Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 29.01.2008

Rząd nie zaspał

Po cichu rząd rozwiązuje ten problem, a nie załatwia jakiejś sprawy w sposób PR-owski. Wydaje mi się, że kryzys [na granicy] już jest za nami.

Jacek Karnowski: Naszym gościem w szczecińskim studio Sygnałów Dnia jest poseł Sławomir Nitras, Platforma Obywatelska. Dzień dobry, panie pośle.

Sławomir Nitras: Dzień dobry, witam ze Szczecina, pięknego Szczecina.

J.K.: Panie pośle, „Prezydent nagle cofnął Radosława Sikorskiego”, taki tytuł w dzisiejszej...

S.N.: Przywołał raczej.

J.K.: Przywołał, tak. Tytuł z Dziennika przywołałem, ale „Sikorski do Pałacu”, to z kolei z innej gazety. Jak pan ocenia całe to zdarzenie? Bo minister Jakubiak na przykład z Kancelarii Prezydenta mówi tak: „Minister Sikorski urządza teatr. Jego zachowanie to niepoważny żart”, a chodzi jej o to, że minister Sikorski rzeczywiście został przywołany przez prezydenta, ale nie podano godziny i wcale nie musiał wychodzić ze spotkania ministrów spraw zagranicznych Unii Europejskiej tak nagle.

S.N.: No wie pan, to trudno komentować, bo za mało jeszcze wiemy na ten temat. Może i dobrze, że pan minister Sikorski unika komentowania tego wczorajszego spotkania tak na gorąco. Myślę, że pan minister Sikorski jest troszeczkę pod taką presją po tych ostatnich zdarzeniach, których nie chcę już przywoływać. Myślę, że rząd nie chce zaostrzać już relacji z panem prezydentem i nie chce powodować jakichś nadmiernych napięć i może jest troszeczkę przewrażliwiony, bo z kolei wydaje się, że pan prezydent jest też troszeczkę przewrażliwiony. Ja przypomnę tylko, że pan minister chyba nie do końca mógł odczytać intencje pana prezydenta, dlatego że kiedy prosił o rozmowę telefoniczną wczoraj, która mogłaby chociaż wyjaśnić, kiedy musi być, czy natychmiast, czy może być to spotkanie troszeczkę później, to takiej rozmowy odmówiono. Więc ja się nie dziwię reakcji pana ministra, który chciał być w Warszawie jak najszybciej po to, żeby choćby przed ważną wizytą w Stanach Zjednoczonych czy na Ukrainie, bo przypomnę, że takie dwie wizyty czekają pana ministra, nie zaostrzać tych wewnętrznych relacji, bo to byłby zły sygnał dla naszych partnerów, że są jakieś nieporozumienia na linii premier-prezydent-rząd. Więc wydaje mi się, że jego pośpiech był zrozumiały. Jak rozumiem, trzeba popracować nad tymi relacjami, bo tak być nie może, że nie ma jakiejś takiej nici porozumienia elementarnej, wydaje się (...).

J.K.: Bo te relacje prezydent-premier wydawało się przez chwilę, był taki moment, że one się poprawiły, ułożyły, a teraz znowu co chwilę mamy iskrzenie.

S.N.: No, ja się nie mogę z tym zgodzić. Myślę, że czas pokaże i opinia publiczna oceni, kto jest bardziej wrażliwy i kto jest w stopniu większym przyczyną tych nieporozumień. Na pewno wydaje się, że zachowanie pana ministra Sikorskiego powinno być zrozumiałe, znaczy nie chcąc zadrażniać sytuacji, a nie mogąc uzyskać informacji telefonicznej, co ma być przedmiotem spotkania i jaki ma być czas spotkania, postarał się być jak najszybciej. Trudno go za to winić. Czas pokaże, czy komentarze obu panów, czy Urzędu Prezydenta pokażą, czy ta sprawa rzeczywiście wymagała zrywania rozmów czy nieobecności prezydenta w trakcie rozmów o Kosowie, istotnej części Europy i wielkim problemie Europy, czy nie. Na pewno zły to jest pomysł, żeby w ten sposób układać relacje i myślę, że pan prezydent powinien jako gospodarz tych rozmów zadbać o lepszą atmosferę.

J.K.: Mamy kryzys na granicach, a wczoraj prezes PiS Jarosław Kaczyński powiedział tak: „PO wykazuje niebywałą wręcz bezradność wobec problemów na granicy”. Czy rząd tu rzeczywiście zaspał, czy rząd przegapił moment, kiedy był czas na interwencję?

S.N.: Taka rola pana posła Kaczyńskiego, by mówić, że rząd zaspał. Ja się mu nie dziwię, jego komentarzom, bo taka jest jego rola od kilku miesięcy. Warto jednak w tym miejscu przypomnieć, że jeszcze kilka miesięcy temu jako premier Rzeczpospolitej pan Jarosław Kaczyński planował likwidację służby celnej w Polsce i chciałbym zobaczyć, jak w obecnej atmosferze by ten projekt zrealizował. Warto o tym pamiętać. Wydaje mi się, że rząd nie zaspał. Oczywiście, mamy ogromny problem na granicach, mamy problem z dwóch stron. Z jednej strony problem urzędników państwowych, którzy uważają, że są zbyt słabo wynagradzani i na pewno biorąc pod uwagę rozwój gospodarczy kraju i tę presję ogólną, którą chyba każdy z nas czuje, jest to do pewnego stopnia uzasadnione, z drugiej strony mamy moim zdaniem niedopuszczalny sposób strajkowania, który powoduje ogromne straty dla gospodarki, ale przede wszystkim taki brak elementarnego szacunku dla drugiego człowieka. Myślę, że rząd nie zaspał, bo przecież przypomnę – dzisiaj Rada Ministrów będzie tym tematem się zajmowała, przede wszystkim tym tematem. Wydaje się, że coraz bliżej porozumienia i co ważne, tego nie widzę w komunikatach prasowych, a trzeba to podkreślić, że celnicy wracają do pracy, znaczy przyjęli wstępnie propozycje podwyżek, wiele wskazuje na to, że te podwyżki będą co najmniej na poziomie 500 złotych na rękę (przepraszam za ten kolokwializm) i co ważne, dzisiaj wracają do pracy, znaczy już nie ma problemu na dzień dzisiejszy tego, że po jednym celniku jest na przejściu granicznym, tylko ta absencja w pracy jest coraz mniejsza. Po cichu ten jednak rząd rozwiązuje ten problem, a nie załatwia jakiejś sprawy w sposób PR-owski. Ja jestem dobrej myśli, wydaje mi się, że ten kryzys już jest za nami i z dnia na dzień będzie coraz lepiej.

J.K.: Ale czy zaniedbano zdaniem pana na przykład sprawy pomocy kierowcom, którzy czekali po kilkadziesiąt godzin w tych kolejkach? Nie dostarczono na przykład ciepłych posiłków, co uczyniła z kolei strona ukraińska po swojej granicy.

S.N.: Tak, tak, tak. No, ja nie byłem na tej granicy, więc mi trudno dokładnie powiedzieć. Na pewno jeżeli tak było, to na pewno tak. Ja tylko przypomnę... Nie jestem specjalistą w tej materii, ale przypomnę, że właścicielem czy takim gospodarzem przejść granicznych, również kolejek, są służby, które na tych granicach pracują. I mówiąc o tym, że ten strajk był nie w porządku wobec drugiego człowieka, to miałem na myśli, że w ten sposób ludzi traktować nie wolno, ludzi, którzy są naszymi klientami w dużym stopniu, również tych służb. I jeżeli można mieć pretensję, to przede wszystkim do ludzi, którzy pracują na tych granicach, że pozwalają na to, by ta praca drugiego człowieka w ten sposób wyglądała. Ale na pewno też do służb państwa, wojewodów czy gospodarzy terenu należy mieć uwagi. Nie może być tak, że nie ma toalet czy nie ma się jak umyć, a jedyną możliwością odżywienia się jest rozpalenie ogniska i na dziko wręcz... No, tak być nie może, na pewno nie może się w Polsce zdarzać w XXI wieku. Na pewno z tego należy wyciągnąć wnioski.

J.K.: Panie pośle, pan jest posłem, który uważany jest, postrzegany jako osoba bliska Janowi Rokicie, byłemu politykowi Platformy. Niedawno Jan Rokita wystosował apel do mediów, by dały mu spokój, by nie zajmowały się jego życiem prywatnym. W tym apelu czytelna była taka irytacja, no, może trochę zmęczenie. Co obecnie słychać u Jana Rokity? Zapytam w ten sposób.

S.N.: Wie pan, ja nie chciałbym prywatnie mówić, co słychać, bo to jednak są... ma prawo jak ten list zresztą pokazuje, ma prawo do jakiejś elementarnej prywatności właśnie. Myślę, że ten list był nie tylko apelem do dziennikarzy. Myślę, że on był również apelem do polityków. I ja też chciałbym uszanować ten apel. Jan Rokita wyraźnie chce mieć wpływ na swój los w przyszłości i chce, żeby nie wykorzystywano jego nazwiska do uprawiania bieżącej polityki, do znajdowania mu co chwila nowej roli bez jego wiedzy. W związku z tym ja chciałbym ten apel uszanować i jeśli nas słucha, serdecznie go pozdrowić i uznać, że on ma prawo powiedzieć, czy chce wracać, czy nie chce, kiedy ma to nastąpić, w jakich okolicznościach i jaką rolę dla siebie przewiduje. W związku z tym proszę mnie zrozumieć (...).

J.K.: To jeszcze jedno pytanie – czy te wszystkie półoficjalne, nieoficjalne, poprzez prasę propozycje stanowisk dla Jana Rokity, pojawiło się nagle gdzieś tam CBA, ambasador w Hiszpanii, jakiś think tank Platformy, czy to jest taka zabawa ze strony osób nieżyczliwych Janowi Rokicie w szeregach Platformy? Taka zabawa nim?

S.N.: Tego nie zakładam. Ja wiem, że przynajmniej... bo ja nie jestem autorem, też nie wszystko ze mną konsultowano, te wszystkie pomysły, nie wiem, na ile one są faktem, na ile są tylko jakimś przekłamaniem dziennikarskim. Ja wiem, że na przykład Zbigniew Chlebowski z tą ostatnią swoją propozycją dotyczącą pracy przy ordynacji wyborczej moim zdaniem on miał dobre intencje, tylko nie zawsze dobre intencje idą w parze z uczynkami, które druga strona rozumie podobnie. Myślę, że to była pewnego rodzaju może niezręczność i nie przywiązywałbym do tego jakiejś... Znaczy wagę bym przywiązywał, natomiast nie chciałbym zakładać złych intencji. Pomiędzy intencją a skutkiem działania często jest efekt nienajlepszy wbrew intencjom i myślę, że tak było w tej sytuacji. Ale to powinna być nauczka, że nie powinniśmy na pewno bez wiedzy Jana Rokity, bez ustaleń z nim używać publicznie jego nazwiska w kontekście objęcia jakichś funkcji, dlatego że on się wycofał z życia publicznego rzeczywiście i dla niego może to być niezręczne. Znaczy niezręczne może być dla niego to, że powstaje obraz, jakoby on zabiegał o jakieś funkcje czy w sposób nagły, nerwowy wręcz próbował w jakikolwiek sposób znaleźć sobie miejsce w polityce. Myślę, że gdyby on tego chciał, to jest w stanie to bez niczyjej pomocy sobie uczynić. Z czyjąś pomocą na pewno byłoby mu to łatwiej, ale najpierw musi chcieć. Na razie nie wykazał takiej woli, a ci, którzy mogliby mu taką propozycję złożyć, powinni w mojej ocenie najpierw wykonać do niego numer telefonu, wykonać do niego telefon. Ciekawostka – Jan Rokita posiada już komórkę. Jeżeli ja osobiście uznam, że jest to sprawa rzeczywiście poważna, to służę tym numerem każdemu, kto chciałby mu taką propozycję złożyć. A prosiłbym (przepraszam, że może trochę w imieniu Jana Rokity), by nie robić tego w sposób, w jaki dotychczas to było robione.

J.K.: Bardzo dziękuję. Ze Szczecina Sławomir Nitras, poseł Platformy Obywatelskiej. Dziękujemy, panie pośle.

S.N.: Kłaniam się nisko, do widzenia.