Logo Polskiego Radia
Jedynka
Katarzyna Karaś 12.11.2013

Sienkiewicz o ataku na ambasadę Rosji: takiego barbarzyństwa do tej pory nie było

Jak podkreślił minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz, atak na ambasadę rosyjską to wydarzenie bez precedensu w naszej historii.
Były minister spraw wewnętrznych Bartłomiej SienkiewiczByły minister spraw wewnętrznych Bartłomiej SienkiewiczMinisterstwo Spraw Wewnętrznych RP/Flickr/Wikimedia Commons

Podczas zorganizowanego 11 listopada w Warszawie przez środowiska narodowe Marszu Niepodległości doszło do zamieszek, m.in. zaatakowano budynek ambasady rosyjskiej, zniszczono kilka samochodów. Zatrzymano ok. 70 osób, rannych zostało 12 policjantów. Marsz - na żądanie policji - przed godz. 17 został rozwiązany.
- Mieliśmy do czynienia z kolejnym świętem Niepodległości zepsutym przez bandytów - powiedział w audycji "Sygnały dnia" w radiowej Jedynce minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz. - Organizatorzy Marszu Niepodległości nie wywiązali się z obowiązków, jakie nakłada na nich ustawa o zgromadzeniach publicznych, nie zapanowali nad uczestnikami. Doszło do burd i musiała wkroczyć policja - wyjaśnił.
Janusz Piechociński o ataku na ambasadę Rosji: barbarzyństwo>>>
Pojawiły się głosy, że zniszczeń, których dokonali uczestnicy marszu można było uniknąć, gdyby funkcjonariusze zareagowali natychmiast. Sienkiewicz podkreślił, że reakcja policji, po tym, jak doszło do pierwszych incydentów, wynosiła ok. 10 minut. Dodał, że sytuacja była trudna ponieważ akty wandalizmu były dobrze zorganizowane.
- Z głównej kolumny marszu odłączały się grupy chuliganów, którzy dokonywali incydentów, po czym z powrotem wracali w tłum. Gdy liczba takich incydentów zaczęła być znacząca, policja poprosiła organizatora, czyli miasto o rozwiązanie zgromadzenia - wytłumaczył. - Po rozwiązaniu marszu funkcjonariusze przywrócili porządek w mieście w półtorej godziny - zaznaczył.

Zamieszki podczas Marszu Niepodległości: oficjalne oświadczenie MSZ >>>

Do zamieszek doszło m.in. przed ambasadą Rosji. - Od 24 lat niepodległej Polski, kiedy również dochodziło do manifestacji przed różnymi ambasadami, pierwszy raz mamy do czynienia z atakiem fizycznym na terytorium obcej placówki dyplomatycznej. Tego barbarzyństwa do tej pory w Polsce nie było - podkreślił.

>>>Zapis całej rozmowy

- Nikt nie był w stanie tego przewidzieć (...) Rok temu trasa marszu też przebiegała obok ambasady i nic się nie stało - zaznaczył szef MSW i dodał, że ataku dokonano na tyły placówki dyplomatycznej, policja natychmiast pojawiła się i zaczęła ochraniać front ambasady, a dodatkowo funkcjonariusze byli w stałym kontakcie z osobami odpowiedzialnymi za bezpieczeństwo na terenie ambasady.
Zaznaczył, że to jest "bolesny i wstydliwy dla naszego kraju incydent". Dodał, że szef MSZ Radosław Sikorski wyraził z tego powodu ubolewanie, a nasze służby dyplomatyczne będą musiały sytuację wyjaśnić.
- Nikt nie zdejmie odpowiedzialności za poniedziałkowe wydarzenia z ministra spraw wewnętrznych. Ja muszę mieć pewność, gdzie, w którym momencie i dlaczego ewentualnie zostały popełnione błędy przez policję. Być może w niektórych przypadkach reakcja policji była zbyt późna, na przykład na placu Zbawiciela, gdzie spłonęła instalacja "Tęcza". Analizujemy, kto popełnił błąd. Jeśli się okaże, że coś poszło nie tak, być może trzeba będzie wyciągnąć konsekwencje personalne - ocenił.
Wysłuchaj całej audycji!