Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 15.01.2007

Koalicyjne scenariusze

Mamy również prokuraturę i mamy na szczęście sądy i niech odpowiednie organy w państwie demokratycznym zajmą się tą sprawą [Andrzeja Leppera]. Natomiast politycy, ministrowie niech zajmą się tym, do czego ich społeczeństwo powołało ciężką pracą.

Wiesław Molak: Nasz gość – poseł Joachim Brudziński, Sekretarz Generalny Prawa i Sprawiedliwości. Dzień dobry, witamy w Sygnałach.

Joachim Brudziński: Dzień dobry, witam.

Joanna Lichocka: Witam, panie pośle. Gdyby się miał pan pokusić o ocenę stanu koalicji rządowej, to zapewne powiedziałby pan, że jest wszystko w porządku, koalicja pracuje.

J.B.:
No bo tak jest, bo jest to stan, który również dostrzega pani redaktor.

J.L.: Tymczasem od polityków PiS z nieoficjalnych rozmów dziennikarze wiedzą i ja wiem, że PiS rzeczywiście rozważa dość poważnie zmiany w rządzie i w koalicji, także takie, które rozpatrują możliwość stworzenia rządu czy koalicji bez Andrzeja Leppera i być może bez Samoobrony. To jest kryzys?

J.B.:
Panie redaktor, jeżeli chodzi o zmiany w rządzie, to, oczywiście, toczy się przegląd resortów, tutaj nie dzieje się nic nadzwyczajnego, ba, nawet uważam, że po raz pierwszy po 1989 premier rządu roku mobilizuje w ten sposób swoich współpracowników w poszczególnych resortach do znacznie bardziej wytężonej pracy i to dobrze służy zarówno dla mojej formacji, mam taką nadzieję, jak i dla Polaków, bo dobrze jest, jeżeli ministrowie mają poczucie, że ich szef pilnie przygląda im się, przygląda się owocom ich pracy. I ten przegląd resortów trwa i być może, jeżeli premier Jarosław Kaczyński uzna, że w niektórych resortach muszą nastąpić zmiany, żeby ta – mówiąc roboczym językiem – robota posuwała się do przodu, no to ja takiego scenariusza, oczywiście, nie wykluczam, jest to autonomiczna decyzja premiera. Natomiast jeżeli pyta pani o sytuację czy też o współpracę z naszymi koalicjantami...

J.L.: Pytam o wymianę nie byle jakiego ministra, bo Andrzeja Leppera, wicepremiera i lidera koalicyjnego partnera.

J.B.:
Więc zapewniam panią redaktor i wszystkich radiosłuchaczy, że w tej chwili nie jest brany pod uwagę taki oto scenariusz, że Andrzej Lepper z rządu odchodzi, natomiast odnosząc się do tych...

J.L.: Dlaczego nie jest brany pod uwagę taki scenariusz?

J.B.:
Dlatego, pani redaktor, że nie ma powodów do tego, aby sam Andrzej Lepper czy Samoobrona z rządu wystąpiła, gdyż rządy mniejszościowe nie są dobrym rozwiązaniem ani dla partii, która taki rząd tworzy, ani przede wszystkim dla Polaków, dla obywateli, dlatego że już wielokrotnie byliśmy świadkami, rząd mniejszościowy, a szczególnie w takim czasie, w jakim jesteśmy w tej chwili, to znaczy mam na myśli tutaj próbę absorpcji olbrzymich środków unijnych, które od 2007 roku właśnie w Polsce mają się pojawić, i rządy mniejszościowe zawsze obarczone są ryzykiem pewnego rodzaju zahamowań ze strony opozycji w Parlamencie i dlatego nikt nie jest zainteresowany w tej chwili, żeby taki rząd w Polsce funkcjonował.

Natomiast co do nieoficjalnych informacji od moich kolegów, kuluarowych informacji, którzy takie scenariusze piszą, to, pani redaktor, często jest tak, że poseł w kuluarach sejmowych dostrzeżony przez redaktora, a szczególnie poseł, który ma stosunkowo ograniczoną wiedzę na ten temat, rysuje różnego rodzaju scenariusze po to, żeby być częściej dostrzegany właśnie przez dziennikarzy i oto kreuje się tego typu obraz rzeczywistości, nie mający zbyt....

J.L.: Myśli pan o Zbigniewie Wassermanie?

J.B.:
Przepraszam?

J.L.: Myśli pan o Zbigniewie Wassermanie w ten sposób? Bo to Zbigniew Wasserman potwierdził...

J.B.:
Nie, ja nie myślę...

J.L.: ...przepraszam, w sobotniej prasie, że taki scenariusz rządu mniejszościowego, rządu bez Andrzeja Leppera jest bardzo poważnie w PiS rozważany.

J.B.:
Pani redaktor, pani mówiła o nieoficjalnych informacjach uzyskanych w kuluarach. Pan minister Wasserman tej informacji nie udzielił anonimowo. Być może ja nie znam dokładnie tej wypowiedzi. Być może zapytany wprost, czy taki scenariusz jest możliwy do realizacji, zgodnie z prawdą odpowiedział, że jest możliwy, natomiast absolutnie na tym etapie ja nie posiadam przynajmniej informacji, które by wskazywały na to, że pan premier rozważa, czy kierownictwo rozważa mojej partie rozważa oto, że Andrzej Lepper z rządu odchodzi i funkcjonuje rząd mniejszościowy.

J.L.: Ale czy biorąc na logikę, nie musi rozważać? Jeżeli jest możliwość taka, że Andrzej Lepper może mieć postawione zarzuty prokuratorskie, nie jest to w każdym razie w tej chwili wykluczone, że być może w związku z seksaferą i ze sprawą związaną, nie wiem, z ojcostwem dziecka Anety Krawczyk...

J.B.:
O rany boskie!

J.L.: ...bo przecież Rzeczpospolita o tym pisała w piątek, powtórzyły to inne gazety, czy to jest jakiś problem dla koalicji i rządu, czy też nie?

J.B.:
Panie redaktor, ja wiem jedno, że na pewno jest to problem dla mnie osobiście, bo od kilku tygodni bardzo często przy okazji różnego rodzaju ważnych rozmów polska klasa polityczna zajmuje się głównie domniemywaniem, kto jest ojcem tego nieszczęśliwego trzeciego dziecka Anety K. Myślę, że naprawdę w 40-milionowym narodzie są ważniejsze sprawy, niż bardzo trudna sytuacja zarówno dla pani Anety, jak przede wszystkim dla tego nieszczęśliwego dziecka, ale na Boga (...).

J.L.: Ale czy to jest też problem dla Andrzeja Leppera jako wicepremiera?

J.B.:
Pani redaktor, proszę mi wierzyć, idąc do polityki (i mówię to w absolutnie dobrej wierze), kandydując do Parlamentu, mówiłem swoim wyborcom, że chcę iść do Parlamentu po to, żeby ciężko pracować nad ustawami, ciężko pracować nad dobrymi rozwiązaniami dla Polski. I mówię to naprawdę zupełnie szczerze. I wierzę, że większość nie tylko moich kolegów z mojej partii, ale również z partii opozycyjnych również do tego Parlamentu czy do polityki trafiła nie po to, żeby rozważać nad materiałem genetycznym czy to posła Łyżwińskiego, czy kogokolwiek innego.

J.L.: Ja doskonale rozumiem pana zażenowanie. Też jestem zażenowana tym, że niestety musimy o takich sprawach rozmawiać, ale najwyraźniej musimy, skoro mamy tego typu aferę, która nie jest aferą wyłącznie medialną, prawda?

J.B.:
Ale, panie redaktor, myślę, że na szczęście mamy również prokuraturę i mamy na szczęście sądy i niech odpowiednie organy w państwie demokratycznym zajmą się tą sprawą. Natomiast politycy, ministrowie niech zajmą się tym, do czego ich społeczeństwo powołało – ciężką pracą. I myślę, że właśnie to, co robi w tej chwili Jarosław Kaczyński, mobilizując poszczególnych ministrów, przyglądając się owocom ich pracy, jest najlepszym rozwiązaniem dla Polski. Przygotujmy siebie i przygotujmy instytucje państwowe, przygotujmy również samorządy do tego, by móc jak najlepiej wykorzystać ten strumień pieniędzy, który od stycznia w 2007 roku do Polski napłynie. To jest w tej chwili absolutny priorytet. A prokuratura i sądy niech zajmą się tymi, którzy skrzywdzili czy to Anetę Krawczyk, czy jakąkolwiek inną panią.

J.L.: Żeby rząd mógł działać tak jak pan mówi, żeby zajął się poważnymi sprawami, musi mieć dość stabilną sytuację polityczną. W momencie, kiedy są podejrzenia, że mogą być postawione zarzuty Andrzejowi Lepperowi, trudno o tej stabilnej sytuacji mówić. Czy PiS rozmawia z Samoobroną o takim scenariuszu, że utrzymana jest koalicja PiS, Samoobrona i LPR, ale ministrem rolnictwa i wicepremierem z ramienia Samoobrony jest ktoś inny niż Andrzej Lepper?

J.B.:
No, ja znam te również doniesienia medialne i tutaj pojawia się nazwisko pana Artura Balazsa. Sam Artur Balazs jednoznacznie odciął się od tego typu spekulacji. Również w samej Samoobronie byliśmy świadkami kongresu, co prawda Związku Zawodowego Samoobrona, jest takie mocne poczucie i przekonanie o niewinności pana premiera Leppera i wydumanych zarzutach głównie stawianych przez media. Jeszcze raz chcę powiedzieć – ja głęboko wierzę, że jednym z owoców polskiej transformacji jest to, że są odpowiednie instytucje w państwie do tego, żeby rozstrzygać o winie kogokolwiek, również o winie tak wysoko postawionej osoby w państwie, jak osoba wicepremiera. I niech się prokuratura tą sprawą zajmie.

Natomiast co do scenariuszy politycznych, pani redaktor, odpowiem tak – ten rząd czy też ta koalicja rodziła się w olbrzymich bólach, myśmy funkcjonowali w okresie, kiedy premierem rządu był jeszcze Kazimierz Marcinkiewicz, jako rząd mniejszościowy. Mamy doświadczenia, niestety, niedobre z próby współpracy głównie z Platformą Obywatelską i z bojkotem czy też z takim stylem uprawiania polityki, że im gorzej, tym lepiej i brakiem poparcia dla dobrych dla Polski inicjatyw ze strony głównie właśnie Platformy Obywatelskiej, i dlatego bardzo nam zależy na tym, żeby rząd był rządem większościowym, żeby miał stabilną większość w Parlamencie. I takie scenariusze na najbliższe miesiące i tygodnie piszemy.

J.L.: Jest pytanie też, jaką cenę będzie PiS za to, żeby taka koalicja większościowa, płacił. Jarosław Kaczyński w tygodniku Wprost powiedział na pytanie, czy warto nadal szarpać się z takimi koalicjantami, odpowiedział: „Nie ukrywam, że się nad tym zastanawiam, choć w obecnej sytuacji innej możliwości raczej nie ma. Nie wykluczam jednak, że któregoś dnia może się okazać, że cena podbita przez LPR albo Samoobronę jest zbyt wysoka. Czuje pan to ciśnienie wzrostu ceny, jaką podbijają współkoalicjanci?

J.B.:
Pani redaktor, wszyscy byliśmy świadkami pewnego rodzaju... użyłbym nawet określenia – kosmicznych żądań ze strony właśnie Ligi Polskich Rodzin przy okazji wyboru prezesa Narodowego Banku Polskiego. I tu muszę powiedzieć to zupełnie szczerze – jestem pełen podziwu dla umiejętności negocjacyjnych szefa mojej partii i zarazem premiera Jarosława Kaczyńskiego, który te pięć minut, które od losu dostał Roman Giertych, pięć minut brylowania i bycia osobą, na której skupiła się uwaga bez mała wszystkich mediów w Polsce i który podbijał tę piłeczkę i tę cenę do żądań wręcz kuriozalnych, że premier umiejętnie potrafił to spacyfikować, ten wybór...

J.L.: A czego żądał?

J.B.:
No przecież państwo byliście świadkami, bo te żądania były formułowane czy też wzrost tych żądań był formułowany z taką częstotliwością „co pięć minut coś nowego”, rano Liga Polskich Rodzin twierdziła, że Sławomir Skrzypek ma jej poparcie, wieczorem podbijano cenę. Ale to są rzeczywiście... już jak gdyby kwestia kuluarów ja chcę powiedzieć tylko tyle – Liga Polskich Rodzin...

J.L.: Ale niech pan powie w takim razie, z godziny na godzinę czego te żądania dotyczyły? Wiemy, że to, co uzyskał – uzyskał miejsce w Radzie Nadzorczej Telewizji Polskiej, uzyskał zapewnienie, że będą podwyżki dla nauczycieli. Czego żądał jeszcze?

J.B.:
Podwyżki dla nauczycieli, panie redaktor, były możliwe głównie dlatego, że jakby rzutem na taśmę pojawiły się w budżecie, bo była to dywidenda Narodowego Banku Polskiego. Gdyby te pieniądze się nie pojawiły, no to przecież z pustego nawet premier Jarosław Kaczyński nie naleje, a już była końcówka prac nad budżetem i to było tak, że...

J.L.: To wiemy. A jakie były jeszcze żądania Romana Giertycha, które udało się spacyfikować, czyli niekoniecznie o nich wiemy?

J.B.:
Pani redaktor, bardziej chodzi mi tutaj o to, że Roman Giertych wiedząc o tym, że uwaga mediów jest skupiona na nim, co pięć minut odwoływał swoje poparcie dla Sławomira Skrzypka, mówiąc, że musi się tutaj jeszcze wypowiedzieć klub, że w klubie nie ma jednoznacznej opinii. Bardziej chodzi...

J.L.: A w tym czasie do państwa były sygnały, że jeszcze wyższa cena, tak?

J.B.:
Bardziej chodzi mi właśnie tutaj o swoistego brak lojalności, bo tak to należy nazwać, akurat w tym dniu naszego koalicjanta. Wykorzystywali to również posłowie z bardzo dalekich ław Ligi Polskich Rodzin, którzy na tę okoliczność w różnego rodzaju mediach wymachiwali szabelką czy czym tam w ręku mieli. I tutaj – jeszcze raz do tego nawiążę – bardzo byłem, że tak powiem, zbudowany i bardzo mi zaimponowała postawa premiera, który spokojnie, na zimno przeczekał to wszystko, doprowadził do takiego oto stanu, że Liga Polskich Rodzin poparła pana Skrzypka. I wydaje mi się, że Roman Giertych również odczuł, że przegrzał, że przeciągnął tę linię. I ja osobiście doradzałbym mu, żeby już raczej unikał takich sytuacji, bo cierpliwość premiera mogłaby się czy też może być...

J.L.: Wyczerpana, tak?

J.B.:
Wydaje mi się, że chyba ta.

J.L.: Czy ceną tą, którą uzyskał również LPR w tej sprawie, jest stanowisko prezesa telewizji publicznej? Bronisław Wildstein zostanie odwołany?

J.B.:
Oj, pani redaktor, tutaj jest bardzo dużo przekłamań i również moja osoba tutaj bodajże dwukrotnie została zacytowana w Gazecie Wyborczej, co jestem w stanie jeszcze...

J.L.: W Dzienniku też, Michał Karnowski cytuje pan wypowiedź w Trójce. I ja też ją zacytuję, bo ona jest dosyć mocna: „Jest powołana specjalny zespół złożony z sekretarzy stanu Kancelarii Premiera – Adam Lipiński, Pawłowiec i Filipek wchodzą w skład tego zespołu, którzy tego typu sprawy załatwiają”, powiedział pan na antenie Trójki.

J.B.:
No właśnie, i bardzo dziękuję, pani redaktor, to było akurat na antenie innej rozgłośni, komercyjnej...

J.L.: Aha, przepraszam, no, nieważne, powiedział to pan.

J.B.:
Tak, tylko że, pani redaktor, po pierwsze bardzo dziękuję za to pytanie, bo jest okazja, żeby się do tego odnieść i bardzo właśnie tutaj... Bo o ile chodzi o Gazetę Wyborczą, to jestem w stanie zrozumieć, że czasami tam pewne tezy są stawiane na wyrost. Bardzo zabolała mnie ta wypowiedź pana redaktora Michała Karnowskiego w Dzienniku. Ale mam taką nadzieję, że ktoś, kto zechciałby prześledzić, a jest taka możliwość, bo zapis tej rozmowy jest na stronach internetowych tej rozgłośni, to jednoznacznie z tego wynika, że rzeczywiście ja to powiedziałem, tylko w jakim kontekście, bo to jest najistotniejsze. No, na Boga, przecież oczywistym jest – i tu nie ma żadnej tajemnicy – że jeżeli jest tak trudna koalicja, jak ta, o której rozmawiamy, to są ludzie wytypowani przez kierownictwo poszczególnych partii, do tego, aby na temat pewnych rozwiązań rozmawiać. Natomiast nigdzie...

J.L.: Żeby zajmować się obsadą zarządów i rad nadzorczych mediów publicznych?

J.B.:
Ależ, panie redaktor, i właśnie o to chodzi, że odsyłam również panią do zapisu tej rozmowy – nigdzie tam nie wynika z tej rozmowy, że ja stwierdziłem, że pan Filipek, pan Pawłowiec i pan Adam Lipiński zajmują się kwestiami obsadzania stanowisk czy to w radach nadzorczych, czy w zarządzie...

J.L.: No dobrze, ostatnie pytanie, panie pośle...

J.B.:
Tylko, pani redaktor, bardzo proszę, bo to jest bardzo ważne – mówiłem tylko i wyłącznie o tym...

J.L.: To niech pan absolutnie zdementuje jednym zdaniem, że stanowisko prezesa telewizji publicznej nie było przedmiotem rozgrywek politycznych i targów partyjnych.

J.B.:
Absolutnie to dementuję. Absolutnie, pani redaktor, to dementuję, tak samo, jak dementuję to, że ten zespół zajmuje się obsadą rad nadzorczych w spółkach Skarbu Państwa. Absolutnie to dementuję.

J.L.:. Dziękuję bardzo za rozmowę. Gościem Sygnałów Dnia był Joachim Brudziński, Sekretarz Generalny Prawa i Sprawiedliwości.

J.B.:
Dziękuję serdecznie.

J.M.