Logo Polskiego Radia
Jedynka
Andrzej Gralewski 24.08.2010

Solidarność nie powinna wikłać się politycznie

Związek nie powinien być zapleczem jakiejkolwiek partii. Solidarność powinna być poza polityką, choć całkowicie od polityki się nie uwolni.
XXX-lecie SolidarnościXXX-lecie "Solidarności"(źr.Wikipedia)
Posłuchaj
  • Piotr Duda, szef śląsko-dąbrowskiej Solidarności o upolitycznieniu związku, obchodach rocznicy i wyborach nowego przewodniczącego
Czytaj także

Piotr Duda, szef śląsko-dąbrowskiej Solidarności i kandydat na przewodniczącego związku w październikowych wyborach deklaruje, że jeśli będzie kierował związkiem, to postara sie uwolnić go od polityki. - Solidarność nie może być zapleczem jakiejkolwiek partii - mówi w magazynie "Z kraju i ze świata". Dopuszcza natomiast poparcie konkretnych osób, bo - jak twierdzi - mądrzy ludzie są w różnych partiach. Dlatego nie uważa za błąd, że Solidarność popierała Lecha Kaczyńskiego, a ostatnio Jarosława Kaczyńskiego.

Piotr
Piotr Duda

Szef śląsko-dąbrowskiej Solidarności ma świadomość, że przed polityką związek nie ucieknie. Bo będzie - choćby - opiniował ustawy, dotyczące ludzi pracy.

Piotr Duda po raz kolejny tłumaczy też, dlaczego na obchody 30-lecia podpisania porozumień sierpniowych w Jastrzębiu nie zaproszono prezydenta Bronisława Komorowskiego. - Nie chciałbym, żeby zamiast o uroczystościach prasa pisała, że prezydent został wygwizdany - mówi. Jego zdaniem, reprezentacja gości będzie wystarczająca.

Dziś w Gdańsku otworzono po remoncie historyczną salę BHP, w której podpisano porozumienia sierpniowe. Piotr Duda był zadowolony, że na urioczystość przyjął zaproszenie Tadeusz Fiszbach, który w 1980 roku uczestniczył w rozmowach po stronie rządowej. Dla związkowego działacza oznacza to za\mknięcie pewnej historii.

(ag)

*

  • Paweł Wojewódka: Dzień dobry, panie przewodniczący, witam pana serdecznie.

    Jerzy Duda: Dzień dobry panu, dzień dobry państwu.

    P.W.: Udało się po raz drugi otworzyć salę BHP szczęśliwie, salę, która została bardzo ładnie odnowiona?

    P.D.: Tak, udało się. Dla nas wszystkich tutaj jest to wielkie, wielkie przeżycie. Tak jak to powiedział przewodniczący Śniadek, dla nas jest to nie tylko zwykła sala, ale sacrum dla wszystkich tych, którzy w 80 roku tutaj, w tej sali podpisywali i zmieniali nie tylko Polskę. Z początku myśleli, że tylko zmieniają Polskę na wolną, a się okazuje, że poszło to na całą Europę i prawie że na cały świat. Dla mnie, człowieka, który wtedy, w 80 roku miałem 18 lat, jest to wielkie wzruszenie i wielkie wydarzenie, poznać choćby tych ludzi, którzy w 80 roku walczyli o to, że dzisiaj możemy żyć w wolnym kraju.

    P.W.: Czy rzeczywiście jest pan konkurentem Janusza Śniadka? Bo mówi pan, że Solidarność została zbyt upolityczniona.

    P.D.: Właśnie konkurentem. Związek zawodowy jest demokratyczną strukturą, zbliżają się wybory, kończy się czteroletnia kadencja i każdy ma prawo czy to na szczeblu komisji zakładowej, czy to na szczeblu zarządu regionu konkurować ze swoim dotychczasowym przewodniczącym i ja to czynię, od 29 czerwca jestem oficjalnym kandydatem. Poparła mnie struktura regionalna, moi delegaci uważają, że powinienem kandydować, więc to robię. Nie zdecydowałem się osiem lat temu w Warszawie, nie zdecydowałem się cztery lata temu w Szczecinie i czynię to teraz. I to jest normalna rzecz i nie ma w tym nic nadzwyczajnego.

    P.W.: Ale czy nie jest to nadzwyczajne, że mówi pan otwartym głosem, że Solidarność zbyt mocno popiera jedną partię polityczną?

    P.D.: Nie, bo Solidarność nie powinna popierać żadnej partii politycznej, ale niejednokrotnie nas wkładają, że tak powiem, na konia politycznego, byśmy popierali chociażby śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego czy pana Jarosława. To jest całkowicie inna sprawa popierać partie, a popierać osoby, bo w wielu partiach jest wiele wspaniałych osób, które widzą rolę, ważną rolę związków zawodowych w procesie w ogóle transformacji i w procesie społecznym w Polsce, a są tacy politycy z różnych partii, którzy z miłą chęcią związki zawodowe utopiliby w łyżce wody. I to jest ta subtelna po prostu różnica, że trzeba rozmawiać z wszystkimi, a indywidualnie z takim prezydentem, jakim był Lech Kaczyński, który miał wyczucie i znał się na problemach pracowniczych, to długo nie będziemy mieli. Oby takim prezydentem mógł być, nie tylko prezydentem Platformy Obywatelskiej, pan Bronisław Komorowski, czego mu serdecznie życzę.

    P.W.: No tak, ale z drugiej strony państwo pana prezydenta Bronisława Komorowskiego nie zaprosiliście na 30. rocznicę Porozumień Jastrzębskich. No, taki zgrzyt, prawda?

    P.D.: Panie redaktorze, to nie jest zgrzyt. Ja już o tym mówiłem. Czy ktoś się kilka lat temu interesował tym, czy my zaprosiliśmy na Porozumienia Jastrzębskie pana prezydenta Kaczyńskiego? Nie. A nie zapraszaliśmy go co roku. Mówienie o tym, że w Jastrzębiu ma być jakiś, nie wiem, wiec polityczny...

    P.W.: No ale to szczególna data, to szczególna data, to 30-lecie.

    P.D.: Panie redaktorze, szanowni państwo, zaproszony jest szef Parlamentu Europejskiego, marszałek sejmu, minister sprawiedliwości, wicepremier, szef komisji trójstronnej pan Pawlak. Przepraszam, jest naprawdę godna reprezentacja. Ja już mówiłem, dlaczego. (...) są za świeże. Ja chcę pana prezydenta przyjąć godnie. Ja nie chcę, żeby po uroczystościach w Jastrzębiu prasa pisała nie o samych uroczystościach podniosłych, tylko pisała o tym, że Solidarność zaprosiła pana prezydenta, żeby go wygwizdać. Nie chcę tego i na pewno będzie jeszcze wiele wspaniałych okazji, żeby pana prezydenta Komorowskiego zaprosić czy to do Jastrzębia, czy to na uroczystości pod kopalnię „Wujek”.

    P.W.: Czyli ewentualnie pod pana rządami Solidarność stanie się apolityczna, stanie się apolitycznym związkiem, takim ruchem społecznym, tak jak lat temu 30, tak?

    P.D.: Wie pan, apolityczną... Ja mówiłem, my nie uciekniemy całkowicie od polityki, bo przecież lepiej rozmawiać z politykami, aby pewne projekty ustaw albo żeby pewne ustawy były bardziej propracownicze niż się ganiać, przepraszam bardzo, po ulicach i jeździć do Warszawy. I to jest jakby podstawową rzeczą ten dialog, tylko my musimy iść w drugą stronę do dialogu. Dlatego od pewnej polityki my nie uciekniemy, ale nie możemy być zapleczem politycznym jakiejkolwiek partii politycznej. I tylko tyle. Myśmy już to przerabiali i mam nadzieję, że powrotu do tego nie ma. A poparcie różnych indywidualnych osób, czy to było w przypadku prezydenta Lecha Kaczyńskiego, czy Jarosława Kaczyńskiego, to jest całkowicie inna sprawa. My mamy do tego prawo, przecież jesteśmy obywatelami Polski, mamy prawo wyborcze i możemy się w tych sprawach wypowiadać.

    P.W.: Panie przewodniczący, wróćmy na koniec naszej rozmowy do sali BHP. A co z słynnym popiersiem Lenina? Pozostało w tej sali, czy go już tam nie ma?

    P.D.: Nie, nie ma go, ale jest wspaniała wystawa, ale takim zamknięciem historii było to, że dzisiaj był też obecny i przyjął zaproszenie pan Fiszbach, który w 80 roku siedział po drugiej stronie właściwie obozu, ale był po drugiej stronie, która podpisywała porozumienie z komitetem tutaj Stoczni Gdańskiej. Tak że Lenina nie ma, ale była druga strona w osobie pana Fiszbacha.

    P.W.: Dziękuję panu serdecznie, że znalazł pan dla nas chwilę czasu.

    P.D.: Dziękuję bardzo.

    P.W.: Z sali BHP Piotr Duda, szef Śląsko-Dąbrowskiej Solidarności.

    (J.M.)