Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 02.10.2008

Oddychający piłką

Człowiek jest piłką przesiąknięty, dużo jej zawdzięcza, z piłką jest złączony i do ostatniego dnia życia będzie chciał coś mieć w piłce do powiedzenia

Marek Mądrzejewski: Naszym gościem jest człowiek, który 80 razy grał w naszej reprezentacji narodowej, w 21 meczach zdobywał bramki, a strzelił ich 24 (mam nadzieję, że się nie pomyliłem), kandydat na prezesa PZPN – Zbigniew Boniek. Witamy serdecznie.

Zbigniew Boniek: Dzień dobry, witam serdecznie.

M.M.: Czy pan rozumie, dlaczego minister Drzewiecki zafundował PZPN–owi kuratora?

Z.B.: To znaczy można powiedzieć, że sprawa jest chyba dość jasna, że minister zrobił kontrolę w Polskim Związku Piłki Nożnej, która wykazała jakieś tam braki, szczególnie braki prawno–organizacyjne, bym powiedział bałagan w papierach, o, tak bym to nazwał, i zdecydował o tym, że zwrócić się do Trybunału Arbitrażowego. Natomiast ja podzielam zdanie ludzi, którzy (...) wcześniej, (....) że (...) jest fatalny, po prostu mogły się odbyć normalnie, mam nadzieję, że się odbędą normalne, demokratyczne wybory. I ja na przykład muszę powiedzieć, że jestem jednym z kandydatów i moją ambicją jest to, żeby być prezesem Polskiego Związku Piłki Nożnej, ale żeby mieć satysfakcję z tego. Nie chciałbym być prezesem Związku, który jest społecznie nie aprobowany, to którego wszyscy mają określone zdanie. W związku z tym pierwszą rzecz, którą ja na przykład zrobiłbym, jakbym był prezesem Polskiego Związku Piłki Nożnej, to jest przede wszystkim naprawa i ujednolicenie prawa związkowego, tak ażeby nie było żadnych interpretacji, żeby nie było żadnych machlojków, żeby nie można było pozwolić ludziom tym prawem manipulować. (...)

M.M.: Ale może minister chciał panu pomóc jako potencjalnemu prezesowi, to znaczy przeprowadzić pewne niezbędne porządki wcześniej, przed wyborem.

Z.B.: Możliwe, że miał taką intencję, natomiast ja muszę powiedzieć, że mi się wydaje, że ja na przykład sam też dałbym sobie radę, bo mógłbym wziąć grupę trzech, czterech dobrych, mądrych, fajnych prawników, mógłbym zapoznać się z analizą i wytycznymi po kontroli i dostosować się do tego, co sugeruje Ministerstwo Sportu. Natomiast wprowadzanie kuratora, w tym pana Zabłockiego przede wszystkim, to jest jakaś dla mnie troszeczkę sprawa lekko niezrozumiała, ale wydaje mi się, że tutaj nie ma się co specjalnie podniecać, bo ja uważam, że przy dobrej woli Polskiego Związku Piłki Nożnej i ministra sportu w przeciągu jednego, dwóch dnia tę sprawę rozwiążą.

M.M.: Mówiono o panu: piłkarz z charakterem, złośliwi dodawali: nawet z charakterkiem, zważywszy na pańską zadziorność. Czy burzy w panu krew szantaż ze strony FIFA i zapowiadane walkowery naszej reprezentacji?

Z.B.: Nie, natomiast (....) nie burzy, no bo jakby pan [wziął] pod uwagę... gdyby pan się zastanowił nad jednym pytaniem. Polski Związek Piłki Nożnej już dawno podobno jest zawieszony. Ale kto zawiesił ten zarząd? No bo kurator mówi, że to nie on, Trybunał Arbitrażowy mówi: myśmy nikogo nie zawieszali, jeden z ludzi blisko Trybunału Arbitrażowego wczoraj publicznie powiedział, że Trybunał nie ma takiego mandatu, tego nie mógł zrobić. W stosunku do PZPN–u nie odbywa się żadna w tej chwili jakaś rozprawa, debata nad nieprawidłowościami. Wszedł człowiek do Związku i powiedział, że Związek zawiesza. No to nie dziwi mnie reakcja ludzi, którzy powiedzieli: my nie przyjmujemy zawieszenia.

Natomiast niech pan weźmie pod uwagę jedną rzecz – że FIFA jest organizacją, która zrzesza dwieście czy trzysta krajów, gdzie są kraje z Afryki, z Azji, z Ameryki, gdzie są kraje, gdzie rządzą junty wojskowe, gdzie jest dyktatura. Jeżeliby tak prawdę powiedziawszy pozwolili manipulować w związkach, no to byłoby... różnie by to wyglądało.

Natomiast ja muszę panu powiedzieć szczerze absolutnie, że ja jestem za tym, żeby było prawo, żeby był porządek, żeby nie było problemów, żeby błędy naprawiać i uważam, że też Związek przykładowo nie może absolutnie nikomu podlegać, ale to wcale nie znaczy... ja myślę, że tak samo myśli wielu działaczy w Polskim Związku Piłki Nożnej, ale to wcale nie znaczy, że trzeba było wprowadzić kuratora w tej chwili. Ale mówię – to jest w tej chwili nieistotne, bo ja uważam, że tę sprawę się rozwiąże w przeciągu jednego, dwóch dni.

M.M.: No a dlaczego tak długo, mimo różnego rodzaju spostrzeżeń, zainteresowania prokuratury i tak dalej, tak długo sami działacze nie potrafili tego zrobić? No przecież przyzna pan, że w świecie działaczy piłki nożnej dzieje się źle, że to określenie „bagno”, które powtarza się w wypowiedzi choćby naszych słuchaczy, ma swoje uzasadnienie.

Z.B.: Wypadkowa problemów polskiej piłki, nawet związanych z korupcją, jest niczym innym jak wypadkową też tego, co się dzieje w polskim społeczeństwie, to znaczy tak nie musi być i z tym trzeba absolutnie, absolutnie walczyć. Ja muszę panu powiedzieć, że ja pana absolutnie rozumiem i podzielam pańskie zdanie, tym bardziej że widząc te wszystkie problemy, to powiedziałem panu wcześniej i powtarzam, dlaczego ja kandyduję na prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej – bo człowiek jest tą piłką przesiąknięty, dużo jej zawdzięcza, z tą piłką jest złączony i wydaje mi się, że do ostatniego dnia mego życia zawsze będą chciał coś mieć w piłce do powiedzenia, pomóc coś, stworzyć jakiś nowy, lepszy schemat, żeby piłka lepiej funkcjonowała.

No ale pytanie jest takie: czy nie byłoby lepiej, żeby zrobił to ktoś, kto za trzy dni zostanie prezesem? Oczywiście, w zależności, kto będzie prezesem, jeden może to zrobić lepiej, drugi gorzej, jeden może mieć lepszą ideę, ja mogę mieć gorszą ideę i tak dalej, natomiast szczerze powiedziawszy wie pan, no...

M.M.: Ale wie pan, są ludzie, którzy obawiają się tego, że na przykład dotychczasowy prezes, który wielokrotnie składał potem, odwoływał obietnice, już ustąpi, znajdzie coś takiego, jakąś metodę na to, żeby zaskoczyć nas po raz kolejny trwaniem, przyśrubowaniem do tego fotela.

Z.B.: Ale prezes dzisiaj może być do fotela przyśrubowany tylko i wyłącznie postacią nowego prezesa i poprzez nowego prezesa, bo pan Listkiewicz, jeżeli formalnie, zwróćmy uwagę, absolutnie nie kandyduje i pan Listkiewicz wydaje mi się nie będzie we władzach Polskiego Związku Piłki Nożnej, przynajmniej nie byłby we władzach Polskiego Związku Piłki Nożnej, jeżeli to ja albo moja kandydatura byłaby poparta przez, powiedziałbym, działaczy Polskiego Związku Piłki Nożnej.

M.M.: Ale pan Listkiewicz jest w pewnym sensie symbolem, symbolem pewnego układu działaczy, który bardzo dobrze, z korzyścią dla siebie funkcjonował przez lata. I co mogłoby się zdarzyć takiego, żeby ten układ został rozbity? Nawiasem mówiąc, to ci ludzie właśnie wybieraliby czy będą wybierali nowe władze PZPN.

Z.B.: No tak, bo na tym demokracja polega, że jeżeli ci ludzie, przykładowo założymy, że ci ludzie wybraliby, nie wiem, następnego człowieka, Bońka, który chce robić to samo, co robi Listkiewicz, chce dalej bronić przykładowo pana Listkiewicza (...).

M.M.: No bo na przykład usidliliby Bońka, wciągnęliby go w sieć swoich interesów.

Z.B.: Ale ja muszę panu powiedzieć jedną rzecz – tam nikt nie ma żadnego interesu, tam wszyscy chcieliby też dobrej piłki, tylko nie bardzo wiedzą tak do końca, jak to zrobić, dlaczego trzeba im wytyczyć nowe drogi, dać im nowe nadania. Trzeba po prostu (...)

M.M.: Może trzeba oprócz dobrych piłkarzy mieć też niezłych działaczy.

Z.B.: Oczywiście, trzeba mieć dobrych piłkarzy, bo kiedyś mieliśmy wyniki reprezentacji. Mogę pan powiedzieć, że działaczy jeszcze mieliśmy dużo, dużo gorszych. Natomiast muszę panu jedną rzecz powiedzieć – jeżeli pan myśli, że ja bym został prezesem Polskiego Związku Piłki Nożnej przykładowo i działacze chcieliby mnie – jak to pan określił – usidlić, tak? U...

M.M.: Tak. Czy wciągnąć w sieć swoich interesów, no.

Z.B.: To ja muszę panu powiedzieć... Muszę pan powiedzieć, że jestem człowiekiem bezkompromisowym, człowiekiem, który ma swój charakter, który ma swoje spojrzenie, człowiekiem, który lubi pracować z ludźmi i lubi korzystać z doświadczeń ludzi. Natomiast ja muszę panu powiedzieć jedną rzecz – jak ja bym się tego pierwszego dnia zorientował, że moje decyzje, mój sposób myślenia, mój profil i idea stworzenia nie Związku, ale piłki, bo Związek jest od tego, żeby prowadził piłkę na terenie całego kraju poprzez (...) związki, poprzez ekstraklasę, żeby jak najmniej pieniędzy wydawał na administrację, a jak najwięcej na szkolenie, na młodzież, żeby piłka była masowa, jak ja bym się w pierwszym dniu zorientował, a muszę panu powiedzieć, a ja nie jestem na tyle stary, żebym nie potrafił analizować pewnych rzeczy, to po prostu bym tym wszystkim trzasnął, no bo wie pan (...).

M.M.: No tak, ale to jest najprostsze rozwiązanie – obrócić się na pięcie i trzasnąć drzwiami, a nie o to nam chodzi.

Z.B.: Tak, dlatego między innymi kandyduję, bo ja uważam, że mam receptę i wiem, jak stworzyć zasady, wiem, jak pomóc i wiem, jakie stworzyć mechanizmy prawne i mechanizmy, bym powiedział, sportowe współrywalizacji, pozwalające na to, żebyśmy mieli lepszą piłkę. Panie redaktorze, niech mi pan wierzy, mi się wydaje, że (...) pana Listkiewicza, który może mieć wady i zalety, ale nikt się nie czuje usatysfakcjonowany tym, że może powiedzieć: ja jestem prezesem Związku, którego nikt tak prawdę powiedziawszy społecznie... nie, nikt nie, ale jest bardzo duża grupa społeczna, która nie akceptuje, która ma do tego Związku określony stosunek i który w jakiś sposób się wyraża. Dlatego ktokolwiek z kandydatów, którzy w tej chwili są, może i będzie wyłącznie myślał o tym, żeby ten Związek polepszyć, żeby polepszyć polską piłkę. A jednym z elementów podstawowym jest naprawa prawa związkowego, które jest nieszczelne, które jest niejednolite...

M.M.: Dobrze...

Z.B.: ...które pozwala na to, że można, nie wiem, trzy dni przed rozgrywkami zrobić fuzję, można grać, można kręcić (...).

M.M.: Dzię–ku–je–my ser–de–cznie.

Z.B.: Rozumiem, reklama. [śmieje się]

M.M.: Zbigniew Boniek, jeden ze stu najlepszych piłkarzy świata, był naszym gościem.

(J.M.)