Tylko w grudniu 2013 r. Narodowy Fundusz Zdrowia odnotował 7 tys. pacjentów, którzy w kilku placówkach zapisali się do jednego specjalisty. Rekordzista zarezerwował w ten sposób wizytę w 10 miejscach jednocześnie. - To niej jest zjawisko wyjątkowe tylko dla usług związanych z ochroną zdrowia. Generalnie rzecz biorąc wynika to z nawyków, że czasem nie chce się nam już odwołać wizyty - przyznaje Agnieszka Gołąbek, rzecznik NFZ.
Teraz urzędnicy mówią dość i wysyłają do niesfornych pacjentów pisma dyscyplinujące. - Prosimy ich, aby zadeklarowali, w której kolejce chcieliby zostać. Do tej pory wysłaliśmy ok. dwustu tego typu formularzy i muszę powiedzieć, że znakomita większość pacjentów idzie nam na rękę i definiuje lekarza, do którego chciałaby być zapisana naprawdę - tłumaczy Jan Raszeja, rzecznik kujawsko-pomorskiego oddziału NFZ.
Pomorski oddział Funduszu też wysyła pisma do pacjentów, a tych którzy na nie nie odpowiadają skreśla z listy oczekujących u świadczeniodawcy, do którego zapisali się ostatnio. Ponadto dzięki systemowi zarządzania obiegiem informacji, do części specjalistów pacjenci nie mogą zapisać się podwójnie.
Problemy z kolejkami ma pomóc rozwiązać tzw. pakiet kolejkowy, nad którym trwają prace w Sejmie.
Materiał do "Sygnałów dnia" przygotowała Dorota Świerczyńska.
pg/ag