Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 07.05.2007

Bogu co boskie, cesarzowi co cesarskie

W ciągu ostatniego półtora roku czasu czy roku czasu rozwój gospodarczy rozwijał się nie tylko dzięki temu, że podwaliny do tego rozwoju dał rząd poprzedni, rząd Marka Belki czy jeszcze wcześniej - to trzeba przyznać z pełną uczciwością - ale także dlatego, że obecny rząd przeprowadził kilka zmian i uporządkował, usprawnił funkcjonowanie administracji.

Wiesław Molak: W naszym studiu gość – Marek Kuchciński, Przewodniczący Klubu Parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości. Dzień dobry, witamy w Sygnałach.

Marek Kuchciński:
Dzień dobry.

Joanna Lichocka: PiS złożył projekt dezubekizacji w Sejmie, ale o terminie „dezubekizacja” jako o wyjątkowo nieudanym neologiźmie mówią poloniści, w tym w wydanej niedawno książce „Czystą polszczyzną” mistrz polskiej ortografii i pasjonat polskiego języka Maciej Malinowski. On twierdzi, że po pierwsze jest to okropne słowo, a po drugie „utworzone z potocznego wyrazu ‘ubek’ i po prostu wyraz potoczny pospolity, pogardliwy nie może być w starannej oficjalnej polszczyźnie podstawą słowotwórczą żadnego innego”.

M.K.:
Tak, wypada się zgodzić z panem profesorem. Przyznaję ze skruchą, że przyjęliśmy do takich właśnie rozmów szybkich pewne skróty myślowe, przyjęliśmy za powszechnym oczekiwaniem czy zgodnie z powszechnym oczekiwaniem. Ale zgadzam się, że raczej tego słowa nie powinniśmy używać, odnosząc się do tych prac w Sejmie przede wszystkim, które w tej sprawie prowadzimy.

J.L.: To jak określać ten projekt?

M.K.: No więc właśnie, oczywiście, używając też pewnego skrótu myślowego, pewna część, dekomunizacja, a generalnie rzecz biorąc projekt nazywa się Ustawa o ujawnianiu wykazu funkcjonariuszy pracujących w aparacie bezpieczeństwa państwa komunistycznego PRL o czasowym odsunięciu ich od pełnienie funkcji publicznych, tych funkcji zakreślonych w ustawie lustracyjnej, oraz o ograniczeniu im wpływów czy ograniczeniu im przywilejów materialnych, które wynikają z tego, że pracowali w tamtych służbach.

J.L.: Czyli krócej nieco można powiedzieć, że jest to dekomunizacja ludzi aparatu represji.

M.K.:
Można tak powiedzieć, tak.

J.L.: To może rzeczywiście lepiej tak używać, niż tego słowa „dezubekizacja”...

M.K.:
Tak, zgadzam się z panią.

J.L.: Zwłaszcza że jak twierdzi pan Marcin Malinowski, jeśli jest „dezubekizacja”, będzie też „dekaczyzacja” i „delepperyzacja”.

M.K.:
No więc właśnie. Oczywiście, traktujemy te słowa lekko z przymrużeniem oka, ale zwykle takie skróty są najbardziej popularne w języku, jakim posługujemy się na co dzień.

J.L.: Ten projekt to zdaniem opozycji zbyt radykalny albo zbyt niechlujnie napisany projekt ustawy, zakładający odpowiedzialność zbiorową albo dzielenie na dobrych i złych ubeków. Będzie zaskarżony do Trybunału Konstytucyjnego i zdaniem wielu tych polityków, a także niektórych publicystów musi przepaść.

M.K.:
Wydaje mi się, że niektóre krytyki opozycji wynikają z tego, że po prostu opozycja tego projektu jeszcze nie czytała. Projekt ustawy w pełni gotowy, z uzasadnieniem, z preambułą przedstawiliśmy w piątek, złożyliśmy marszałkowi Sejmu zgodnie z przepisami i przesłaliśmy do naszych koalicjantów, także według umowy koalicyjnej, do konsultacji, prezentując jego główne założenia na konferencjach prasowych podczas spotkań z dziennikarzami i poprzez komunikaty prasowe. I myślę, że najroztropniejszym ze strony opozycji byłoby poczekanie, przeczytanie tego projektu i potem jego ocena, bo w tej chwili to mało poważne to są wypowiedzi.

J.L.: Ale z informacji medialnych wiadomo na przykład, że chcecie, żeby oficerowie SB czy UB mieli dziesięcioletni zakaz pracy na stanowiskach publicznych, tych, które są niewybieralne w wyborach bezpośrednich. I Ryszard Kalisz mówi na przykład, że oczywiście kaci muszą ponieść odpowiedzialność, oczywiście, że ci, którzy niszczyli opozycję demokratyczną w PRL-u muszą ponieść odpowiedzialność, ci, którzy wsadzali do więzień także, ale musi być to zgodne z procedurami właściwymi dla standardów demokratycznych państwa, czyli w procedurze sądowej.

M.K.:
Pani redaktor, oczywiście, że tak, jeżeli będą takie przypadki, do których będzie potrzebna procedura sądowa, i takie zapisy w projekcie ustawy mamy. Natomiast tutaj chcemy dokonać pewnego rozliczenia z przeszłością i dokonać pewnej... że tak powiem przekroczyć tę rzekę, ten Rubikon.

J.L.: I nie obawia się pan, że Trybunał Konstytucyjny uzna, że to będzie niezgodne z Konstytucją? Już były dwie próby podobne przeprowadzenia pewnego rodzaju dekomunizacji.

M.K.:
Tak, jedna szersza, bo w ogóle dotycząca tej znanej dekomunizacji, inna może troszkę węższa, ale podobnież, i obie zostały zakwestionowane, zawetowane przez prezydentów Polski. Z ubolewaniem musimy przypomnieć, że Lech Wałęsa pierwszą zawetował z zupełnie niezrozumiałych względów, mielibyśmy już z tym spokój, bo to była pierwsza połowa lat 90., drugą Aleksander Kwaśniewski ze zrozumiałych z kolei względów. W tej chwili...

J.L.: A ze zrozumiałych dlaczego?

M.K.:
Choćby z tego powodu, że on wywodzi się z tego kręgu politycznego, który współtworzył i który jak gdyby nadzorował prace tych służb komunistycznych, bo jest byłym członkiem aparatu komunistycznego władz komunistycznej Polski. I naszym zdaniem to są względy zrozumiałe.

Natomiast nie obawiamy się, by Trybunał Konstytucyjny zakwestionował te przepisy, dlatego że one są bardziej liberalne, aniżeli przepisy, które były wprowadzane w innych państwach, które odzyskały niepodległość byłego bloku radzieckiego, Układu Warszawskiego czy RWPG. Mam na myśli tutaj i byłą NRD, gdzie tam, nawiasem mówiąc, kwestie emerytur ciągnęły się długie lata, sądy rozpatrywały to w różny sposób, ale dekomunizacja została przeprowadzona z początkiem lat 90. w Czechach z dobrym skutkiem, czy lustracja i tak dalej, i tak dalej. Więc tutaj tego nie obawiamy się. Chyba że musiałyby nastąpić jakieś okoliczności wynikające ze złych intencji, no to to już jest inna sprawa.

J.L.: W PiS najwyraźniej trwa spór, kto będzie wicepremierem po Ludwiku Dornie. Jedni mówią, że Przemysław Gosiewski, inni – że dobrym byłby wicepremierem Kazimierz Michał Ujazdowski. Jak ten spór zostanie rozstrzygnięty?

M.K.:
A ja odpowiem tak: moim zdaniem nie ma sporu w Prawie i Sprawiedliwości z dwóch względów. Po pierwsze – że oczywiście kandydatów na wicepremierów w Prawie i Sprawiedliwości byłoby co najmniej kilku, ale po drugie i najważniejsze – to jest uprawnienie prezesa Rady Ministrów, czyli premiera. Akuratnie w tej chwili mamy sytuację, że premierem jest prezes partii Jarosław Kaczyński, ale to jest jego kompetencja wyłączna. I tutaj myślę, że przedwczesne są dyskusje i nie do końca zgodne z rzeczywistością, dyskusje dotyczące, że jacyś inni politycy będą zgłaszani premierowi jako kandydaci na wicepremierów.

J.L.: Dzisiejsza prasa pisze, że Jerzy Polaczek ma w tym tygodniu rozmawiać z premierem, żeby przekonać go, że to Ujazdowski powinien być wicepremierem.

fot. W.KusińskiM.K.:
Oczywiście, nasz przyjaciel czy współpracownik, pan minister Jerzy Polaczek jest członkiem Komitetu Politycznego Prawa i Sprawiedliwości, członkiem klubu parlamentarnego PiS, ma pełne prawo proponować premierowi różne rozwiązania personalne, ale to nie znaczy, że będzie tak, jak Jerzy Polaczek czy ktokolwiek inny oczekuje. Przypomnę tylko fakty, bo na faktach powinniśmy opierać się. Przed ponad tygodniem w przeddzień zmiany marszałka Sejmu prezes Rady Ministrów, prezes partii pan Jarosław Kaczyński zapowiedział, że jeżeli Ludwik Dorn zostanie wybrany na marszałka Sejmu, to zaproponuje prezydentowi, zgłosi prezydentowi Polski kandydaturę Przemysława Gosiewskiego na wicepremiera. Nic więcej nie potrafię w tym miejscu, w tym momencie powiedzieć.

J.L.: Może warto powiedzieć o tym, że w PiS-ie jest środowisko Przymierza Prawicy, które po odejściu Marka Jurka może należałoby docenić, bo w tej chwili wygląda to tak, że konflikt, jaki się tli w PiS-ie jest na tym tle, że ludzie dawnego PC mają dużo więcej do powiedzenia w tej partii, niż ludzie Przymierza Prawicy.

M.K.:
Ja sądzę, że jest jednak trochę inaczej. Oczywiście, na pierwszy rzut oka tak wydawałoby się, ale chciałbym przypomnieć, że większość ministrów w rządzie Jarosława Kaczyńskiego to są ministrowie, których przyjmował czy których proponował Kazimierz Marcinkiewicz. Rząd Jarosława Kaczyńskiego kontynuuje politykę sprzed półtora roku, a więc politykę solidarnego państwa, którą ogłosił Kazimierz Marcinkiewicz, i tutaj żadnych problemów w tym względzie nie ma. Można powiedzieć, że Jarosław Kaczyński stał się premierem, ale w nie swoim rządzie. I tutaj z tego powodu nikt publicznie żadnych pretensji do nikogo nie ma. Więc myślę, że to jest próba szukania pewnych kłopotów i problemów tam, gdzie ich nie ma.

J.L.: I nie ma walki frakcyjnej w PiS-ie w tej chwili przy tej okazji, jak mówią niektórzy?

M.K.:
O, tego na pewno nie ma. Prawo i Sprawiedliwość jest partią jednorodną, mamy ambicję być partią ogólnonarodową, nie frakcyjną. Frakcje zgubiły już niejedną siłę polityczną, już nie mówiąc o AWS-ie.

J.L.: Ale przyzna pan, że odejście Marka Jurka ujawniło pewnego rodzaju pęknięcie w PiS-ie, które między innymi zaowocowało wyjściem grupy posłów z tej partii.

M.K.:
Sześciu na stu pięćdziesięciu trzech, a w tej chwili co do liczby trzech, bo mamy kolejnych posłów, których przyjmujemy, nie jest to jakaś duża liczba posłów. Ale zawsze, szczególnie politycy, którzy odeszli, Marek Jurek, jako współtwórcy Prawa i Sprawiedliwości, to zawsze spotyka się to z pewnym ubolewaniem czy przykrością. Ja generalnie rzecz biorąc mam nadzieję, że w pewnej przyszłości po ochłonięciu, po uspokojeniu sytuacji uda nam się z powrotem być w jednym ugrupowaniu. Nie obozie politycznym, nie frakcjach czy federacji, tylko w jednym ugrupowaniu, bo w tej chwili...

J.L.: Czyli oczekuje pan, że Marek Jurek wróci po prostu do PiS-u.

M.K.:
Mam nadzieję, bo to jest najrozsądniejsze rozwiązanie.

J.L.: Rok działania tej koalicji zdaniem opozycji to rok działania partii nieudolnych, takich, które nigdy nie powinny rządzić Polską – tak mówi Donald Tusk.

M.K.:
No tak. Oczekuje pani komentarza?

J.L.: No tak, jestem ciekawa, co pan na ten temat powie.

M.K.:
Więc te krytyki opozycji właśnie w taki sposób są mało poważne, śmieszne wręcz, nie będę ich komentował. Przedstawię to z dwóch powodów. Po pierwsze – opozycja do tej pory nie przedstawiła żadnej alternatywy, żadnego programu alternatywnego. Nawet te próby, które Jan Rokita kilka miesięcy temu ogłaszał, okazuje się spotkały się wewnątrz Platformy z pewną krytyką i osłabieniem tego skądinąd dość interesującego programu alternatywnego opozycji. Więc opozycja tutaj potrafi tylko krytykować, pozostaje na poziomie krytyki, alternatywy nie ma.

Natomiast dokonania rządu. Opozycja musi zdawać sobie sprawę, że w ciągu ostatniego półtora roku czasu czy roku czasu rozwój gospodarczy rozwijał się nie tylko dzięki temu, że podwaliny do tego rozwoju dał rząd poprzedni, rząd Marka Belki czy jeszcze wcześniej – to trzeba przyznać z pełną uczciwością – ale także dlatego, że obecny rząd przeprowadził kilka zmian i uporządkował, usprawnił funkcjonowanie administracji.

Przykład: choćby procent wykorzystania funduszy europejskich, o tym powinniśmy w gruncie rzeczy prowadzić dyskusję, jak to się stało, że spośród niespełna półtora czy dwuprocentowego wykorzystania funduszy europejskich pod koniec 2005 roku dziś zbliżamy się do wyniku, którego do tej pory w żadnym państwie unijnym nie było – Hiszpania, inne państwa, które weszły do Unii Europejskiej w pierwszych latach miały dużo gorsze wyniki z wykorzystaniem tych funduszy. Zbliżamy się do siedemdziesięcioprocentowego do końca roku, nawet do ponad osiemdziesięcioprocentowego wykorzystania funduszy europejskich. I to jest wielki sukces i rządu, i samorządu, i wszystkich instytucji gospodarczych, które razem ze sobą współpracują. Ułatwienie, uporządkowanie procedur, ograniczenie procedur, prawo zamówień publicznych powoduje, że przedsiębiorcy i samorządy mogą dużo lepiej i dużo szybciej wykorzystywać pieniądze i środki na rozwój.

A choćby inny przykład – zmiana, która została już wprowadzona w przepisach ułatwiających budowę dróg i autostrad i w gminach, i w powiatach, w województwach i tych krajowych, i międzynarodowych co spowodują? Że nie będą się ciągły przewlekle, przez kilka lat czasami odwołania, zatrzymywania budowy, tylko decyzje władzy publicznej na poziomie samorządowym i centralnym będą podejmowały takie decyzje, żebyśmy rzeczywiście te drogi i autostrady mieli wybudowane w planowanym terminie. Nie mówimy wyłącznie o Euro 2012.

J.L.: Opozycja jest raczej jest zdanie, że gospodarka rozwija się mniej więcej dlatego, że PiS nie bardzo umie zarządzać gospodarką i nie zdołał niczego zepsuć.

M.K.:
Pani redaktor, bezrobocie w ciągu ostatniego półtora roku spadło o 3% i to nie jest tylko zasługa tego, że ludzie wyjeżdżają, ale to jest kilkaset tysięcy powstania nowych stałych miejsc pracy. Tego do tej pory w Polsce nie było. Rozwój gospodarczy w pierwszym kwartale tego roku przekroczy 7% PKB brutto, tego do tej pory nie było. No, przepraszam bardzo, opozycja musi chodzić po ziemi.

J.L.: Dziękuję bardzo. Gościem Sygnałów Dnia był Marek Kuchciński, Przewodniczący Klubu Parlamentarnego PiS.

M.K.:
Dziękuję bardzo.

J.M.