Logo Polskiego Radia
PAP
Martin Ruszkiewicz 19.01.2013

Polacy nie zawiedli. Korea wypunktowana!

Polska wygrała w Saragossie z Koreą Południową 33:25 (18:11) w swoim piątym meczu w mistrzostwach świata piłkarzy ręcznych.
Polska - Korea PołudniowaPolska - Korea PołudniowaPAP/EPA/JAVIER CEBOLLADA
Posłuchaj
  • Andrzej Janisz - mecz Polska - Korea Południowa na mistrzostwach świata piłkarzy ręcznych (cz.1) (PR1)
  • Andrzej Janisz - mecz Polska - Korea Południowa na mistrzostwach świata piłkarzy ręcznych (cz.2) (PR1)
  • Andrzej Janisz - mecz Polska - Korea Południowa na mistrzostwach świata piłkarzy ręcznych (cz.3) (PR1)
  • Andrzej Janisz - mecz Polska - Korea Południowa na mistrzostwach świata piłkarzy ręcznych (cz.4) (PR1)
  • Andrzej Janisz - mecz Polska - Korea Południowa na mistrzostwach świata piłkarzy ręcznych (cz.5) (PR1)
  • Andrzej Janisz - mecz Polska - Korea Południowa na mistrzostwach świata piłkarzy ręcznych (cz.6) (PR1)
Czytaj także

Początek meczu z najsłabszą do tej pory ekipą grupy C nie wypadł zbyt imponująco. Polacy po zdobyciu dwóch goli następnie stracili trzy i w siódmej minucie Koreańczycy prowadzili 3:2. Biało-czerwoni, wśród których brakowało rozgrywającego Michała Jureckiego, który przed meczem uskarżał się na kłopoty żołądkowe, prowadzenie odzyskali dopiero w 14. minucie po golu zdobytym w ekwilibrystyczny sposób przez Adama Wiśniewskiego (7:6).

Po chwili Michał Kubisztal nie wykorzystał karnego, choć wcześniej dwa trafił, Wiśniewski w sytuacji sam na sam wycelował w słupek, a sędziowie dwukrotnie posyłali Polaków na dwuminutowe kary. Obrona była dziurawa i praktycznie każdy rzut rywala lądował w siatce.

W efekcie w 21. minucie Koreańczycy wygrywali 11:9 i trener Michael Biegler zdecydował się wziąć czas. Poskutkowało.

Do bramki wszedł Marcin Wichary i spisywał się bardzo dobrze. W ciągu minuty biało-czerwoni doprowadzili do wyrównania i tym razem szkoleniowiec przeciwników musiał poinstruować swoich graczy.

Na niewiele to się zdało. Do końca pierwszej połowy rywalom nie udało się już zdobyć gola, co było zasługą szczelniejszej obrony Polaków i koncertowej gry Wicharego, który nie dał się pokonać.

Licznie zgromadzeni w hali Principe Felipe Arena polscy kibice zadrżeli tylko, gdy z boiska nie podnosili się długo ostro faulowani Marcin Lijewski i Bartosz Jurecki. Lekarze szybko stawiali ich jednak na nogi. Polacy po uzyskaniu dziewięciu bramek z rzędu schodzili na przerwę przy wyniku 18:11.

Chwilowy zryw

W drugiej połowie Koreańczycy z animuszem przystąpili do gry, ale znów stawał im na drodze Wichary, a jego koledzy w ataku, głównie zmiennicy, konsekwentnie powiększali przewagę. W 35. minucie było już 22:13 dla Polski.

Wtedy jednak zespołowi Bieglera przytrafił się, podobnie jak we wcześniejszych spotkaniach, przestój. Kibice przecierali oczy ze zdumienia. Rywale rzucili siedem goli z rzędu i w 42. minucie przegrywali już tylko 20:22.

Przez następne minuty mnożyły się błędy po obu stronach, ale biało-czerwoni utrzymywali kilkubramkową przewagę. W końcówce Azjaci nie byli już ani skuteczni, ani agresywni, znów kilka udanych interwencji zanotował Wichary i pozwoliło to odskoczyć Polakom na bezpieczny dystans.

Biało-czerwoni w 1/8 finału zagrają w poniedziałek z Węgrami lub Algierią (w zależności od wyniku wieczornego meczu tych zespołów). Wiadomo już, że Serbowie zmierzą się z Hiszpanią, a Białorusini z Chorwatami.

Powiedzieli po meczu:

Jacek Będzikowski (asystent głównego trenera reprezentacji Polski): "Nie wszystko udało nam się zrealizować. Nie możemy sobie pozwolić na to, że gdy wymieniamy zawodników i staramy się oszczędzać tych z podstawowego składu, to ci, którzy wchodzę nie potrafią nawet utrzymać korzystnego wyniku. Gdy wszedł drugi skład, to musieliśmy niestety wrócić do najlepszych, żeby zachować przewagę. Zabrakło też koncentracji w pewnych momentach. Nie można np. dopuszczać do tego, aby rywal rzucał z ośmiu metrów bez żadnego kontaktu z naszym obrońcą".

Michał Kubisztal (rozgrywający reprezentacji Polski): "Przestój w drugiej połowie wziął się z tego, że trener próbował różnych ustawień. Weszło kilku nowych ludzi, którzy grali trochę mniej w tym turnieju. Byli mniej ruchliwi, dlatego szybcy Koreańczycy potrafili odrobić straty. Takim przeciwnikom trudno się "urwać", bo odstawaliśmy od nich szybkościowo. Słabiej graliśmy w obronie. Nasi bramkarze dostawali piłki nie wiadomo skąd, strzały znikąd. Potrzebowaliśmy trochę czasu, by oswoić się z koreańską obroną. To jest coś w Europie niespotykanego".

Bartłomiej Jaszka (rozgrywający reprezentacji Polski): "To był bardzo dobry rywal, szybki, dynamiczny. Ogólnie można powiedzieć, że jako zespół jesteśmy od nich dużo ciężsi. Najważniejsze, że sobie z tym poradziliśmy. Można było wygrać wyżej, ale teraz już nic nie zrobimy i pozostaje nam czekać na to, co będzie się działo w meczu Serbia - Słowenia".

Sławomir Szmal (bramkarz, kapitan drużyny): "Staraliśmy się walczyć do końca i to jest wielki pozytyw tego meczu. Koreańczycy z Serbią i Słowenią grali podobnie, falami. Potrafili odejść przeciwnikom lub ich gonić. Jak się rozpędzili, to mieliśmy problemy z blokiem, ale wreszcie to zaczęło funkcjonować i obrona wyglądała już całkiem nieźle. Marcin Wichary wybronił wiele bardzo trudnych piłek".

Polska - Korea Południowa 33:25 (18:11)

Polska: Marcin Wichary, Sławomir Szmal - Bartosz Jurecki 10, Michał Kubisztal 6, Robert Orzechowski 4, Bartłomiej Jaszka 3, Kamil Syprzak 3, Przemysław Krajewski 2, Krzysztof Lijewski 2, Michał Bartczak 1, Adam Wiśniewski 1, Marcin Lijewski 1, Marek Szpera, Karol Bielecki, Piotr Grabarczyk.

Korea Płd.: Chanyoung Park, Il Koo Kang - Ciyoel Yoon 9, Yi Kyeong Jeong 6, Eun Ho Lee 6, Kyungsuk Park 2, Chan Yong Park 1, Seho Kim 1, Junggeu Park, Han Jeong, Seung Do Na, Dongcheol Kim, Hyowon Eom, Yunsuk Oh.

Kary: Polska - 10 minut; Korea Płd. - 10 minut. Sedziowali: Rogerio Pinto i Nilson Menezes (Brazylia).

mr