Najpierw pokochał szybowce, później opanował pilotaż samolotów myśliwskich i ponaddźwiękowych. Po latach w pułkach lotnictwa myśliwskiego zakwalifikował się do międzynarodowego programu kosmicznego. - Nieważkość trenowaliśmy na samolocie w laboratorium. Najpierw nabierał wysokości, później zniżał i rozpędzał, znów zadzierał do góry, przechodził do lotu horyzontalnego, więc wciskało w podłogę. Po 10-12 takich seansach treningowych Amerykanie nazwali go kometą wymiotną - wspominał kosmonauta w audycji "Lato z Radiem".
Kiedy wreszcie, 27 czerwca 1978 roku, statek Sojuz 30 wyruszył w kosmos, jego pasażerowie - zajęci obsługą urządzeń - nawet nie zauważyli, gdy osiągnęli stan nieważkości. - Przy każdym uderzeniu serca ma się wrażenie, że głowa robi się większa aż, zamykając oczy, czujesz, że cały jesteś tą głową, nie masz rąk ani nóg - opowiadał Ninie Karczmarewicz.
Nagrodą za lata przygotowań, wszystkie wysiłki i niedogodności był widok Ziemi z kosmosu. - Przecudny wschód słońca, dużo błękitu i bieli. Widziałem zimę na Przylądku Horn, Montevideo na horyzoncie, a za chwilę oliwkowy Ocean Atlantycki, równik, Afrykę po raz pierwszy... - mówił rozmarzony.
Jak wyglądały przygotowania do lotu i jak długo trwały? Zapraszamy do wysłuchania całej kosmicznej opowieści gen. Mirosława Hermaszewskiego.
Audycja "Lato z Radiem" na antenie Jedynki od poniedziałku do soboty między 9.00 a 13.00 oraz w niedziele od 10.00 do 13.00. Zapraszamy!
(asz, pg)