Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 18.06.2009

Dobry czas na debatę kompetencyjną

To musi być zapisane, daj Boże w Konstytucji, co należy się premierowi i rządowi, jaką politykę prowadzi, a co może prezydent.

Wiesław Molak: W naszym studiu zapowiadany gość: Grzegorz Schetyna, Wicepremier i Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji. Dzień dobry, witamy.

Grzegorz Schetyna: Dzień dobry panu, dzień dobry państwu.

W.M.: No i jeszcze chcę dodać: rekordzista Guinessa w kozłowaniu.

G.S.: Współrekordzista.

W.M.: Policzył pan, ile osób kozłowało wczoraj?

G.S.: Byli lepsi ode mnie, bo jak jest taka impreza, jak bicie rekordu Guinessa, to musi być specjalna komisja, która zagwarantuje rzetelność próby. I tak się też stało, wszyscy ludzie w 7 miastach czy cała młodzież w 7 miastach, w których rozgrywane będą mecze mistrzostw Europy we wrześniu w koszykówce, musiała się zarejestrować. I tych ludzi było ponad 30 tysięcy, 31 tysięcy, tak że to ogromny rozmiar, ogromna ilość. Przypomnę, że rekord, który był bity wczoraj, został pobity i wynosił 5 tysięcy, tak że więc skala jest ogromna.

W.M.: Przypomniały się dobre czasy Śląska Wrocław?

G.S.: Tak, tak, zawsze jak mam piłkę do koszykówki w ręku, to zawsze mi się przypomina.

H.S.: W koszykówce grał pan czy gra pan na pozycji rozgrywającego. A w rządzie?

G.S.: A w rządzie jestem ministrem spraw wewnętrznych i administracji i wicepremierem. Nic się nie zmieniło, tak mi się wydaje przynajmniej.

H.S.: Ale nie rozgrywa pan niczego w rządzie?

G.S.: Współrozgrywam. Rozgrywającym głównym...

H.S.: Jest Donald Tusk rozumiem.

G.S.: Jest premier Tusk, tak. Zawsze rząd spoczywa, jest pełną odpowiedzialnością premiera. Tak zawsze jest.

H.S.: Panie premierze, czy komplikuje się sytuacja, jeśli chodzi o poparcie dla Jerzego Buzka?

G.S.: Nie mamy takich informacji, nie mamy takiej wiedzy. Oczywiście, wszystko tak naprawdę się zaczyna, dzisiaj jest taki kluczowy moment w Brukseli....

H.S.: No ale z tych informacji, które mamy, wynika, że kluczowym elementem będzie poparcie czy wybór szefa Komisji Europejskiej i kwestia Jose Manuela Barroso, ma mieć przedłużoną kadencję do końca października, do momentu, kiedy właściwie będzie jakaś jasność w sprawie traktatu lizbońskiego, a dopiero potem ewentualnie można będzie mówić o kandydaturze czy poparciu dla kandydatury Jerzego Buzka.

G.S.: Proszę też zrozumieć, że wiele rzeczy będzie się działo przez te najbliższe godziny. To nie jest... To jest rozdanie bardzo poważne na dwa i pół roku. Nie jest tak, że Jerzy Buzek jest jedynym kandydatem na stanowisko. Musimy też to wziąć pod uwagę. Dlatego trzeba bardzo w taki spokojny, racjonalny sposób zachować zimną krew, rozmawiać i budować, jeszcze bardziej wzmacniać pozycję Jerzego Buzka, znaczy dodawać kolejne głosy, kolejne poparcia. Jest, oczywiście, tak, że ta kwestia traktatu lizbońskiego ona wraca, bo ona jest... ten traktat nie jest przyjęty, Polska, prezydent Lech Kaczyński cały czas go nie podpisał. To jest rzecz, która nam nie pomaga w tych rozmowach i w tych rozgrywkach...

H.S.: Ale czy też specjalnie przeszkadza?

G.S.: Pokazuje, że w Polsce nie ma jednoznacznej opinii, jeśli chodzi o traktat lizboński, który jest taką wspólną dumą całej Unii Europejskiej i tych wszystkich, którzy w Brukseli dzisiaj się pojawią.

H.S.: No ale czy na przykład premier Donald Tusk usłyszał jasno na przykład taką wypowiedź: jak mamy poprzeć premiera Jerzego Buzka, skoro wy nie podpisaliście traktatu lizbońskiego?

G.S.: Oczywiście, że nie tak jak sformułował pan redaktor, ale wszyscy wielokrotnie pytali nas, także premiera Tuska: dlaczego prezydent Kaczyński nie podpisuje traktatu lizbońskiego i kiedy go wreszcie podpisze? To zawsze wraca. Tak samo teraz.

H.S.: Ale odpowiedź już jest znana – prezydent czeka na głosowanie w Irlandii.

G.S.: Tylko Polska jako kraj duży, który chce liczyć się w Europie, liczy się, a chce mieć konkretne osiągnięcia w Unii Europejskiej, także jeśli chodzi o administrację, musi być tym, który nie stawia znaków zapytania przy tak fundamentalnej sprawie, jak traktat lizboński. Polska brakiem decyzji prezydenta ten znak zapytania postawiła i to nie pomaga. Ja nie mówię, że to nam sparaliżuje całą pracę, bo ona jest... ta rzecz jest zbyt ważna, żeby o tę kwestię rozbiła się decyzja co do Jerzego Buzka.

H.S.: Rozumiem, że premier Donald Tusk na razie jest zadowolony z rozmów z prezydentem Lechem Kaczyńskim w sprawie poparcia prezydenta dla zabiegów o to, by Jerzy Buzek został szefem Parlamentu Europejskiego.

G.S.: Wczorajsza rozmowa była dobra z tego, co wiem. Niepotrzebne są tylko takie okolice, które pojawiają się wokół, już w samym Pałacu Prezydenckim wokół prezydenta.

H.S.: Jakie to okolice?

G.S.: No, mówię o wypowiedzi szefa Kancelarii, który analizuje, czy Jerzy Buzek jest formalnie zgłoszony, czy ta kandydatura jest, czy nie ma, on uważa, że nie ma, a wszyscy wiedzą, w całej Europie wszyscy wiedzą, że jest. I to jest tak, że jeżeli chadecy...

H.S.: No tak, ale wszyscy mamy za sobą doświadczenie związane z Radosławem Sikorskim, który właściwie niby był kandydatem Polski na szefa NATO, a właściwie to nie był.

G.S.: To zupełnie inne doświadczenie, bo, oczywiście, nie był formalnym. Tam było dwóch kandydatów formalnie zgłoszonych. Dzisiaj jest tak, że Jerzy Buzek zostanie przyjęty jako oficjalny kandydat chadecji w Europejskiej Partii Ludowej, czyli tego miejsca, gdzie jest Platforma i Polskie Stronnictwo Ludowe, wtedy, kiedy wszystko będzie ustalone, znaczy kiedy będzie wszystko wewnątrz dorozumiane i ustalone, że jest kandydatem, a jeżeli będzie kandydatem, to znaczy że jego zwycięstwo jest pewne, bo będzie consensus na jego wybór. Dzisiaj potrzebny jest jeden polski głos mówiący, że tak, Jerzy Buzek jest wspólnym kandydatem całego naszego kraju, także prezydenta. Ja odbierałem te sygnały płynące z Kancelarii na początku jako takie ewidentne wsparcie. Chciałbym, żeby tak było.

H.S.: Á propos, jeśli chodzi o traktat lizboński – przecież Niemcy też właściwie nie ratyfikowały tego traktatu.

G.S.: Tak, to jest kwestia, ale inna sytuacja jest w Irlandii, inna jest, gdzie... która czeka na referendum, które odbędzie się w październiku, inna w Niemczech, Czechach i w Polsce. W Czechach i w Polsce traktat lizboński jest elementem rozgrywki politycznej cały czas. W Niemczech to kwestia konstytucyjna, a nie żadna inna. Mam nadzieję, że wszystko jest na dobrej drodze i będziemy się wspólnie cieszyć i ze zwycięstwa Jerzego Buzka, a później z tego, że Irlandia przyjmie traktat lizboński.

H.S.: Panie premierze, czy jest jasność w sprawie polskiej kandydatury na stanowisko szefa jakiejś komisji Unii Europejskiej?

G.S.: Na pewno jest tak, że Polska będzie miała komisarza...

H.S.: No, to wiadomo...

G.S.: To jest jasne, tak.

H.S.: ...bo każdy z krajów członkowskich będzie miał swojego komisarza.

G.S.: Tak jest. Jest pytanie, czym ten komisarz się będzie zajmować, jakie...

H.S.: Znaczy pytanie może jest takie: kto nim będzie?

G.S.: Nie, najpierw pytanie jest takie: co nam się... Bo, oczywiście, komisje to tak jak teki w rządzie, są te najważniejsze czy kluczowe, są troszkę mniej ważne. Walczymy o to, żeby otrzymać tekę czy otrzymać komisję gospodarczą, marzylibyśmy o tym, żeby to była komisja, która zajmuje się przemysłem. I jeżeli to będą komisje gospodarcze, to rzeczywiście faworytem jest Janusz Lewandowski. O tym mówiło się i mówi i tutaj się nic nie zmienia. Ale być może, nie wiemy, jak jest, bo w Europie rozdaje się te stanowiska i czy dochodzi do podziału tych stanowisk po kolei, zaczyna się od tych najważniejszych, czyli od szefa Parlamentu Europejskiego, potem przechodzi się na frakcje, szefostwo frakcji w Parlamencie Europejskim, potem na komisje w Parlamencie Europejskim i tak dalej, i tak dalej. Potrzebujemy czasu, żeby to wszystko przygotować i wspólnej gry. Mamy nadzieję, że uzyskamy bardzo dużo w rozgrywce o szefa Parlamentu Europejskiego i potem przy komisjach europejskich będziemy mogli sięgnąć po te najważniejsze.

H.S.: Ale minister Dowgielewicz mówi, że kandydatem Polski na stanowisko szefa jakiejś komisji europejskiej jest Janusz Lewandowski. Czy wyszedł przed orkiestrę, mówiąc te słowa?

G.S.: Tak, ale to było wczoraj z tego, co wiem, dlatego minister Dowgielewicz popisał się czy zaprezentował taki skrajny optymizm, bo to oznaczałoby, że my dostajemy Jerzego Buzka jako szefa Parlamentu Europejskiego, a później, w następnym rozdaniu komisyjnym dostajemy jedną z najważniejszych komisji gospodarczych i wtedy kandydatem, jak zostało powiedziane, jest Janusz Lewandowski.

W.M.: Jedno z najważniejszych, ale jak na przykład powiedział Konrad Szymański, europoseł z Prawa i Sprawiedliwości, alarmuje wręcz, że to nie jest najważniejsza komisja, nie będziemy mieli wpływu na politykę gospodarczą Unii.

G.S.: Ale cóż ja mogę powiedzieć? Wypowiedzi polityków PiS-u od czasu wyborów są takie niezborne i trudne do zracjonalizowania, wynikają bardziej z frustracji.

H.S.: Powiedział pan „skrajny optymizm” ministra Dowgielewicza. Czy...

G.S.: Tak, znaczy w tej sytuacji, bo to oznaczałoby, że mamy dwa dobre...

H.S.: Czyli dwa dobre stanowiska dla Polski to jest skrajność, tak?

G.S.: Znaczy najlepsze, nie...

H.S.: Najlepsze.

G.S.: To tak trzeba sobie powiedzieć. Więc czy jesteśmy gotowi na to, czy jesteśmy już tak silni? Na pewno jest tak, że wyniki wyborów pokazują, wszyscy są zdumieni, że to jest możliwe, że partie rządzące – Platforma i PSL – uzyskały tak dobry wynik, bo to jest razem dużo ponad... trochę ponad 50% mandatów. To jest najlepszy wynik w Europie, jeśli chodzi o partie rządzące.

H.S.: Panie premierze, czy dymisja ministra Grabarczyka jest przesądzona?

G.S.: Nie, tak jak powiedział pan premier Tusk, do końca czerwca minister Grabarczyk musi przedstawić koncepcję finansowania wszystkich odcinków autostradowych kończących budowę systemu autostrad A1, A2 i A4.

H.S.: A jak tego nie zrobi?

G.S.: To wtedy – tak zapowiedział premier Tusk – kończy swoją misję w rządzie.

H.S.: I wtedy co?

G.S.: No i wtedy będzie pewnie inny minister.

H.S.: Podobno jest szykowany do tego, by powalczyć o fotel prezydenta Łodzi.

G.S.: Tego nie można wykluczyć, ale ja wierzę i trzymam kciuki za ministra Grabarczyka, że nie będzie jeszcze w tym rozdaniu. Zresztą wybory samorządowe są za kilkanaście miesięcy, więc to jeszcze dużo czasu. Ja liczę, że... bo tego oczekują od nas Polacy, koncepcji finansowania i przygotowania tego ostatniego kroku, czyli systemu finansowania autostrad, tych, które tworzą taki domykający się system. Wierzę, że tak będzie.

H.S.: A w skali od 1 do 10 jak bardzo zagrożona jest pozycja ministra Grabarczyka?

G.S.: To trudno powiedzieć, wie pan, bo tu nie jest... nie ma giełdy nazwiska, jeśli chodzi o nazwiska ministrów. Każdy jest oceniany przez to, co robi czy czego nie robi. Tą osobą, która ocenia jest premier Tusk i do niego należy decyzja, on ma prawo wskazywania czy budowy jakby personalnej koncepcji rządu. To jest rząd, za który on odpowiada.

W.M.: Taka giełda w dzisiejszym gazetach, Rzeczpospolita taki ranking opracowała: „Najlepszy premier po Donaldzie Tusku” – 23% Bronisław Komorowski, 20% Jerzy Buzek, 11% Hanna Gronkiewicz-Waltz, 9% Janusz Palikot, 9% Waldemar Pawlak, 9% Grzegorz Schetyna.

G.S.: Tak, zawsze jest miło, jak dochodzi do giełdy nazwisk, natomiast...

W.M.: Miło jest, jak się zajmuje 6. miejsce?

G.S.: Tak, ja zawsze mówię i powtarzam: to nie jest dla mnie... Ale ex aequo.

H.S.: No dobrze, ale...

G.S.: Nie jest dla mnie celem, żeby być premierem. Ja chcę, żeby ten rząd dobrze sobie radził i robię wszystko, żeby tak się działo.

H.S.: Ale Nasz Dziennik pisze, że jeśli chodzi o ewentualną schedę po premierze Donaldzie Tusku, jeżeli zostałby prezydentem, to Tusk i jego najbliższe otoczenie wolałoby na tym stanowisku kogoś innego, najchętniej Jana Krzysztofa Bieleckiego. „Bielecki za Tuska” – taki tytuł z Naszego Dziennika.

G.S.: Tak, ja nie chcę podważać wiarygodności tej gazety, chociaż nie byłoby to trudne, ale...

H.S.: Nie mówi się w Platformie Obywatelskiej o Krzysztofie Bieleckim?

G.S.: Nie ma tematów w Platformie, rozdań, co będzie, jeżeli pan premier Tusk zostanie prezydentem, bo to jest...

H.S.: Ale sam pan przecież ten temat wywołał swoją wypowiedzią, że jest rozważana nawet taka koncepcja, że ewentualny prezydent Donald Tusk mógłby być dalej liderem Platformy.

G.S.: Tak, wywołałem, żeby podkreślić, pokazać, jak bardzo partyjna jest prezydentura Lecha Kaczyńskiego, i odpowiedź tu jest bardzo jednoznaczna: Polacy chcą prezydentury ponadpartyjnej, takiej wspólnej. Natomiast jeśli chodzi o to, o co pyta pan redaktor, sprawa jest absolutnie otwarta. Ja uważam... Platforma jest partią odpowiedzialną, dużą, po zwycięskich wyborach, akceptowaną przez Polaków. To nie jest kwestia jednej czy dwóch osób, ich ambicji, celów czy nawet marzeń. To musi być bardzo racjonalna... to muszą być bardzo racjonalne decyzje. To jest jeszcze naprawdę kilkanaście miesięcy. Dzisiaj jesteśmy odpowiedzialni przed Polakami, żeby w dobry sposób chronić ich przed skutkami kryzysu ekonomicznego. To jest najważniejsze, a nie personalne gry, które odbędą się za kilkanaście miesięcy.

H.S.: Dostał pan reprymendę od na przykład premiera za tę wypowiedź?

G.S.: Nie, rozmawialiśmy z uśmiechem, mówiąc, jak niewiele trzeba, żeby wywołać taką rzeczywiście medialną, ale też polityczną burzę, bo ta debata jest prawdziwa. I my do niej wrócimy – jak stworzyć system, w którym prezydent z premierem będą dobrze współpracować, będą skazani na współpracę, a nie będą mogli podstawiać sobie nogę. Znaczy nie chcemy powtórzyć tych złych rzeczy, które miały miejsce jeszcze kilka miesięcy temu. To musi być zapisane, daj Boże w Konstytucji, co należy się premierowi i rządowi, jaką politykę prowadzi, a co może prezydent.

H.S.: Czyli chcecie zmienić Konstytucję?

G.S.: Przed tą debatą jesteśmy, chcemy debaty, chcemy o tym rozmowy spokojnej, racjonalnej, nie w kampanii wyborczej, a dużo przed. Więc to jest dobry czas.

H.S.: No tak, ale cały czas właściwie mamy kampanię wyborczą, bo zakończyliśmy kampanię do Parlamentu Europejskiego, przed nami kampania do wyborów prezydenckich, samorządowych, a później do sejmu i senatu.

G.S.: Tak, ale to jeszcze 16 miesięcy, więc... Kampania jest stale, ale mam nadzieję, że te rozmowy w 2009 roku będą bardziej takie racjonalne, spokojne i rzeczywiście odpowiedzialne niż te przed samymi wyborami.

W.M.: No i do tego wszystkiego mamy już strategię na 2030 rok, będziemy żyli dłużej, będziemy jeździć autostradami, zostaniemy potęgą gospodarczą.

G.S.: Tak, to jest plan... Rozumiem, że odnosi się pan do planu „Polska 2030” przedstawionego wczoraj przez premiera Tuska i ministra Boniego. Tak, to są wyzwania, o tym trzeba mówić, do takiej debaty trzeba doprowadzić, trzeba takie plany, takie koncepcje pisać. Nie można uciekać od tego. Znaczy to jest też domena, to musi być też domena rządu, jak widzieć rzeczy strategicznego rozwoju.

W.M.: Nawet za 20 lat.

G.S.: Nawet za 20 lat.

H.S.: No i pożyć jeszcze właśnie te 21 lat, żeby się przekonać...

G.S.: Tego wszystkiego sobie życzymy, oczywiście, jak najdłuższego...

H.S.: Dziękujemy bardzo.

W.M.: Grzegorz Schetyna, Wicepremier i Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji, w Sygnałach Dnia.

(J.M.)