Apele związane z bezpiecześtwem na drogach pojawiają się regularnie. Ich skutek wciąż jest jednak daleki od oczekiwanego. Pod względem liczby ofiar wypadków drogowych Polska zajmuje miejsce w niechlubnej czołówce krajów Unii Europejskiej. Warto o tym pamiętać zanim wybierzemy się w podróż w nadchodzacy długi weekend majowy.
Pocieszeniem może być fakt, że fatalne statystyki powoli się poprawiają. - Jeszcze 3-4 lata temu na polskich drogach ginęło grubo ponad 5 tysięcy osób rocznie. Przez 30 lat nie potrafiliśmy ograniczyć tej liczby. Dopiero w 2009 zeszliśmy poniżej tego pułapu, a w 2010 roku liczba ofiar spadła poniżej 4 tysiecy. Niewielkie odbicie nastąpiło w 2011 roku. Zginęło wówczas 4189 osób - dowodził w "Sygnałach dnia" Jacek Zalewski, dyrektor Departamentu Analiz i Nadzoru Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.
Inny pozytywny trend to malejący odsetek wypadków spowodowanych przez nietrzeźwych kierowców. Jeszcze 15-20 lat temu wynosił on ponad 20 procent, dziś - około 8-9 procent. - W ostatnich latach policja została doposażona w urządzenia, które potrafią precyzyjnie określić, czy kierujący jest pod wpływem alkoholu lub środków odurzających - wyjaśnił gość Jedynki.
Bardziej wyczuleni na pijanych kierowców stali się także sami Polacy. - Mamy coraz więcej anonimowych telefonów od osób, które uczestniczyły w zakprapianej imprezie i później widziały, jak pijana osoba wsiada za kierownicę samochodu. Coraz częściej spotykamy się też z bezpośrednią ingerencją - podkreślił Zalewski.
Rozmawiali Roman Czejarek i Krzysztof Grzesiowski.
Więcej w nagraniu audycji.
pg