Logo Polskiego Radia
Jedynka
Marlena Borawska 14.01.2012

Robert Moskwa: Obroń się sama – idź na lekcje samoobrony

- Ktoś kiedyś powiedział: Dajcie mi punkt podparcia, a poruszę Ziemię. Prawo fizyki. To, że ktoś jest obiektywnie słabszy, wcale nie oznacza, że jest skazany na porażkę w zetknięciu z silniejszym przeciwnikiem – tłumaczy karateka.
Robert Moskwa (P) i Maciej Grubski (L)Robert Moskwa (P) i Maciej Grubski (L)fot.PAP/Stach Leszczyński
Posłuchaj
  • Robert Moskwa: Obroń się sama – idź na lekcje samoobrony
Czytaj także

Jak podkreśla Robert Moskwa, posiadacz czarnego pasa w karate Shotokan, samoobrona, zwłaszcza ta w wykonaniu kobiet, nie ma nic wspólnego ani z karate, ani ze sztukami walki. – Chciałbym unikać tego zestawienia. Ktoś zaraz powie: mistrz sztuk walki teraz będzie nauczał, jak się bronić. On od 17. roku życia trenuje, to sobie może nauczać. To zupełnie nie tak – zaznacza aktor.

Mimo iż po kursie samoobrony nie przeobrazimy się w Bruce'a Lee na obcasach, na taki kurs warto się wybrać. – Nabycie jakiejkolwiek świadomości powoduje, że w sytuacjach zagrożenia będziecie wiedziały, do czego zmierzać, co robić i jak w miarę rozsądnie analizować sytuację – tłumaczy gość Jedynki, który wraz z przyjacielem Maciejem Grubskim prowadzi kursy samoobrony dla kobiet "Obroń się sama". – Kobiety zazwyczaj na hasło: SAMOOBRONA odpowiadają: "Mnie to nie dotyczy". Tymczasem statystyki są takie, że każdej z was to dotyczy, bo jeśli nie doświadczyła bezpośrednio przemocy, to się o nią otarła – dodaje Moskwa.

/

źr.www.obronsiesama.pl

Wyjaśnia, że aby wziąć udział w takim szkoleniu, nie trzeba być ani wysportowanym, ani mieć super kondycji, gdyż w samoobronie najważniejsze jest zaskoczenie. – Zaskoczenie, wiedza, świadomość pewnych mechanizmów, które można nabyć na kursie, pomogą się bronić – podkreśla i dodaje, że wraz z instruktorem Grubskim podczas kursów uczą kobiety przede wszystkim ostrożności. – Pierwszą zasadą jest nie dopuszczać do niebezpiecznych sytuacji – tłumaczy gość Jedynki. – Chwyty, ciosy, duszenia to ostatni punkt programu w kursie. Wcześniej jest mnóstwo innych rzeczy, które również są samoobroną – zwraca uwagę.

W opinii Roberta Moskwy nawet na poziomie mistrzowskim nie ma zawodników kompletnych. – Cały myk polega na tym, aby eksponować to, co w nas jest dobre i tuszować to, czego nie potrafimy – zdradza. Jeśli "mamy gadane", wykorzystujemy to, jeśli umiemy "ściemniać", użyjmy tego jako narzędzia do samoobrony. Jeśli ktoś ma donośny głos – niech krzyczy, jeśli ma umiejętności aktorskie – niech gra.

Moskwa tłumaczy, że na kursie samoobrony to nie ciosy, chwyty, kopnięcia są najważniejsze. Idąc na kurs, nauczymy się zasad taktycznych i strategicznych. Dowiemy się, że odruchy są bardzo ważne, ale pod warunkiem, że działamy wbrew odruchom – wyjaśnia aktor. Kobiety uczą się przede wszystkim tego, jak poradzić sobie psychicznie w sytuacji zagrożenia, gdyż adrenalina robi swoje. – Zasada jest jedna: nie wpaść w panikę. Jeśli ktoś wpada w panikę, to nie zrobi nawet pół kroku i nie wyda z siebie żadnego dźwięku – podkreśla Moskwa i tłumaczy, że panika bierze się w naszej głowie wtedy, gdy do naszego mózgu dociera sygnał: "Skończyło się, to już koniec, nie mam żadnych szans". Wtedy człowiek, jeśli w ogóle coś robi, to podejmuje działania irracjonalne.

Dlatego warto być przygotowanym na tego typu zdarzenia. Być może umiejętności nabyte na kursie samoobrony nigdy nam się nie przydadzą – i oby tak było. Jednak lepiej je posiąść niż nie. A tym wszystkim kobietom, które zdecydowały się skorzystać ze szkolenia i poznać tajniki samoobrony, Robert Moskwa radzi, aby nikomu nie chwalić się tym, że chodzimy na kurs. – Jeżeli idziesz na kurs samoobrony, to nikomu się tym nie chwal, ponieważ tracisz swój największy atut, czyli zaskoczenie. Poza tym ze statystyk policyjnych wynika, że niestety aż trzy czwarte ataków na kobiety to ataki ze strony znajomych, przyjaciół i rodziny – informuje.

Rozmawiała Sława Bieńczycka.

(mb)

tagi: Moskwa