Podróż na miejsce trwała trzy dni, jednostki straży, aby wziąć udział w akcji pokonały ponad 1600 kilometrów - poinformował na antenie radiowej Jedynki Wiesław Leśniakiewicz, Komendant Główny Państwowej Straży Pożarnej.
Polacy pracują w jednym z najniebezpieczniejszych regionów - Tam oprócz tego, że płoną lasy, to jeszcze płoną torfy, to jeszcze jest zagrożenie dla miejscowości, które są dotknięte ta pożogą - informuje Leśniakiewicz.
Strażacy na miejsce oprócz 45 samochodów ratowniczo-gaśniczych zabrali ze sobą największą polską cysternę, która mieści 28 tyś. litrów wody - To nie jedyna taka cysterna jaką dysponujemy w kraju, tego typu urządzenia są w wielu polskich miejscowościach - uspokaja Komendant PSP.
Wiesław Leśniakiewicz zaprzecza insynuacjom jakoby wysyłając sprzęt do Rosji osłabiono "potencjał ratowniczy Państwowej Straży Pożarnej i całego krajowego systemu ratowniczo-gaśniczego" - Tak nie jest - zapewnia.
Zdaniem szefa PSP zasoby ratownicze jakie mamy w kraju są wystarczające. Leśniakiewicz uważa, że Polska Straż jest dobrze przygotowana na współpracę międzynarodową.
To nie jedyny przypadek, kiedy ze strażakami z państw ościennych prowadzą wspólne akcje - Przecież nie tak dawno, bo na przełomie czerwca i lipca, to kraje ościenne pomagały nam likwidować skutki powodzi.
Komendant przypomina, że to właśnie strażacy z Ukrainy, Niemiec i Francji pomagali Polakom podczas ostatnich powodzi.
(mb)