Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 15.07.2008

Sumienie i arytmetyka

Pan prezydent wie, co jest dobre dla Polski. Myślę, że jeszcze za tej kadencji pełna prawda o Wołyniu zostanie wyświetlona na światło dzienne.

Marek Mądrzejewski: Naszym gościem jest poseł Prawa i Sprawiedliwości Jacek Kurski. Witamy serdecznie.

Jacek Kurski: Witam pana, witam państwa.

M.M.: Trójmiasto żyje chyba sprawą prezydenta Sopotu. Zna pan bohaterów tej afery? Myślę o Jacku Karnowskim, prezydencie, i Sławomirze Julke, biznesmenie?

J.K.: Znam Jacka Karnowskiego, no bo to osoba z życia publicznego od parunastu lat, natomiast nie znam pana Julke, tylko słyszałem o nim z gazet.

M.M.: No i zaskakuje pana ta sytuacja? Człowiek, który tylekroć wybrany na swoje stanowisko, no, takim zaufaniem się cieszący i nagle w obliczu tego rodzaju oskarżeń.

J.K.: Panie redaktorze, w ogóle mnie nie zaskakuje...

M.M.: Nie.

J.K.: Sopocki PiS i pomorski PiS składał wielokrotnie doniesienia do prokuratury na temat rozmaitych nieprawidłowości, no i oczywistych przekrętów na Pomorzu i związanych z pewnym środowiskiem politycznym. Zawsze, ale dokładnie zawsze miejscowa prokuratura umarzała te doniesienia mimo tego, że się w oczywisty sposób potwierdzały, a dotyczyły chociażby nieruchomości w Sopocie i to bardzo często z takim uzasadnieniem, że w ogóle przepraszamy, że w ogóle śmieliśmy rozpatrywać tego rodzaju absurdalne doniesienia. No, mieliśmy do czynienia na Pomorzu z oczywistą sitwą polityczno–biznesową związaną z wymiarem sprawiedliwości. I ja wiem, że dla większości wyborców to może być szok, dla nas nie, ale dobrą stroną tego, co się stało jest to, że lepiej późno niż wcale, że prawda dotarła do ludzi. I smutne jest tylko to, że takie rzeczy wychodzą tylko w jednym przypadku – nie kiedy obywatele składają doniesienie w oczywisty, słuszny sposób, tylko wtedy, kiedy jedna część układu przychodzi do drugiej części układu i żąda kasy czy żąda udziałów, czy domaga się swoich udziałów. Zupełnie jak Rywin i Michnik. Ta afera by nigdy nie wyszła, gdyby układ wewnętrzny nie pękł.

M.M.: Jest jeden jeszcze ważny element w tych polskich warunkach – musi być nagranie.

J.K.: No, musi być nagranie, dokładnie, ale tutaj mógł je zrobić tylko ktoś stamtąd.

M.M.: No dobrze. Przez dziesięć lat PiS trójmiejski domagał się wyjaśnienia tej sprawy, czyli przez dwa lata, kiedy PiS rządził, też. No, to zdaje się to, co pan mówi, najlepiej świadczy na rzecz tego, jak prokuratura była niezależna od nacisków PiS-u.

J.K.: No, to jest smutny przypadek i nasza złość na Pomorzu, że pomimo rządów PiS-u, które rozliczały, znaczy żądały sprawiedliwości i rozliczenia afer, nic się nie udało na Pomorzu udowodnić. Natomiast wytłumaczenie tej zagadki jest bardzo proste i nazywa się Janusz Kaczmarek, który był miejscowym prokuratorem, a okazał się człowiekiem wydawało się naszym, a nie naszym. Wiceprezesem spółki Haffnera, takiego kompleksu nieruchomości, na który sopocki PiS wskazuje, że jest jedną wielką aferą, dlatego że udziały miasta zostały tam wycenione na poziomie chyba 1400 złotych za metr kwadratowy, a portu do spółki, nad którą się później Sopot traci kontrolę i pomimo wzrostu cen nieruchomości te udziały miasta w ogóle nie urosły, wiceprezesem tej spółki był ojciec pana Janusza Kaczmarka, w związku z czym liczne doniesienia do prokuratury na ten temat wszystkie były umarzane. Ot i cała tajemnica, no.

M.M.: A od kiedy pan o tym wie?

J.K.: Składaliśmy to doniesienie już przed wyborami zeszłorocznymi i też wszystko było, oczywiście, umarzane. No, to jest przykre, ale wyjątek potwierdza regułę. No, myśmy w Gdańsku mieli tak naprawdę... sprawiedliwość nie miała narzędzi działania, no, w największym eufemistycznym skrócie.

M.M.: Skoro padło nazwisko Janusz Kaczmarek, no to inne nazwisko, które dowodzi, iż PiS nie miał szczęśliwej ręki do ludzi, którymi obsadzał ważne stanowiska. Za dwa tygodnie proces ministra Lipca. Dzisiejsza Polska pisze, no, wielkimi literami w tytule: „Minister Lipiec jak Al Capone”. No i dotarła do zarzutów mu stawianych, do aktu oskarżenia, z których wynika, że pod rządami ministra Lipca resort sportu działał jak włoska mafia, „minister bez owijania w bawełnę żądał haraczu od ludzi, którym dał pracę”.

J.K.: Żeby jednym zdaniem zakończyć ostatni wątek – jako PiS będziemy się domagać wyprowadzenia śledztwa w sprawie Sopotu poza pomorskie prokuratury, bo...

M.M.: Wczoraj Prokuratura Krajowa przejęła to.

J.K.: Tak, tylko że Prokuratura Krajowa Oddział Sopot, w związku z czym, wie pan, niby Warszawa, a tak naprawdę znowu Sopot. To jest przykra sprawa, skandaliczna. Ja myślę, że PiS też musi sobie jasno znaleźć odpowiedzi we własnych szeregach, że takie tego rodzaju nominacje i tego rodzaju rekomendacje się nie powinny więcej zdarzać i wyciągnąć z tego wnioski.

M.M.: No, z tego wynika, że działalność...

J.K.: Jak dla pana Lipca, oczywiście.

M.M.: No właśnie. Że działalność pana Lipca sięgała głębiej w przeszłość. Nie tylko chodzi o ten związek jego z PiS-em. Czyli dowodzi to, jak państwo (mówię o władzach PiS-u) kompletnie nie mieli rozeznania, powierzając no właśnie stanowiska takim ludziom, co znowuż obala pewne zarzuty stawiane wam teraz przez koalicję, że zawsze szukaliście w papierach, opieraliście się o jakieś materiały półlegalne, półtajne i tak dalej.

J.K.: Nie no, to bzdury, oczywiście, kadry to jest najwęższe gardło naprawy Polski, dlatego że przyszliśmy do władzy w 2005 roku, nie mając wcześniej tak naprawdę z wyjątkiem półrocznego niespełna okresu rządu Jana Olszewskiego, do czynienia z władzą, w związku z czym ileś kadrowych obsad zawsze jest naznaczonych pewnym ryzykiem. I te nazwiska, o których dzisiaj mówimy, to są oczywiste wpadki. Oby ich było jak najmniej, ale też trzeba we własnych szeregach umieć wyciągnąć wnioski wobec osób, które rekomendowały niektóre osoby.

M.M.: Czy sytuacja w stoczniach zostanie naprawiona i takie pojednanie... no, może nie pojednanie, ale połączenie wysiłków premiera, prezydenta na rzecz ratowania naszych stoczni przyniesie skutki?

J.K.: Połączenie wysiłków w jakimś stopniu, oczywiście, jest konieczne, chociaż jak słyszę o jakichś białych księgach czy czarnych księgach...

M.M.: No, biała księga była zapowiadana już wcześniej.

J.K.: ...którymi wymachuje pan minister Grad w sytuacji, kiedy przez osiem miesięcy nie raczył się pofatygować ani razu do Brukseli, a minister Woźniak czy Poncyljusz jeździli co półtora miesiąca w sprawie stoczni, nawet Jarosław Kaczyński był chyba dwa razy w sprawie stoczni w Brukseli, a minister Grad przez osiem miesięcy nic i nagle, jak się wszystko wali, no to się coś fastryguje, no to pusty śmiech mnie ogarnia.

Co innego jest tutaj ważne. To są takie momenty, kiedy zawsze jestem dumny z prezydenta Lecha Kaczyńskiego, to znaczy pewna twardość, stanowczość wobec Europy w wielu kwestiach skutkuje tym, że jesteśmy poważnie, a szczególnie pan prezydent Lech Kaczyński, traktowani. I dla mnie jest oczywistym iunctim – związkiem między wizytą Lecha Kaczyńskiego, pana prezydenta Lecha Kaczyńskiego obecnie w Paryżu, a który to Paryż podczas prezydenta Sarkozy’ego sprawuje prezydencję w Unii Europejskiej, a korzystnymi zapowiedziami rozwiązania dla polskich stoczni. To jest oczywista zasługa, ale wiem, że o zasługi będzie walka. Ja wiem z pierwszej...

M.M.: Nie tylko na tym polu.

J.K.: Ja wiem z pierwszej ręki, że jest to zasługa pana prezydenta Lecha Kaczyńskiego te dobre wiadomości na temat stoczni.

M.M.: Lech Kaczyński spotkał się też z Julią Tymoszenko. Powiedział: „To interesująca i produktywna rozmowa, jest kolejnym etapem znakomitych stosunków między naszymi krajami”. I tak wracając do niedawnej wypowiedzi księdza Isakowicza–Zaleskiego, który powiedział, że na Lecha Kaczyńskiego jako prezydenta RP nie będzie... rozżalony bardzo nie będzie już głosował. Czy na ołtarzu tych dobrych stosunków polsko–ukraińskich została położona prawda o rzezi wołyńskiej?

J.K.: Słyszałem wczoraj wypowiedź pana prezydenta Lecha Kaczyńskiego w samolocie o tym, że w oczywisty sposób rzeź wołyńska była ludobójstwem. Wie pan, to są takie momenty w polityce, to na przykład mamy zawsze przy dyskusjach sejmowych na temat wzmocnienia na przykład konstytucyjnej ochrony życia, kiedy sumienie trzeba pogodzić z arytmetyką. No, tutaj trzeba pogodzić interesy Polski geostrategiczne związane z wejściem Unii Europejskiej w orbitę wpływów Zachodu, NATO, Unia Europejska, sprawy bezpieczeństwa energetycznego z oczywistą prawdą historyczną. No, mi serce mówi, żeby mówić zawsze prawdę, całą prawdę, że to była straszliwa zbrodnia, rzeź, od 60 tysięcy do 120 tysięcy podają źródła...

M.M.: Nawet do stu pięćdziesięciu.

J.K.: Nawet stu pięćdziesięciu. Straszliwa zbrodnia dokonana przez OUN, UPA i nacjonalistów ukraińskich, zbrodnia, która powinna zostać jednoznacznie nazwana, ale powiedzmy jedno – pan prezydent wie więcej, co jest dobre dla Polski i jakie instrumenty trzeba stosować. Myślę, że jeszcze za tej kadencji na pewno pełna prawda o Wołyniu zostanie wyświetlona na światło dzienne i w znaczący, godny sposób uhonorowana przez państwo polskie. Jestem o tym przekonany, tylko pamiętajmy – wiedzmy więcej, że pan prezydent wie naprawdę lepiej, co jest dobre dla Polski w sensie geostrategicznej polityki i ta polityka pana prezydenta do tej pory przynosi efekty.

M.M.: Naszym gościem był poseł Prawa i Sprawiedliwości Jacek Kurski.

(J.M.)