Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 09.06.2009

Wyjaśnienie pobicia aktorki i in. w interesie Platformy

To pachnie powoli Białorusią, już abstrahując od pewnego poziomu nienawiści wobec PiS, jaki został wytworzony w ostatnich latach w Polsce.

Kamila Terpiał: Naszym gościem jest też nowy europoseł z Prawa i Sprawiedliwości Jacek Kurski. Dzień dobry, panie pośle. Gratulacje...

Jacek Kurski: Witam panią, witam państwa. Dziękuję uprzejmie.

K.T.: ...przede wszystkim. I pytanie pierwsze: czy pani Anna Cugier–Kotka jest w szoku, była w szoku?

J.K.: Spodziewam się, że mogła być w szoku, no bo to jest naprawdę szokująca sytuacja, że dla osoby, która nigdy nie miała żadnych kontaktów z atakami agresji, nagle po tym, jak występuje w spocie Prawa i Sprawiedliwości, dostaje kilkadziesiąt gróźb karalnych, a potem zostaje – jak twierdzi – napastowana i pobita, boleśnie kopnięta przed własnym domem w ostatni weekend.

K.T.: Pytam też, dlatego że ta aktorka, która występowała, przypomnijmy, najpierw w spotach Platformy, teraz, w tej kampanii w spotach Prawa i Sprawiedliwości, została pobita w sobotę rano, a zdecydowała się o tym mówić dopiero wczoraj wieczorem.

J.K.: Bo mogła być w szoku. Mogła być w szoku, dlatego że ludzie w takiej sytuacji czasem tracą głowę, ale kwestia nie dotyczy tego, kiedy coś zostało ujawnione, tylko czy w ogóle miało miejsce i jak na to reaguje państwo.

K.T.: A czy było to zgłoszone na policję?

J.K.: Okazuje się, przed chwilą czytałem na pasku, że policja potwierdza, że było telefoniczne zgłoszenie.

K.T.: Ale też przed chwilą na pasku informacja, również od policji, że brak jest formalnego zgłoszenia w sprawie pobicia i aktorka, pani Anna, odmówiła składania zeznań.

J.K.: A ja przed chwilą rozmawiałem z panią Cugier–Kotką, żeby sprawdzić tę informację. Zaprzeczyła, powiedziała, że jest na jutro umówiona z policjantami na dokonanie czynności przesłuchania i jednocześnie zabezpieczenia dowodów w postaci jej maili do niej, jakich dostała kilkadziesiąt, w tym gróźb karalnych, że to...

K.T.: To mówimy o pogróżkach, a o pobiciu sobotnim?

J.K.: Żeby to zrobić w tym samym miejscu, ponieważ pogróżki przyszły na jej komputer, więc żeby zabezpieczyć komputer w miejscu jej zamieszkania, a pobicie miało miejsce pod jej mieszkaniem, w związku z czym w tym miejscu jutro mają być czynności z policją.

K.T.: Czyli jutro złoży zawiadomienie i jutro złoży zeznania, tak?

J.K.: Taką uzyskałem od niej informację, tak.

K.T.: A to nie był wybryk chuligański? Tak mówi pani Anna. Co wskazuje na to, pana zdaniem, bo też o tym mówił prezes PiS-u Jarosław Kaczyński dzisiaj, że to była akcja polityczna, wszystko na to wskazuje. Co wskazuje?

J.K.: To wskazuje, że ta sprawa jest elementem ciągu innych zdarzeń. Przypomnę, że parę osób, które miały związek czy były zaangażowane w kampanię wyborczą telewizyjną Prawa i Sprawiedliwości, miała w ostatnim czasie dziwne przypadki. Zaczęło się od włamania do pana Michała Balcerzaka, do włamania do jego domu i kradzieży laptopa i dokumentów, potem aresztowania pana Michała Balcerzaka, sprawa sprzed dwóch tygodni...

K.T.: Ale mówimy o tym pobiciu. Co tutaj wskazywało?

J.K.: Potem były groźby karalne wobec aktorki, potem było to pobicie, gdzie ją lżono i wyzywano od najgorszych, ale w kontekście politycznym, że teraz jest z PiS-em i tak dalej i bardzo obraźliwe sformułowania, a w dniu dzisiejszym nastąpiło włamanie do pana Marcina Szczudło, który był szefem mojej kampanii na Podlasiu w tych wyborach. W związku z czym przyzna pani, ale w przeciągu miesiąca pięć zdarzeń związanych z osobami, które są zaangażowane w kampanii Prawa i Sprawiedliwości. Ja niczego nie sugeruję, ale prosiłbym, żeby pan premier Schetyna we własnym interesie i w trosce o dobre obyczaje wyjaśnił jak najszybciej te sprawy, bo...

K.T.: No, dzisiaj prosił też Jarosław Kaczyński, prosił nawet premiera o to, żeby to wyjaśnił.

J.K.: Tak, bo to naprawdę są takie...

K.T.: No ale to może rola prokuratury i sądów.

J.K.: No dobrze, ale to pachnie powoli Białorusią, już abstrahując od pewnego poziomu nienawiści wobec Prawa i Sprawiedliwości, jaki został wytworzony w ostatnich latach w Polsce.

K.T.: No, to mocne słowa, panie pośle. Mocne słowa też dzisiaj padły z ust Jarosława Kaczyńskiego: „Nie wiem, czy to było zlecenie, czy wystąpienie pewnej części elektoratu Platformy Obywatelskiej”. Takie wręcz oskarżenie prawie.

J.K.: No, to jest głośne pytanie, bo to naprawdę robi się troszeczkę niebezpiecznie. Do tej pory sfera pewnej walki politycznej, nawet bardzo twardej i stanowczej, nie wykraczała poza cielesność. Jeżeli dochodzi już do przemocy cielesnej, no to naprawdę niedobrze się dzieje z polską demokracją i chyba nie o taką walczyliśmy. I prośba do Platformy, żeby bardzo poważnie potraktować te wszystkie przypadki, łącznie z tym dzisiejszym włamaniem do pana Marcina Szczudło. To są osoby nieznane publicznie, natomiast były zaangażowane w kampanię Prawa i Sprawiedliwości.

K.T.: To zmieńmy temat, ale też o kampanii Prawa i Sprawiedliwości. Czy rozmawiał pan może dzisiaj ze Zbigniewem Ziobro bądź wczoraj?

J.K.: Rozmawiałem i wczoraj, i dzisiaj.

K.T.: I co?

J.K.: I nic, wszystko w porządku.

K.T.: Nic panu nie powiedział?

J.K.: Wszystko w porządku. Nadinterpretowano jego wypowiedź w Sygnałach Dnia z piątku...

K.T.: Przypomnijmy, mówimy o tym, że Zbigniew Ziobro domagał się autorefleksji i rozliczenia osób odpowiedzialnych za kampanię wyborczą PiS-u.

J.K.: To są bardzo pieszczotliwe określenia - „autorefleksja”...

K.T.: No ale „rozliczenie” już mniej, panie pośle. Nawet mówił o tym, że... no, ja powiem kolokwialnie, ale może powinny polecieć jakieś głowy?

J.K.: No nie, chyba tak nie mówił, no.

K.T.: Mówię, że ja to powiem kolokwialnie...

J.K.: No, pani powiedziała.

K.T.: ...to trochę zmieniło. To nie jest cytat.

J.K.: Nie no, każda partia ma prawo do dyskusji o swoich wynikach. Ta dyskusja toczy się wewnątrz partii i ten wynik jest oceniany jako dobry...

K.T.: Ale i na zewnątrz.

J.K.: Na zewnątrz to błąd, dlatego że media... niestety mamy taką konkurencję medialną, walkę portali, telewizji informacyjnych, stacji radiowych, że wszystko jest wyolbrzymiane do nieprawdopodobnych rozmiarów.

K.T.: Ale na przykład Jolanta Szczypińska dzisiaj w Rzeczpospolitej mówi tak: „To była jedna z najgorszych i najbardziej egoistycznych kampanii wyborczych, w których brałam udział. Trzeba rozliczyć osoby, które ją prowadziły”. To co? Dziennikarze ją zmusili, żeby to powiedziała?

J.K.: Myślę, że przemawia tutaj przez panią posłankę rozgoryczenie z powodu braku sukcesu własnej kampanii, pomimo tego, że sondaże wskazywały na możliwość takiego sukcesu. Więc to są normalne emocje. To są inne wybory niż krajowe. W krajowych 200 osób się liczy w stawce, 160 wchodzi wygrywa, w związku z czym nie ma rozgoryczenia. Tutaj 50 osób miało ochotę i chrapkę na te mandaty, było ich raptem 15, w związku z czym jest pewna pula osób niezadowolonych, które należy zrozumieć, ale to jeszcze nie powód, żeby wywlekać jakiekolwiek sprawy na zewnątrz, zwłaszcza że Prawo i Sprawiedliwość ocenia te wybory i ten wynik jako bardzo przyzwoity. Ja jeszcze parę miesięcy temu dawałbym górę pieniędzy za taki wynik 27,5%, dlatego że to oznacza konsolidację partii wokół Jarosława Kaczyńskiego i nadzieję na przyszłość jako jedyną realną alternatywę wobec Platformy.

K.T.: Ale w związku z tym, że pojawiają się takie głosy, potrzebna jest dyskusja i ta autorefleksja wewnątrz Prawa i Sprawiedliwości? Nie wiem, na przykład na komitecie politycznym.

J.K.: Ale to i bez tych głosów autorefleksja by się zdarzyła, dlatego że każde wydarzenia, szczególnie wybory, są oceniane w dłuższej perspektywie. Tylko powtarzam: ten wynik wyborczy jest niezły. No, byłoby jeszcze lepiej, gdyby się zachował ten 29,5% z wieczoru wyborczego, ale 27 i tak jest bardzo dobry.

K.T.: Ja wrócę do Zbigniewa Ziobro – to nie jest tajemnicą, że były minister sprawiedliwości nie żyje dobrze czy nie darzy wielką sympatią tak zwanych spin doktorów, czyli Michała Kamińskiego i Adama Bielana. To były słowa – tak mniemamy czy tak tutaj wśród tych dziennikarzy się to tłumaczy – właśnie skierowane w ich stronę.

J.K.: W każdej partii jedni ludzie się lubią, drudzy się nie lubią. Żeby pani wiedziała, ile jest nienawiści i kłębowiska żmij w Platformie Obywatelskiej, ile było walki z powodu narzucenia kandydatów na Podkarpaciu w Platformie czy w Krakowie, czy w Lublinie. No, było piekło, dantejskie sceny. Nikt się tym nie interesuje, natomiast drobna różnica zdań czy jakieś ewentualne antypatie w Prawie i Sprawiedliwości, natychmiast mamy najlepszą słuchalność czy oglądalność. Nie dajmy się zwariować. Dopóki te różnice zdań czy sympatii nie wprowadzają fermentu w funkcjonowanie partii, są normalną i nieodłączną częścią każdej partii i nie ma o czym w ogóle... nie ma w ogóle tematu.

K.T.: Ale pan też miał z tego, co pamiętam, w marcu 2008 roku małe spięcie z Michałem Kamińskim.

J.K.: Ale przecież spięcia są w ogóle istotą demokracji, są całym smakiem i przyprawą tego mięska, któremu na imię demokracja parlamentarna czy demokracja, polityka w ogóle. Rzecz w tym, żeby umieć się różnić, umieć współpracować i razem walczyć o lepszą Polskę. I my to w Prawie i Sprawiedliwości potrafimy, pomimo wszystkich możliwych różnic, które są naprawdę całkowicie normalne.

K.T.: A może, panie pośle, PiS już dojrzało do zmiany lidera?

J.K.: PiS dojrzało do tego, żeby być poważną prawicową partią ogólnonarodową przygotowującą się do walki, do realnej walki o władzę w roku 2010 i 2011 w wyborach i zjednoczone wokół Jarosława Kaczyńskiego. Nie ma PiS-u bez Jarosława Kaczyńskiego, w związku z czym te dyskusje są bardzo mocno przedwczesne.

K.T.: Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej, to ja...

J.K.: Jest nieźle, a będzie dobrze.

K.T.: To ja na koniec tuż...

J.K.: Jest nieźle, a będzie dobrze.

K.T.: ...przed pana pierwszą wizytą w Europarlamencie, jako że Jarosław Kaczyński mówił o nauce języka angielskiego, to zapytam: Are you happy to go to Brussels?

J.K.: I’m extremy happy to go to Brussels. My English is of course not as good as I wish, but good enough to be Polish candidate for European Parliament I suppose.

K.T.: Thank you very much.

J.K.: Thank you very much.

K.T.: Jacek Kurski, nowy europoseł z Prawa i Sprawiedliwości, był moim i państwa gościem. Dziękuję za rozmowę.

J.K.: Dziękuję bardzo, do widzenia.

(J.M.)