Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 14.05.2007

Obszary sensu

Chciałem pokazać, że ta przyszłość być może, dlatego że odbędą się tego rodzaju przedsięwzięcia, jak Expo, ale także dlatego, że tworzymy miejsca pracy i że są miasta, takie jak Wrocław, które się rzeczywiście bardzo szybko rozwijają. Więc chciałem pokazać, że są obszary sensu na mapie Polski.

Wiesław Molak: To będzie jeden z kluczowych momentów dla starań Wrocławia – organizacja wystawy tematycznej Expo. W niedzielę przyjechała do Polski przyleciała z Francji 7-osobowa delegacja Międzynarodowego Biura Wystaw z misją weryfikacyjną. Ocenią, jak przygotowujemy się do organizacji światowej wystawy w 2012 roku.

A w naszym studiu – chyba trochę przejęty – Prezydent Wrocławia, Rafał Dutkiewicz. Dzień dobry, witamy.

Rafał Dutkiewicz:
Dzień dobry, bardzo serdecznie witam.

W.M.: Pierwsze dwa dni delegacji spędzą w Warszawie, spotkają się z prezydentem, z premierem. Wczoraj obiad z marszałkiem Sejmu Ludwikiem Dornem. Ta delegacja jest taka bardzo światowa, powiedziałbym, bo jest Kanadyjka, Hiszpan, przedstawiciele RPA, Monako, Mauretanii, Salwadoru i tak dalej, i tak dalej. Jak pierwsze godziny w Warszawie podobały się delegacji?

R.D.:
Bardzo się podobało. Delegacja jest międzynarodowa, ponieważ sama organizacja, która jest właścicielem wystawy Expo, organizacja BIE EXPO 2012 jest bardzo międzynarodowa. Do niej należy 99 krajów. I tylko jedno uzupełnienie, bowiem bardzo istotne jest to, że o wystawę Expo, zarówno w sensie formalnym, jak i rzeczywistym nie zabiega Wrocław, tylko zabiega państwo polskie, wskazując, że wystawa może się w 2012 roku odbyć we Wrocławiu.

W.M.: Mówi się, że Wrocław to w tej chwili najlepiej, najbardziej rozwijające się miasto w Polsce.

R.D.:
Bardzo dziękuję, mnie tego nie wypada komentować, ale, oczywiście, chcielibyśmy, aby się rozwijał jeszcze szybciej.

W.M.: W marcu na konferencji prasowej podarował pan premierowi Kaczyńskiemu między innymi kimono. Kimono, bo?

R.D.:
Kimono z napisem „Expo”. To żart był, oczywiście, dlatego że pan premier wcześniej powiedział, że jako młody człowiek próbował uprawiać zapasy, a myśmy chcieli pokazać, że rozpoczyna się finał starań o Expo.

W.M.: Że będzie już walczył.

R.D.: I trzeba walczyć głównie na gruncie dyplomatycznym, dlatego że decyzja 99 przedstawicieli, którzy w tajnym głosowaniu mówią, w którym kraju Expo może się odbyć w 2012 roku, zapadnie w listopadzie tegoż roku, w listopadzie 2007 roku. 99 krajów, 99 ambasadorów w tajnym głosowaniu podejmuje decyzję, więc to jest ogromna ofensywa dyplomatyczna. Wcześniej trzeba się skontaktować, trzeba być w kontakcie z 99 rządami różnych krajów świata.

W.M.: Ta delegacja była już w koreańskim Josu i marokańskim Tangerze. Ma pan jakieś przecieki, jak wypadli konkurenci?

R.D.:
Mam ogólne informacje. Nie wydaje się, żeby którykolwiek z konkurentów był zdyskwalifikowany. Przypomnijmy, że my konkurujemy z Koreą, gdzie wskazane jest miasto Josu, oraz z Marokiem, gdzie wskazane jest miasto Tanger. Oba te miasta są nieco mniejsze od Wrocławia, infrastrukturalnie, wydaje nam się, nieco słabsze. Natomiast, oczywiście, Korea jest państwem znacznie zamożniejszym, takim, powiedziałbym, azjatycko-bizantyjskim. Tam, zdaje się, w dniu wizyty misji był dzień wolny od pracy, tłumy czekały na ulicach. Aż takich rzeczy ani w Warszawie, ani we Wrocławiu robić nie będziemy.

W.M.: A czy pan już wie, dlaczego Wrocław przegrał w 2002 roku, kiedy starał się o organizację Expo w 2010?

R.D.:
Myślę, że trzy elementy były bardzo istotne. Wówczas konkurowaliśmy z takimi gigantami, jak na przykład Szanghaj, który ostatecznie wygrał możliwość organizacji w 2010 roku. Pamiętajmy, że poległa Moskwa między innymi, chociaż sam Gorbaczow przyjechał na finalną prezentację. Więc to jest pierwszy element. Drugi jest taki, że wówczas ofensywa dyplomacji polskiej była wielokrotnie słabsza, niż możemy to obserwować w tej chwili. Prawdę powiedziawszy, prawie w ogóle jej nie było. Po trzecie – to jest tak, że jak człowiek chce się nauczyć jeździć na nartach, to zjeżdżając, pierwszy raz się wywraca, parę razy trzeba zjechać, aby następny zjazd już był prawidłowy. Miejmy nadzieję, że druga próba będzie...

W.M.: I nie obowiązuje zasada, że do trzech razy sztuka? Na razie Wrocław – tak przeczytałem – „nie ma się czym chwalić, choć plany budowy sal wystawowych na wrocławskich Żernikach są imponujące, to jednak prace dotąd nie ruszyły, delegacji zobaczą więc jedynie kilka hektarów pola”.

R.D.:
Prace nie mogą ruszyć, dlatego że najpierw musimy poczekać na decyzję, czy wolno nam będzie organizować Expo w 2012 roku, i wówczas natychmiast po decyzji pozytywnej ruszą prace. To, co musimy zaprezentować w czasie tej wizyty to po pierwsze przestrzeń, gdzie może być zorganizowana wystawa, jej skomunikowanie z miastem, to, jak się rozwija baza hotelowa, ile hoteli jest i będzie we Wrocławiu i jak infrastrukturalnie, komunikacyjnie miejsce przeznaczone pod wystawę jest połączone z miastem, z portem, jak będziemy rozbudowywać lotnisko i tak dalej, i tak dalej.

W.M.: No i chyba chodzi o gwarancje rządu finansowania wystawy Expo, a to przecież koszt niemały.

R.D.:
Dlatego wizyta rozpoczyna się w Warszawie, w bardzo ważnym miejscu, to znaczy przy Alejach Ujazdowskich u pana premiera. Te gwarancje już są, dlatego że w momencie podpisania aplikacji pierwszej, którą podpisywał jeszcze pan premier Marcinkiewicz, rząd musiał potwierdzić, że jest gotów wspólnie z samorządem wyłożyć odpowiednią ilość pieniędzy. Przy czym bardzo mocno trzeba powiedzieć, że summa summarum to jest przedsięwzięcie, które się opłaca, to znaczy więcej pieniędzy wpłynie do kasy państwowej, niż z niej uprzednio wypłynie.

Joanna Lichocka: A my dużo teraz wydajemy na promocję Expo 2012? Porównywalnie z tym, co inni nasi rywale?

R.D.:
Wielokrotnie mniej. Nie znamy kwot, które są do dyspozycji Marokańczyków. Jeśli chodzi o Koreańczyków, to sądzimy, że to są dziesiątki milionów dolarów. Łączny koszt promocyjny państwa polskiego łącznie z samorządem w 2007 roku to jest około 10 milionów złotych. Przy czym znowu muszę powiedzieć, że niezależnie od efektu, to nie są wyrzucone pieniądze, dlatego że my już znaleźliśmy się w sytuacji, nawet jeżeli nie wygramy... odpukuję, bo mam nadzieję, że wygramy, ale nawet jeżelibyśmy nie wygrali, to już jesteśmy, że tak powiem, „nominowani do Oscara”, i to jest promocyjnie bardzo ważna sprawa.

J.L.: No tak, tylko byłaby nominacja, gdybyśmy nie wygrali.

W.M.: To aż nominacja.

J.L.: A gdybyśmy wygrali, to co by to przyniosło dla Wrocławia, dla nas? Właściwie dlaczego tak bardzo pan o to walczy?

R.D.:
W hierarchii dużych wydarzeń Expo ustępują tylko i wyłącznie olimpiadom. Olimpiady bywają większe. Expo są porównywalne z mistrzostwami świata w piłce nożnej. Zatem po pierwsze to jest około 9-10 milionów turystów, którzy przyjadą do Polski, przyjadą odwiedzić wystawę, ale równocześnie odwiedzą Dolny Śląsk i Wrocław. Po drugie – faza przygotowań Expo to jest około 40 tysięcy nowych miejsc pracy. A w trakcie samej wystawy około 3 tysiące osób będzie pracowało. Pozostaje bardzo piękny kompleks, który może być kolejnym campusem uniwersyteckim bądź siedzibą Europejskiego Instytutu Technologicznego. I, oczywiście, jest to bardzo duży prestiż.

W.M.: A nie boi się pan przewieźć delegację przez Wrocław? Teraz przejechać przez pana miasto to sztuka, tyle dziur w drogach nie ma chyba w żadnym innym mieście, a jeszcze te wszystkie „kocie łby”. Ludzie się skarżą, że im plomby wypadają, jak jadą przez pana miasto, tak się wszystko trzęsie.

R.D.:
Już nie jest tak źle, dlatego że bardzo intensywnie remontujemy wrocławskie drogi i szczęśliwie jesteśmy w okresie, kiedy możemy wchłaniać fundusze europejskie. I bardzo wyraźnie pokażemy zarówno na placach budowy, bo ich jest ogromnie dużo we Wrocławiu, jak i w planach, że do 2010 roku będziemy niezwykle zaawansowani, jeśli chodzi o wymianę nawierzchni ulic i budowę nowych dróg we Wrocławiu.

W.M.: Był pan pomysłodawcą takiej kampanii „Wracajcie, przyjeżdżajcie!” adresowanej do młodych, wykształconych ludzi, którzy wyjechali z Polski i którzy jeszcze są w Polsce, bo „Wrocław ma dla was niezwykłe propozycje – i mieszkanie, i dobrą pracę”. Jak ta kampania przebiega?

R.D.:
Ja nie z tego powodu rozpocząłem tę kampanię. Ja postawiłem taką hipotezę, że młodzi ludzie wyjeżdżają licznie z Polski z dwóch powodów: po pierwsze dlatego, że, oczywiście, zarobki na Zachodzie są wyższe niż w Polsce, ale po drugie dlatego, że częstokroć nie wierzą w swoją przyszłość w Polsce. I chciałem pokazać, że ta przyszłość być może, dlatego że odbędą się tego rodzaju przedsięwzięcia, jak Expo, ale także dlatego, że tworzymy miejsca pracy i że są miasta, takie jak Wrocław, które się rzeczywiście bardzo szybko rozwijają. Więc ja chciałem pokazać, że są obszary sensu na mapie Polski.

W.M.: Uwierzyli w ten sens?

R.D.:
Powoli, sądzę, zaczynają wierzyć. Ja dałem słowo honoru, że my w ciągu kilku lat staniemy się prawdziwie europejską metropolią, i proszę mi wierzyć, że tak będzie.

W.M.: Temat, który zaproponował Wrocław, to „Kultura czasu wolnego w gospodarkach świata”. Dlaczego akurat taki?

R.D.:
„The culture of leisure in world economist”, „Kultura czasu wolnego”, bo „leisure” jest trudno przetłumaczyć na język polski, więc tłumaczymy jako „czas wolny”. Z kilku powodów. Po pierwsze dlatego, że około 40% gospodarki światowej jest jakoś związane z czasem wolnym już to poprzez turystykę, już to poprzez najnowsze technologie. Po drugie dlatego, że sam temat czasu wolnego, a mówiąc nieco dokładniej – przenikania się czasu wolnego z czasem pracy – jest cywilizacyjnie niezwykle ciekawy i interesujący w XXI wieku. Po trzecie wreszcie – dlatego, że tematyka „leisure” czy czasu wolnego jest tematyką uniwersalną, w związku z tym można liczyć, że w sensie wystawienniczym, w sensie próby pokazania swoich zasobów będzie interesująca zarówno dla krajów rozwiniętych, jak i dla krajów Trzeciego Świata. Krótko mówiąc, one będą chciały przyjechać na wystawę, która będzie opowiadała o tego rodzaju tematyce.

W.M.: Wrocław, a pod spodem „Wroclove”, prawda?

R.D.:
To są nasze żarty, ponieważ sama nazwa „Wrocław” jest dla obcokrajowców, szczególnie mówiących po angielsku, trudno wymawialna, to my takie gry językowe prowadzimy i mówimy: „Wroclove” – there is ‘love’ inside”, jest miłość w środku.

J.L.: Ale rok 2012 mógłby być rokiem magicznym dla Wrocławia, jeżeli i Euro 2012, i Expo by się udało.

W.M.: Jeszcze Śląsk-Wrocław wejdzie do I ligi, to w ogóle będzie szczyt szczęścia.

R.D.:
Śląsk najpóźniej w 2009 roku, w 2012 to już w Lidze Mistrzów powinien grać. Ale jeśli chodzi o Euro, Euro już mamy i to jest naprawdę wspaniały sukces i Polski, i Ukrainy. Expo byłoby fantastyczne. I dwie rzeczy warto powiedzieć. Po pierwsze – w sensie infrastrukturalnym gdybyśmy zdobyli Expo, to mamy, że tak powiem, dwa w cenie jednego, dlatego że infrastrukturalnie trzeba raz tylko inwestować i będzie można wykorzystać tę infrastrukturę i dla Euro, i dla Expo. Po drugie – te dwa przedsięwzięcia są rozsunięte czasowo, one się na siebie nie nałożą, czyli logistycznie to nie będzie trudne.

W.M.: Skończą się Mistrzostwa Europy, zacznie się...

R.D.:
Zacznie się Expo. Co daj Boże amen, tak bym powiedział.

W.M.: „Wroclove”. Dziękujemy bardzo. Jak zwykle optymista – Prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz w Sygnałach Dnia. Trzymamy kciuki, panie prezydencie.

R.D.:
Bardzo dziękuję.

J.M.