Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 07.05.2009

Grzech SLD: niewynegocjowanie, grzech Platformy: zaniechanie

Największym grzechem był grzech niewynegocjowania okresów przejściowych dla przemysłu okrętowego w momencie, kiedy wchodziliśmy do Unii Europejskiej.
Posłuchaj
  • Joachim Brudziński
Czytaj także

Wiesław Molak: Zgodnie z zapowiedzią w naszym studiu Joachim Brudziński, poseł Prawa i Sprawiedliwości. Dzień dobry, witamy w Sygnałach.

Joachim Brudziński: Dzień dobry, witam.

Henryk Szrubarz: W którym miejscu chciałby pan, panie pośle, świętować rocznicę pierwszych wolnych wyborów, właściwie można tak to określić, do naszego parlamentu 4 czerwca? W Gdańsku, w Krakowie?

J.B.: No, miejscem symbolicznym, miejscem symbolicznym niewątpliwie jest Gdańsk, natomiast ja najprawdopodobniej będę świętował w moim rodzinnym Szczecinie. Ale rozumiem, że pan redaktor zmierza do tych dylematów, które dzisiaj pewno są w głowie pana premiera czy najważniejszych polityków Platformy Obywatelskiej – czy zbiec przed związkowcami do Krakowa, czy zbiec przed humo... to jest rzecz wręcz dla mnie niewiarygodna, przed Solidarnością, czyli zbiec przed tymi, dzięki którym tak naprawdę możemy dzisiaj mówić o wolnej, niepodległej Polsce, dzięki którym tak naprawdę Europa może mówić o zjednoczonej Europie.

H.S.: Z tego, co mówi pan premier, nie chce uciekać, tylko chce nadać godną oprawę tym uroczystościom.

J.B.: Tak, rozumiem, godną oprawę bez samych przedstawicieli stoczniowców czy przedstawicieli robotników, bo jeżeli dzisiaj dowiaduję się, że pan przewodniczący Śniadek mówi, iż Solidarność jako związek zawodowy póki co jeszcze zaproszenia na te uroczystości nie otrzymała. Czyli rozumiem, że pan premier Donald Tusk chce godnie świętować z panią kanclerz Angelą Merkel, z innymi wielkimi tego świata, godnie dać się poklepać, jak to zwykle bywa, po plecach, natomiast nie przewiduje...

H.S.: A skąd pan wie, że nie przewiduje?

J.B.: No dlatego, panie redaktorze, że skoro...

H.S.: Do uroczystości jeszcze miesiąc.

J.B.: No dobrze, ale to jeżeli wiedzą o tym właśnie ci zaproszeni przedstawiciele naszych gości, i dobrze, że zostali zaproszeni, żeby była sprawa jasna, nikt nie czyni z tego panu premierowi zarzutów, ale jeżeli mówi się o tych uroczystościach już od wielu miesięcy i najczęściej w kontekście, bym powiedział, takiego partykularnego interesu Platformy Obywatelskiej w tych nadchodzących wyborach do Parlamentu Europejskiego, sami związkowcy, sami stoczniowcy, sami robotnicy mówią, że nie chcą, aby te uroczystości były okazją do kolejnego spotu wyborczego polityków, a jeżeli zapomina się o najważniejszych, bo w sposób oczywisty i naturalny tam pierwszą rolę powinni odgrywać ci, często bezimienni, wielcy bohaterowie, dzięki którym dzisiaj mamy Polskę niepodległą. A jeżeli przed paroma dniami pan premier Donald Tusk, pan wicepremier Grzegorz Schetyna decydują się tych związkowców, tych stoczniowców polewać jakimiś żrącymi gazami, substancjami chemicznymi, a nie rozmawiać z nimi, to trudno dziwić się frustracji tych, którzy tę wolność tak naprawdę dla Polski wywalczyli.

Myślę, że jest czas jeszcze na refleksję, myślę, że jest czas na to, żeby pan premier Donald Tusk w sposób nie tak konfrontacyjny, jak mówi o tym w ostatnich dniach pan Grzegorz Schetyna, do tego problemu podszedł i żeby przede wszystkim pojawił się dialog między stroną rządową a stroną społeczną. Nie można dzisiaj sprowadzać tych uroczystości, tej rocznicy tylko i wyłącznie do celów, bym powiedział, takie plastikowej, teflonowej polityki wizerunkowej obecnej ekipy.

H.S.: No dobrze, panie pośle, ale przecież 4 czerwca to na trzy dni przed wyborami do Parlamentu Europejskiego, to będzie doskonała okazja do manifestacji i demonstracji politycznych. Tak na dobrą sprawę Prawo i Sprawiedliwość, no, z tego rodzaju pretekstu chętnie pewnie skorzysta.

J.B.: No ale co znaczy? Bo nie bardzo rozumiem. Znaczy co? Że my wyprowadzimy ludzi na ulice, żeby odnieść korzyść? Wie pan, to jest...

H.S.: Nie, to jest doskonały pretekst do tego... do pokazania: a, proszę zobaczyć, jaki ten rząd jest, dlaczego nie działa na rzecz na przykład interesów pracowniczych (...)

J.B.: No dobrze, a działa, panie redaktorze? A działa?

H.S.: A nie działa?

J.B.: My uważamy, że nie działa. Ale wie pan, my możemy być niewiarygodni, ponieważ w ogóle ze zdumieniem dowiadujemy się, że za rządów Platformy Obywatelskiej opozycja powinna siedzieć cicho, milczeć, a już nie daj Panie Boże odzywać się krytycznie. W ogóle ze zdumieniem dowiadujemy się, że demokracja...

H.S.: Kto tak mówi?

J.B.: ...demokracja ma polegać na tym, że zarówno opozycja, jak i strona społeczna o rządzących może mówić jedynie dobrze, a jeżeli nie ma ochoty mówić o nich dobrze, to ma siedzieć cicho i milczeć. Więc ja pytam pana redaktora: czy ten rząd radzi sobie z problemami społecznymi? Czy ten rząd poradził sobie w ramach zjednoczonej Europy z obroną polskiego przemysłu stoczniowego i okrętowego? Otóż my uważamy, że sobie nie poradził.

H.S.: Ale czy premier Donald Tusk powiedział panu: ma pan siedzieć cicho i nic nie mówić? Chyba tego rodzaju słowa nie zostały użyte.

J.B.: Panie redaktorze, proszę odsłuchać te wszystkie wypowiedzi polityków i również pana premiera Donalda Tuska. Daleko nie szukać – chociażby z ostatniej debaty sejmowej na temat finansowania partii politycznych. Otóż my wszyscy usłyszeliśmy, że jeżeli mamy inne zdanie niż pan premier Donald Tusk i Platforma Obywatelska, to nie mamy moralnego prawa w ogóle się wypowiadać. I to jest właśnie istota tego dialogu (oczywiście, mówię to w cudzysłowie), dialogu proponowanego przez Platformę Obywatelską.

H.S.: Nie no...

J.B.: Związkowcy, kiedy powiedzieli panu premierowi Donaldowi Tuskowi i Platformie Obywatelskiej: skoro organizujecie kongres EPP w Polsce, skoro na ten kongres przyjeżdżają bardzo ważni politycy, szefowie państw Unii Europejskiej, skoro przyjeżdża tutaj przedstawiciel Francji, Niemiec, to niech pan premier powie, że tam, na ulicy stoją ci związkowcy, którzy tracą pracę w upadających zakładach, nie tylko stocznie, ale i zbrojeniówki, i oni chcą, abym ja walczył o ich interesy w taki sam sposób, jak wy zabiegaliście o interesy własnych stoczni. Bo przecież nie jest tajemnicą, że pani kanclerz Angela Merkel skierowała olbrzymie środki finansowe na pomoc swoim stoczniom. Nie jest tajemnicą, że Francuzi...

H.S.: No tak, ale...

J.B.: ...walczą bardzo silnie w ramach Unii Europejskiej nie tylko o stocznie, ale o swoje rybołówstwo.

A jak u nas wygląda sytuacja? Kiedy nasz minister gospodarki morskiej Marek Grubarczyk za rządów Prawa i Sprawiedliwości w Brukseli bardzo skutecznie stawał w obronie polskich rybaków, kiedy rząd Jarosława Kaczyńskiego właśnie z inicjatywy Marka Grubarczyka złożył protest to ETS, Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, ponieważ polscy rybacy byli absolutnie traktowani w sposób dyskryminujący, to pierwszą decyzją rządu Platformy Obywatelskiej było wycofanie tego z ETS. I dzisiaj jest taka sytuacja, że dorsza na Bałtyku jest w bród, mogą go łowić Niemcy, Duńczycy, Szwedzi, a polskim rybakom proponuje się zezłomowanie kutrów. Tak samo jak zaproponowano stoczniowcom likwidację zakładów, które są wręcz symbolami niepodległej Europy i zjednoczonej Europy. Takim symbolem jest niewątpliwie Stocznia Gdańska.

H.S.: No ale jeżeli przed mikrofonami zasiada przedstawiciel rządu, mówi, że to zaniechanie poprzedników. Jeżeli zasiada przedstawiciel opozycji, to słyszymy, że to wina obecnego rządu. I tak można, panie pośle...

J.B.: Można.

H.S.: ...w kółko.

J.B.: Można, oczywiście.

H.S.: Natomiast faktem jest, że...

J.B.: Faktem jest, no właśnie...

H.S.: ...rzeczywiście wieloletnie zaniedbania i zaniechania...

J.B.: Absolutnie.

H.S.: ...spowodowały taką, a nie inną sytuację i...

J.B.: Absolutnie z panem redaktorem się zgadzam. I mało tego – przyznaję rację...

H.S.: ...i można po równo rozdzielić...

J.B.: Ale przyznaję rację nie tylko panu redaktorowi, ale również moim adwersarzom politycznym, jeżeli twierdzą, że sytuacja polskich stoczni to owoc zaniechań. Oczywiście, prawdą jest, że proces upadku polskiego przemysłu okrętowego rozpoczął się za rządów Sojuszu Lewicy Demokratycznej, to rząd Leszka Millera i pan minister, niestety wywodzący się ze Szczecina, Jacek Piechota, doprowadził do upadku Stocznię Szczecińską Porta Holding. Wczoraj sąd w Szczecinie uniewinnił...

H.S.: A minister Jasiński na przykład nie chciał prywatyzacji polskich stoczni.

J.B.: Ale pozwoli pan, bo to jest bardzo ważna informacja. Wczoraj szczecińska apelacja uniewinniła byłych prezesów Stoczni Szczecińskiej zatrzymanych w sposób ewidentnie z naruszeniem prawa, osadzonych na wiele miesięcy w areszcie, doprowadzono do upadku przedsiębiorstwo, które mogło wyjść na prostą, od tego momentu rzeczywiście zaczął się proces upadku polskich stoczni. Ale największym grzechem zaniechania, panie redaktorze, był grzech niewynegocjowania okresów przejściowych dla przemysłu okrętowego w momencie, kiedy wchodziliśmy do Unii Europejskiej. Tutaj zgoda.

Tylko jeżeli schodzimy do rządów obecnych, na czym polega problem tej ekipy pana premiera Donalda Tuska? My nie mówimy, przecież nie jesteśmy ludźmi oszalałymi, nie wiem, z nienawiści do Platformy i mówimy, że całe zło w Polsce zaczęło się, od kiedy rządy przejęła Platforma Obywatelska. Mówimy tylko o nieskuteczności, bo paradoksalnie sytuacja kryzysu obiektywnego, w którym Polska się znalazła, mógł być tym elementem, który mógł jak gdyby odejść od procedur obowiązujących w Unii Europejskiej, a Platforma Obywatelska z tego nie skorzystała. I za to ją winimy.

H.S.: Panie pośle, Anna Sobecka, Ryszard Bender czy Witold Tomczak to członkowie Prawa i Sprawiedliwości, prawda?

J.B.: A skąd, żadna z tych osób nie jest członkiem Prawa i Sprawiedliwości.

H.S.: Ale z list Prawa i Sprawiedliwości dostały się do parlamentu, czy do senatu, czy do sejmu...

J.B.: Tak, to znaczy pani Anna Sobecka.... Pan Tomczak nie, pan Witold Tomczak był...

H.S.: ...czy do Europarlamentu.

J.B.: Nie, nie, nie, pan Witold Tomczak dostał się z list LPR–u, pani Anna Sobecka rzeczywiście z list Prawa i Sprawiedliwości z numeru 3 naszej listy z okręgu toruńskiego, pan senator Bender z naszej listy dostał się do senatu. Natomiast nigdy nie byli członkami Prawa i Sprawiedliwości. Byli reprezentantami pewnego nurtu politycznego jednego ze skrzydeł naszej partii. Prawo i Sprawiedliwość jest partią wielonurtową, wielośrodowiskową. Byli reprezentantami ważnymi, ale nie najważniejszymi, jeżeli chodzi o pewne środowisko.

H.S.: A teraz startują z listy Libertasu. Zdradzili?

J.B.: Nie no, po prostu stracili zdrowy rozsądek i przed wszystkim dopatruję się tutaj jakiejś irracjonalności politycznej. Startować z listy partii i narażać się na powiedziałbym sankcje statutowe, regulaminowe, ponieważ byli członkami naszego klubu parlamentarnego, i postępując wbrew regulaminowi tego klubu, narażają się na to, że z tego klubu zostaną usunięci, a tym samym pójdą w polityczny niebyt. No i zastanawiam się, gdzie tutaj zdrowy rozsądek.

H.S.: Narażają się, ale jeszcze nie zostali usunięci?

J.B.: Nie, bo mam nadzieję, że tutaj jeszcze przed nami ważna rozmowa. Będę przekonywał panią Annę Sobecką, pana senatora Bendera, żeby z tej decyzji szkodliwej przede wszystkim...

H.S.: No ale...

J.B.: ...dla tego środowiska, które reprezentują, się wycofali, ponieważ nie ma nic gorszego dla polskiej prawicy niż kolejne pączkowania i taka bardzo, ale to bardzo naiwna wiara, że jak się wejdzie na listę dawnej Ligi Polskich Rodzin po liftingu, to uda się osiągnąć sukces wyborczy. Libertas, egzotyczna nazwa, egzotyczna partia to tak naprawdę pan Wierzejski, pan Giertych, czyli dawna Liga Polskich Rodzin, którym wyborcy już dawno, dawno podziękowali.

H.S.: Ale ma pan rozmawiać z panią Anną Sobecką i Ryszardem Benderem, czy Prawo i Sprawiedliwość ma rozmawiać. A nie obawia się pan narażenia ojcu Tadeuszowi Rydzykowi?

J.B.: A dlaczego? Co ma piernik do wiatraka?

H.S.: To osoby kojarzone z ojcem Tadeuszem Rydzykiem.

J.B.: Oj, panie redaktorze, wie pan, ile osób jest kojarzonych? Ja ostatnio się ze zdumieniem dowiedziałem, że skoro nie było mnie na urodzinach 3 maja...

H.S.: No właśnie, pan coraz mniej, bo pan nie był na... nie dostał pan zaproszenia.

J.B.: Panie redaktorze, jako żywo przysięgam, daję słowo honoru, nigdy w życiu nie byłem na urodzinach 3 maja u ojca Tadeusza Rydzyka. Co roku 3 maja z moimi przyjaciółmi w Szczecinie świętujemy to piękne święto i tworzy się pewne jakieś takie, powiedziałbym, medialne zasłony mające sugerować, że oto tutaj jakieś wielkie tąpnięcie. Prawo i Sprawiedliwość jest partią wielonurtową, szanujemy wszystkich, również panią Annę Sobecką, ale jeżeli się zdecyduje pójść z tej egzotycznej, dziwnej partii do Europarlamentu, płakać nie będziemy.

W.M.: Dziękujemy bardzo za rozmowę. Joachim Brudziński, poseł Prawa i Sprawiedliwości, w Sygnałach Dnia.

J.B.: Dziękuję uprzejmie.

(J.M.)