Logo Polskiego Radia
Jedynka
Marlena Borawska 20.04.2011

Dojechać i umrzeć

- Jest takie włoskie powiedzenie: zobaczyć i umrzeć. A ja chcę tylko dojechać do Brazylii i umrzeć – mówi Janusz Strzelecki River, który ponad 10 lat temu kupił używany rower i ruszył w podroż dookoła świata.
Dojechać i umrzećGlow Images/East News

Do tej pory odwiedził 120 krajów, przejechał 340 tysięcy kilometrów. Nigdy nie przebił opony, dziesięć lat nie śpi na łóżku. Początkowo na życie wydawał pięć dolarów dziennie. Obecnie wydaje dwa.- Do każdego kraju wjeżdżam, wysyłając poprzez ambasadę informację, że jadę rowerem dookoła świata, że mam w kieszeni tyle i tyle pieniędzy i chce zwiedzić wasz piękny kraj – opowiada.

Kiedy w 2000 roku rozpoczynał swoją przygodę miał nadzieję, że podróż zakończy dojeżdżając na Olimpiadę w Pekinie.- Ale po badaniach w ośrodku kosmonautów pod Moskwą , lekarze powiedzieli mi, że z tym zdrowiem, które mam mogę spokojnie dojechać na olimpiadę w Brazylii – przyznaje rowerzysta.

Janusz Strzelecki jest buddystą, w związku z tym, kiedy podróżuje często zatrzymuje się w klasztorach. Kiedyś najstarszy przeor powiedział mu: Bądź spokojny, do Brazylii dojedziesz, ale ja tobie mówię, będziesz żył sto lat.- I to mi nie daje spać – zwierza się 75 letni rowerzysta.

Jego motto brzmi: jedziesz dopóki żyjesz. Więc jedzie. Plan ma taki: Australia, Japonia, Filipiny, Indonezja, Papua, Nowa Gwinea, Ameryka Południowa wzdłuż, a następnie meta, czyli igrzyska olimpijskie w Rio de Janeiro w 2016 roku.

Przygotowując się do podróży zamierza zahaczyć o polskie morze…zgodnie z zasadą: wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej.

(mb)

Aby wysłuchać całej relacji Ewy Kwaśnik, wystarczy wybrać "Dojechać i umrzeć" w boksie "Posłuchaj" w ramce po prawej stronie.

"Sygnałów Dnia" można słuchać w dni powszednie od godz. 6:00.