Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 08.06.2009

O dalszych sukcesach PO zdecyduje sytuacja gospodarcza

Mimo tej dominacji Platformy ja bym się nie zakładał, jak będą wyglądały wyniki wyborów za dwa lata.

Wiesław Molak: Teraz przeniesiemy się do Gdańska, gdzie w studiu Polskiego Radia jest nasz kolejny gość – poseł Maciej Płażyński. Dzień dobry.

Maciej Płażyński: Dzień dobry państwu.

W.M.: A jednocześnie prezes Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”.

M.P.: Tak jest.

Henryk Szrubarz: Panie pośle, zacznijmy może najpierw od wyborów do Parlamentu Europejskiego. Jak pan skomentuje wyniki? W końcu zakładał pan kiedyś Platformę Obywatelską. Rozumiem, że jest pan zadowolony z wyniku Platformy.

M.P.: Na pewno sukces Platformy, chociaż sukces, którego można było się spodziewać, szczerze mówiąc, wyniki bez niespodzianek. Może ktoś mógł liczyć z lewicy, że będzie miała 2–3% więcej, gdzieś tam się ocierali w sondażach trochę wyżej, ale chyba bez niespodzianki. Platforma podtrzymała swoją dominację. Szczególnie że te wybory europejskie są wygodniejszymi wyborami dla takich partii odbieranych proeuropejsko, w Polsce przynajmniej.

H.S.: Co to znaczy „wygodniejszymi”? Dlaczego tak?

M.P.: Łatwiej zebrać wyborców. Kaczyński ma trochę racji mówiąc, że w poprzednich, pięć lat temu, mimo że PiS też był wtedy trochę na fali, miał dużo gorszy wynik, chyba był trzeci czy czwarty. Pokazał, że ma twardy elektorat, ale też pokazał, że ten elektorat to jest gdzieś tam w granicach 27–30%, a to zdecydowanie za mało, żeby myśleć o rządzeniu. Tak że każdy może mówić, że nie przegrał, i mogą sobie dodawać jeszcze, że właściwie jest dobrze, ale są w tym samym miejscu z tymi samymi kłopotami. No, Platforma jest ciągle w najlepszej sytuacji, 45% to na pewno sukces, szczególnie kiedy się rządzi, półtora roku rządzenia to już mogłyby być pierwsze objawy zniechęcenia, a na razie ich nie ma.

H.S.: Czy te wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego utrwalają podział naszej sceny politycznej, czyli bardzo wysoko sytuują Platformę Obywatelską, potem bardzo mocnym i właściwie ze stałym bardzo dużym poparciem Prawo i Sprawiedliwość, a później coraz mniej licząca się lewica, Sojuszu Lewicy Demokratycznej, kilkanaście procent poparcia? No i języczek u wagi, czyli Polskie Stronnictwo Ludowe. A potem już nic właściwie.

M.P.: No, pokazują, że lewica się nie potrafi odbudować. Być może już się nie da tego zrobić, przez najbliższy czas przynajmniej, w takiej formule, w jakiej polska lewica idzie. PSL też właściwie od wielu lat zostaje partią taką na progu, w związku z tym kiedyś może się spodziewać, że tego progu nie przejdzie. Zostaje Platforma i PiS. No, mimo tej dominacji Platformy, ja bym się nie zakładał, jak będą wyglądały wybory, wyniki wyborów za dwa lata, dlatego że jednak po połowie kadencji zawsze następują rozczarowania dużo mocniejsze niż w pierwszej połowie kadencji, a my jeszcze tej połowy nie mamy. Zobaczymy, szczerze mówiąc, jaka będzie sytuacja gospodarcza, która przekłada się na sytuację społeczną w Polsce w najbliższym roku. I to w dużej mierze będzie decydowało o sukcesie Platformy. No, ma wygodnego przeciwnika, PiS został zapędzony do rogu i ma taki wizerunek, jaki ma, który generalnie w młodym pokoleniu jest nieakceptowalny.

W.M.: Frekwencja wyborcza, no, większa niż pięć lat temu.

M.P.: Tak, bez rewelacji, jednak bardzo niska.

W.M.: Nie nauczyliśmy się jeszcze Europy? Nie nauczyliśmy się jeszcze głosować za Polską w Europie?

M.P.: Chyba nie, chyba nie czujemy, że to są wybory, które przekładają się na jakieś nasze ważne interesy, dla nas ważne, tu, w Polsce, i ta frekwencja wyraźnie jest niska i jakby zaciekawienie jednak nie było specjalnie duże w czasie całej kampanii wyborczej.

W.M.: Najniższa frekwencja też w całej Europie od początku wyborów do Parlamentu Europejskiego. Czy Europa się nie chwieje w swoich posadach i w swoich takich szczytnych ideach pomocy, solidarności?

M.P.: Chwieje się, oczywiście, że chwieje się. Chwieje się w ogóle demokracja, dlatego że jest coraz bardziej medialna, coraz bardziej teatralna i coraz bardziej zamknięta jakby. Ludzie mają wrażenie, że jednak są potrzebni tylko po to, żeby wrzucić kartkę do głosowania, a później niespecjalnie mają jakikolwiek wpływ, nie ma tego, co jest potrzebne, czyli pewnego autentyzmu. Może dlatego też ta Bruksela, która jeszcze jest dalej, jeszcze mniej pociąga. Nie jest to tylko problem Polski, chociaż w Polsce nie wynika ze zmęczenia wieloletniego demokracją, bo te 18 czy 20 lat to jeszcze nie powód do zmęczenia. W Europie widać, że kłopoty narastają i może kiedyś, przy okazji różnych przetasowań takich związanych z kryzysem, również nastąpią przetasowania w polityce.

W.M.: Prezes Stowarzyszenia Wspólnoty Polskiej, czyli pan, powiedział kiedyś: „Pomagać Polakom na Wschodzie to tak jak pomagać rodzinie”.

H.S.: No właśnie, a dzisiaj rozpoczyna się akcja „Lato z Polską”...

M.P.: Tak jest.

H.S.: Białoruskie dzieci przyjeżdżają o godzinie dziesiątej do Kuźnicy Białostockiej...

M.P.: Tak.

H.S.: ...a potem rozjadą się w różne miejsca Pomorza.

M.P.: Dzisiaj dzieci te z Kuźnicy pojadą specjalnym pociągiem na Pomorze, ale w środę przyjadą dzieci z kolei przez Terespol, Warszawę na Śląsk i do Krakowa, a później jeszcze, w lipcu do kilkudziesięciu polskich miast. Trzeba pamiętać, że na Białorusi według spisu sprzed kilku lat 400 tysięcy osó© przyznało się do narodowości polskiej, a zdajemy sobie sprawę, że przynajmniej drugie tyle faktycznie ma polskie korzenie, tak że mówimy o 800 [tysiącach] do miliona ludzi, którzy są Polakami z krwi, mieszkają tam od wielu pokoleń. Polska zmieniła granice, oni tam zostali. No i jest to nasz obowiązek konstytucyjny, ale również chyba moralny, patriotyczny, żeby wspierać ich. A jest o co martwić się – od właściwie czasu wojny nie ma polskiej szkoły na Białorusi, po prostu tak to władze sowieckie ułożyły, żeby (...)

H.S.: No i jest w Grodnie nasza szkoła, którą wybudowaliśmy pod patronatem (...) pierwszego również.

M.P.: Tak, to jest jedna polska szkoła w Grodnie na... Polaków rozsianych po całej Białorusi. Jeszcze jest szkoła w Wołkowysku i to jest właściwie wszystko. To można powiedzieć, że tak jakby tej szkoły nie było. Nie ma nawet takich silniejszych sobotnich szkół. No, sytuacja jest całkowicie inna niż na Litwie, gdzie może słaba, ale szkoła polska była w czasach nawet Związku Sowieckiego. Jak nie ma szkoły, no to język przetrwa gdzieś w rodzinie, oczywiście w kościele, jest to bardzo ważne dla tożsamości, ale wymaga jednak wsparcia. Czasy się zmieniają i taką szansą na wsparcie jest przyjazd tych młodych Polaków do Polski na taki przynajmniej dziesięciodniowy pobyt, trochę pobyt edukacyjny, spotkanie z rówieśnikami, zabawa, ale również zobaczenie współczesnej Polski. To taki jest cel tego przedsięwzięcia.

W.M.: A trudno zdobyć pieniądze właśnie na taką pomoc? Musi pan bardzo walczyć i Wspólnota Polska?

M.P.: O pieniądze nigdy nie jest łatwo, dlatego że te wszystkie kłopoty odbijają się również na akcjach tego typu, charytatywnych. Głównym sponsorem jest z jednej strony senat, który wspiera działalność Polonii, z drugiej strony przy tej akcji samorządy, to jest kilka województw, kilkadziesiąt miast, które dokładają jakby drugie tyle, Wspólnota trochę z własnych zasobów, tak że w ten sposób jednak zapewniamy przyjazd ponad dwóch tysięcy dzieci. No a rzecz jasna, że chcielibyśmy, żeby w przyszłym roku akcja była jeszcze szersza, bo to jest szansa na zainteresowanie tych młodych Polaków współczesną Polską, a jak się zainteresują w wieku kilkunastu lat, bo to są tacy między 10 a 15 lat, to jest szansa, że później już o własnych siłach będą myśleć, przyjeżdżać, uczyć się, tkwić w tej polskiej tożsamości.

H.S.: A potem wrócą na Białoruś i zaczną coś zmieniać? Jak pan sądzi?

M.P.: Miejmy nadzieję. Miejmy nadzieję, że nic tak dobrze nie robi, jak zobaczenie, jak wygląda współczesna Europa. Ja pamiętam, jak były ważne nasze wyjazdy, niezwiązane akurat z kwestiami narodowościowymi, ale wyjazdy chociażby do Niemiec czy na Zachód, wtedy kiedy tylko ktoś dostał paszport w latach 70. czy 80., bo to jednak otwierało oczy dla dziesiątek tysięcy Polaków. Tu mamy jeszcze jeden aspekt, że jadą do swojej ojczyzny, do Polski, w związku z tym jeszcze jest wzmocnienie ducha polskiego.

H.S.: Nie mają żadnego problemu z tym, żeby wyjechać z Białorusi?

M.P.: Na szczęście to jest...

H.S.: No i przyjechać do Polski.

M.P.: To jest taki reżim, który jest troszkę inny niż ten, o którym my pamiętamy. Paszporty mają, jakieś może drobne kłopoty, ale jednak dostają, mają teraz, już w czerwcu, wakacje. Problem jest, oczywiście, finansowy, w związku z tym, że Białoruś jest biedniejsza. Zresztą w Polsce też jest przecież problem w organizowaniu akcji letnich. To ktoś im musi pomóc, trzeba ten pobyt zorganizować. Ja jestem wdzięczny, że większość samorządów, do których dzwoniłem, prosiłem o udział w akcji, odpowiadała: tak, rozumiemy, że to jest nasz obowiązek.

W.M.: A później studia, stypendia.

M.P.: Później studia, stypendia, udzielamy dość dużo stypendiów dla Polaków z Kresów, ze Wschodu, to bardzo ważne. Wielu z nich zostaje w Polsce. Każdy ma wybór. Czasami ktoś mówi, że źle, że w ten sposób ta polska młoda inteligencja nie wraca do siebie, no ale z kolei wzmacnia nas w Polsce, tak że nie ma tego złego. A poza tym zawsze to są później związki rodzinne, możliwości bycia takim pośrednikiem między Polską a krajami, z których przyjeżdżają. Tak że to bardzo ważne, żeby Polska nie była zamknięta i żeby przez swoje polskie środowiska była obecna chociażby w takich krajach, jak Białoruś, nawet jeśli ta Białoruś obecnie ma ciągle politycznie poważne problemy.

W.M.: Proszę im życzyć w naszym imieniu też udanych wakacji. Bardzo dziękujemy...

M.P.: Bardzo dziękuję, dziękuję bardzo.

W.M.: ...za rozmowę. Maciej Płażyński, poseł, prezes Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” w Sygnałach Dnia.

(J.M.)