Pierwszym przystankiem na trasie 11. Międzynarodowego Rajdu Katyńskiego był Lwów. Motocykliści cały dzień spędzili w mieście. Złożyli kwiaty na cmentarzu Orląt Lwowskich i w miejscu, gdzie rozstrzelano polskich profesorów. - Potem była msza w katedrze i chyba najbardziej wzruszający moment: wspólne śpiewanie pieśni pod pomnikiem Mickiewicza - opowiada ks. Wojciech Mikulski, który jest specjalnym korespondentem Jedynki na rajdzie. Była jeszcze wizyta na Cmentarzu Łyczakowskim i międzypaństwowy mecz Pogoń Lwów kontra reprezentacja motocyklistów.
W poniedziałek rano uczestnicy rajdu wyruszyli do Huty Pieniackiej, gdzie odbędzie się zlot motocyklistów z Polski i Ukrainy.
Ksiądz Mikulski cytuje komandora rajdu, który twierdzi, że motocyklem można podróżować w czasie. - I taką podróż odbywamy, zwiedzjąc miejsca związane zarówno z II Wojną Światową, jak i tą w 1919 roku - opowiada ks. Mikulski.
Uczestnicy narzekają tylko na stan dróg, które są ich zdaniem gorsze od polskich.
(lu)