz mówię, jest decyzją niełatwą, ale decyzją odważną i trzeba to po prostu dobrze zrobić. Taki mamy zamiar, aby to była dobra kampania, była dobra lista i żeby był dobry wynik.

G.Ś.: Pan uważa, że wyborcy zatęsknią za rządami Leszka Millera czy Józefa Oleksego?

M.S.: Nie, to się już skończyło. Ja myślę, że takiej tęsknoty nie ma. Nie ma ani tęsknoty za PRL–em. Wie pan, za czym jest tęsknota? Tęsknota jest za tym, co się wiązało z rządami lewicy, jakby nie oceniać wymienionych premierów, ale ja bym wymienił premiera Cimoszewicza i prezydenta Kwaśniewskiego, bo to jednak była pewna epoka w różnych konfiguracjach, kiedy po lewej stronie była odpowiedzialność za przyszłość Polski. Po pierwsze kojarzy się to wyborcom z przewidywalnością. Po drugie kojarzy się jednak ze względnym... to zabrzmi może w obliczu tego, z czym mamy dzisiaj do czynienia, z pewnym postępem, lepszym życiem, to życie się trochę poprawiało. Nie wszystkim, nie tak jakbyśmy chcieli. A po trzecie jednak wiele spraw, które miało charakter historyczny, my do tego będziemy wracać, choć to nie jest istota naszej... nie będzie to główna treść kampanii, to jednak wstąpienie do Unii Europejskiej, zamknięcie trudnych negocjacji. Więc chyba wyborcy...

G.Ś.: Ale lepsze życie wiązało się też z tym, że była po prostu inna koniunktura gospodarcza na świecie, nie tylko w Polsce, więc...

M.S.: Ale takiej koniunktury jak przez ostatnie 4 lata były...

G.Ś.: To, co się dzieje teraz, to jest...

M.S.: Dobrze, ale czy takiej koniunktury jak 4 lata ostatnie nie było nigdy w historii Polski. Czy to zostało wykorzystane? Nie, nie zostało wykorzystane, bo myśmy się chociażby nie przygotowali na ten kryzys, który nastąpił. Nie chcę wracać do dyskusji o euro, która miała miejsce tutaj w studio kilkanaście minut temu. Więc ja myślę, że wyborcy mają prawo do dobrego wspomnienia o rządach Sojuszu Lewicy Demokratycznej, natomiast wyborcy nie są naiwni i nie chcą powtórki, prostej powtórki, bo ona jest po prostu niemożliwa. To są inne czasy, to są inni liderzy, są inne wyzwania i my musimy odpowiedzieć naszym wyborcom w tej kampanii wyborczej, w jaki sposób chcemy spowodować poprzez obecność w Parlamencie Europejskim, aby ich problemy, proste problemy każdego dnia były lepiej rozwiązywane. I tu nie chodzi tylko o to, aby mówić o wielkich traktatach, to wyborców może mniej interesuje, ale o wykorzystaniu funduszy europejskich, o tym, jak pomóc w edukacji ich dzieci i tak dalej, i tak dalej, bo tutaj Unia coś ma do zaproponowania.

G.Ś.: Panie pośle, w Gazecie Wyborczej dzisiaj wywiad z posłem PSL–u Żelichowskim, który sugeruje, że takie sondaże są ze strony PiS-u, żeby stworzyć taką koalicję parlamentarną, trochę egzotyczną, szczerze mówiąc, na pierwszy rzut oka, PiS, PSL, SLD.

M.S.: Ale to zdaje się poseł Żelichowski opowiada o wysłannikach z PiS-u...

G.Ś.: Tak, tak, mówi o (...) z PiS-u, tak.

M.S.: ...bo myślę, że to jest bardzo poważny polityk i... Znaczy jak kończą przystawki PiS-u, to chyba wszyscy wiedzą. Ja sobie wiele mogę w polityce wyobrazić, a naprawdę wyobrażam sobie to, że Jarosław Kaczyński przebiera nogami, żeby koniecznie przejąć władzę. Ogłosił nawet, że będzie lepszym premierem na czasy kryzysu, choć pokazał, że jest słabym premierem w czasach prosperity. Więc za wszelką cenę myśli o arytmetycznej większości, choć jest ona (przepraszam za kolokwializm) ni z gruchy, nie z pietruchy, ponieważ spójności politycznej w tej konfiguracji PiS, PSL i SLD nie ma żadnej i ja sobie po prostu takiej konfiguracji nie wyobrażam. A jeśli tacy emisariusze docierają, to świadczy tylko o determinacji, straszliwej determinacji w PiS-ie i szczerze im współczuję.

G.Ś.: A SLD też próbuje wygrać ten moment kryzysowy? Próbuje zmienić swoją pozycję?

M.S.: To słowo „wygrać” ma takie podwójne znaczenie, dlatego że po pierwsze kojarzy się tego typu sformułowanie z pewnym cynizmem: im gorzej, tym lepiej, pokażemy, prawda, że ci, co rządzą... Ja myślę, że SLD jest tego pozbawione. Natomiast na pewno SLD nie będzie bierny w kryzysie, dlatego że naszym naturalnym odbiorcą, naszego produktu politycznego są ci, którzy najbardziej dostaną w kość w tym kryzysie, to są ludzie, którzy będą zwalniani z pracy, to są ludzie, którzy mieli nadzieję przez jakiś czas... to światełko się zapaliło, a dzisiaj ono gaśnie, ono jest po prostu skiepowane poprzez to wszystko, co związane jest ze zbiorowymi zwolnieniami, które są faktem. Dzisiaj jeżeli pracodawca ma do wyboru, pierwsze – oszczędza po prostu na tym, żeby wyrzucać ludzi, a ci ludzie są po prostu kolejny raz bez szans, bez nadziei. I z tego punktu widzenia na pewno to jest sytuacja, w której my chcemy być aktywni, bardzo aktywni.

G.Ś.: Marek Siwiec, Sojusz Lewicy Demokratycznej. Dziękuję za rozmowę.

M.S.: Dziękuję bardzo.

(J.M.)