Logo Polskiego Radia
Jedynka
Izabella Mazurek 20.10.2010

To był mord polityczny

Ta zbrodnia to jest efekt agresywnej nagonki na PiS i ludzi z nami związanych - mówi Mariusz Błaszczak.
Galeria Posłuchaj
  • Mariusz Błaszczak o mordzie w Łodzi i rządach Platformy Obywatelskiej
Czytaj także

- Ta zbrodnia to jest efekt nagonki, jaka ma miejsce w Polsce. To jest efekt wypowiedzi polityków rządzących w naszym kraju, którzy mówią, że wszystko jest dozwolone – mówi w "Sygnałach Dnia" Mariusz Błaszczak, szef Klubu Parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości.

Poseł Błaszczak mówi, że trzeba pamiętać agresywne wypowiedzi posłów Platformy Obywatelskiej – Janusza Palikota, Stefana Niesiołowskiego oraz wypowiedzi Władysława Bartoszewskiego.

- To, co się wydarzyło w Łodzi to był mord polityczny sprowokowany nagonką na PiS i ludzi z nami związanych – uważa Mariusz Błaszczak w rozmowie z Krzysztofem Grzesiowskim.

Poseł Błaszczak wyliczał agresywne wypowiedzi posłów Paltfromy i nazwał je celowymi i akceptowanymi przez kierwonictwo partii.

- Przypomnę przemysł pogardy wobec nieżyjącego prezydenta Lecha Kaczyńskiego. To poseł Palikot mówił, że Jarosława Kaczyńskiego trzeba zastrzelić i wypatroszyć - mówi Błaszcak.

(im)

Krzysztof Grzesiowski: Poseł Mariusz Błaszczak, szef klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości. Witamy w Sygnałach, dzień dobry.

Mariusz Błaszczak: Dzień dobry.

K.G.: Sześćdziesięciodwuletni Ryszard C. zastrzelił wczoraj w łódzkim biurze Prawa i Sprawiedliwości Marka Rosiaka, asystenta deputowanego do Parlamentu Europejskiego Janusza Wojciechowskiego. Ranił także nożem Pawła Kowalskiego, asystenta posła Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Jagiełły. Podczas tego czynu miał krzyczeć, że nienawidzi Prawa i Sprawiedliwości, nienawidzi partii Jarosława Kaczyńskiego i samego Jarosława Kaczyńskiego. Po tym tragicznym wydarzeniu były prezydent Łodzi Jerzy Kropiwnicki powiedział, że w kraju powstała atmosfera, w której wydaje się, że brutalne działania są dozwolone, brakuje szacunku dla przeciwnika politycznego, brakuje kultury politycznej, mówił Jerzy Kropiwnicki. Zgadza się pan z jego słowami?

M.B.: Zgadzam się ze słowami pana prezydenta Kropiwnickiego. Ja przypomnę, że ten człowiek, morderca, który wczoraj zaatakował pracowników biura poselskiego, przyszedł w jasno określonym celu – żeby zamordować Jarosława Kaczyńskiego. To jest efekt nagonki, jaka przez miesiące ma miejsce w Polsce. To jest efekt wypowiedzi polityków rządzących obecnie naszym krajem, gdzie wszystko jest dozwolone. Oprócz wypowiedzi posła z Biłgoraju, pan Janusz Palikot, który wielokrotnie mówił takie rzeczy, których mówić nie godzi się. Wypowiedzi marszałka Niesiołowskiego, jeszcze wczoraj marszałek Niesiołowski po tym wydarzeniu mówił o szpitalu psychiatrycznym, wysyłał tam prezesa Prawa i Sprawiedliwości.

No, to jest działanie takie, jakie w naszej historii, nowoczesnej historii miejsca nie miało, bo przecież mordy polityczne były za Peerelu, a w wolnej Rzeczypospolitej nie mieliśmy do czynienia z takimi przypadkami, a wcześniej, w II Rzeczypospolitej, w 22 roku przecież prezydent Gabriel Narutowicz został zamordowany też w efekcie nagonki. Wówczas siła polityczna, jaką była endecja, uważała, że Gabriel Narutowicz, prezydent Rzeczypospolitej, prezydentem być nie powinien i w tej atmosferze Eligiusz Niewiadomski zastrzelił prezydenta. To są działania, które w głowie się nie mieści, że mogą być możliwe w demokratycznym kraju. To są relacje takie, jakie panują za naszymi wschodnimi granicami, gdzie giną ludzie. (...)

K.G.: No dobrze, panie pośle, ręką wskazuje pan na jedynego winnego, jedynym winnym jest Platforma Obywatelska, rozumiem, tak? Dobrze odczytuję pana myśl?

M.B.: Ja przygotowałem sobie cytaty, na przykład cytaty Janusza Palikota, kiedy był wiceprzewodniczącym klubu parlamentarnego PO, cytaty z marszałka Niesiołowskiego, jest wciąż wicemarszałkiem sejmu, Władysław Bartoszewski, jest ministrem w kancelarii premiera Donalda Tuska, są takie wydarzenia, jak na przykład kampania z 2007 roku, kampania PO, gdzie były wielkie bilboardy z hasłami: „Agresja, pogarda, oszczerstwa, rządzi PiS, a Polakom wstyd”. Co to jest? To nie jest nagonka?

K.G.: Rozumiem, w takim razie, że w tej wojnie polsko-polskiej, bo o tym mówimy, istnieje coś takiego, prawda, zgodzi się pan, na poziomie politycznym...

M.B.: Istnieje rozminięcie się...

K.G.: ...ale żeby była wojna, muszą być dwie strony. A druga strona jest bez winy?

M.B.: ...haseł, deklaracji od czynów. Przecież prezydent Komorowski mówił o zgodzie, która miała budować, a kiedy został prezydentem, zaczął swoje działanie od przenoszenia krzyża, od usuwania krzyża. Jeżeli ci ludzie, których nazywa się obrońcami krzyża, są naszymi zwolennikami, Prawa i Sprawiedliwości, bo różnie to bywa, ale tak są nam przypisywani, no to przecież oni się modlą. A tymczasem byli atakowani w sposób haniebny przez ludzi, którzy byli oceniani następnie przez komentatorów jako ludzie na luzie, którzy happeningi sobie tworzą, a byli to brutalni agresorzy.

Jeżeli jest tak, że w Faktach TVN pani redaktor Kolenda-Zalewska wkłada w usta Jarosława Kaczyńskiego słowa, których nie powiedział, i potem wokół tych słów buduje komentarz, z którego wynika, że to, co się działo 10 kwietnia to przypomina faszyzm, to czym to jest, jak nie nagonką? To jest wyraźnie nagonka na polityków Prawa i Sprawiedliwości i na Jarosława Kaczyńskiego.

K.G.: Pamięta pan 2005 rok?

M.B.: Pamiętam 2005 rok.

K.G.: Pamięta pan dziadka z Wehrmachtu?

M.B.: Pamiętam i pamiętam, że...

K.G.: To był...

M.B.: I pamiętam...

K.G.: ...dobry zwrot w kampanii wyborczej?

M.B.: ...że Jarosław Kurski został ukarany za to i to realnie ukarany.

K.G.: Ale zanim został ukarany, to słowa padły i zapadły w pamięć.

M.B.: No ale okazuje się...

K.G.: Już się tego gumka nie wytrze, panie pośle.

M.B.: Wie pan, ale jest jednak różnica, jakie były konsekwencje tych czynów, a do czego doprowadziła nagonka rozpoczęta przez PO wtedy, kiedy była w opozycji. No, doprowadziła do mordu politycznego, jaki wczoraj miał miejsce.

K.G.: Panie pośle, nie jestem politykiem na szczęście, więc nie mogę z panem rozmawiać na zasadzie argument – kontrargument, bo to nie o to chodzi, natomiast czytamy esemesy od naszych słuchaczy i oni chcą jednej rzeczy – żeby wyciszyć polityczne emocje, żeby wreszcie zająć się sprawami, które są naprawdę istotne z punktu widzenia kraju, tego, jak ten działa, jak wygląda, jaka czeka go przyszłość. Czy to jest w ogóle możliwe?

M.B.: My jako Prawo i Sprawiedliwość przecież mówimy o budżecie, domagamy się debaty, była na wniosek klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości debata na temat stanu finansów naszego kraju. Na wniosek Prawa i Sprawiedliwości była debata na temat umowy gazowej, niekorzystnej umowy gazowej z Rosją. My podejmujemy te sprawy. Podatek od banków jako alternatywa dla podnoszenia VAT-u, bo przecież podwyżka VAT spowoduje podwyżki cen żywności, spowoduje uderzenie w średnio i mniej zamożnych obywateli naszego kraju.

Ale PO , ma władzę absolutną, ogarnęła wszystkie instytucje. Gdzie ta polityka miłości? Dlaczego są ataki? Premier Tusk, wychodząc wczoraj na konferencję prasową, mówił o tym, że trzeba powściągnąć emocje, a jego podwładny, bo takim jest wicemarszałek Niesiołowski, chwilę później wysyła prezesa Prawa i Sprawiedliwości do szpitala psychiatrycznego. No o co w tym wszystkim chodzi?

K.G.: No właśnie, o co chodzi?

M.B.: Gdzie tu jest konsekwencja w działaniu? Władza zawsze ma przewagę. Władza może zrobić wszystko. Ma instrumenty przymusu, ma policję, jeżeli jeszcze dodatkowo tworzy atmosferę nagonki, no to wtedy okazuje się, że dochodzi w naszym kraju do mordów politycznych.

K.G.: W związku z tym, co wydarzyło się wczoraj w Łodzi, kandydat na prezydenta tego miasta, kandydat Prawa i Sprawiedliwości Witold Waszczykowski mówił, że apeluje do rządu, aby nie zachowywał się w ten sposób. „Nie chcemy umierać, mamy rodziny”. Czy pan nie uważa, że to jest takie sformułowanie, które trudno zrozumieć? Ja rozumiem, że emocje, ale jak można wypowiadać takie słowa? Czy mamy do czynienia z jakimś masowym zabijaniem polityków opozycji?

M.B.: Wczoraj doszło do morderstwa...

K.G.: Zgoda.

M.B.: ...z przyczyn politycznych.

K.G.: Ale cytuję jeszcze raz: „Nie chcemy umierać, mamy rodziny”, mówi Witold Waszczykowski, no. Kto?

M.B.: Asystent europosła Wojciechowskiego, pana marszałka Wojciechowskiego, byłego marszałka sejmu, byłego prezesa NIK, przyszedł do pracy. Rano przyszedł do pracy, koło godziny jedenastej wszedł do budynku morderca, zaatakował, zastrzelił jego i próbował zamordować drugiego pracownika, który siedział obok. Co to jest?

K.G.: A czy pan się czuje osobiście zagrożony od wczoraj?

M.B.: Ja widzę konsekwencje atmosfery, jaka panuje. Ja też otrzymuję anonimy z pogróżkami. Jarosław Kaczyński od wielu lat otrzymuje anonimy z pogróżkami. To, co się dzieje dzisiaj w naszym kraju, to jest atmosfera taka, jaka miejsca mieć nie powinna. I zawsze odpowiedzialny jest rząd, bo rząd ma instrumenty władzy w swoim ręku.

Przypomnę przemysł pogardy wobec nieżyjącego prezydenta Rzeczypospolitej Lecha Kaczyńskiego. Politycy PO wyraźnie umniejszali pozycję prezydenta Rzeczypospolitej. Sam wyjazd 10 kwietnia, minister spraw zagranicznych, który mówił, że wizyta ma charakter prywatny, głowa państwa prywatnie wyjeżdża do Katynia na uczczenie 70-lecia ludobójstwa dokonanego na polskich oficerach. Minister obrony narodowej, który nie zadbał o to, żeby 36. pułk dysponował dobrymi samolotami. Piloci nie mieli uprawnień do pilotażu, no, nie wszyscy, tylko niewielka grupa z nich. To są zaniedbania, to są karygodne zaniedbania. I nikt nie ponosi odpowiedzialności politycznej.

Jeszcze w tym rządzie, w rządzie premiera Donalda Tuska minister Ćwiąkalski, minister sprawiedliwości został zdymisjonowany dlatego, że kolejny ze świadków w sprawie morderstwa Krzysztofa Olewnika popełnił samobójstwo. Przecież osobiście minister Ćwiąkalski nie pilnował tego świadka, ale odpowiedzialność polityczna to jest standard w krajach demokratycznych (...)

K.G.: Minister Ćwiąkalski sam się podał do dymisji i dymisja została przyjęta, tak to wyglądało zdaje się.

M.B.: A to jest właśnie przykład odpowiedzialności politycznej.

K.G.: Panie pośle, w takim razie... znaczy wiem, że trudno będzie znaleźć odpowiedź na to pytanie. Jak pan sądzi, czy w tej sytuacji kiedyś będzie kres?

M.B.: Wszystko...

K.G.: Jeśli w przyszłym roku podczas wyborów parlamentarnych ta sytuacja, jaka ma miejsce w tej chwili, ten podział władzy zostanie odtworzony, a więc znowu wygra Platforma, znowu PiS będzie w opozycji, to będzie ciąg dalszy na kolejne lata?

M.B.: Wszystko w rękach władzy. Platforma ma władzę absolutną w Polsce.

K.G.: Znaczy w przyszłym roku to w rękach wyborców.

M.B.: Ale obecnie. Obecnie atmosfera, która panuje w Polsce, jest fatalna. No nie może tak być, że politycy PO z jednej strony mówią co innego, składają deklaracje, a z drugiej potęgują napięcia, potęgują złą atmosferę. Władza rzeczywiście rządzi. Jeżeli takie będzie podejście, jeżeli będzie atakowała opozycję, przesłaniając w ten sposób problemy, przed jakimi stoimy, bo rzeczywiście komentatorzy, publicyści uciekają, nie zwracają uwagi na fatalny stan finansów, na zadłużenie naszego kraju, gigantyczne zadłużenie naszego kraju, tylko tworzy się właśnie taki spektakl polityczny. A że to się robi świadomie, dowodzi tego cała kariera posła Palikota, do niedawna wiceprzewodniczącego klubu parlamentarnego PO. Przecież to poseł Palikot mówił, że Jarosława Kaczyńskiego trzeba zastrzelić i wypatroszyć. No, takie słowa padły.

K.G.: Jeden z posłów Prawa i Sprawiedliwości oferował gałąź, na której ewentualnie powinien zawisnąć poseł Palikot...

M.B.: Ale wie pan, w konsekwencji czego?

K.G.: Tak że...

M.B.: Nie, nie, ale w konsekwencji czego?

K.G.: Panie pośle, powrócę do pytania: czy pan widzi kres takiej sytuacji? Kiedy to nastąpi? Co musiałoby się wydarzyć?

M.B.: Ale to jest ważne. W konsekwencji tego, że Janusz Palikot na swoim blogu napisał, że Przemysław Gosiewski był widziany już po katastrofie z 10 kwietnia, te słowa usłyszał syn Przemysława Gosiewskiego ośmioletni. Ja też mam małe dzieci. To było skandaliczne. Przecież dlaczego w ten sposób mówiono? Dlaczego poseł Palikot w ten sposób działał? I to był efekt oburzenia. Ja oczywiście potępiam, tak być nie powinno, ale to był efekt oburzenia. To był efekt oburzenia agresją ze strony posła Palikota. Ja mam nadzieję, że opamięta się środowisko obecnie rządzące naszym krajem i do ataków nie będzie dochodziło, że ta atmosfera nie będzie tak napięta jak jest dotychczas, bo efekt mieliśmy wczoraj – polityka nienawiści, polityka agresji zaowocowała morderstwem.

K.G.: Poseł Mariusz Błaszczak, szef klub parlamentarny Prawa i Sprawiedliwości, nasz gość. Dziękujemy, panie pośle, za rozmowę, za wizytę.

M.B.: Dziękuję.

(J.M.)