Logo Polskiego Radia
Jedynka
Beata Krowicka 17.09.2014

Historie zapamiętane. Sowieci niszczyli wszystko, co związane z państwem polskim

17 września przypada 75. rocznica sowieckiej agresji na Polskę. W cyklu "Historie zapamiętane" świadkowie tamtych dni opowiadają o życiu podczas okupacji.
Kolumny piechoty sowieckiej wkraczające do Polski 17 września 1939 rokuKolumny piechoty sowieckiej wkraczające do Polski 17 września 1939 rokuŹr. Wikipedia/domena publiczna

Jak przypomniał Maciej Żuczkowski z Biura Edukacji Publicznej IPN, przez Sowietów zajęta została co najmniej połowa terytorium Polski, czyli ziemie wschodnie do linii Bugu.

Podkreślił, że najpierw zadbano o pozory prawne, przeprowadzono wybory, które były czystą propagandą i ogromnym fałszerstwem. - Wybrano przedstawicieli do ustawodawstw ludowych Ukrainy i Białorusi, które następnie zwróciły się do rządu ZSRR z prośbą o wcielenie ziem - powiedział Żuczkowski.

WRZESIEŃ 1939 - zobacz serwis specjalny >>>

Historyk podkreślił, że Sowieci nie walczyli z Polakami tylko z państwem polskim, dlatego dbali o zacieranie dowodów na to, że takie państwo w ogóle istniało. Aresztowano osoby pełniące funkcje i urzędy, a wszystkiej osoby podejrzane o związki z państwem polskim deportowano na Syberię i do Kazachstanu. Wywieziono ok. 340 tysięcy osób, a na zesłaniu zginęło ponad 100 tysięcy.

Maciej Żuczkowski zaznaczył, że szkół nie zlikwidowano i utrzymywano pozory, że okupant dba o edukację. Z programu nauczania usunięto jednak lekcje historii, a wprowadzono obowiązkową naukę języka rosyjskiego.

SERWIS SPECJALNY: II WOJNA ŚWIATOWA >>>

Tadeusz Filipkowski miał osiem lat, gdy Sowieci wkroczyli do jego rodzinnego Lwowa. Jak wspomina, oddziały wojska chodziły w kółko po śródmieściu, by sprawiać wrażenie, że jest ich więcej.

- Pod okupacją sowiecką przede wszystkim zaczęło wszystkiego brakować - powiedział świadek tamtych wydarzeń. Wspomina jak cała rodzina stała na 30-stopniowym mrozie w kolejce, by kupić cukier, który był reglamentowany.

Podczas kwietniowej wywózki Sowieci przyszli także po jego rodzinę. Jak wspomina, jego mama przekupiła żołnierzy i dzięki temu całej czwórce udało się uciec z dworca przed wywózką. Filipkowski mówił, że rodzina udawała uchodźców z Warszawy i dzięki temu udało się im przedostać do Generalnej Guberni.

- Byliśmy przekonani, że okupacja niemiecka jest kulturalniejsza, że nie jest tak dzika i bezwzględna - wyjaśnił Tadeusz Filipkowski.

Wspomnień wysłuchał Krzysztof Horwat.

"Sygnały dnia" na antenie Jedynki od poniedziałku do soboty między godz. 6.00 a 9.00. Zapraszamy!

bk, pg