Logo Polskiego Radia
Jedynka
Ewa Dryhusz 11.07.2011

W Warszawie było mi za ciasno

Henryk Talar: Jestem zawodowcem, ale zawsze marzę, żeby zobaczyć coś po raz pierwszy. Zawsze pragnę, żeby dostrzec coś, czego wczoraj nie dostrzegłem w tym samym miejscu.
Henryk TalarHenryk TalarIza Bek
Posłuchaj
  • Spotkanie z Henrykiem Talarem
Czytaj także

Artysta z pokolenia Izabelli Cywińskiej, Macieja Prusa, Henryka Baranowskiego, Helmuta Kajzara. Wraz z nimi współtworzył Teatr w Kaliszu na początku lat 70. Ten czas przeszedł do historii polskiego teatru pod nazwą CUDU KALISKIEGO.

Do krakowskiej szkoły zdawał dwukrotnie. Opowiada: - W 1964 roku Henryk Talar prosił pana rektora Jerzego Merunowicza, żeby spojrzał na niego inaczej, żeby dał mu szansę. Ja otrzymałem wtedy tę szansę. I dodaje: - Na pewno byli lepsi ode mnie wtedy w 1964 roku, ale nie było bardziej zdeterminowanego człowieka.

- Miałem zostać w Bielsku-Białej na zawsze. W Warszawie było mi… za ciasno, bo wiedziałem, co zagram, wiedziałem, kogo spotkam – opowiada. - To było jak otwieranie się na całą Polskę, żeby w kraju było głośno najpierw o Częstochowie, potem o Bielsku-Białej – wspomina, jak pracował w tych miastach.

Kolejnymi stacjami na drodze aktora były: Teatr Ateneum (przez ponad 20 lat) i Teatr Narodowy. Każda rola teatralna i filmowa Henryka Talara nasycona jest najrzadszym gatunkiem prawdy scenicznej. To samo powiedzieć można o rolach stworzonych przy użyciu samego głosu – w Teatrze Polskiego Radia i w dubbingu. Do historii przeszedł choćby jego dubbing postaci Kaliguli w serialu "Ja, Klaudiusz".

W przededniu imienin a tuż po swoich 66. urodzinach, Henryk Talar Annie Lisieckiej mówi zwyczajnie: - Jestem tym człowiekiem, którego by nie było, gdyby nie wspaniałe osoby, które szczęśliwie spotkałem na swojej drodze. Wspomina list od Andrzeja Seweryna po swojej roli w "Szewcach" oraz spotkania z reżyserami.

Lubi wiersze córki Zuzanny, która teraz pisze dla niego rolę teatralną. - Antoni mówi do mnie "dziadku", gdy coś ważnego ma do powiedzenia, lub mówi "dziadu", kiedy mi coś nie wyjdzie – opowiada aktor z uśmiechem o wnuku, do którego zwraca się per "przyjacielu".