Logo Polskiego Radia
Jedynka
Agata Mrózek 13.01.2011

Do pociągu z kartą? – nie zawsze warto…

Konduktorzy w pociągach powinni mieć terminale do obsługi kart płatniczych. Powinni, lecz nie zawsze mają. Co zrobić, jeśli zamiast biletu dostaniemy karę?
Warszawa.Koleje Mazowieckie.Warszawa.Koleje Mazowieckie.fot.PAP/Leszek Szymański

Wszyscy to znamy: zdyszani wpadamy na dworzec, przy kasach kolejki, a nasz pociąg odjeżdża za minutę… "Kupię bilet u konduktora" – myślimy, wsiadając do wagonu. Pociąg rusza, a my zdajemy sobie sprawę, że nie mamy ze sobą gotówki. Pocieszamy się myślą, że mamy ze sobą kartę płatniczą, ale… czy konduktor ma ze sobą terminal do obsługi kart?

Teoretycznie – powinien mieć. Ale bywa różnie. Czy są pociągi, do których można śmiało wsiadać z kartą? I czy – jeśli konduktor wlepi nam karę – przysługuje nam odwołanie?
Jak zapewnia Grzegorz Szkaradek z PKP Intercity, we wszystkich pociągach spółki konduktorzy wyposażeni są w terminale. – Dzięki temu można nie tylko kupić bilet za pomocą karty płatniczej, ale również sprawdzić rozkład jazdy pociągów – przekonuje.
Gorzej jest w pociągach innych spółek PKP. Rzecznik Przewozów Regionalnych w Krakowie Barbara Węgrzynek tłumaczy, że, choć spółka planuje zakup terminali, obecnie skupia się na zwiększeniu oferty tanich biletów.

Dla wielu pasażerów płatność w pociągu to już standard, jednak sytuacja nie jest tak oczywista. Paradoks polega na tym, że, choć w pociągu powinien być terminal, w przypadku jego braku konduktor nalicza podróżnemu karę.

Grzegorz Szkaradek z PKP Intercity przyznaje, że w takiej sytuacji wina leży po stronie kolei. Od tej decyzji można się odwołać, o ile, oczywiście, pasażer zna regulamin kolei.
W gorszej sytuacji są obcokrajowcy, którzy nie rozumieją konduktorów, bo ci, na ogół, mówią wyłącznie po polsku.

(Am)

Aby dowiedzieć się więcej, kliknij w ikonę dźwięku "Płatniczy paradoks w polskiej kolei" w boksie "Posluchaj" po prowej stronie.