Logo Polskiego Radia
Jedynka
Luiza Łuniewska 27.05.2011

Tiry na tory albo na... sterowce

Organizatorzy kampanii "Tiry na tory" przekonują, ze oznacza to same korzyści. Jej przeciwnicy wieszczą katastrofę.
Tiry na tory albo na... sterowcefot. PAP/Adam Reszko

- Gdyby rzeczywiście tiry trafiły na tory byłoby bezpieczniej an drogach, kierowcy aut osobowych szybciej by docierali do celu, w miastach byłoby mniej spalin, a drogi mielibyśmy w lepszym stanie - wylicza Rafał Górski z Instytutu Spraw Obywatelskich, która organizuję akcje "Tiry na tory".

Maciej Wroński z Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Transportu Drogowego uważa, że realizacja hasła zamiast korzyści przyniosłaby same szkody. - Pierwszego dnia zabrakłoby produktów spożywczych, drugiego dnia lekarstw i butli z tlenem w szpitalach, trzeciego dnia wszystkie duże miasta zostałyby sparaliżowane - kreśli czarna wizję Polski bez ciężarówek. Jego zdaniem przy dzisiejszym stanie infrastruktury kolejowej, braku bocznic kolejowych i centrów logistycznych, to by była katastrofa. - Hasło "tiry na sterowce" jest w tej chwili równie realne, jak hasło "tiry na tory"- przekonuje.

Organizatorzy akcji wyjaśniają, że hasło należy traktować symbolicznie, nie dosłownie. Chodzi o zmianę polityki transportowej państwa. Jak tłumaczy Górski w Polsce wysokość nakładów na drogi i kolej ma sie jak 1 do 15, a Unia zaleca, by było to 40 do 60.

- Mamy najwyższe ceny dostępu do infrastruktury kolejowej i najgorszą jej jakość. Szybkość jazdy średnia pociągu towarowego to niewiele ponad 20 km na godz. - dodaje Adrian Furgalski z Zespołu Doradców Ekonomicznych TOR.

(lu)

Aby wysłuchać relacji Grzegorza Krakowskiego, wystarczy kliknąć "Tiry na tory albo na...sterowce" w boksie "Posłuchaj" w ramce po prawej stronie.

Na "Popołudnie z Jedynką" zapraszamy codziennie w godz.15.00-19.30.