Logo Polskiego Radia
Jedynka
Łukasz Kłosowski 19.07.2010

Chcą pozbyć się Palikota z PO

Wybory przewodniczącego Klubu Parlamentarnego PO odbędą się prawdopodobnie już w tym tygodniu. – Oczywistego kandydata nie ma. Wcześniej był nim Grzegorz Schetyna. Teraz w grę wchodzi więcej nazwisk - powiedział w "Sygnałach Dnia" Jarosław Gowin z PO.
Chcą pozbyć się Palikota z PO

Schetyna zaproponował, aby do dymisji podało się całe kierownictwo Klubu, czyli około 30 osób. W ten sposób można pozbyć się również Janusza Palikota, który jest wiceprzewodniczącym Klubu. Zdaniem Gowina, gdyby Janusz Palikot chciał startować do nowych władz partii, nie miałby żadnych szans. - Przytłaczająca większość posłów nie chce mieć takiego wiceprzewodniczącego - oświadczył.

Słowa Palikota, że jeśli zostałby wyrzucony z PO, to założy własną partię, Gowin określa jako polityczny szantaż, ale jeśli doszłoby do tego, nie zmartwiłby się takim przebiegiem sytuacji.

Według Gowina brak kompromisu w kwestii krzyża pod Pałacem Prezydenckim nie rzutuje dobrze na relacje między głównymi partiami w przyszłości. - Wiem, że sprawa jest dramatycznie trudna i emocjonalna, bo wszyscy nosimy w sercach żałobę. Ale jeśli nawet w sprawie krzyża nie możemy dojść do porozumienia, to jak mówić o rozwiązywaniu najważniejszych problemów państwa – zastanawiał się Gowin.

Jarosław Gowin nie chciał powiedzieć, gdzie według niego powinien stać krzyż. Uważa jednak, że trzeba uwzględnić wszystkie strony tej dyskusji. - Należy wziąć pod uwagę głos Bronisława Komorowskiego, który mówił o tym, że krzyż musi zostać przeniesiony w godne miejsce - podkreślił Gowin.

Natomiast słowa Jacka Kurskiego mówiącego o dojściu Komorowskiego do władzy "po trupach”, określa jako „granie krzyżem”. Jego zdaniem podobnego tonu używa właśnie Palikot.

(łk)

*

  • Henryk Szrubarz: Łączymy się z Krakowem, w tamtejszym studiu Jarosław Gowin, poseł z Platformy Obywatelskiej. Dzień dobry panu.

    Jarosław Gowin: Witam serdecznie.

    H.S.: Panie pośle, gdyby to od pana zależało, gdzie powinien stać krzyż, który upamiętnia ofiary tragedii smoleńskiej? W tej chwili stoi przed Pałacem Prezydenckim.

    J.G.: Nie chcę się włączać w ten cały katalog propozycji. Dla mnie dużo ważniejsze wydaje się to, żebyśmy znaleźli rozwiązanie, który zadowoli wszystkich, dlatego że krzyż, a już zwłaszcza krzyż upamiętniający ofiary tej katastrofy nigdy nie powinien Polaków dzielić.

    H.S.: Ale ktoś decyzję musi podjąć, prawda? I jaka to powinna być decyzja?

    J.G.: Dobrze byłoby, żeby to była decyzja ustalona w rozmowach z udziałem przedstawicieli Kościoła. Te rozmowy powinna oczywiście jakoś zainicjować Kancelaria Prezydenta. Myślę, że trzeba w niej ustalić także stanowisko harcerzy, którzy ten krzyż postawili, chociaż z przerażeniem dzisiaj dowiedziałem się z Internetu, że także oni są już w tej sprawie podzieleni. W związku z tym więcej dystansu, po prostu wszyscy potrzebujemy więcej dystansu. Ja wiem, że sprawa jest dramatycznie trudna i dramatycznie emocjonalna, bo wszyscy nosimy w sercach żałobę po ofiarach tej katastrofy, ale po prostu jeżeli my nawet w sprawie tego krzyża nie będziemy potrafili dojść do porozumienia, to jak tu mówić o rozwiązywaniu najważniejszych, najtrudniejszych problemów państwa?

    Wiesław Molak: No tak, ale konflikt narasta, codziennie słyszymy słowa jednej i drugiej strony, coraz ostrzejsze, coraz brutalniejsze i coraz groźniejsze.

    J.G.: Ja od pierwszej chwili miałem poczucie takiego déjá vu, powrotu do czegoś, co pamiętamy z przeszłości, z przełomu lat 80 i 90, mianowicie sporu o krzyż na żwirowisku w Auschwitz. Powinniśmy być bogatsi o tamte doświadczenia, unikać tamtych błędów. Oczywiście jestem tutaj stronniczy, bo jestem politykiem Platformy Obywatelskiej, ale nie potrafię zrozumieć reakcji na w mojej ocenie zupełnie zdroworozsądkową, oczywistą wypowiedź pana prezydenta Komorowskiego, który w wywiadzie dla jednej z gazet powiedział, że krzyż powinien być przeniesiony. I to jest chyba dla wszystkich oczywiste, tego nie kwestionują, jak mi się wydaje, nawet ci najbardziej zagorzali obrońcy obecności krzyża tam przez Pałacem Prezydenckim. Od początku miał być...

    H.S.: No właśnie, panie pośle, á propos obrońców – „Ruch 10 Kwietnia” napisał do harcerzy wspomnianych również przez pana. Cytuję: „Ze smutkiem musimy stwierdzić, że ci, którzy krzyż postawili i powinni go bronić, dziś dogadują się z ekipą domniemanych sprawców śmierci prezydenta, profesora Lecha Kaczyńskiego”. „Domniemani sprawcy śmierci prezydenta” – takie sformułowanie pada.

    J.G.: No właśnie, takie słowa nigdy nie powinny paść, ale też bądźmy sprawiedliwi – ja mógłbym się powoływać na te słowa i one dla mnie politycznie mogłyby być wygodne, mógłbym powiedzieć: proszę bardzo, oto jakie jest prawdziwe oblicze tych najbardziej zagorzałych obrońców krzyża, jak bardzo oni upolityczniają tę sprawę. Ale chcę powiedzieć, że ten list był listem, jak się wydaje, uzurpatorskim, to znaczy ktoś w imieniu tego Ruchu, jedna osoba napisała taki list bardzo obraźliwy...

    H.S.: Edward Mizikowski.

    J.G.: …dla rządu. Ale obraźliwy również dla tych harcerzy.

    H.S.: No ale na przykład słowa Jacka Kurskiego: „Błędem w kampanii było prezydenckiej unikanie realnych tematów kompromitujących Platformę Obywatelską”. Jak? I tutaj wymienione. No to jest: śledztwo smoleńskie, powódź, zawłaszczanie przez Komorowskiego stanowisk i instytucji po osobach, które zginęły po katastrofie smoleńskiej „czyli pójście Komorowskiego do władzy po trupach”, tak mówi poseł Jacek Kurski.

    J.G.: No właśnie, te słowa to już jest – w przeciwieństwie do tych zacytowanych przed chwilą – to już jest poważna wypowiedź i poważny dowód na to, że tą sprawą krzyża niestety politycy zaczęli grać. Ja nie twierdzę, że Platforma jest tutaj bez winy, wszystkim nam brzmią w uszach liczne wypowiedzi jednego z lubelskich posłów Platformy, ale byłoby bardzo niedobre...

    H.S.: Co, nie chce pan wymieniać głośno Janusza Palikota?

    J.G.: Nie chcę, nie chcę wymienić tego nazwiska, bo jemu chodzi właśnie o to, żebyśmy o nim rozmawiali. Po to szokuje swoimi wypowiedziami, żeby następnie uzyskiwać rezonans w niezliczonych programach telewizyjnych i radiowych.

    H.S.: Ale poseł Palikot mówi, że właściwie on mówi prosto, jasno i otwarcie o tym, co bardzo dużo Polaków myśli.

    J.G.: No, być może są tacy Polacy, nawet z całą pewności, są. Pytanie, jak jest ich wielu. Oczywiście oni też mają prawo do prezentowania swoich poglądów w debacie publicznej, dlaczego mielibyśmy im tego prawa odmawiać? Natomiast problem polega na tym, że eksponent tych poglądów robi to po to, żeby szokować i robi to językiem niedopuszczalnym. Teraz równie niedopuszczalnym językiem posługują się politycy PiS-u, tacy jak przywołany przed chwilą Jacek Kurski.

    W.M.: No tak, ale poseł Palikot cały czas jest wiceprzewodniczącym partii.

    J.G.: Nie, nie jest wiceprzewodniczącym partii, jest wiceprzewodniczącym klubu parlamentarnego. To nieporównanie niższe stanowisko, ale i tak o wiele, o wiele za wysokie.

    H.S.: A poseł Palikot zresztą na naszej antenie mówił kilka dni temu, że gdyby został wyrzucony z Platformy Obywatelskiej, to założy własną partię. Jakby pan powiedział? Z Bogiem?

    J.G.: Wiele działań tego posła obliczonych jest właśnie na to, żeby budować jakąś prywatną formację. Takie słowa są już właściwie wprost wyrażonym szantażem politycznym i ja bym się nie zmartwił takim scenariuszem.

    H.S.: Panie pośle, Prawo i Sprawiedliwość mówi, że trzeba w sprawie katastrofy smoleńskiej stworzyć „Białą księgę smoleńską”. Czy pan jest też za tym, żeby ujawnić chociażby wszystkie te rzeczy, co się zdarzyły do tej pory? Zaniechania na przykład. Brak postępów?

    J.G.: Trzeba robić wszystkie rzeczy towarzyszące tej katastrofie, przede wszystkim wyjaśnić przyczyny. Jeżeli byłyby jakieś zaniechania przed katastrofą bądź po katastrofie, w trakcie śledztwa, to rzecz jasna również należy to ujawnić. Tyle tylko, że ja mam zaufanie do niezależnej prokuratury, podkreślam: niezależnej, na czele której stoi prezes czy przewodniczący tej prokuratury powołany przez pana prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

    H.S.: No tak, ale opozycja, Prawo i Sprawiedliwość zarzuca również i Platformie, że to wszystko za długo trwa, że to jest opóźniane.

    J.G.: Ja też chciałbym znać...

    H.S.: Czy Polska powinna na przykład domagać się śledztwa międzynarodowego?

    J.G.: Też chciałbym znać odpowiedź na wiele pytań jak najszybciej, ale przyjrzyjmy się podobnym katastrofom. Tak dramatycznej z punktu widzenia państwa nie było nigdzie na świecie, ale jednak te wielkie katastrofy wydarzały się już w różnych krajach i wszędzie tam śledztwo trwało od kilkunastu miesięcy do kilku lat. Tutaj jest o tyle jeszcze bardziej skomplikowane, że katastrofa wydarzyła się na terytorium innego państwa, z którym współpraca przebiega różnie, raz lepiej, raz gorzej. W związku z tym powinniśmy się uzbroić w cierpliwość również w imię szacunku dla ofiar tej katastrofy, szacunku dla bólu ich rodzin.

    H.S.: Mówiliśmy o wyborach przewodniczącego klubu parlamentarnego Platformy Obywatelskiej. Kiedy to nastąpi?

    J.G.: Prawdopodobnie już w tym tygodniu na najbliższym posiedzeniu sejmu, chociaż decyzja jeszcze nie zapadła. Spotkamy się jutro na posiedzeniu klubu i tam będziemy decydować, czy już jesteśmy przygotowani na ten wybór. Oczywistego kandydata nie ma, tak jak poprzednio oczywistym kandydatem był Grzegorz Schetyna, tak tym razem w grę wchodzi dużo więcej nazwisk. Być może będziemy potrzebowali jeszcze tygodnia, dwóch, żeby utrzeć sobie stanowisko.

    H.S.: Dużo może być zmian?

    J.G.: Grzegorz Schetyna zapowiedział, że zaproponuje, aby do dymisji podało się całe kierownictwo klubu, to jest prezydium liczy blisko 30 osób...

    H.S.: W ten sposób Platforma czy część Platformy chce się elegancko pozbyć posła Palikota, tak?

    J.G.: Ja nie wiem, czy jego należy się pozbywać elegancko czy mniej elegancko. Jest dla mnie oczywiste, że gdyby zdecydował się startować do nowych władz, nie miałby żadnych szans.

    H.S.: Dlaczego? Nie ma już przyzwolenia w Platformie na tego rodzaju wypowiedzi, zachowania?

    J.G.: Byłbym nieszczery, gdybym powiedział, że takiego przyzwolenia nie ma. Gdyby nie było takiego przyzwolenia, nie byłoby tego polityka w partii. W związku z tym przyzwolenie jest, ale jest systematycznie coraz mniejsze i na pewno przytłaczająca większość posłów nie chce mieć takiego wiceprzewodniczącego.

    H.S.: Dziękuję bardzo. Poseł Jarosław Gowin z Platformy Obywatelskiej w studiu krakowskim gościem Sygnałów Dnia.

    J.G.: Bardzo dziękuję.

    (J.M.)