250 tys. ludzi w Polsce cierpi na Alzheimera. - Chorych przybywa wraz ze starzeniem się populacji - tłumaczy neurolog prof. Maria Barcikowska. Kolejnych 150 tys. osób jest niezdiagnozowanych. Bliscy, a nawet lekarze pierwszego kontaktu często bagatelizują kłopoty z pamięcią, tłumacząc, że to kwestia wieku. - Nie chodzi o drobne problemy z zapominaniem, tylko takie, które dezorganizują nam życie. Często towarzyszy im apatia lub odwrotnie, rozdrażnienie - mówi prof. Barcikowska.
Dodaje, że trzeba zmienić sposób myślenia o Alzheimerze - uwrażliwić i wyedukować społeczeństwo. W Polsce od początku choroby do jej zdiagnozowania mijają zwykle 23 miesiące, podczas gdy w Niemczech - 10 miesięcy. - Chorobie Alzheimera nie można przeciwdziałać, ani jej wyleczyć, ale możemy cierpiącym na nią ludziom pomóc - tłumaczy.
Alicja Sadowska, szefowa Polskiego Stowarzyszenia Pomocy Osobom z Chorobą Alzheimera, narzeka, że w Polsce nie ma specjalistycznych ośrodków terapeutycznych dla chorych. - Rodzina nawet najlepiej zorganizowana nie jest w stanie zorganizować ćwiczeń na podtrzymanie słabnących funkcji poznawczych: mowy, uwagi, pamięci. Do tego trzeba mieć specjalistyczne przygotowanie - mówi.
W 2009 roku Parlament Europejski przyjął deklarację, że choroba Alzheimera powinna być jednym z priorytetów polityki zdrowotnej państw członkowskich. Każdy kraj miał opracować tzw. plan alzheimerowski, który m.in. wyznaczałby standardy leczenia i pomocy. Tak sie stało w 13 państwach - niestety nie w Polsce.
- Decydenci obawiają się, że będzie to drogo kosztować. Tymczasem nawet w ramach tych funduszy, które mamy, dało by się wiele zrobić - przekonuje prof. Maria Barcikowska.
Alicja Sadowska dodaje, że Koalicja Alzheimerowska, zawiązana przez lekarzy, naukowców i rodziny bliskich, przygotowała już założenia takiego planu. Teraz próbują dotrzeć z nimi do decydentów.
Rozmawiali Wiesław Molak i Grzegorz Ślubowski.
(lu)