Prawo i Sprawiedliwość jest przekonane, że po wyborach może dojść do koalicji Platformy Obywatelskiej z Sojuszem Lewicy Demokratycznej. Na razie PO stara się pokazać przyszłemu koalicjantowi, gdzie jego miejsce.
Mariusz Błaszczak, przewodniczący klubu PiS, uważa, że dziś na scenie politycznej są dwie partie, które realnie mogą rządzić. Pozostałe ewentualnie mogą być koalicjantem. – To, co wydarzyło się w sobotę, a co dotyczyło PO i SLD, można ocenić jako próbę rozmiękczenia przyszłego koalicjanta, próbę zbudowania przez PO przyszłej koalicji na zasadzie dominacji Platformy, bo widać, że jest im blisko do siebie – ocenia gość "Sygnałów Dnia".
W sobotę PO przedstawiła kilku byłych, znaczących polityków SLD, którzy zdecydowali się porzucić partię i przejść do Platformy.
Błaszczak zapewnia, że PiS na razie nie myśli o koalicjancie, ponieważ wierzy, że po jesiennych wyborach będzie sprawowało rządy samodzielnie.
>>>Pełny zapis rozmowy do przeczytania
Poseł PiS nie odpowiedział na pytanie, czy prezes Jarosław Kaczyński zdecyduje się na debatę z Donaldem Tuskiem. – To będzie zależało od rozwoju sytuacji – mówi.
Mariusz Błaszczak uważa, że zaproszenie do debat politycznych złożone Prawu i Sprawiedliwości przez premiera to chęć zrobienia telewizyjnego show. W ocenie szefa klubu PiS, w ten sposób Donald Tusk chce jedynie zaistnieć w mediach, a nie poważnie rozmawiać o programie na następne lata. Polityk PiS ujawnił, że przez kolejne dni prezes PiS będzie jeździł po Polsce i przedstawiał swój program.
Rozmawiał Krzysztof Grzesiowski.
(ag)